– Jak Lipiec wprowadził kuratora, to się spotykaliśmy poza PZPN w kantynie u Łazarczyka. Byliśmy wobec siebie lojalni. I dlatego nie dali nam rady – mówi Michał Listkiewicz, były prezes PZPN, w rozmowie z Cezarym Kowalskim z Polska The Times.
Nie oszukujmy się, za Pana czasów PZPN to też było gniazdo żmij. Czemu Pan się dziwi?
Nieprawda. Ja o ludzi dbałem. Byliśmy solidarni. Jak Lipiec wprowadził kuratora, to się spotykaliśmy poza PZPN w kantynie u Łazarczyka. Zamawialiśmy z własnej kasy po schabowym po 12 złotych i dyskutowaliśmy. Byliśmy wobec siebie lojalni. I dlatego nie dali nam rady. Nikt już nie pamięta, jak na nazwisko mieli kolejni kuratorzy. Oświadczam panu, że gdyby teraz rząd przypuścił atak na PZPN, to rozpieprzyłby to w pięć minut.
Na mieście mówią, że będzie kolejne wejście kuratora do PZPN.
To byłby błąd. Do zmian trzeba doprowadzić w pokojowy sposób. Blatter już kiedyś Lipcowi powiedział. Jak ktoś z władz związku jest przestępcą, to mu udowodnijcie winę i wsadźcie do więzienia. Kurator może interweniować tylko w określonych warunkach statutowych.
Więcej:
http://www.polskatimes.pl/artykul/604385,listkiewicz-olkowicz-to-swintuch-a-pzpn-mozna-rozpieprzyc-w,id,t.html
"Szef Dzialu Ekonomicznego Nowego Ekranu. Dziennikarz z 10-letnim stazem. Byly z-ca szefa Dzialu Biznes "Wprost"."