Notka powstała z …lenistwa.
Po wyjeździe na pikietę Solidarności, pod Pałacem Namiestnikowskim mam sporo materiału foto i mi się po prostu nie chce.
Na razie.
Ale…
Historia prawdziwa.
Przydarzyła się niedawno krewnej jednego z moich znajomych.
Pani, hmmm… Anna, w sklepiku przy cmentarzu kupiła kilka drogich zniczy na grób rodzinny.
Zostawiła je tam, aby później zapalić (to nic niezwykłego, wiele osób tak robi).
Pojechała za cmentarz, coś załatwić i wracając, zobaczyła, jak jakaś kobieta wynosi w reklamówce JEJ ZNICZE!
Zatrzymała auto, wyskoczyła z niego i pędem puściła się przez bramę cmentarną, jednocześnie wyciągając telefon.
Musiała jednak sprawdzić, czy na pewno chodzi o te znicze.
Gdy na grobowcu stwierdziła ich brak, dalej biegnąc, zadzwoniła na 997.
Sprintem godnym wyczynowca, dogoniła sprawczynię, złapała ją za rękaw i szarpiącą się przytrzymała do przyjazdu Policji.
Jakież było jej zdumienie, gdy funkcjonariusze, najpierw zapytali złapaną, czy chce zaskarżyć naszą bohaterkę o napaść.
Na okazanie paragonu przez panią Annę, odpowiedzieli, że przedmiot kradzieży ma zbyt małą wartość, aby wszczynać postępowanie.
Po tym… wymierzyli jej mandat karny za zatrzymanie auta na pasach.
Szczena opada.
Tomasz Kolodziej,zaprzysiegly kociarz, dzialacz zwiazkowy, pisowiec, zoologiczny antykomunista, co nie znaczy ze nie pogadamy