List do Marszałek Ewy Kopacz
22/11/2012
521 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
Na Pani, jako na drugiej osobie w państwie, ciąży taki właśnie obowiązek upomnienia się o elementarne zapewnienie bezpieczeństwa posłom i senatorom.
Szanowna Pani Marszałek,
zwracam się do Pani z apelem, by podjęła Pani decyzję o rozbudowie systemu zabezpieczeń wokół polskiego Sejmu i wystąpiła z inicjatywą zapewnienia na ten cel koniecznych środków w przyszłorocznym budżecie.
Jestem częstym gościem Sejmu i z przerażeniem konstatuję za każdym razem jak słabo jest on zabezpieczony. Na teren otaczający parlament może wejść praktycznie każdy i w miarę swobodnie poruszać się wokół jego budynków. Byłem w wielu parlamentach całego świata i muszę przyznać, że nasz jest jednym z najsłabiej chronionych. Zdaję sobie sprawę, że wyasygnowanie potrzebnych środków z budżetu państwa na otoczenie Sejmu potrzebną infrastrukturą zabezpieczającą przez atakiem szaleńców lub prawdziwych terrorystów może spotkać się z krytyką części mediów i opinii publicznej, ale rolą polityków – zwłaszcza tak wysokiego szczebla, jak Marszałek Sejmu – nie jest schlebianie populistycznym opiniom, ale podejmowanie odważnych decyzji. Na Pani, jako na drugiej osobie w państwie, ciąży taki właśnie obowiązek upomnienia się o elementarne zapewnienie bezpieczeństwa posłom i senatorom. Mam nadzieję, że nie zabraknie Pani odwagi. Mogę zapewnić, że ze strony mojego środowiska politycznego nie spotka Panią krytyka. Wprost przeciwnie – spotka się Pani z uznaniem i szacunkiem, jako ta osoba, której nie zabrakło odrobiny potrzebnej odwagi.
Szanowna Pani Marszałek,
zaniedbania w zakupie samolotów służących do przewozu najważniejszych osób w państwie mogły być prawdopodobnie jedną z przyczyn katastrofy smoleńskiej, a dzisiaj ośmieszają nas na arenie międzynarodowej, bowiem zmuszają prezydenta czy premiera do podróży lotami rejsowymi. Nie ma niczego złego i nagannego w tym, że państwo dba o bezpieczeństwo swoich liderów. Tak dzieje się na całym świecie i nie ma powodów, dla których w Polsce mielibyśmy ulegać taniemu populizmowi, głoszącemu, że wybrańcy narodu nie powinni się separować od swoich wyborców. Współczesny świat jest niebezpieczny i nie możemy zamykać na to oczu. Wydatek na skuteczną ochronę polskiego parlamentu przed terrorystami i szaleńcami byłby znikomą częścią w budżecie państwa. Warto go ponieść. Tak, jak warto było wiele lat temu ponieść go na zakup samolotów dla prezydenta i premiera. Niech nie zabraknie Pani odwagi.
Z poważaniem
Marek Migalski