Jeż zaprosił na wieczerzę
wigilijną leśne zwierzę.
Jeż zaprosił na wieczerzę
Wigilijną leśne zwierzę.
A że bardzo był lubiany,
Przeto licznie odwiedzany.
Krzątał się niczym w ukropie,
Aż usłyszał: "Pomóc, chłopie?"
Patrzy, a tu wiewióreczka,
Obok synek i córeczka.
Tempo pracy się zwiększyło.
Wszystko w czasie ukończyło.
Kiedy wieczór las okrywał,
Któż do jeża nie przybywał?
Przyszedł niedźwiedź z garncem miodu,
Zając z taczką marchwi z przodu…
Każde zwierzę coś przynosi,
Smakołyki z sobą znosi.
Gdy zasiedli na polanie
Sowa wstała niespodzianie:
"Chwała tobie, jeżu drogi,
Żeś nas wpuścił w soje progi.
Dzisiaj pokój ma zwierzyna!
Niechaj uczta się zaczyna!"
Obok wilka zając siedzi
I tym faktem się nie biedzi.
Nawet padli se w ramiona.
Krzywda wilka wybaczona!
Nastrój święta, wspólne śpiewy.
Chór tworzyły drzewa, krzewy…
Każdy czuł powagę chwili.
Wszyscy byli bardzo mili.
Od tej pory tak co zima
Jest dzień, w którym złości ni ma,
W którym winy się zeruje,
W którym łotr się lepiej czuje,
W którym pokój złość wygania,
Który wart jest powielania!