List ten stanowi moją odpowiedź na dokument Episkopatu z 18.06.2010 r. noszącego tytuł: „Stanowisko Konferencji Episkopatu Polski w sprawie obecności symboli religijnych w przestrzeni publicznej”.
Kościół oficjalnie głosi, że chce by krzyż był znakiem zbawienia i symbolem miłości. To jednak tylko puste hasła mające zachęcić ludzi do ignorowania zła, jakie Kościół wyrządza.
W rzeczywistości krzyż jest znakiem Kościoła katolickiego. Symbolizuje wszystko to, co Kościół niósł i niesie w swojej nauce oraz działaniu. Jest symbolem prześladowań i dyskryminacji, symbolem klerykalizmu, nienawiści, podziałów, uprzedzeń i agresji! Krzyż w miejscu publicznym jest natomiast promocją tych rzeczy.
Krzyż może być sobie symbolem różnych katolickich organizacji, może wisieć w miejscach prywatnych, może być noszony przez poszczególne osoby. Nie powinien nigdy jednak być utożsamiany z symbolami państwa. Umieszczanie go zaś w szkołach i urzędach obok godła, czyni z krzyża symbol mu podobny a przez to pokazuje katolicki (a więc nietolerancyjny, dyskryminujący) i niesuwerenny (bo podległy wobec Kościoła – Watykanu) charakter państwa!
Kłamstwem jest stwierdzenie, iż "krzyż przez wieki uczył szacunku do drugiego człowieka, przebaczenia i miłości, nawet do nieprzyjaciół, nie jest zagrożeniem dla nikogo". Historia pokazuje jakiej "miłości" i "szacunku" uczył krzyż: tortury inkwizycji, prześladowania, wyprawy krzyżowe, getta (zapoczątkowane bullą "Cum nimis absurdum" papieża Pawła 4), obozy zagłady – w których w imię nawracania na katolicyzm, sadystycznie zabijali ustasze, mający również krzyż w swoim znaku (a których wikariusz wojskowy , abp. Stepinac został nawet beatyfikowany przez Jana Pawła 2).
Będąc w Polsce ateistą, nie trzeba szukać w historii. Można odczuć na samym sobie ten "szacunek" i "miłość" jaka płynie z krzyża. Oszczerstwa i podżeganie do nienawiści w katolickich mediach, biskupi domagający się ustanawiania prawa godzącego w wolności obywateli (m.in. wolność wyznania), codzienna agresja katolików, którym Kościół wpoił nienawiść.
Nikt zatem mi nie wmówi, że krzyż nie jest zagrożeniem! Skutki tego, co płynie z katolicyzmu i promocji krzyża odczuwam na samym sobie!
To choćby na krzyż wiszący w Sejmie, w urzędach i szkołach powołują się katolicy wyganiając mnie z Polski hasłami "won z tego kraju… Polska to kraj katolicki"!To właśnie ze względu na płynącą "z krzyża" tzn. katolicyzmu "miłość" i "szacunek" piszę ten list anonimowo.
Krzyż w państwowej instytucji, wiszący, tuż obok godła mówi społeczeństwu, że państwo jest katolickie, zawłaszczone przez katolików i jest tylko dla katolików! Niekatolik a zwłaszcza ateista ma czuć się tu jak obcy gość lub nawet wróg!To właśnie Kościół chce osiągnąć – utożsamiać państwo z katolicyzmem, tym samym zyskując kolejne wpływy kosztem szerzenia podziałów i antypatii. Słowa o miłości i szacunku są tu manipulacją!
Krzyż (katolicyzm) nie przypomina o godności człowieka. Z tego, co głosi Kościół mogę się dowiedzieć np. że jako iż jestem ateistą, jestem żądnym krwi komunistą, stworzeniem niezdolnym do miłości, człowiekiem bez zasad, wrogiem Polski itd. Czy takie oszczerstwa to poszanowanie mojej godności?
Czy katoliccy bojówkarze idący na różnego typu manifestacjach z krzyżem na transparentach, atakując ludzi, przypominają o godności człowieka? Czy klerykalne, katolickie reżimy odznaczyły się poszanowaniem godności człowieka?
Ja widzę, że spod katolickiego krzyża wypływa głównie deptanie ludzkiej godności. "Obrona godności" jest co najwyżej tu pustym hasłem będącym pretekstem do praktycznego deptania tej godności, poprzez ukazanie ludzi niepodporządkowanych Kościołowi jako niezasługujących na szacunek, których należy zwalczać itd.
Słowa o autonomii tego co świeckie i religijne to zaś jakiś żart. Jak może być mowa o autonomii tego co świeckie, gdy Kościół stara się za pomocą symboliki (i nie tylko) zdominować kolejne sfery państwa?
List ten stanowi mój protest w sprawie, w której ze strony Kościoła wypłynęło już zbyt wiele propagandy.
Wiem, że mój apel nie zmieni postawy ani zdania Kościoła – Kościół dalej będzie dzielił i narzucał krzyż, znacząc nim kolejne sfery państwa celem pokazania swojej dominacji.
Piszę jednak by inne osoby, które przeczytają to, wiedziały, że mimo iż list trafił do Episkopatu, nikt sobie nic nie robi z negatywnych skutków utożsamiania państwa z krzyżem. Będzie to potwierdzenie tego, co napisałem o intencjach Kościoła.
Wysłano na adres: skep@episkopat.pl 24.07.2010 r. do przekazania wedle właściwości.