Lekarz oświadcza po badaniach, że płód będzie fizycznie lub umysłowo „odmienny”
23/10/2012
478 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
I co wtedy mają zrobić rodzice tego dziecka?
To najtrudniejsza decyzja w ich życiu.
Łatwo się mądrzyć w odniesieniu do aborcji.
Ale jak wiemy temat nie jest łatwy, prosty. Jest cała masa okoliczności, stawiających ten temat pod znakiem zapytania.
Na ten temat wypowiadają się politycy – pracujący nad niby to właściwym prawem.
Ale jest jeszcze prawo moralne.
Najprostszy przykład. Kobieta została haniebnie zgwałcona i zaszła w ciążę. To jej dziecko jest tak z jej krwi (genów) jak i gwałciciela.
Może mieć z tym momentem gwałtu ogromne negatywne przeżycia.
Ale czy musi się zabić dziecko?
Moim zdaniem nie. Jeśli go nie chce – to może go zostawić w szpitalu lub miejscu, gdzie takie niemowlaki są przyjmowane do opieki nad nimi i ich dalszym losem. Do adopcji.
Innym tematem jest taki, gdy rodzice dowiadują się w dość krótkim czasie, że płód nie rozwija się normalnie. Że grozi dziecku kalectwo fizyczne lub umysłowe. To najcięższe wyzwanie życia, pewien dla nich sprawdzian. Sprawdzian człowieczeństwa. Droga niezwykle trudna i dziękuję Bogu, że mnie nie spotkała. Ale mam ogromny szacunek i podziw dla osób które tą drogę wybierają. Kłaniam się im nisko.
Czy dokonać aborcji? Jeśli nie zdecydują się na opiekę nad takim dzieckiem – niech ono trafi do ośrodka, które się nim zajmie.
Swego czasu – 2003-2005 pracowałem na zlecenia firm angielskich i niemieckich z bezrobotnymi, celem ich przekwalifikowania. W sumie w ciągu prawie 4 lat temat realizowany przeze mnie objął prawie 2000 osób bezrobotnych z Podkarpacia.
Sporą część zajęć realizowałem w Przemyślu. Jako miejsce wybrałem pewien Szkolny Ośrodek Specjalno Wychowawczy, ulokowany na górkach Przemyśla.
Bo jeśli miałem płacić za wynajem Sali – to właśnie dla tego ośrodka.
Poznałem wówczas jego dyrektorkę, Panią Barbarę J. Cudowna kobieta z którą wspaniale mi się rozmawiało. Po prostu rozumieliśmy się czasami bez słów.
Płaciłem jej ośrodkowi z niezwykła starannością za korzystanie z jej klasopracowni oraz niektórym z jej pracowników prowadzących zajęcia na tych kursach.
W wolnych chwilach przyglądałem się funkcjonowaniu tego ośrodka. Masa młodzieży z inwalidztwem fizycznym, niektórzy wożeni windami na wózkach, niektórzy o kulach pod opieką sprawniejszych.
Strasznie mi się to podobało.
Któregoś dnia, mając chwilę wolnego czasu od zajęć zajrzałem do pewnej klasy.
I zobaczyłem wyświetlany tym niepełnosprawnym fizycznie dzieciakom film o człowieku – pająku – drapiącym się po budynkach chyba NY – sparaliżowało mnie to. Zacząłem się zastanawiać czemu robi to nauczycielka.
Poszedłem do Basi – Pani dyrektor i zadałem jej właśnie takie pytanie.
Odpowiedziała mi prosto – a co w tym widzisz dziwnego? Czy oni są inni?
No tak, pomyślałem sobie, przecież są ludźmi, mają swoje emocje, przeżycia, miłości i marzenia.
Dostałem ciekawą nauczkę od życia i od mądrych ludzi.
Któregoś dnia jechałem na kolejne zajęcia z bezrobotnymi w Przemyślu.
O dziwo miałem sporą przewagę czasową. Na wjeździe do Przemyśla od strony Sanoka na światłach moją uwagę zwrócił samochód oznakowany jako z ośrodka dla niepełnosprawnych i PFRON.
Coś się w mojej głupiej głowie zagotowało, skupiłem się i pozwoliłem się prowadzić intuicji, jako, że czasu do zajęć miałem ok. 40 min.
W efekcie jej prowadzenia dotarłem na peryferia Przemyśla i stanąłem. Koło mnie były jakieś zabudowania, strzeżony wjazd itp. Wysiadłem z auta i powoli podszedłem do tych strzeżonych, ze szlabanem, zabudowań.
Pojawił się ochroniarz i spytał – czego tutaj szukam. Powiedziałem, że nie wiem ale co to za ośrodek za tym szlabanem?
Roześmiał się i powiedział – to ośrodek dla małp.
Jakich małp spytałem?
Powiedział: to nie wie pan o co chodzi? Chodzi o małpy z zespołem Downa.
Byłem tak zaskoczony całą sytuacja, intuicją, która doprowadziła mnie do tego miejsca i jego odpowiedzią, że nie pomyślałem by mu dać pięścią w pysk.
Czy to by coś zmieniło? Nie wiem – ale obecnie dałoby mi to lepsze samopoczucie.
Na zajęcia wróciłem na czas.
I tak się zastanawiam czasami – czy to był jeden z wielu przypadków w moim życiu?
Bo co to jest przypadek ?
To taki wykręt Pana Boga by się nie pokazać.