Bez kategorii
Like

List do Ministra Zdrojewskiego

05/06/2012
590 Wyświetlenia
0 Komentarze
32 minut czytania
no-cover

Chciałbym jeszcze coś zrobić dla polskiej kinematografii. Mam wiele scenariuszy patriotycznych przygotowanych do realizacji. Niestety Ministerstwo Kultury nie jest zainteresowane takimi tematami. Od daty napisania listu nic się nie zmieniło.

0


 

Szanowny Pan Bogdan Zdrojewski
Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 
 
Piszę ten list ,ponieważ mam w uszach słowa Pana Ministra usłyszane podczas Zjazdu Filmowców, iż drzwi Pana gabinetu są dla nas zawsze otwarte.
Tymczasem miesiąc temu rozmawiałem bezskutecznie z Pana asystentką prosząc o audiencję u Pana. Obecnie jestem odsyłany do innych urzędników. Dzisiaj pani Małgorzata Dziedziak powiedziała mi ( po miesiącu), że nie może Pan się ze mną spotkać w lutym. Poprosiłem wiec o termin marcowy ale i tu spotkała mnie odmowa. Moim zdaniem( być może się mylę), obowiązkiem Pana urzędników jest łączenie Pana Ministra z ludźmi i problemami kultury a nie rozciąganie miedzy nimi a Panem Ministrem barier i zasieków. Uważam również za niedopuszczalne segregowanie ludzi kultury i dzielenie ich na bardziej lub mniej „słusznych”.
A ja proszę o rozmowę wyłącznie z Panem Ministrem. Należy mi się ona po pół wieku pracy jako reżysera filmowego z dorobkiem kilkunastu znaczących filmów, producenta prawie setki filmów, jako kierownika zespołu filmowego a potem studia (bezprawnie odwołanego, ze złamaniem obowiązującej wówczas ustawy o kinematografii),po 25 latach sprawowania tej funkcji, reżysera ponad 30 spektakli w kraju i za granicą żywego teatru, reżysera spektakli Teatru TV w tym nagradzanych jako najlepsze spektakle roku.
Ostatnio, po kilkunastoletnim milczeniu w filmie( to w moim życiu powtórka z historii), (zapełnianym pracą w zagranicznych teatrach), bez możliwości spełniania zawodu, który jest miłością, powołaniem i sensem mojego życia. Pierwszy, sześcioletni okres bezrobocia przeżyłem w latach 1963 -1969 – następny trwa. Nikt mi nie odmawia talentu. Moje milczenie jest spowodowane ostracyzmem zarówno władz jak i części środowiska, ze względu na moje wyraziste poglądy patriotyczne i artystyczne. A nie widzę, by nasza kultura cierpiała na nadmiar artystów z charakterem i skrystalizowanym poglądem na człowieka Polskę i świat.
Ostatnio zrealizowałem najpierw spektakl wystawiony z sukcesem w Sali Kongresowej PKiN „Zmartwychwstanie”, a następnie zekranizowany w formie płyty DVD , za prywatne pieniądze osoby obecnej podczas premiery w Sali Kongresowej. Film „Zmartwychwstanie” powstał bez jakiejkolwiek pomocy czynników oficjalnych. Poprzednik Pana, przedtem minister Dąbrowski, tak samo szef kinematografii nie chcieli nawet spotkać się ze mną. Film jest współczesną wersją „Wesela” Wyspiańskiego, pióra wielkiej dziś poetki Lusi Ogińskiej. To świadome zapytanie o to, co się w nas zmieniło po przeszło stu latach. To diagnoza stanu umysłów naszego społeczeństwa po Jałcie i po Solidarności. Schemat dramaturgiczny autorka przyłożyła do naszej współczesności. To z jednej strony surowa ocena „III Rzeczypospolitej” z drugiej spór postaw związanych z tradycją narodową zderzoną ze współczesnym bezideowym konsumeryzmem. W tym sporze i ocenie III RP biorą udział duchy naszej przeszłości. Piłsudski, polegli z Katynia i Powstania Warszawskiego wreszcie sam Chrystus, który toczy walkę z szatanem o dusze współczesnych Polaków. Ma coś z klimatu ”Dziadów” i „Nieboskiej”.
Utwór miał swoją prapremierę w Chicago. Za pieniądze sponsora objechałem z nim wszystkie środowiska polonijne w USA od Florydy po Kalifornię. Ostatnio byłem z nim w Niemczech w czterech miastach Westfalii. Wszędzie budzi wstrząs. Bo to jest zdaniem nie tylko moim, najważniejszy utwór od lat napisany w polskim języku i z talentem godnym wieszczów.
O jego odbiorze łatwo się przekonać na stronach internetu:>www.zmartwychwstanie.com< oraz >www.bohdanporeba.bee.com<
Ostatnio otrzymałem list nuncjusza apostolskiego Ks. Abp. Janusza Bolonka z podziękowaniem za ten utwór. Tylko w Polsce jest jeszcze nie znany. Nie mamy już bowiem środków na jego promocję.
Nie wiele trzeba byśmy mieli hit ekranowy, bez grosza włożonego przez kinematografię! Ale nie mam z kim rozmawiać!
Podobnie jak ze względu na ostracyzm wobec mojej osoby i przez intrygę „Gazety Wyborczej”, nigdy nie miał premiery mój ostatni, polsko-białoruski film z 1991 roku, „ Siwa Legenda”. A jest filmem o charakterze szekspirowskim, bardzo widowiskowym, przeznaczonym dla szerokiej widowni. Był moralnym zwycięzcą Festiwalu Filmów Polskich w Gdyni. Juror, ks. Tischner powiedział w wywiadzie, że ten film podobał się całemu jury i powinien być szeroko rozpowszechniany. Tymczasem odcięto go od widowni. To słowiańska, a więc zmiękczona wersja szekspirowskiej „Lady Macbeth”, rozgrywająca się na płonących stepach Rzeczypospolitej XVII wieku, w międzynarodowej obsadzie. To koprodukcja z Białorusią. Tam zwrócił nakłady po miesiącu eksploatacji. Kiedyś gdy zajdzie potrzeba poprawy stosunków z tym krajem, jego międzynarodowa premiera mogłaby mieć poważne znaczenie polityczne. W Polsce tylko II program TV puścił go o pierwszej w nocy. Mimo moich protestów.
Innym przykładem szkód dla kultury, spowodowanych ostracyzmem wobec mojej osoby jest tylko jednorazowa emisja siedmioodcinkowego serialu TV „Polonia Restituta”. Jest to zbrodnia wobec obecnego wyjałowienia młodzieży z historii. A to film o powstającej z pierwszej wojny światowej Rzeczpospolitej z bohaterami: Paderewskim, Piłsudskim, Dmowskim, Witosem, Daszyńskim ale i Wilsonem Clemenceau i Loyd Georgem. Serial jest rozszerzoną wersja dwuczęściowego filmu kinowego, bogato wspartą materiałem dokumentalnym, ukazującym wojenne i polityczne wydarzenia, na których tle rodzi się niepodległa Polska.
„Zmartwychwstanie” pragnę Panu podarować z prośbą o obejrzenie i pomoc.
Potrzebuje ono nie wielkich środków na reklamę, by stać się hitem naszych ekranów.
Jest wyrzutem sumienia dla naszej oficjalnej kultury.
Moi aktorzy zasmakowawszy w sukcesie zagranicznym, nie chcą się ze mną rozstawać. Mamy pomysł jak powołać w Warszawie teatr który chce wziąć na siebie obowiązek kształtowania postaw i gustów wiernych najlepszym tradycjom polskiego teatru. Jest szansa na powołanie teatru jakiego Warszawa nie ma. Istniejące   prześcigają się w poszukiwaniu coraz bardziej oderwanych od tradycji utworów. A gdzie młodzież ma poznawać polską i światową klasykę? Mamy sytuację w której tylko ośmielenie władz municypalnych przez Pana Ministra może dać Warszawie nowy teatr. Jest siedziba, reżyser, aktorzy, świadomie dobrany repertuar. Od lat tworzę fakty w kulturze, idąc pod prąd oficjalnym strukturom. Czy tak musi być dalej? Jak za Dąbrowskiego i Ujazdowskiego? Również za Pana Ministra?
W ramach Fundacji Pamięci Narodu Polskiego, złożyłem taki projekt władzom jednej z dzielnic Warszawy. Potrzebna jest tu pomoc Pana Ministra wyrażona w postaci opinii.  
List ten ma charakter informacji, prośby, rachunku sumienia i spowiedzi.
Dlatego nie mogłem się zgodzić na przedstawianie problemów w nim zawartych pośredniczącym urzednikom.
Art.32 Konstytucji mówi: ”nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny”.                                                                                          
Ja czuję się dyskryminowany za wyraziste, narodowe poglądy. Moje poglądy to nie politykierstwo. Ukształtowały je matka kresowa nauczycielka i ojciec oficer legionów Piłsudskiego, Wojska Polskiego, sztabowiec DOK III w wojnie bolszewickiej 20 roku, i Akowiec, magazynier broni w Wilnie. Ukształtowały je pieśni słyszane w dzieciństwie przy partyzanckich ogniskach. Ukształtowało je moje romantyczne Wilno. Ukształtował je kościół i harcerstwo. Ukształtowała je tęsknota za manifestacją tożsamości, powstała podczas studiów w zenicie stalinizmu. Nauczyły mnie miłości do kultury narodowej i zrozumienia, że sztuka jest służbą narodowi i odpowiedzialnością za jego serca i umysły. Tym poglądom podporządkowałem całą moją twórczość filmową i teatralną. Także publicystyczną. I za nie doświadczyłem wcześnie, bo już w 1963 roku goryczy pierwszego bezrobocia. Za jedyny jak dotąd polski film fabularny o żołnierzach walczących na zachodzie „Daleka jest Droga”.
Jego bohaterami byli żołnierze Generała Maczka. A Maczek miał odebrane polskie obywatelstwo.
Już wcześniej miano mnie „na zębie” za mój pierwszy film dokumentalny „Apel Poległych” ( 1956) , w którym pokazałem polskiej widowni, dotąd zakazane: materiały z Tobruku, Monte Cassino i Powstania Warszawskiego. A dyrektorem wytwórni dokumentalnej była Rita Radkiewiczowa ,żona siejącego postrach ministra bezpieki. Uratowało mnie trzęsienie ziemi, wywołane rewelacjami Chruszczowa o Stalinie.
W roku 1968 padają moi prześladowcy. Przedwojenni komuniści z KPP o kominternowskich poglądach: Aleksander Ford i Wanda Jakubowska . Wcześniej trafia do moich rąk książka „7 polskich grzechów głównych” Zbigniewa Załuskiego, broniąca sensu polskich mitów: Księcia Józefa, Somosierry, Kosynierów ,Westerplatte, atakująca szkołę nienawistnych mi szyderców wyśmiewających te mity. I słyszę po raz pierwszy słowa wypowiedziane publicznie: „obojętne na jakim froncie przelewana była polska krew jest jednakowo warta”. Słyszy to w trakcie sześcioletniego bezrobocia, syn oficera, który w szesnastym roku życia poszedł bić się za Polskę. Który zakończył szlak legionów Piłsudskiego i pierwszą wojnę z połową czaszki z metalu i bez jednego oka. Ale miał stalowy charakter. Nie przeszkodziło mu to w służbie w WP i AK. Ani w społecznej funkcji prezesa Związku Inwalidów Wojennych w Wilnie. Nawet nasz przyjazd do Polski w maju 1945 roku był jego służbą, bo prowadzony przez ojca inwalidzki transport repatriacyjny (nr.22) uwoził rodziny akowskie przed represjami NKWD. Ja jeszcze na peronie ,jako repatriant wstąpiłem do wymarzonego harcerstwa. Zakończyłem je w roku 1949 podczas likwidacji harcerstwa jako ostatni drużynowy w moim bydgoskim liceum. Dźwigałem na swych ramionach Mikołajczyka na zlocie w Szczecinie. Ostatnią defiladę prowadziłem na tajnej uroczystości 3 maja, za którą mój hufcowy poszedł do więzienia a ja byłem przesłuchiwany.  
Dla mnie tamten czas miał znamiona pierwszej dekomunizacji. Nie obchodziły mnie wtedy starcia o władzę. Mało się zresztą w tym orientowałem. Dlatego w roku 1969   , pragnąc poprzeć ten prąd, jak rozumiałem, polonizacji kraju, wstąpiłem do partii. I nie dla kariery.Był to wybór pomiędzy Bermanem, Mincem, Zambrowskim a świeżo wypuszczonym z więzienia Gomułką. Partia w moim środowisku mnie nie chciała. Po co jej był potrzebny bogoojczyźniany nacjonalista, jak mnie określano w skosmopolityzowanym środowisku? Moja deklaracja ginęła trzykrotnie. A ja uparcie chciałem zdobyć silną pozycję w środowisku, by zrealizować swój plan. Zrodziły go sześć lat przemyśleń i przewartościowań podczas bezrobocia.
I zrealizowałem ten plan. Ten plan to moje filmy : „Hubal” ( przyzna Pan że to jak dotąd najwyrazistsza w kinematografii manifestacja polskości i katolicyzmu), „Jarosław Dąbrowski”( jeden z 2 obok Traugutta wzorców osobowych Józefa Piłsudskiego), „Polonia Restituta” o procesie odzyskiwania niepodległości z bohaterami: Piłsudskim, Dmowskim, Paderewskim, Witosem, Daszyńskim ale i Loydem Georgem, Clemenceau i Wilsonem, i niezwykle pouczającą lekcją ukazującą kulisy Traktatu Wersalskiego, „Katastrofa w Gibraltarze”„ o Generale Sikorskim z pierwszą w kinematografii sceną gdzie bez osłonek mówi się o Katyniu i jego sprawcach. I ten plan to otrzymany po „Hubalu” Zespół filmowy „Profil”, z którego postanowiłem w moim kosmopolitycznym środowisku uczynić bastion kultury narodowej.
Proszę mi wierzyć: realizując te filmy, i produkując filmy kolegów, czułem się polskim artystą spełniającym misję nałożoną mi przez najlepsze wzorce . Ojciec, uczył mnie, że Polsce trzeba służyć w każdych okolicznościach i za wszelka cenę.
Miałem przed oczyma duszy Piłsudskiego, współpracującego dla Polski z wywiadem austriackim, Wielopolskiego, Druckiego Lubeckiego, Prądzyńskiego i Brzostowskiego, czy Łukasińskiego, wykorzystującego pozory masonerii dla konspiracji w Królestwie Kongresowym a naprawdę to Wallenroda. Naiwne?
Tak, ale szczere. Czułem się ( i nadal czuję),  żołnierzem kultury narodowej, walczącym o świadomość historyczną społeczeństwa., idącym pod prąd i z determinacją w służbie amnestii dla historii, I społeczeństwo tak to odbierało. Stąd 12 000 000 widzów tylko w kinach na „Hubalu” i 14 000 000 w kinach na wyprodukowanym w moim zespole „Nad Niemnem.”. Dziś podobne emocje budzi „Zmartwychwstanie”. Na tej drodze musiałem staczać potyczki z władzą, i cenzurą. Ówczesny sekretarz KC d.s. kultury Tejchma, kazał mi wyciąć sceny Bożego Narodzenia i wejścia do kościoła z „Hubala”. Zażądałem zdjęcia mego nazwiska z czołówki filmu.. Już czułem się na nowe sześć lat bezrobotnym. Ale wygrałem. Bo i wtedy spotykało się ludzi po polsku myślących. Tejchma kazał mi później usuwać w „Jarosławie Dąbrowskim” sceny z kozakami na ulicach Warszawy i scenę branki. Wygrałem, dzięki temu, że powołałem się na odbytą już pomyślnie kolaudację w Moskwie( film był koprodukcją). „Katastrofę w Gibraltarze” kazał zdjąć z ekranów ( po bardzo uroczystej premierze) jak mi oznajmił ówczesny kierownik wydziału Kultury KC Nawrocki, ambasador sowiecki. Mój film o korupcji w partii „Gdzie woda czysta i trawa zielona” przeleżał półtora roku na półce. Ryzykując utratę kierownictwa Zespołu, stoczyłem bój z poleceniem Jaroszewicza ukarania Romana Wionczka ( warszawskiego powstańca) za „Sekret Enigmy”,gdyż dopatrzył się w tym filmie ( i słusznie) gloryfikacji przedwojennej „dwójki”.   
Dziś przeżywam drugie bezrobocie. Od 1992 roku jako reżyser filmowy i od 1998
jako dyrektor Studia Filmowego a więc producent. Pierwsze przeżyłem z wyroku tych, których rodowód wywodził się z antypaństwowej przedwojennej Komunistycznej Partii Polski. Przeciwniczki przyłączenia Gdańska, Śląska i Warmii i Mazur do Polski. Przeciwniczki niepodległości. Drugie, za wieloletnie prowadzenie zespołu filmowego, jedynego, który konsekwentnie budował repertuar narodowy: „Nad Niemnem”„Między ustami a brzegiem pucharu”, „Placówka”, „Sekret Enigmy”, „Republika Ostrowska” ( o Powstaniu Wielkopolskim), „Gdańsk 39”, „Zamach Stanu”, „W cieniu nienawiści” ( o Żegocie)., „Polonia Restituta” i inne moje wcześniej wymienione filmy. W sumie 86 filmów kinowych i sporo seriali. Debiuty Romana Wionczka, Ignacego Gogolewskiego, Janusza Kidawy, Lecha Majewskiego, Leszka Wosiewicza, I około dwudziestu innych. To też Zespół ten od początku stał się solą w oku części środowiska, „Polityki”, Mieczysława Rakowskiego ,później „Gazety Wyborczej” i Urbana. Ich ulubioną grą było ukazywanie mnie przed czytelnikami w charakterze czerwonego i jednoczesne donosy do KC i ambasady sowieckiej z oskarżeniami o nacjonalizm.   
            Całym życiem i twórczością służyłem idei amnestii dla historii Polski, wykształcaniu postaw patriotycznych i obywatelskich, obronie wartości cywilizacji chrześcijańskiej. Myślę, że moja nieobecność w kulturze narodowej jest nie tylko moją krzywdą, ale i krzywdą dla kultury. To nie zarozumialstwo. Nie widzę obecnie zbyt wielu ludzi kultury, którzy chcieliby wziąć na siebie odpowiedzialność za dusze współczesnych Polaków. Ten świat był tak kształtowany. Ciągłe zawirowania naszych losów, rwanie nici ciągłości naszych dziejów, rugowanie historii i klasyki z programów szkolnych, negatywny dobór kadr kształconych dla kultury. Obłędna polityka władz III RP, że aby zostać Europejczykiem trzeba wyzbyć się polskości, wspierana przez środki przekazu ofensywa modernistów, deprawatorów obyczajów, walczących ateistów i dewiantów. 
Jako były dyrektor Studia Filmowego „Profil” przed laty składałem w redakcji filmowej scenariusz pięcioodcinkowego serialu „Książę” który w wersji kinowej nosi tytuł „5 dni do wieczności”. Jest to adaptacja „Bram Lipska” Jana Dobraczyńskiego, który wraz z rumuńskim pisarzem Joanem Grigorescu jest autorem scenariusza. Obecnie posiadam przekazane mi przez rodzinę Jana Dobraczyńskiego i Joana Grigorescu prawa autorskie. Scenariusz ten był recenzowany w TV (część recenzji posiadam) i otrzymałem wówczas z ówczesnego Programu I list Dyrektora Pawlickiego , że Telewizja jest zainteresowana realizacją pod warunkiem znalezienia koproducenta. To film o pięciu ostatnich dniach życia Ks. Józefa Poniatowskiego. Od mianowania go przez Napoleona marszałkiem Francji aż po śmierć w nurtach Elstery. Stan rannego i jego maligna usprawiedliwiają retrospekcje z centralnych wydarzeń z życia bohatera. Drugi plan filmu rozgrywającego się podczas bitwy narodów pod Lipskiem tworzą car Aleksander I, król Prus , Cesarz Austrii no i oczywiście, Napoleon. A więc jest to także obraz odchodzącej Europy Napoleona i początek Europy Trójprzymierza.   
 Film ten przy współudziale TVP i Instytutu Polskiej Sztuki Filmowej winien stać się koprodukcją polsko – rosyjsko – francusko – niemiecką. To materiał na wielki, aktualny, bo mówiący o końcu jednej – napoleońskiej i początku drugiej Europy – Trójprzymierza).
Posiadam list intencyjny ITI Film Studio wyrażający wolę wejścia do koprodukcji
 i zajęcia się dystrybucją przyszłego filmu. Taki sam list otrzymałem od polonijnej Telewizji Polskiej w Chicago, zapewniający wszechstronną reklamę i emisję dla Polonii w USA i Kanadzie.
 
W moich rękach znajdują się gotowe w każdej chwili do realizacji scenariusze filmowe:
a) „Tajny Więzień Stanu” Kazimierza Radowicza , stanowiący filmową wersję  wyreżyserowanego przeze mnie teatru TV pod tym samym tytułem. Opowiada o losie Waleriana Łukasińskiego na tle próby nadania konstytucji Królestwu Kongresowemu przez cara Aleksandra I, udaremnione przez antypolskie intrygi na jego dworze. To film do koprodukcji z Rosją. Zapowiadający telewizyjna premiere Piotr Kuncewicz
uznał ten spektakl za najbardziej współczesny od lat, gdyz ( i słusznie) dopatrzył się koneksji ówczesnej postawy cara Aleksandra I do Gorbaczowa.  
b) „Demon” Jana Marszałka o prowokacji ochrany carskiej wywołującej rewolucję 1905 roku i niepodległościowej akcji Piłsudskiego.
c) „ Petofi i Józef Bem” Jana Marszałka ,do zawarcia koprodukcji z Węgrami.
d) „Requiem”– saga lwowskiej rodziny inteligenckiej w okresie paktu Ribbentropp
– Mołotow. Od ostatnich szczęśliwych dni przedwojennych, poprzez wybuch wojny, sowiecki nóż w plecy, sowiecką okupację Lwowa aż po Kozielsk i Katyń. To jakby polski „Doktor Żiwago”. Scenariusz posiada około 30 rekomendacji organizacji kombatanckich, rodzin katyńskich, Sybiraków, autorytetów świeckich i duchownych, bezskutecznie domagających się od władz kultury realizacji tego filmu.
e) „Ostateczne Rozwiązanie” .O losach Szmula Zygielbojma, działacza gminy Żydowskiej w Warszawie, później członka Rady Narodowej przy Generale Sikorskim, który w obronie Żydów ginących w Polsce, po bezskutecznych próbach wstrząśnięcia sumieniami możnych tego świata, zakończył swoje życie samobójstwem w Londynie w proteście przeciw milczeniu wobec tej zbrodni.
f) „Gospodarz” o Wincentym Witosie w 1920 roku.
 g ) posiadam również 2 bardzo atrakcyjne scenariusze filmów sensacyjnych:
Joana Grigorescu „Trzy zalakowane koperty” do koprodukcji z którąś z kinematografii byłej Jugosławii. Akcja rozgrywa się na jednej z wysp Dalmacji podczas ostatnich dni wojny.
Jerzego Grzymkowskiego „Gra ze śmiercią” do koprodukcji z którąś z kinematografii pustynnego kraju. To film w charakterze „Laurence’a z Arabii”. Bohaterem jest Polak w Legii Cudzoziemskiej.
Tych scenariuszy nie mam gdzie zrealizować. Taki był cel likwidatorów Studia Filmowego „Profil”. Oraz udaremnienie powstania filmu „Requiem” jako konkurenta w temacie katyńskim wobec Andrzeja Wajdy. Tymczasem film ten nie stanowi żadnej konkurencji. Film Wajdy jest o płaczkach katyńskich. Mój jest opowieścią o ofiarach
i katach.
Wyjściem byłoby reaktywowanie Studia Filmowego „Profil”, zlikwidowanego w roku 1989 z naruszeniem Ustawy o Kinematografii. Gdyby ta sprawa zainteresowała Pana Ministra, jestem gotów dostarczyć pełną dokumentację. Dziś mogę je również powołać przy Fundacji Pamięci Narodu Polskiego, w której jestem członkiem władz
i dyrektorem d.s.kultury. Potrzebne mi tylko przekonanie, iż mogę liczyć na pomoc w naszych działaniach.
Dzisiaj, nie licząc na jakakolwiek pomoc, rozpocząłem pracę z Janem Marszałkiem  nad scenariuszem filmu o Jedwabnem. I nie chodzi tu o polemikę z Grosem. On na nią nie zasługuje. To musi być film o naszych kresach. O sowieckiej, niemieckiej i ponownie sowieckiej okupacji i ich wpływie na stosunki i postawy ludzkie. Współpracujemy z IPN. I z prokuratorami prowadzącym sprawy od wielu lat.Wśród konsultantów mam Żyda – patriotę polskiego Bronisława Szenicera, przewodniczącego Gminy Starozakonnych. I znowu to moja inicjatywa. Nie mam z kim rozmawiać.
Czy nie udowodniłem Panu Ministrowi,że nasze spotkanie jest koniecznościa?
 
Mam 74 lata. Nie wiele mi jeszcze pozostało. Czuję się w apogeum sił twórczych. I wiem że jestem potrzebny kulturze. Proszę o pomoc w powrocie do niej.
Do tego listu dołączam płytę DVD ze „Zmartwychwstaniem” i spektaklem TV „Tajny wiezień stanu”.
Pozostaję z szacunkiem, w oczekiwaniu na rozmowę z Panem Ministrem.
Gdyby jednak spotkała mnie ponowna odmowa kontaktu z Panem Ministrem, będę zmuszony nadać temu pismu charakter listu otwartego.
 
Pozostaję z szacunkiem
 
Bohdan Poręba
 
24 lutego 2008
 

 

0

Bohdan Por

polski re

12 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758