(…) Internetowy huk o sprzedaży dawnej „limuzyny” Kaczyńskiego, ostrzelanej i z kartą telefonu komórkowego, którego miał używać były premier przypomina dowcip o tym, jak to (…) robotnicy radzieccy otrzymują na Placu Czerwonym samochody.
Wiele hałasu o nic. Internetowy huk o sprzedaży dawnej „limuzyny” Kaczyńskiego, ostrzelanej i z kartą telefonu komórkowego, którego miał używać były premier przypomina dowcip o tym, jak to w święto Wielkiej Rewolucji Październikowej robotnicy radzieccy otrzymują na Placu Czerwonym w Moskwie samochody. W rzeczywistości nie w rocznicę Rewolucji, tylko w zwykły dzień targowy, nie w Moskwie, tylko w Leningradzie, nie na Placu Czerwonym tylko na Newskim Prospekcie, nie samochody, tylko rowery, nie dają, tylko kradną…
A więc nie żadna „limuzyna” tylko SAAB. Do tego kupiony już jako używany. Kaczyński nie był w nim nigdy ostrzelany (może poprzedni właściciel – ale na mafioso nie wyglądał). Co do karty SIM telefonu komórkowego, to Jarosław Kaczyński używa cały czas tej samej komórki i tylko wyłącznie jej.
Słowem: tyle hałasu o nic.