POLSKA
Like

Liber o politykach i demokracji

30/05/2016
831 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Liber o politykach i demokracji

Kto jeszcze wierzy w tę bajkę jakoby politycy byli służebni w stosunku do obywateli. Brutalna zbójecka praktyka uczyniła z obywateli, którzy w Konstytucji określeni zostali mianem suwerena, wyborczy podarek dla polityków. Podarek, czyli souvenir.

0


 

 

Dlatego dzisiaj się nie mądrzymy i oddajemy głos… mądrzejszym w sprawach politycznego modelu demokracji, jakiego „dopracowaliśmy się” oblewając się przy tym potem. Przytoczymy dwa cytaty. Pierwszy odnosi się do Ameryki.  Niemniej wystarczyłoby pozbawić go zaledwie kilku pojęć jasno precyzujących, o kogo chodzi, by stał się niemal uniwersalnym. Nie będziemy tego czynić, zostawiając takie intelektualne zabawy do uznania ew. czytelnika. Cytat ten przytaczamy za portalem nowadebata.pl. Autorem całego artykułu (tutaj) jest John W. Whitehead.

 

„W dzisiejszej polityce amerykańskiej podział na Republikanów i Demokratów jest całkowicie nieistotny. Nie liczą się w niej również takie zagadnienia jak opieka zdrowotna, aborcja, podwyżki podatków, darmowe studia ani inne ograne tematy, które stały się sloganami kampanii wyborczych. Kandydaci na obieralne stanowiska do perfekcji opanowali posługiwanie się nimi tak, by powiedzieć Amerykanom dokładnie to, co chcą usłyszeć. Polityka sprowadza się dzisiaj do jednej jedynej rzeczy; chodzi w niej wyłącznie o utrzymanie staus quo w stosunkach pomiędzy kontrolującymi (politykami, urzędnikami i elitą korporacyjną) a kontrolowanymi (podatnikami).

Hillary nie uratuje kraju. Bernie, Trump, Rubio ani Cruz też go nie uratują. Kraj możemy uratować tylko „my obywatele” (we the people), tymczasem obywatele Stanów Zjednoczonych chcą wierzyć, że nowy prezydent w Białym Domu rozwiąże problemy, które nas nękają. Bez względu na to, kto zostanie następnym lokatorem Białego Domu, nowy prezydent będzie taki sam jak poprzednik, a my – odwieczna amerykańska klasa niższa – będziemy zmuszeni do kontynuowania marszu w kierunku państwa policyjnego w każdej sferze życia – zarówno publicznej, jak i prywatnej.

Jak pokazałem w książce Battlefield America: The War on the American People, w istocie nie ma znaczenia, jak „ich” nazwiemy: jednym procentem, elitą, kontrolującymi, planistami, ukrytym rządem, państwem policyjnym, państwem nadzoru i inwigilacji, kompleksem militarno-przemysłowym – jeśli rozumiemy, iż niezależnie od tego, która partia zajmie w tym roku Biały Dom, niewybieralna kasta urzędników nadal będzie pociągać za wszystkie sznurki.”

 

Drugi cytat to już część naszego rodzimego dyskursu. Pojawił się na łamach rp.pl w wywiadzie, który Robert Mazurek przeprowadził z prof. Markiem Cichockim zatytułowanym „Elity europejskie szukają kozła ofiarnego”. (tutaj). Myśl przewodnia wywiadu opiera się na tezie, że za obecny kryzys w UE odpowiadają jej elity, a nie, jak usiłuje się nam wmówić społeczeństwa opierające się wyznaczanym arbitralnie celom polityki.

 

„Wszystko przez uchodźców, przez kryzys finansowy?

Nie, przez elity europejskie. Uchodźcy tylko obnażają słabość modelu, w którym żyjemy. Cały problem polega na tym, że Unia Europejska to projekt elit politycznych. Co jakiś czas podczas odświętnych wystąpień słychać właśnie biadolenia, że „Unia to pomysł elit i co tu zrobić, żeby stała się Europą obywateli?”. No i staje się!”

Teraz? Przez Orbána, Le Pen i Brexit?

Ależ tak, właśnie teraz Europa staje się projektem obywateli. I co robią elity? Reagują alergicznie! Elity są zgorszone, że Europejczycy mówią własnym głosem. Mało tego, robią wszystko, by obywateli znów zakneblować, uciszyć, żeby nie daj Boże nie dorwali się do polityki, do głosu na dłużej.

Ten populizm to głos europejskiego ludu?

Naturalnie. To głos suwerena, który próbuje rozliczyć elity.

Elity nie widzą, że jak tak dalej pójdzie, to będzie za późno i sami zabiją Europę?

Być może Bruksela jest ostatnim miejscem, które zauważy, że Europa się zmieniła, bo zegary tam chodzą znacznie wolniej niż w reszcie Unii.

Dlaczego? Czym są dziś te tajemnicze elity europejskie?

Elity międzynarodowe oczywiście są jakoś zakotwiczone w krajach członkowskich, ale jednak żyją inną perspektywą. One już w latach 60. uznały, że są w stanie doskonale porozumieć się z elitami gospodarczymi kontynentu i dzięki temu porozumieniu będzie można stworzyć najbardziej perfekcyjny we współczesnych dziejach porządek w Europie, który zapewni ludziom pracę, dobrobyt, bezpieczeństwo i pokój.

No to się właśnie wysypało…

Od dobrych kilku lat widać, że nie ma ani pracy, ani dobrobytu. Jednocześnie ostatnie lata pokazują, że nie ma też ani bezpieczeństwa, ani pokoju w Europie. Następuje moment prawdy i demokratycznej weryfikacji obietnic składanych przez lata. A ponieważ elity za żadną cenę nie chcą się tej weryfikacji poddać, rośnie wściekłość i rozczarowanie obywateli.”

 

Przytoczyliśmy spore fragmenty, do całości odsyłamy we wskazane miejsca, bo naprawdę warto.

Z pozdrowieniami red. nacz. Liber

0

Liber http://www.galerialiber.pl

rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję

422 publikacje
6 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758