Libertarianie to konserwatyści cywilizacji zachodniej
28/01/2017
1226 Wyświetlenia
2 Komentarze
9 minut czytania
Żwirek: libertarianie są konserwatystami bo wierzą w zasady, a nie praktykę ich łamania. Praktyka działania państw to ciągłe łamanie zasad, które głoszą. Polscy konserwatyści muszą być libertarianami, a zatem muszą uznawać współczesne państwa za złe. Muszą, by być zgodnymi z naszą polską tradycją i zasadami cywilizacyjnymi. Muszą sprzeciwiać się państwu. Państwowcy nie są konserwatystami – to postępowcy. Konserwatyści muszą dążyć do ograniczania roli państwa i do traktowania państwa jak jednej z wielu usług. Państwo to sługa wolnych obywateli, a nie jakiś władca, tyran, zarządca, czy lewiatan. Państwo to jest narzędzie usługowe i powinno być traktowane tak jak każda inna firma rynkowa.
Muchomorek: konserwatyści jakich ja znam, nie pojmują państwa jako czynnika, który należy bezwzględnie ograniczać i instrumentalizować.
Żwirek: ale mi nie o to chodzi, że złe jest państwo rozumiane jako władza, hierarchia społeczna, czy aparat przemocy – ale jako terytorialny monopol na przemoc. Czy znani ci konserwatyści nie pojmują monopolu jako czynnika, który należy bezwzględnie ograniczać i instrumentalizować? Czy uważają, że istotą państwa, a ogólniej, porządku społecznego, jest zamordystyczny monopol?
Muchomorek: państwo nie jest oddzieloną od społeczeństwa obywatelskiego organizacją, posiadającą monopol stosowania przymusu. Jest dla konserwatysty wartością. Życie w nim stanowi nieredukowalny składnik sytuacji człowieka.
Żwirek: dopowiadam: człowieka cywilizowanego. Bo oczywiście człowiek pierwotny żadnej obywatelskiej organizacji nie potrzebował. Ale rzeczywiście człowiek cywilizowany, kulturalny, potrzebuje wartości wyższych, potrzebuje organizacji i kultury, potrzebuje zasad – czyli cywilizacji. Nawet nie to, że potrzebuje, ale tę cywilizację po prostu tworzy. Te zasady cywilizacyjne, te wyższe wartości kulturowe, są złożone, skompilowane, wyrafinowane – sprowadzanie ich do imperialnej, centralistycznej, zamordystycznej władzy, która ma terytorialny monopol, to filozofia prymitywna, antycywilizacyjna. W naszej cywilizacji. Bo oczywiście w bizantyjskiej czy turańskiej to rzeczywiście norma.
Muchomorek: konserwatyzm wraca do przedliberalnej koncepcji wspólnoty, w której władza i społeczeństwo łączyły się w jednym społeczeństwie politycznym. W tej perspektywie, sfera polityczna jawi się jako przestrzeń wspólnej praktyki moralnej.
Żwirek: utożsamianie przestrzeni moralnej z polityczną to cecha cywilizacji bizantyjskiej. Tak było w Rosji czy Prusach, które nas okupowały. W naszej cywilizacji polityka jest wyraźnie oddzielona od religii. Prawo moralne jest ponad stanowionym. Sfera polityczna jako przestrzeń wspólnej praktyki moralnej to fundament cywilizacji żydowskiej. Tam jest tylko jedno Prawo. U nas jest inaczej. U nas jest prawo moralne, prawo publiczne i prawo prywatne – i są to inne przestrzenie. U nas nadrzędność prawa moralnego nad stanowionym nie oznacza tego, że prawo jest kodyfikacją moralności. Prawo jako kodyfikacja moralności to cecha cywilizacji żydowskiej. A w bizantynizmie czy turańszczyznie jest na odwrót – prawo stanowione jest prawem moralnym.
Muchomorek: doskonałym dwudziestowiecznym przykładem byli karliści.
Żwirek: Karliści to oczywiście konserwatyści. Bo nic nowego nie wymyślali tylko odwoływali się do tradycji. To jest przykład na to, że w Europie można być konserwatystą powołując się na sto sprzecznych tradycji. Bo nasze europejska tradycja jest pluralistyczna i było u nas kilka cywilizacyj.
Muchomorek: Jeżeli poniżsi wielcy konserwatyści są dla ciebie pseudo, to kto nim jest?
Burke: „Jakaś władza musi istnieć w społeczeństwie, w czyichś rękach, pod jakąś nazwą”.
Żwirek: Oczywiście! Ale ta władza nie musi mieć terytorialnego monopolu! Władza ojca, prezesa, właściciela, przywódcy duchowego to też władza. Władza musi istnieć, wszelka większa organizacja tego wymaga. Ktoś ją zawsze sprawuje i jakoś się nazywa. Własność to terytorialna władza, która jest słuszna, mądra, pożyteczna i moralna. Ale by ją nabyć, trzeba ją kupić, zasiedzieć, zagospodarować albo odziedziczyć. A nie zagrabić, opanować przemocą. Wszyscy, którzy władzy podlegają muszą się na to zgodzić.
Bonald: „społeczeństwo nie może istnieć bez władzy”
Żwirek: Dokładnie tak! Stąd konserwatywna koncepcja własności. Ale społeczna konieczność władzy, czyli w istocie hierarchii społecznej, nie oznacza konieczności monopolu. Władza w wielkich korporacjach istnieje i jest wielopoziomowa, ale nie uzurpuje sobie prawa do narzucania tej władzy tym, którzy jej nie chcą. Każdy człowiek korzysta z towarów i usług korporacji dobrowolnie i zatrudnia się w niej dobrowolnie. Władza – OK. Narzucanie jej siłą – nie OK.
Schmitt: „Przyjmując antropologię pesymistyczną, wychodzącą z założeń o istotowej skłonności człowieka do zła i obecnym w nim, mimo wysiłków cywilizacji, instynkcie aspołecznym, prawdziwe teorie polityczne muszą zakładać, iż człowiek z natury jest zły lub przynajmniej że jest on istotą problematyczną, niespokojną i niebezpieczną”
Żwirek: Dokładnie tak! Nie trzeba tego przyjmować – moim zdaniem jest to dobitnie udowodnione i przez ewolucjonistów, i przez psychologów. I właśnie dlatego temu złemu z natury człowiekowi nie należy dawać monopolistycznej terytorialnie władzy! Jest zły, więc nie wolno mu pozwolić na monopol. Władza jest dobra, hierarchia jest dobra, terytorializm jest dobry. Przemoc jest zła, gdy jest inicjowana – ale jest dobra w obronie. Połączenie terytorialnego monopolu na władzę z możliwością bezkarnego inicjowania przemocy jest złe. Dlatego współczesne państwo jest złe.
Haller: „Państwa są tylko najwyższą gradacją naturalnych stosunków służebności i stowarzyszenia (…) różnią się od nich jedynie niezależnością czy większym stopniem władzy i wolności swego zwierzchnika”.
Żwirek: To jest pogląd bizantyjski. Rzeczywiście naturalne stosunki gatunku homo sapiens są niewolnicze i zamordystyczne. W naturze, w stanie gdy byliśmy nomadami, wolności nie było. Była tylko służebność – instynktom i samcom alfa. Cywilizacje imperialne, takie jak bizantyjska (Prusy, III Rzesza), czy turańska (Rosja, ZSRR), rzeczywiście tę naturę odziedziczyły. Ale nasza cywilizacja jest inna – więc i nasi konserwatyści są inni.
Muchomorek: Doktryna konserwatywne kładzie nacisk na władczy charakter państwa.
Żwirek: To zdanie jest nieścisłe. Konserwatywna doktryna jakiej cywilizacji? O jakie władztwo chodzi? Co to jest państwo?
Muchomorek: Często bardziej niż Lewiatana boi się „motłochu”.
Żwirek: Tak. To jest uniwersalna zasada konserwatystów wszelkich cywilizacji – lepiej zasady społeczne poprawiać powoli, niż rewolucyjnie – lepiej to zrobić w sposób zaplanowany, niż pójść na żywioł. Libertarianie boją się motłochu, dlatego argumentują i piszą traktaty naukowe – działają u podstaw, a nie propagandowo.
Muchomorek: Powiedziałeś, że: „Libertarianie są konserwatystami, bo wierzą w zasady, a nie praktykę ich łamania.” Zapewne chodzi o zasady libertariańskie? W takim razie marksiści-leniniści też są konserwatystami, bo wierzą w zasady. Oczywiście swoje.
Żwirek: OK, rzeczywiście „konserwatyzm” to nie jest pojęcie obiektywne. W Rosji konserwatyści to staliniści. Więc uściślam: libertarianie to konserwatyści cywilizacji zachodniej – przez Konecznego nazywanej łacińską.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
2 komentarz