Rząd PO-PSL nie tylko nie wyrównuje dysproporcji rozwojowych pomiędzy poszczególnymi regionami naszego kraju, a także wewnątrz ich, ale degraduje tzw. Polskę powiatową wręcz na niespotykaną skalę.
1. We wczorajszej Rzeczpospolitej w dodatku „Plus Minus” zamieszczono aż kilka artykułów poświęconych, degradacji obszarów Polski poza wielkimi miastami, która w ostatnich latach następuje w wyjątkowo szybkim tempie.
Tak się dziwnie składa, że wszystkie zmiany nazywane szumnie reformami jakich dokonuje rząd Platformy i PSL-u albo podporządkowane mu instytucje oznaczają ni mniej ni więcej tylko wycofywanie się państwa z kolejnych obszarów świadczenia usług i zostawianie obywateli na pastwę losu.
Dokonuje się tego wszystkiego bez specjalnego rozgłosu, tylko samorządy gminne czy powiatowe, które próbują się tym decyzjom przeciwstawić, protestują ale najczęściej bez żadnego pozytywnego efektu.
2. Od 1 marca poprzedniego roku Narodowy Fundusz Zdrowia poszukując oszczędności zdecydował się zlikwidować ponad 300 (z ponad 800 istniejących) nocnych i świątecznych punktów opieki lekarskiej.
Była to likwidacja sięgająca blisko 40% istniejącego stanu tych punktów i to oznacza, że pacjenci wymagający takiej pomocy, będą musieli przemierzać dziesiątki kilometrów, żeby z takiej pomocy skorzystać.
Uzyskanie w tym stanie rzeczy bezpłatnej pomocy lekarskiej, w porze nocnej i w święta szczególnie na terenach pozamiejskich jest w zasadzie niemożliwe, co w 40 mln państwie położonym w środku Europy, jest sytuacją wręcz kuriozalną.
Podobne skutki polegające na znaczącym utrudnieniu dostępu do pomocy medycznej tym razem w nagłych wypadkach, spowodowała przeprowadzona przez poszczególnych wojewodów na wiosnę poprzedniego roku restrukturyzacja ratownictwa medycznego. Polegała ona na zmniejszeniu liczby miejsc w województwie, w którym stacjonują karetki pogotowia ratunkowego, a tym samym na znaczącym wydłużeniu drogi tych karetek do potencjalnych pacjentów.
3. Także w poprzednim roku Komenda Główna Policji, kierując się także chęcią oszczędzania, zaczęła likwidację posterunków policji w mniejszych miejscowościach, a nawet w siedzibach niektórych gmin wiejskich.
Nerwowo zareagowali na to samorządowcy, którzy często współfinansują koszty utrzymania budynków policyjnych w małych miejscowościach, współfinansują zakupy radiowozów dla policjantów, a nawet współfinansują zakupy paliwa do nich.
Po likwidacji kilkudziesięciu takich posterunków skali kraju i po nerwowej reakcji sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych, Komendant Główny operację likwidacyjną przerwał, uzasadniając to koniecznością przeprowadzenia dodatkowych analiz.
Zdano sobie sprawę, że tego rodzaju działania mogą spowodować klęskę kandydatów Platformy i PSL-u w ostatnich wyborach parlamentarnych i na razie działalność likwidacyjną w policji przerwano.
Podobnie było z przedsiębiorstwem Poczta Polska. Jeszcze pod koniec 2010 roku poprzedni prezes tego przedsiębiorstwa planował likwidację 3 tys. placówek pocztowych szczególnie w środowisku wiejskim. Wiązało się to ze zwolnieniami przynajmniej 5 tys. pracowników.
Na wiosnę 2011 roku rozpoczętą już operację przerwano, zmieniono prezesa, a nowy ogłosił, że musi w ciągu kilkunastu miesięcy przeprowadzić dodatkowe analizy planu likwidacji placówek. Można się spodziewać, że teraz procesy likwidacyjne placówek pocztowych. będą dalej kontynuowane.
4. Już po wyborach nowy minister sprawiedliwości ogłosił likwidację 122 sądów powiatowych (1/3 istniejących), co jeżeli zostanie w tym roku przeprowadzone, pociągnie za sobą likwidację w tych miastach prokuratur i powiatowych komend policji.
Z kolei samorządy w związku z dramatycznym ograniczeniem subwencji oświatowej, zgłosiły do końca lutego zamiar likwidacji 2,5 tys. szkół, tzn. 8 krotnie więcej niż to miało miejsce corocznie do tej pory. A szkoły te były często nie tylko ośrodkami edukacji ale ostatnimi miejscami gdzie toczyło się życie kulturalne i społeczne lokalnych społeczności.
Jeżeli dołożymy do tego likwidację kursów autobusów PKS do małych miejscowości, a także kursów pociągów i przystanków kolejowych, odcinających ludzi nie posiadających własnych samochodów od kontaktów z większymi ośrodkami miejskimi, to dopełni to tylko obraz degradacji terenów poza dużymi miastami.
Dzieje się tak, mimo postawienia naszemu krajowi przez UE do dyspozycji w latach 2007-2013 około 70 mld euro na politykę regionalną i kolejnych 15 mld euro na rozwój obszarów wiejskich, a także dokładania do tych środków tzw. wkładów własnych, które miały być wydatkowane w ten sposób aby wyrównywać dysproporcje rozwojowe pomiędzy poszczególnymi regionami naszego kraju, a także wewnątrz ich.
Rząd PO-PSL nie tylko tych dysproporcji nie wyrównuje ale degraduje tzw. Polskę powiatową wręcz na niespotykaną skalę.