Listy biskupów polskich do Palikota i Niesiołowskiego
22/03/2011
456 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Oto biskupi z Rady Stałej Episkopatu Polski – czyli 13 hierarchów na czele z przewodniczącym Episkopatu i prymasem – napisali najpierw list na rocznicę katastrofy smoleńskiej "Miłość nigdy nie umiera". Cytują w nim list św. Jakuba: "Bracia, nie oczerniajcie jeden drugiego. Kto oczernia brata swego lub sądzi go, uwłacza Prawu i osądza Prawo". List co prawda nie jest kierowany ad personam do wymienionych w tytule osób, ale jak go rozumieć? Przecież nie jest to list do Marty Kaczyńskiej, ani do Jarosława, ani do Ufki, która lutuje co miesiąc te lampki do balonów, ani do carcajou czy do Łazarza. Wszyscy Ci ludzie doskonale zdają sobie sprawę, z tego, że miłość nigdy nie umiera i pomoc hierarchów kościelnych w zrozumieniu tych […]
Oto biskupi z Rady Stałej Episkopatu Polski – czyli 13 hierarchów na czele z przewodniczącym Episkopatu i prymasem – napisali najpierw list na rocznicę katastrofy smoleńskiej "Miłość nigdy nie umiera". Cytują w nim list św. Jakuba: "Bracia, nie oczerniajcie jeden drugiego. Kto oczernia brata swego lub sądzi go, uwłacza Prawu i osądza Prawo".
List co prawda nie jest kierowany ad personam do wymienionych w tytule osób, ale jak go rozumieć? Przecież nie jest to list do Marty Kaczyńskiej, ani do Jarosława, ani do Ufki, która lutuje co miesiąc te lampki do balonów, ani do carcajou czy do Łazarza. Wszyscy Ci ludzie doskonale zdają sobie sprawę, z tego, że miłość nigdy nie umiera i pomoc hierarchów kościelnych w zrozumieniu tych spraw nie jest im niczego potrzebna. Za oczernianie prezydenta Bronisława blogerzy, nie ci wymienieni przeze mnie, ale inni, zabrali się dopiero wtedy gdy ten napisał „bul” miast „ból” i było to – przyznajmy – jak na standardy oczerniania wypracowane w naszym kraju, dość delikatne i subtelne.
Tydzień po owym liście na rocznicę katastrofy biskupi wyprodukowali nowy list, tym razem związany z uroczystościami beatyfikacyjnymi Jana Pawła II. Oto jego fragment:
"Podzielamy niepokój związany z jakością i stylem życia politycznego w naszym kraju. Utrwalają się gorszące podziały między ludźmi różnych partii, odwołującymi się równocześnie do wartości chrześcijańskich". Biskupi uderzają się także we własne piersi: "Niejednokrotnie zbyt mało jednoznacznie piętnowaliśmy zło, nie szukaliśmy dróg porozumienia i jedności".
Rozumiem, że adresatem tego drugiego listu także są osoby wymienione w tytule, bo któżby inny mógł nim być? Przecież ni ci, którzy maszerują co miesiąc z katedry pod pałac, nie ci, którzy palą znicze przed tym pałacem i płaczą i modlą się za dusze 96 poległych. Nie jest ów list adresowany także do Jarosława i Marty. Wszyscy ci ludzie są – tak mi się wydaje – poza podejrzeniami o oczernianie bliźniego swego i nie wpływają oni na obniżenie standardów życia politycznego w Polsce. Niepokoi mnie tylko ta samokrytyka biskupów oraz reakcja jaką te listy wywołały w Gazowni. Ponoć spotkały się one ze zrozumieniem i zinterpretowano je jako gotowość biskupów do – uwaga – nie wykorzystywania jednej i drugiej uroczystości w celach politycznych. Inaczej mówiąc Gazownia zinterpretowała list hierarchów całkiem odwrotnie niż ja. Nie do Palikota i Niesiołowskiego jest on adresowany, ale do tych, których tu wymieniłem przy okazji, czyli do carcajou, do Ufki, do blogerów, do mnie pewnie też trochę, do ludzi modlących się pod pałacem i zapalających znicze.
Napisałem kiedyś, że wielkimi krokami zbliża się moment, kiedy hierarchowie kościelni w Polsce będą wyglądać na wodzowie Siuksów w strojach plemiennych, których widzimy na zbiorowych fotografiach z rezerwatów w Pine Ridge i w Forcie Robinson. Na fotografiach tych widzimy grupę staruszków w trochę śmiesznych ubraniach z dawnych, minionych już czasów, a podpisane są owe zdjęcia zwykle tak; ostatni uczestnicy bitwy pod Litle Big Horn.
Otóż, uważam, drodzy (lecę byłym prymasem), że moment ów właśnie nadszedł.