„- Wschód czy Zachód… co wybieracie żołnierzu? – podrzucony w górę imperiał z carskiego złota opadł na otwartą dłoń bezgłośnie… – milczycie coś? znaczy Zachód wolicie… no to jedziecie do kopalni tuż za Uralem… Zapad piszcie pisarzu…”
ciąg dalszy pozanurcianej gdybanki w konwencji political fiction we fragmencie już wcześniej na tym blogu zamieszczonym, bez jakiegokolwiek powiązania z matrycą kształtowania realności… za to pełna znaków i dwuznaczności dla tych, którzy potrafią zejść trzy piętra niżej z chodników słów i korytarzy komunikatów prasowych:
Lista Łazarza Rozdział III, część 20:
komisja weryfikacyjna związku eurosowieckiego d/s armii i resortów twardych dawnej Republiki Polskiej, gubernia nadwiślańska, jesień, 150 rocznica wyczyszczenia zaplecza narodowościowego federacji
"- Wschód czy Zachód… co wybieracie żołnierzu? – podrzucony w górę imperiał z carskiego złota opadł na otwartą dłoń bezgłośnie… – milczycie coś? znaczy Zachód wolicie… no to jedziecie do kopalni tuż za Uralem… Zapadnyj Sybir piszcie pisarzu… 25 lat obozu pracy przymusowej na rzecz związku eurosowieckiego… następnego dawać!
o czym to rozmawialiśmy… aa monety XIX. wieku na terenach nadwiślańskich… dwujęzyczne monety sprawdzały się w latach czterdziestych, do czasu likwidacji mennicy warszawskiej… imperiale i świnki były stanowczo popularniejsze…
– pozwolę sobie nie zgodzić się z towarzyszem majorem… sąsiadujący z wąsatym majorem federacji otyły podpułkownik byłych wojsk republiki wszedł przymilnie w słowo…
– monety powstańcze ze znakiem Orła i Pogoni były niezwykle cenione… gdyby nie prewencyjny skup i przetopienie monet na sumę ponad dwu milionów polskich złotych to miałyby nad imperiałami przewagę na nadwiślańskich terenach… wydrukowane zaś we Francji banknoty nie dojechały do kraju przed upadkiem kolejnej styczniowej awantury…
– teraz to my nie towarzysze, kolego drogi… my sami obywatele eurozwiązku… mówicie więc, że ta zabandażowana banda buntowników miała swoje monety i banknoty podczas rebelii? niesamowite… przecież ich hymnem była przyśpiewka o tym, że atakując carskie wojska nie mieli nawet broni na wyposażeniu… jak to szło… pomożecie mi?
"- Obok Orła znak Pogoni
poszli nasi w bój bez broni…"
– o to to! dokładnie o to mi szło…
to już półtorej wieku jak mój zacny przodek organizował zwózki tych bandytów na Sybir… a dziś wespół niczym dwujęzyczne monety złotorublowe zapewniamy pierwszy ekipaż dla nowego kompleksu sposobionego do wydobycia rudy uranu na potrzeby eurozwiązku… robaki z polszy to charoszyje robaki… długo żyją… czasem nawet do 15. lat wytrzymywali pod ziemią, nie to co te dzikusy z kaukazu… jak się jeden z drugim popije to zaraz z trzonkiem od łopaty na automaty leci… marni pracownicy, krótko żyją… oj marni.
– ja tu mam listę przygotowaną, tych, którzy z korzyścią dla związku i federacji samej od lat sie zasługiwali właściwie…no i teczki przygotowaliśmy… z reakcjami na tę wielką katastrofę, która tak właściwie nasze dwa bratnie kraje na powrót zbliżyła…
– dobrze się z wami współpracuje obywatelu pułkowniku… czy ja was nie widział kiedyś na naszej uczelni na kursach doszkalających? wasza twarz znajoma mi jakaś taka…
– wy pewnie obywatelu majorze o moim ojcu myślicie… on kurs sztabu generalnego miał zaszczyt odbyć… ja za młody jestem… ale miejsce w szeregu znam…
– charoszo… trzymajcie się mnie to nie popłyniecie… acha, płaszcze im zabrać z guzikami i wydać takie na rzepy opinane… naczalstwo ma po ostatnich incydentach strasburskich traumę ogromnawą… sparciałych rzepów nikt nie odkopie nawet przez aszybku…
– dopilnuję tego osobiście… a gdzie tak dobrze naszego języka się majorze nauczyliście… teraz, gdy wasz to język na urzędach w eurozwiązku oficjalnym, znajomość nadwiślańskiego dialektu to rzadkość w kadrach…
– a od 2009. na placówce u was siedziałem w stolicy… ktoś ten cały bałagan z korytarzem na Kaliningrad musiał przygotować etapami… morze polskiej wódki mi przez życie przepłynęło… oj przepłynęło…
następny! wprowadzić!
– nazwisko, stopień, numer jednostki…
– porucznik Oboczny, jw…
– prawdziwe nazwisko i funkcja w eskawie… pamiętam was… sprawdzaliście moich ludzi w Gdańsku… mnie w chuja chcecie zrobić?
– nie mogę odpowiedzieć na te pytania…
– teczka jest… nie mieliśmy informacji, że pracował w służbie… jest tylko nagrana rozmowa z kantyny wojskowej w klubie garnizonowym w Kołobrzegu, gdzie wspominany por. Oboczny w stanie upojenia alkoholowego wyraził sie na temat katastrofy smoleńskiej, w sposób, że… cytuję:
"- Pochowali naszą Polskę w zalutowanej ruskim rozkazem trumnie… upierdolili jej głowę, polali ruską wódką i wyrzucili na śmietnik… na śmietnik Europy i świata… ja się pytam jakim prawem ruski buc wydaje polecenia naszym oficerom?! jakim prawem odrywa z mundurów dystynkcje i guziki… gdzie my kurwa żyjemy? to ma być śledztwo? to farsa i dupodajstwo większe niż za…"
tu cytat się kończy, gdyż por. Oboczny został wyprowadzony przez kolegów z kantyny, a jeden z nich, nieznany mi z nazwiska podoficer, sprawdzał, czy ktoś za nimi idzie, więc nie mogłem się udać za nimi dalej w celach kontynuowania zapisu zachowań… miało to miejsce podczas comiesięcznej libacji w kantynie garnizonowej w październiku 2010…
– pies was jebał kurwy zierguńskie!
Nie zginęła i nie…
nie dokończył, zgiąwszy się wpół po uderzeniu metalowym prętem w tył głowy przez asystenta majora… wyciągneli go z pomieszczenia komisji restrukturalizacyjnej tylnymi drzwiami trzymając za nogawki… obijająca się po schodach czaszka wybijała starego marsza do nowej melodii.
– o, nie tylko służby macie niezweryfikowane, ale i jawne tendencje wywrotowe… wy naprawdę myśleliście, że wasze komisje świętoszka Antoniego od bliźniaków coś nam zaszkodziły? że coś zmieniły w sposób istotny dla rozwoju eurozwiązku??? to się malcziki mylicie bardzo… ja wam pokażę komisję weryfikacyjną!
jakem Iwan Iwanowicz Iwanienko…
po mojej komisji likwidacyjnej będziecie stanowić modyfikator procentowej zawartości węgla i siarki w surówce wytapianej w najbliższej hucie stali… ja wam pokaże weryfikację kadr… o żesz sobaka jedna mnie zdrażniła…
od razu piwnica! ciało do pieca w pobliskim kombinacie metalurgicznym podczas nocnej zmiany w sobotę.
– zakład jest w likwidacji…
– tak, ale pieca mieli nie wygaszać… specjalnie o to prosiliśmy w piśmie przed miesiącem.
– przynieście wódki… krwi mi napsuł ten kapitan… oj napsuł mi wtedy w Gdańsku krwi… i to nie on jeden.
– przerwa 30 min.
– naczelniku…
-czego?
– oni tu nie mają piwnicy do czynności towarzyszących… znaczy tam maszyny stoją i… nie ma gdzie go…
– nie ma piwnicy do przesłuchań? o żesz bladź… serce mnie boli… jak to nie macie tu piwnicy? a gdzie mordy durakom obijacie? toż to nie zgodne z procedurą!
– no, na dole jest wielopoziomowy parking podziemny… takie zalecenie bezpieczeństwa z wewminu, coby do pojazdów służbowych osoby postronne dostępu nie miały…
– cywilizacja, psia wasza mać…
oj dużo wy się jednak jeszcze musicie nauczyć… oj dużo… a jak się któryś potknie za mocno to na tamę każdego wozicie?
***
sylwester w Pieninach, ognisku na otwartym powietrzu nad Dunajcem
przy ognisku sylwestrowym w Szczawnicy słychać było wiele języków, jednak najdziwniejsze były życzenia składane przez Polaków Węgrom po węgiersku i te od Węgrów dla rodaków po polsku:
to niesamowite… wszyscy się uśmiechali:
– Jeszcze Polska nie zginęła!
– Isten, áldd meg a magyart!
– Polak, Węgier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki…
– Lengyel, Magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát.
– Boże chroń Węgry
– A dziekujemy… wam niech da nasze służby ; )
– o… to byłoby coś… za to to się z wami napiję… kolejka gruzińskiego wina dla wszystkich!
– oo, śnieg zaczął padać…
– wszystko wraca do normy powoli…
– dokładnie, i dlatego usłużne kurwy w wiodących tytułach prasowych i telewizji pokładowej dostają medialnej sraczki na dźwięk słowa dekomunizacja lub imię Orbaniusa…
– to samo było po kwietniu… sami się ujawniają obsrywacze redakcyjni…
– Węgry po raz kolejny jak w 56. przecierają szlaki… a lawina pójdzie u nas.
– ta… do samego końca… naszego, albo jej.
– lista obsrywaczy pokwietniowych się powoli zapełnia… z bogatą bibliografią.
– ta… to wyjątkowo płodne publicystycznie mendy.
***
powrót z Pienin, droga do nieba nad Limanową, południe republiki
wracając z sylwestra pod Wysoką usnąłem nad ranem…
napotkałem tam sen…
przeraźliwie zimny i nie dający szans na obronę:
" …na zamglonym placu Konstytucji mała dziewczynka grała w klasy… z podkuloną w kolanie nogą przeskakiwała na kolejne segmenty oznaczone numerami i obrysem białej kredy na betonie… śpiewała sobie coś cicho pod nosem…
podszedłem bliżej
mgła gęstniała coraz bardziej, ale słowa stawały się zrozumiałe, początkowo to była dziewiętnastowieczna rymowanka dziecięca…
chusteczkę haftowaną wszystkie cztery rogi Mam
"kogo kocham kogo lubię rzucę mu pod nogi…"
po tych słowach pole do gry w klasy straciło ostrość, a gdy podszedłem bliżej, boczne segmenty rozciągnęły się niczym obrys skrzydeł tupolewa na siewiernym betonie… tu podrzucono ciało zamordowanego samolotu… dziewczynka miała białą bluzeczkę i czerwoną spódnicę, przeskakując na jednej nodze śpiewała dalej nie zwracając uwagi na moją obecność:
***
Taka biała ta chusteczka z dziecinnego nieba…
w tej kieszeni tuż nad sercem pamięci potrzeba
***
mgła zakryła wszystko…
potknąłem się o dużą, pięknie oprawioną księgę z pozłacanym tytułem:
"Konstytucja eRPe"
podniosłem ją zdziwiony i otworzyłem na pierwszej stronie… drobnym pismem maszynowym strona tytułowa wprowadzała w zawartość… pogubiłem się całkiem w fasadowości lustrzanych odbić cienia…
szło to jakoś tak:
metodologia Ruchu Poparcia palca wskazującego na przykładzie selekcji negatywnej w kraju nadwiślańskim… materiały wewnętrzne sceny objazdowej teatru na łubiance…
o co tu chodzi? w co oni z nami pogrywają? pobiegłem w kierunku skąd wciąż dobiegał jej głos:
***
Tej Ojczyźnie przysięgałeś tej wiernie służyłeś…
znaczek z Orłem na mundurze z dumą założyłeś
***
nigdzie jej nie było widać…
głos dobiegał zewsząd, a pod nogami plątało mi się tysiące rozerwanych na kawałki fragmentów kadłuba i skrzydeł z pociętymi wiązkami okablowania:
***
Biało-krwawa szachownica znak polskiego nieba
niczym guzik oderwana… echo cicho śpiewa…
***
– hej!
próbowałem ją zawołać, lecz mgła tłumiła moje słowa w głębi gardła…
nie byłem w stanie szeptać:
***
Biały Orzeł ten w koronie z munduru zerwany…
to trofeum w obcej stronie… tam czas zatrzymany
***
potknąłem się o jakiś nawinięty na statyw kamery video przewód telegraficzny… cała szpula nienaruszona, kompletnie tu nie pasowała do niczego.
kolejny podmuch mgły przesłonił wszystko…
tylko z oddali wciąż dobiegał ten cichutki, pełen dziecięcej skargi głos:
***
Czas nieludzko zatrzymany… sam sobie nie wierzy:
-Kto to widział? -Gdzie to widział? -Z której strażnik wieży…
***
dostrzegłem ją przy grobie…
– Poczekaj! chciałem tylko zapytać…
odwróciła głowę i zmieszany zrozumiałem, że widzę posiwiałą staruszkę, która przygląda mi się ze smutkiem w oczach:
***
Biało-krwawa szachownica znak polskiego nieba
-Powiedz dzieciom… gdy dorosną… Powiedz to co trzeba!
***
– proszę Pani… czy to cmentarz na którym…
znowu była maleńkim dzieckiem grającym w klasy na obrysowanych na biało segmentach betonu…
***
-Mam chusteczkę haftowaną… w biało-krwawe płaty
czeka w sercu na pośmiertny… Krzyż Virtuti taty.
***
zastygła nad statecznikiem rozrzucając na boki skamieniałe włosy…
***
obudziłem się zlany potem… oparłem się plecami o pobliskie drzewo i nabrałem głęboko powietrza…
położyłem dłoń na korze i wsłuchałem się w melodię jaką kroplami deszczu płakały jej gałęzie…
to była jedyna wierzba przy drodze ze Szczęsnego na Grodzisk…
z cmentarza z grobem majora.
Zapaliłem świeczkę i odmówiłem modlitwę. Czas wracać do rzeczywistości stolicy. Wieniec pamięci dla pilota od blogerów i komentatorów skrzykniętych przez Rossonero wciąż tam czuwa, a bukiety jemioły w konarach wciąż patrzą zadziwione.
odcinki wcześniejsze:
Rozdział I
Lista Łazarza – część 1:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/16519,lista-lazarza-roz-i-czesc-1
Lista Łazarza – część 2:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/17660,lista-lazarza-cz-2
Lista Łazarza – część 3:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/18774,lista-lazarza-cz-3
Lista Łazarza – część 4:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/19440,lista-lazarza-cz-4
Lista Łazarza – część 5:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/21570,lista-lazarza-cz-5
Lista Łazarza – część 6:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/26693,lista-lazarza-cz-6
Lista Łazarza – część 7:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/27662,lista-lazarza-cz-7
Lista Łazarza – część 8:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/28356,lista-lazarza-cz-8
Rozdział II
Lista Łazarza – część 9:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/29791,lista-lazarza-cz-9-rozdzial-ii
Lista Łazarza – część 10:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/31614,lista-lazarza-cz-10
Lista Łazarza – część 11:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/37492,lista-lazarza-cz-11
Lista Łazarza – część 12:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/37648,lista-lazarza-cz-12-13-xii-2023
Lista Łazarza – część 13:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/38263,lista-lazarza-cz-13
Lista Łazarza – część 14:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/41439,lista-lazarza-cz-14
Lista Łazarza – część 15:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/42667,lista-lazarza-cz-15
Lista Łazarza – część 16:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/43293,lista-lazarza-cz-16
Lista Łazarza – część 17:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/44165,lista-lazarza-cz-17
Lista Łazarza – część 18:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/44978,lista-lazarza-cz-18
Lista Łazarza – część 19:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/45785,lista-lazarza-cz-19
Polak, Wegier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki (weg. Lengyel, Magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát). Boze chron Wegry i Rzeczpospolita.