Nowa siedziba Nowego Ekranu na miesiąc przed sfałszowaniem wyborów… Warszawa
ciąg dalszy pozanurcianej gdybanki w konwencji political fiction, we fragmencie już wcześniej na tym blogu zamieszczonym, bez jakiegokolwiek powiązania z matrycą kształtowania realności… za to pełna znaków i dwuznaczności dla tych, którzy potrafią zejść trzy piętra niżej z chodników słów i korytarzy komunikatów prasowych:
Lista Łazarza – część 1:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/16519,lista-lazarza
Lista Łazarza – część 2:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/17660,lista-lazarza-cz-2
Lista Łazarza – część 3:
tarczazadumy.nowyekran.pl/post/18774,lista-lazarza-cz-3
Lista Łazarza – część 4:
– Kto zamawiał pizzę? ochrona prosiła o potwierdzenie… hallo? Tomeeek?!
– taak?
– Jakaś kobieta chce z tobą rozmawiać… mówi, że ma mocną ofertę pracy dla "Projektu…" i… że zajmie nie więcej jak 3 minuty…
– mam spotkanie za 15 minut w sprawie tej animowanej alegorii zwabienia Orła w pułapkę z sieci w Lesie Smoleńskim… i muszę się przygotować, aby dobrze to naszej oskarowej gwieździe nakreślić… weź od niej CV i porozmawiaj… obejrzyj, oceń… daję Ci wolną rękę…
– no dobra… tylko żebyś potem nie miał pretensji jakby co… ładna jest… i na stówę nie nosi stanika…
– no dobra, skoro nalegasz… powiedz jej, że ma 3 minuty…
ładna, niezwykle kobieca, szczupła, zadbana choć bez jakiegokolwiek makijażu… pewna siebie choć lekko roztargniona jakby w tej odrobinie nieładu w zaczesaniu długich pukli kasztanowych włosów… ale te oczy… jak żywy ogień odbijający się w źrenicach od ogniska w zapomnianej górskiej dolinie w Pieninach… po chwili wzajemnego oceniania obie strony zdały sobie sprawę, że wpatrują się w siebie nawzajem dosyć intensywnie…
– dzień dobry Panie Tomaszu… była szybsza…
– dzień dobry Pani… khm… czy my się już znamy?!
wyglądała niepokojąco dobrze… tak na oko rok, dwa po studiach… z jakiegoś maleńkiego, uroczego miasteczka na prowincji, nieskażonego medialno – piarowskim kurewstwem Warszawki… Radymno albo Augustów… ten brak skażenia solarnianym wyrachowaniem… te oczy… zasmucone szarością powtarzalnej codzienności oczy…
– Mam dla Pana robotę!
tego się nie spodziewał… filiżanka świeżo zaparzonej kawy poleciała w dół odbijając się od klawiatury i zalewając starannie wyprasowane spodnie od garnituru…
– Pani przyszła, aby mi zaproponować pracę? Czy ja czegoś nie wiem?
– Zostawiam Panu na biurku prawdziwe CV… to nie moje, ale osoba ta jest niezwykle uzdolniona i szuka uczciwej pracy, a uważam, że idealnie nadaję się na asystentkę dla Pana… ukończona filologia klasyczna… płynnie mówi po angielsku, niemiecku i rosyjsku… jest tylko jeden mały problem… ona szuka uczciwej pracy za uczciwe wynagrodzenie… 1/3 Pana wynagrodzenia jako jej pensja na umowę… przynajmniej wyłapała by błędy ortograficzne i stylistyczne Pańskich administratorów i redaktorków… ale wróćmy do tematu… wiem, mam jeszcze minutę… będę się streszczać…
od czasów opublikowania przez Pana improwizacji analitycznej w postaci "Kata…" stał się Pan w blogosferze postacią niejako kultową… wywołał Pan mniej lub bardziej nieświadomie swoistą rewolucję w pojmowaniu internetu i traktowaniu go jako współczesną broń masowego rażenia w polskim półświatku sieciowym… to wbrew pozorom stało się swoistą cezurą posmoleńską… jest Pan od tamtej pory rozgrywany przez co najmniej trzy służby rodzime i bodajże jedną zza wielkiej wody… niech Pan zapamięta… wszystkie Pana telefony prywatne oraz służbowe tu w redakcji są na prawdopodobnie nie jednym na raz nawet… podsłuchu… niech Pan unika omawiania pewnych spraw tą drogą… zresztą Pański bigos Pańska broszka… zostawiam Panu ten egzemplarz "Zbrodni i Kary" w środku znajdzie Pan nietypowy nośnik pamięci wyposażony w standardowy port USB… nie wierzy Pan w moje słowa? a ta próba kupienia Pana przez podstawionych prawników tego świńskiego ryja z Biłgoraja? a te dziwne maile…? te głuche telefony? te rozmowy ze znajomymi w których nagle ktoś przestaje Pana wyraźnie słyszeć, by po chwili wszystko wracało do normy…?
moje 3 minuty minęły… mam wyjść czy mogę Pana wprowadzić w robotę? wiem, że ma Pan spotkanie za 15 minut, ale Pana rozmówca stoi w korku na Placu Bankowym i daję słowo honoru, że się spóźni…
Tak więc zaryzykował Pan kiedyś i pojechał po bandzie… kto nie ryzykuje ten nie wygrywa… to była notka "Jest nadzieja…" albo coś w ten sens, która stała się podstawą do stworzenia listy kilku tysięcy blogerów szarpiących się wściekle jak ryby w sieci i próbujących zrobić coś niekonwencjonalnego… coś co pozwoli rozbić matrixową strukturę zniewolenia nibypaństwa… odpowiedziała masa ludzi na Pana apel, i to właśnie jest skarb i potencjał w który celujemy… wiem, że wielu z nich szybko się zraziło lub zostało uprzedzonych do Pana portalu… tak naprawdę to nieistotne… skarbem jest lista ich adresów mailowych i słowo klucz na który zareagują… tym słowem jest Pańska skrzynka mailowa i wytłumaczenie dlaczego… a teraz zanim się pożegnamy… jedna rada… niech Pan nie publikuje zawartości tego nośnika pamięci na swoim blogu lub pod jakimkolwiek pseudonimem… tylko analiza niezależnej blogosfery w jej kilkusettysięcznej odmienności da szansę na przebicie się tych materiałów przez cenzurę i instytucjonalne bariery… jedną osobę, niezależnie jak wysoko postawioną, znikną w ciągu kilku godzin od publikacji, a materiały zablokują nawet kosztem odcięcia internetu w obrębie całej europy… mogą to zrobić, zapewniam Pana… i zrobią, jak ich dupy zostaną zgrożone… od podłączenia tego nośnika do komputera ma Pan 30 minut na analizę i podjęcie decyzji co z tym zrobić… to może być decyzja kosztująca Pana wszystko… oprogramowanie na nośniku nie jest wirusem, choć niektóre efekty zadziwią nawet bystrego informatyka. Żegnam Pana… proszę sobie wytrzeć spodnie… koledzy i tak Panu nie uwierzą, że to kawa…
***
– Ja pierdolę… o co tu do diabła chodzi?!?
redaktor naczelny Nowego Ekranu przetarł spocone czoło trochę zbyt intensywnie… ujął w obie dłonie skronie i z lekko niepewną miną próbował się skoncentrować nieco, zanim zrobi coś równie głupiego jak to zalanie sobie spodni gorącą kawą na widok nieznajomej kobiety…
– hmm… grunt to spokój… wdech… wydech… wdech… trzeba się skonsultować z Panem Hoparą… to może być kolejna prowokacja… podnosząc słuchawkę przypomniał sobie jednak słowa nieznajomej sprzed kilku minut… wszystkie telefony są na podsłuchu… ba nawet na kilku na raz…. ręka zastygła w grymasie niepewności, by po chwili z trzaskiem obwieścić rezygnację z zamysłu… no chuj w dupę! co z tym zrobić… spojrzał na CV leżące pod nośnikiem pamięci z wygrawerowaną nazwą "Pandora" na samym dole jako post scriptum grubą czcionką wytłuszczono dopisek:
"…nie robię kawy szefom i nie urozmaicam im negocjacji biznesowych obciąganiem pod stołem w czasie wideokonferencji… z wyrazami uszanowania…"
***
– i jak było? oo widzę, że niespokojnie… no no…
– to nie tak jak myślisz…. zamknij drzwi i siadaj bo padniesz…
– nie tak jak myślisz… a te mokre, zachlapane spodnie, to co? zakłócenie czasoprzestrzenne?
– to kawa… posłuchaj…
– niezła była widziałem… jak ma na imię?
– nie wiem jak ma na imię! nie wiem dla kogo pracuje… nie wiem co jest na tej pieprzonej "Pandorze", którą mi zostawiła… ale wiem, że musimy to szybko sprawdzić i mamy na to tylko 30 minut… shit… w tym momencie już tylko 28 minut… poszukaj jakiegoś starego laptopa i wyjmij mu kartę sieciową… przerzuć wszystko na jego dyskach i daj go tu jak najszybciej jak potrafisz… musimy wiedzieć co jest w środku…acha po drodze poproś ochronę niech zrobią zdjęcia tej kobiety i sprawdzą, którędy się poruszała po budynku… ja się spróbuje przebrać na wszelki wypadek…
***
– mam laptopa bez połączenia z siecią, ale ze zdjęciami tej laski jest jakaś kicha… żadna brunetka nie wchodziła do naszego budynku przez ostatnie 3 godziny… jedynie dwóch kurierów firm spedycyjnych i dostawca pizzy… sprawdzają jeszcze raz klatka po klatce obraz z kamery wejściowej…
– może za szybko przewijali matołki, nieważne… zdjęcie nie zając, znajdzie się… włączamy…
– Jesteś stasznie niecierpliwy… i przewidywalny… ona miała rację, wszyscy dokoła próbują cię rozgrywać… jesteś dla nich jednocześnie niebezpieczny i cenny zarazem, jeżeli cię ułożą jak dzikiego ogiera pod siodło… może nie do końca przewidywalny… za bardzo lubisz ryzyko… ona wspomniała o "Kacie…" i reakcji łańcuchowej jaką wywołał w blogosferze… może ktoś próbuje to powtórzyć lub wręcz zwielokrotnić? masz rację musimy to otworzyć… nawet jeżeli to nasz koniec… a do Pana Hopary dzwoniłeś z tym?
– ponoć wszystkie nasze telefony są na podsłuchu… zresztą miał być tu już godzinę temu… coś go zatrzymało podobnie jak naszego nominowanego do oskara animatora… czemu nie wierzę, że to przypadek…
***
biuro naczelnego Nowego Ekranu Tomasza Słowo, 25 minut przed samozniszczeniem się nośnika pamięci alfa kryptonim "Pandora", Warszawa
po podłączeniu portu USB antywirus w laptopie zawahał się mrugając niepewnie diodami, a firewall ukazał nieaktywną ikonkę z jakimś kwiatkiem w miejscu starej… otworzyło się nietypowe jak na ten system operacyjny okienko i ukazało zawartość…
– co my tu mamy… kilka tysięcy rozbudowanych plików zdjęciowych, kilkanaście kilkuminutowych filmów wideo, ale zapisanych w nietypowym standardzie… i jeden plik tekstowy z adnotacją "start here…" w mordę… zanim zaczniemy czytać otworzę jedno zdjęcie… to zdjęcia terenu robione bardzo szybką migawką z obiektu w ruchu…
– zdjęcia satelitarne???
– nie… te zdjęcia są niezwykle dokładne i są robione z góra kilku tysięcy metrów… to może być zrobione z obiektu typu spadochron… lotnia… latawiec lub balon… chociaż raczej balon jest zbyt wolny… to coś błyskawicznie zmienia położenie i kąty fotografowania… pliki wideo chyba są realizowane w podczerwieni… datowanie mamy na kwiecień zeszłego roku… bez laboratorium nie jestem w stanie stwierdzić czy są autentyczne i czy nie ingerowano w ich strukturę… ile mamy czasu?
– 20 minut… w mordę… czy myślisz, że to są…?
***
biuro naczelnego Nowego Ekranu Tomasza Słowo, 20 minut przed samozniszczeniem się nośnika pamięci alfa kryptonim "Pandora", Warszawa
– …całość jest powiązana jakimś samowykonującym się środowiskiem niezależnym od systemu operacyjnego… musi zawierać nietypowe mocne komendy, które pozwalają ignorować firewall, antywirus i standardowe kody admistratora… prawdopodobnie jest to dzieło programistów, którzy projektowali zabezpieczenia w windowsie… wykorzystuje jakieś metakomendy… za cienki jestem na to… wygląda jak wirus… ale przypływ danych jest jakby poza systemem mimo wykorzystywania i blokowania systemu… to jest jakieś narzędzie… to śmierdzi zabawkami z ktorejś agencji rządowej…
– no to jesteśmy w lesie… w lesie na nieznanym polu minowym…
– zobaczmy może ten plik tekstowy…
"…Witaj, nieufny Tomaszu… ktoś zagiął na ciebie parol, daję słowo… dobrze, że nie otworzyłeś tego pliku w środowisku z dostępem do sieci, to pozytywnie świadczy o twojej nieufności i inteligencji… nie dowiesz się tu kim jesteśmy… to w sumie nieważne obecnie… zawiedliśmy… zostało nas kilku… prawdopodobnie większość nie żyje… jak pewnie wiesz od kilku lat likwidowane są jednostki i pododdziały specjalistyczne polskiego wojska pod pozorem profesjonalizacji armii… całe szczęście, że obecnie kierujący minobrem matoł nie wie nawet ile jednostek niejawnych istniało przed objęciem przez niego resortu… likwidacja ponad 50% stanu osobowego normalnej armii nie jest jeszcze problemem… problemem jest likwidacja w ramach oszczędności elity, której wyszkolenie kosztowało więcej niż kilkuletnie oszczędności z ich likwidacji… żeby wyszkolić takich ludzi potrzeba na dzień dobry około 6 lat intensywnego szkolenia nadających się kandydatów i miliardy… potrzeba również dostępu do technologii, który sojusznicy udostępniają tylko najlepszym, i tylko w wtedy, gdy okazują wdzięczność za solidną przysługę… mieliśmy kilka takich jednostek… to było w sumie jakieś 600 osób nie ewidencjowanych w żadnej oficjalnej bazie danych, z własną komórką do tworzenia tożsamości dowolnego kraju na świecie… to obecnie standard w dla tego typu jednostek szanującym się kraju… potem zaczęły się likwidacje i reorganizacja struktur… pretekstem była między innymi nie zatwierdzona przez jakiegoś dupka transakcja zakupu kilku dronów z oprzyrządowaniem szpiegowskim i niezależnej od innych służb mobilnej stacji nasłuchowej pozwalającej na monitorowanie rozmów satelitarnych chronionych nieoficjalnie urzędników odradzających się struktur niezależnej państwowości IV republiki… niestety poziom ochrony i jakość usług towarzyszących zapewnianych ustawowo przez formacje rządowe spadał z każdym dniem, podczas gdy zagrożenie dla życia prezydenta i generalicji po konfrontacji w Tiblisi wzrosło do poziomu czerwonego… robiliśmy wtedy dodatkowy poziom zabezpieczenia o którym ci buce nawet nie wiedzieli… ktoś jednak zdradził… wszystkie nasze siły były nastawione na wizytę na Litwie… mieliśmy informacje operacyjną, że atak na prezydenta nastąpi podczas wylotu z Litwy… mieliśmy tam 3 samodzielne komórki i 4 drony z bazą w wynajętej zlikwidowanej jednostce wojskowej na Łotwie… eskortowaliśmy nawet samolot do granicy z Polską… potem poszło odwołanie alertu, ale na wszelki wypadek puściliśmy fałszywkę na teren unii o zagrożeniu porwaniem statku powietrznego, aby wymusić mocniejszą ochronę kolejnej wizyty… nawet ona nie pomogła niestety… okazało się, że informacja o ataku snajpera na Litwie była zmyłką… w ten sposób po ósmym zostały nam dwa drony i jedna jednostka zabezpieczajaca w sumie bardziej archiwizację danych niż możliwości kontrakcji antyterrorystycznej na taką skalę… alert o ataku był odwołany, prawdopodobnie dział analiz uznał, że wielkość delegacji i immunitety generalicji northforce’u stanowią przeciwwagę dla potencjalnych zamachowców… ktoś nas oszukał… zawiedliśmy… ci którzy byli jako turyści w terenie już nie wrócili do kraju… dostaliśmy tylko kod oznaczający nie szukajcie nas… to oznacza, że się będą ukrywać jako miejscowi przez najbliższe kilka lat… dla was komórka która wróciła do kraju zorganizowała w ostatnich tygodniach część materiałów z kilku oblotów dronów… po wybuchu akcji dezinformacyjnej cała ekipa ewakuowała się do bazy w skandynawii pod parasol brytyjczyków… drony zostały zatopione na bagnach po stronie federacji… nie było czasu by czekać, aż dolecą do bazy… w końcu pod latarnią najciemniej… teraz, po roku, udało nam się odzyskać dane z pamięci nikity… to chyba wszystko, co powinniście wiedzieć… nie przejmujcie się współrzędnymi z gugli… mapy z sieci i ogólnie dostępnych programów kłamią jak rzecznik rządu na poniedziałkowym briefingu… Nie zginęła i nie zginie! proszę mnie nie szukać… zmarnuje Pan tylko cenny czas… my zawiedliśmy, czas na prywatne rozwiązania prostych ludzi ulicy…
żegnam… Pandora"
***
– leć do najbliższego sklepu z elektroniką i kup kilka starterów różnych sieci i parę najtańszych telefonów… tylko próbuj nie okazywać po sobie emocji… najlepiej weź coś syfiastego do jedzenia i wpieprzaj całą drogę… przy twojej wadze to będzie naturalne niejako i może nikt na ciebie nie zwróci uwagi… nie płać kartą… masz na to 10 minut…
***
biuro naczelnego Nowego Ekranu Tomasza Słowo, 5 minut przed samozniszczeniem się nośnika pamięci alfa kryptonim "Pandora", Warszawa
– dostałem ten numer dokładnie rok temu na wypadek, gdyby wydarzyłoby się coś, co może wywrócić cały układ pookrągłostołowy do góry nogami… powiedział Pan wtedy cytuję:
"Jeżeli będzie Pan potrzebował przeżyć kilka najbliższych godzin, aby zrobić coś dobrego dla Polski niech Pan dzwoni… ja utrzymam Pana przy życiu do czasu, aż będzie Pan bezpieczny poza krajem w miejscu gdzie nikt bez Pana zgody Pana nie znajdzie" …czy Pan mnie pamięta?
– gdzie Pan jest w tym momencie i czy to bezpieczny numer telefonu?
– jestem w nowej redakcji Ekranu, jestem bezpieczny chwilowo, ale za kilka godzin to się może zmienić diametralnie… telefon jest świeżo kupiony na tę jedną rozmowę… karta jest nieużywana dotychczas… jestem w posiadaniu materiałów, które zdobyły ponoć nad lasem smoleńskim drony operacyjne z prywatnej bazy na Łotwie podczas nieoficjalnego zabezpieczania kwietniowej wizyty… nie wiem czy to może być prawda… nie wiem czy ktoś mnie nie wkręca na fałszywki, ale mam sposób na powielenie tych materiałów na kilkadziesiąt tysięcy osób w ciągu kilku minut jeżeli potraktujemy je serio… czy to możliwe, żeby jakieś nieformalne struktury w Polsce miały do dyspozycji drony szpiegowskie? i czy to możliwe, że zdobyły ona tak istotne dla naszego kraju materiały?
– bardzo kosztowne jest stworzenie warunków do ich efektywnego wykorzystania bez ryzyka utraty sprzętu… ale możliwe… GROT, FORMACJE MEDEA I FORMUZA, prywatne ochrony kilku dygnitarzy posiadających dawne archiwa po służbach wojskowych… lokalne oddziały Black Waters… i parę struktur absolutnie nie do podniesienia w czasie rozmowy… niech mi Pan opisze sygnaturę znacznika, jaki widać w prawym górnym rogu dowolnego zdjęcia na nośniku…
– kombinacja alfanumeryczna i bardzo dokładna data, jest też kilka oznaczeń matematycznych… i kursywą słowo"nikita"
– tak. to jedno z istniejących maleństw… zdobyczne w dodatku… to długa historia i nie przypuszczam aby Pan się z nią kiedykolwiek zapoznał… nie wiedziałem, że ktoś go używał w tej strefie europy… będę u Pana z ludźmi za 15 minut, niech Pan zrobi swoje i nie wychodzi poza budynek… jeżeli pojawią się nieokreślone kłopoty proszę czekać w pomieszczeniu konserwatora windy na parkingu podziemnym… ma Pan być sam… niech Pan zmieni ubranie w miarę dyskretnie i ma przy sobie ten nośnik… jeżeli oczywiście nie ulegnie on autodestrukcji po zakończeniu wysyłania plików w świat…
– Tomek! Pan Hopara przyjechał… jest wściekły i nie jest sam…
"Masz mało czasu! Trzeba dać świadectwo…"
– acha… co oznacza kod "nie szukajcie nas…"?
– to z komórki od dronów?
– tak…
– na wschodzie w ramach krzewienie demokracji samolotowej spadają ostatnio Vipowskie samoloty… i będą spadać dopóki nie spadnie sprawca tego spadania, a raczej sprawcy… wysoko postawieni sprawcy… oni często latają na długie dystanse… bardzo długie dystanse…
"Pandora" to kryptonim operacji prowadzonej bez szansy na powrót do normalnego życia… oni zostali na nieludzkiej ziemi by się mścić… jeżeli jeszcze żyją, co jest mało prawdopodobne, to znaczy, że mają kogoś wysoko postawionego wewnątrz struktur siłowych federacji i rozgrywają konflikty wewnętrzne pomiędzy lokalnymi dygnitarzami służbowych mafii… Tak zwane odśrodkowe zakłócenie istnienia federacji.
***
w całym budynku zgasło światło, a ekrany komputerów zamarły w niepewności…
"- Niewierny Tomaszu… ktoś zagiął na ciebie parol… tak nam przykro…"
ktoś wcisnął przycisk ROPa i po uruchomieniu się alarmu pożarowego poszedł komunikat o ewakuacji biurowca… coś się zaczęło cholernie dymić i po chwili załączył się system z tryskaczami.
***
ciąg dalszy być może nastąpi…
Polak, Wegier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki (weg. Lengyel, Magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát). Boze chron Wegry i Rzeczpospolita.