W języku polskim nazwa lemingoza pochodzi, jak wiem od leminga – zwierzęcia z podrodziny nornikowatych. WedługWikipedii: „Lemingi nie zapadają w sen zimowy, ale zachowują aktywność przez cały rok. Żerują w dzień i w nocy. Pomiędzy gniazdem a żerowiskiem tworzą sieć podziemnych korytarzy. Lemingi mają wysoką zdolność reprodukcyjną i przy obfitym dostępie do pożywienia rozmnażają się bardzo szybko.”
Z ciekawszych informacji o lemingach Wikipedia podaje:
„Lemingi, szczególnie z gatunku leming właściwy zamieszkującego Skandynawię, wykazują szczególną formę przystosowania się do zmieniających się okresowo warunków środowiska. W sytuacji masowego rozmnożenia się gatunku duże grupy osobników opuszczają przegęszczony teren i wędrują w obrębie areału gatunku, a czasami migrują nawet znacznie dalej. Zwierzęta, zasiedlające zazwyczaj górskie łąki, rozpoczynają migrację w dół dolin, gdzie mogą łączyć się w wielkie gromady. Podczas migracji przebywają rzeki, a nawet wchodzą do morza i płyną przed siebie. Nie potrafią ocenić odległości od celu, a jeśli odpowiednio szybko nie natrafią na ląd (nie są w stanie przepłynąć dystansu większego niż 200 m) – masowo toną. Gryzonie te widywano też biegnące po lodzie, nawet 55 km w głąb oceanu. Podejmowane wędrówki mają charakter trwały – lemingi nie wracają do swoich wcześniejszych siedlisk. Jeśli zatrzymają się na terenach leżących poza zwykłym zasięgiem występowania gatunku, a warunki okażą się niekorzystne, giną. Populacja odtwarza się z osobników, które pozostały w rodzimym siedlisku”.
Za to w potocznym języku leming to (za portalem miejski.pl):
„Człowiek, który bezkrytycznie wierzy w to, co usłyszy w telewizji, albo przeczyta w Internecie i przyjmuje to wszystko bez żadnego zastanowienia; uważa się przy tym za mądrego. Głupek.”
Inne portale podają podobną definicje. Nie bardzo wiem jaka jest korelacja między lemingiem – zwierzęciem, a lemingiem – człowiekiem. Może łącznikiem jest legenda o masowych samobójstwach lemingów, co opisuje Wikipedia:
„W masowej kulturze w odniesieniu do lemingów funkcjonuje określenie „masowe samobójstwo”. Mit pojawił się wiele wieków temu w Skandynawii, gdzie w ten sposób starano się wyjaśnić nagłe zmiany liczebności populacji. Lemingi miałyby instynktownie dążyć do samozagłady, aby zapobiec zbytniemu zagęszczeniu populacji”.
Od leminga powstała lemingoza, którą portal pablik.pl defininiuje jako:
„– określa chorobę mentalną przypisywaną grupom lub pojedynczym osobom, jako chęć do przyjmowania informacji, które pojawiają się w masowych mediach. Zwykle choroba ta objawia się nasiąkaniem informacjami od innych i uznawanie ich zgodnymi z naszymi zainteresowaniami;
– osoba chorująca na lemingozę ze wszystkim się zgadza, lubi zmiany i przyjmowanie popularnych mitów jako prawdę.”
W „Dzienniku Polskim” z dnia 15 maja 2015 r. na stronie A10 znajduje się malutki artykuł pt. „Polska musi zapłacić za więzienia”. W tym artykule Dziennik informował, że do 16 maja Polska zobowiązana była zapłacić odszkodowania talibom torturowanym w Starych Kiejkutach. Gazeta podawała, że Polska już rozpoczęła wypłatę pieniędzy. Tak ważna informacja powinna być na pierwszych stronach gazet i to wielkimi literami, a nie na dziesiątej i to drobnym drukiem. W ogóle nie było komentarza, kto był winowajcą tego zamieszania. A media powinny krzyczeć, że w wyniku niesforności lub korupcji najwyższych urzędników państwa, czyli byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i byłego premiera Leszka Millera Polska została narażona na poważne straty i finansowe i wizerunkowe. Obaj panowie powinni zostać za to postawieni przed sądem i z własnych kieszeni powinni zapłacić odszkodowania torturowanym talibom i na dodatek powinni na własny koszt naprawiać wizerunek Polski w świecie. Mają pieniądze. Podzielili przecież między siebie i kolegów te 15 milionów dolarów, które dostali od Amerykanów w kartonowych pudłach.
I jakoś nikt nie protestuje, nie domaga się sądu dla winowajców. Cały naród pogrążony jest w letargu.
Inna sprawą, bardziej istotną dla przeciętnego polskiego zjadacza chleba jest sprawa podatków. Ja osobiście jestem zwolennikiem państwa bez podatków, które według mojej koncepcji mogłoby funkcjonować, ale inni są odmiennego zdania. Ostatnimi czasy bloger Alef Stern alarmuje, że podatek katastralny w wysokości 1 % ma zostać wprowadzony w Polsce już w przyszłym roku. Na początek musimy dowiedzieć się co to takiego ten podatek. Portal ksiegowosc.infor.pl informuje, że:
„Podatek katastralny, to forma opodatkowania nieruchomości powiązana z wartością nieruchomości (a nie, jak to ma miejsce obecnie w podatku od nieruchomości, czy podatku rolnym oraz podatku leśnym – gdzie podatek zależy od powierzchni tych nieruchomości).”.
Dalej portal rozwija temat:
„Jednak podatek katastralny nie jest w Polsce mile widziany (może oprócz samorządów), bowiem pierwsze projekty uregulowań tego podatku (prace nad tą koncepcją były prowadzone w Ministerstwie Finansów już w połowie lat 90. XX wieku) zawierały stawki 1-2%, co było komentowane jako stawki wywłaszczeniowe. Bardziej sensowne wydają się raczej stawki w promilach wartości nieruchomości.
Poza tym podatek katastralny jest dość kosztowny we wprowadzeniu, bowiem aby wprowadzić ten katastralny trzeba co najmniej:
– wycenić wszystkie nieruchomości (tu powstaje pytanie jak to zrobić – czy z urzędu, czy np. poprzestać na wycenie właściciela),
– stworzyć kataster – czyli publiczny rejestr danych o gruntach i budynkach – inaczej zwany zintegrowanym systemem informacji o nieruchomościach.
I właśnie ten zintegrowany system ma w Polsce powstać.”.
Portal inventage.pl tak opisuje skutki wprowadzenia podatku katastralnego:
„Oznacza to, że właściciel niewielkiego, wykorzystywanego do celów prywatnych mieszkania, zlokalizowanego w dużym mieście (wartość 250 tys. zł i powierzchnia 50 m2) płaciłby rocznie 2,5 tys. zł zamiast dotychczasowych 50-100 zł. Właściciel biura o podobnej powierzchni musiałby pogodzić się ze wzrostem ok. 2,5-krotnym. Utrzymanie domu kosztowałoby nawet 5-8 tys. zł rocznie wobec obecnych kilkuset złotych. Podatek katastralny – mówią jego krytycy – najmocniej uderzyłby w ubogich i starszych właścicieli mieszkań w śródmiejskich kamienicach, wartych nieraz miliony złotych.”.
Wprowadzenie tego podatku w wysokości 1% oznacza wywłaszczenie z majątku większości Polaków i gwałtowny spadek cen ziemi i nieruchomości w Polsce. Co w połączeniu z umożliwieniem obcokrajowcom zakupu ziemi od roku 2016 oznacza zmianę stosunków własnościowych w Polsce na korzyść obcokrajowców. Portal bankziemi.pl w roku 2011 zachęcał do zakupu średnich gospodarstw gdyż przewidywał duże zyski z odsprzedaży obcokrajowcom po roku 2016:
„Ceny średnich kilkudziesięciohektarowych gospodarstw są zazwyczaj niższe ze względu na trudność uprawy mniejszego areału, a wśród kupujących przeważają Polacy, którzy chcą powiększyć gospodarstwo rolne, albo rozpocząć swoją przygodę z rolnictwem od zakupu kilkudziesięciu hektarów. Dzisiaj jest dobry czas na zakupy gospodarstw rolnych średniej wielkości w celu ich odsprzedaży cudzoziemcom po 2016 roku.”.
Obawiam się, że w perspektywie wprowadzenia podatku katastralnego i gwałtownego spadku cen nieruchomości z tym związanego, pomysł ten nie był najlepszy, aby się wzbogacić. Oczywiście wprowadzenie tego podatku spowodowałoby powszechny wzrost cen, jako że producenci i sprzedawcy musieliby jakoś zrekompensować sobie straty związane ze wzrostem opłat za nieruchomości. A w konsekwencji nastąpiłaby kolejna fala emigracji zarobkowej.
Ciekawe czy supermarkety wielkich sieci handlowych jak Tesco czy Carrefour zostałyby tak samo opodatkowane, czy może miałyby ulgi? To samo tyczy się innych gigantów jak Arcelor Mittal, który ma hutę w Krakowie, czy GlaxoSmithKline Pharmaceuticals S.A. mający fabrykę w Poznaniu.
I jakoś media milczą na ten temat. W debatach prezydenckich ten temat jakoś był omijany. Z resztą większość trudnych tematów była omijana w tych debatach.
A czemu media milczą na ten temat? Komu zależy, żeby z Polaków zrobić niewolników i nędzarzy?
Ani chybi Niemcy. Przecież w ich rękach jest 80 % mediów polskojęzycznych.
Ale czy na pewno?
Okazuje się, że nie do końca. Portal aferyprawa.eu zdradził taką oto tajemnicę:
„Gerd-Helmut Komossa ujawnia niewygodna prawdę o warunkach podyktowanych po wojnie Niemcom przez USA i aliantów. Uklad z 21 maja1949 roku, którego treść została zaklasyfikowana przez BND jako ściśle tajna, sugeruje utrzymanie ograniczenia suwerenności państwowej RFN aż do 2099 roku. Wspomniane restrykcje obejmują m.in. sprawowanie całkowitej kontroli nad mediami niemieckimi oraz środkami komunikacji przez zwycięskich koalicjantów. Poza tym, każdy nowo-wybrany kanclerz musi podpisać tzw. Federalny Akt Kanclerski a na niemieckie rezerwy złota został nałożony areszt.”
Wygląda na to, że to podstępni Jankesi chcą zagłady narodu polskiego. Z resztą niedawno kupili TVN, żeby te pozostałe 20% mediów też było pod ich kontrolą.
Można sądzić, że jakieś tajemne amerykańskie siły sprzysięgły się, żeby zniszczyć naród polski. Niemców już chwycili za gardło, teraz wzięli się za nas. Sączona przez media hipnoza zamienia Polaków w niewolników, a działania polskich władz będących na amerykańskich usługach zamieniają Polaków w nędzarzy. To co dzieje się w Polsce, czyli powszechne wywłaszczenie z majątku i powszechna medialna hipnoza, prawdopodobnie dzieje się i w innych częściach świata. Wygląda na to, że Amerykanie planują zawłaszczyć wszystkie zasoby świata, a z innych nacji uczynić niewolników. Ale prawdopodobnie tak się nie stanie, bo Amerykanie zachowują się podobnie do nas. Jakiś czas temu zapoznałem się z anglosaskim określeniem „sheeple” stanowiącym połączenie słów „owca” i „człowiek” i oznaczający kogoś określanego przez nas „lemingiem”. Czyli z Amerykanów też ktoś chce zrobić niewolników za pomocą hipnozy płynącej z mediów.
Ale kto?
Portal rense.com podaje, że całe Hollywood i praktycznie wszystkie media należą do Żydów, ze szczególnym wskazaniem na syjonistów.
Co to jest syjonizm?
Słownik Języka Polskiego wyjaśnia znaczenie syjonizmu:
„1. ruch powstały pod koniec XIX w., dążący do utworzenia niepodległego państwa żydowskiego;
2. szowinizm żydowski, potępiony w 1973 r. przez Zgromadzenie Ogólne ONZ jako forma rasizmu”.
W dzisiejszych czasach syjonizm należy rozumieć raczej w tym drugim znaczeniu, bo państwo Izrael już jest. Z powyższych rozważań można wysnuć wniosek, że jakaś relatywnie mała grupa ludzi w stosunku do populacji światowej, połączona wspólnym interesem i być może religią i więzami krwi usiłuje zawładnąć całym światem podszywając się pod Żydów i wykorzystując ich filozofię zawartą w Talmudzie. Jak coś pójdzie nie tak, to po głowach oberwą Bogu ducha winni Żydzi, bo przeciwko nim obróci się złość narodów świata, a prawdziwi winowajcy jeszcze zrobią na tym niezły interes.
źródło: http://innywariant.weebly.com/blog/lemingoza-problem-ogolnoswiatowy