Legendy rodzinne…
25/04/2011
507 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
Z legendami rodzinnymi jest jak z grą w „głuchy telefon”. Im dalej od wydarzenia, tym więcej zakłóceń.
Mój dziadek był urodzonym gawędziarzem. Wieczorem wychodził przed dom, zapalał fajkę i opowiadał. Pilnym słuchaczem był jego wnuk, sześcioletni wówczas chłopczyk. Jedna z nich zainspirowana znalezieniem przez wszędobylskiego wnuczka tzw. zbuka dotyczyła wspomnień z Chin i konsumpcji „zgniłych jaj” . Gdy zaczęłam pisać sagę rodzinną, oboje zastanawialiśmy się, w jaki sposób dziadek , który wyszedł z wojska w 1899, odsłużywszy je w Berlinie w pułku gwardyjskim, mógł znaleźć się na innym kontynencie . Wyjaśnienia znaleźliśmy dwa, albo malec źle zapamiętał, albo dziadek fantazjował.
Potem w antykwariacie wszedł mi do rąk „Pitaval wielkopolski” Stanisława Szenica. Czytałam sobie historię hrabiny Kwileckiej i zeznań składanych w jej sprawie przez jednego z elewów gospodarczych. Na pytanie obrońcy: „Czy odbył pan jako ochotnik wojnę chińską?” i odpowiedź świadka” „Tak jest. Widziałem wiele.” włączył mi się dzwonek alarmowy. To przecież ten sam czas. Czyżby jednak było trzecie wyjaśnienie?
Dnia 2 grudnia 1899 roku w Chinach wybucha tzw. „powstanie bokserów”, skierowane przeciwko obywatelom krajów europejskich. Interweniował 40-tysięczny korpus regularnych wojsk sześciu państw europejskich, Japonii i USA, dowodzonych przez niemieckiego feldmarszałka Alfreda von Waldersee. W ekspedycji uczestniczyli ochotnicy z różnych pułków niemieckich. Formalny koniec powstania miał miejsce 7 września 1901. Wśród 22 tysięcy żołnierzy niemieckich, mógł znaleźć się również dziadek.
Z wątkiem dziadka -ewentualnego uczestnika ekspedycji chińskiej – łączy się historia związana z jego siostrą.
Marianna całe życie chodziła w głębokiej żałobie. Według rodzinnej legendy nie mogła pogodzić się ze stratą narzeczonego, który zginął w Powstaniu Wielkopolskim. Tylko, że w 1920 roku to ciotka dzierlatką nie była, raczej panią w wieku balzakowskim. Wydawało mi się, że wydarzenie to, aby było wiarygodne z psychologicznego punktu widzenia, powinno mieć miejsce koło roku 1900. Wówczas Marianna miała 25 lat. Ale w tym czasie Prusy nie prowadziły żadnych działań wojennych w Europie. Jedna wojna zakończyła się 1871 a druga z 1914 jeszcze nie nadeszła.
Tymczasem „uzbrojona” w wiedzę o „powstaniu bokserów” jeszcze raz przeszukałam album ze zdjęciami, który po ciotce odziedziczyła kuzynka.
Znalazłam dwa zdjęcia młodzieńca o zawadiackiej minie i nieznanego nazwiska. Jedno w mundurze marynarza, drugie – w stroju chiński (japońskim), wykonanie gdzieś na Dalekim Wschodzie.
Nie pozostało zatem nic innego jak przeanalizować zdjęcia.
Otok na czapce mówi nam, że marynarz służył na S.M.S Hansa.
Sejner Majestät Schiff Hansa był krążownikiem Cesarskiej Marynarki Wojennej, zwodowanym w stoczni Stettiner Maschinenbau AG Vulcan w roku 1898. Statek należał do Szwadronu Wschodniej Azji (Ostasiengeschwader) dowodzonej przez admirała Felixa von Bendemann podczas "powstania bokserów." Na uwagę zasługuje udział statku od dnia 08 czerwca 1900 w operacji odblokowania fortu Taku .
Widoczny na lewym ramieniu munduru szewron wraz z dwiema skrzyżowanymi nad nimi flagami wskazuje, że był starszym sygnalistą (Obersignalgast).
Stopień ten mógł zdobyć marynarz, który
a/ miał za sobą 20 miesięczną służbę na morzu, w tym służył 10 miesięcy w marynarce wojennej
b/ zdał egzamin pisemny
c/ przeszedł przeszkolenie strzeleckie.
Do munduru ma przypięty medal za Kampanię Chińską (China-Denkmünze).
Odznaczenie to zostało ustanowione w maju 1901 roku i nadane wszystkim żołnierzom niemieckim biorącym w Kampanii w okresie pomiędzy majem 1900 a czerwcem 1901. Uzupełnieniem medalu było świadectwo nadawania podpisane przez cesarza Wilhelma II.
Przykładowe świadectwo z datą 18.09.1901 roku http://www.boxeraufstand.com/
Marynarz jest w mundurze zimowym, co sytuuje czas wykonania zdjęcia na drugą połowę 1901 roku. Zdjęcie miało prawdopodobnie upamiętniać otrzymanie medalu. Wniosek z tego taki, że sympatyczny młodzieniec wrócił do domu cały i zdrowy.
Atelier było w Dormundzie a w tym czasie ciotka przebywała u siostry mieszkającej w niedalekim Lünen.
Być może narzeczonym był jego kolega ze statku Adolf Herbst (Jesień) z Nakła koło Wyrzyska.
Lista poległych członków załogi SMS „Hansa” podczas Kampanii Chińskiej.
Stopień
|
Imię
|
Nazwisko
|
Skąd
|
Data zgonu
|
Matrose
|
BADING
|
Heinrich
|
Hamburg
|
24.06.1900
|
Matrose
|
FEDDERMANN
|
Johann
|
Norderney, Kreis Emden
|
25.06.1900
|
Matrose
|
GOEDECKE
|
Heinrich
|
Hamburg
|
22.06.1900
|
Matrose
|
HERBST
|
Adolf
|
Nakel, Kreis Wirsitz
|
22.06.1900
|
Matrose
|
RIECK
|
Max
|
Hamburg
|
22.06.1900
|
Feuerwerksmaat
|
TSCHOEPE
|
Paul
|
Heinzendorf, Kr. Habelschwert
|
13.06.1900
|
Oberbootsmann
|
UHLMANN
|
Gustav
|
Heilbronn
|
10.07.1900
|
Matrose
|
(D)VISSER
|
Adolf
|
Norderney, Kreis Emden
|
25.06.1900
|
Matrose
|
WENDT
|
Joachim
|
Warnemünde, Kreis Rostock
|
25.06.1900
|
Dalej nie wiem, czy gawęda o „zgniłych chińskich jajach” była fantasmagorią dziadka. Dokumentów dotyczących udziału w tej ekspedycji nie ma żadnych, ale z drugiej strony też nie ma 100% przesłanek, by fakt ten z jego życiorysu wykluczyć.
Podobnie sprawa wygląda w przypadku siostry dziadka. Dwa zdjęcia jednego młodzieńca mogą zastanawiać. Może ten marynarz ze zdjęcia faktycznie był narzeczonym ciotki, tylko że któregoś dnia wyszedł po papierosy i nie wrócił więcej a wersja o powstańcu, który zginął w działaniach bojowych miała posłużyć dla celów dydaktycznych.
Natomiast dla mnie wiedza, że wielu młodych chłopaków z zaboru pruskiego uczestniczyło w kampanii chińskiej sprawia, że jakoś inaczej brzmią słowa Czepca z „Wesela” Wyspiańskiego
Cóż tam, panie, w polityce?
Chińcyki trzymają się mocno!?