Le Monde Diplomatique-rządy Trojki
14/12/2011
508 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
W najnowszym artykule redakcyjnym francuski Le Monde Diplomatique ocenia sytuację społeczną w UE doby kryzysu. Poniżej prezentuję zasadnicze tezy tej publikacji.
W najnowszym artykule redakcyjnym francuski Le Monde Diplomatique ocenia sytuację społeczną w UE doby kryzysu. Poniżej prezentuję zasadnicze tezy tej publikacji:
Byli bankierzy Lucas Papademos i Mario Monti przejęli rządy w Grecji i Włoszech. Wbrew proklamacją, nie są oni neutralnymi „technokratami”, ale członkami Komisji Trójstronnej-zalążka rządu światowego.
W listopadzie rozwścieczona Trojka ( niemiecko-francuski dyrektoriat, MFW, ECB) wezwała do Cannes greckiego premiera Papandreu by zmusić go do wycofania się z projektu referendum. W wyniku tego nacisku, Grecja porzuciła plan referendum, a Papandreu został zastąpiony przez bankierskiego zausznika.
W założeniu projekt Unii Europejskiej miał za zadanie wzmocnienie demokracji, zapewnienie dobrobytu społeczeństwom i zlikwidowanie groźby nacjonalizmu jako zarzewia wojny. Rezultaty są dokładnie odwrotne od zaplanowanych. Ostatnie wydarzenia w Grecji przypominają inwazję Układu Warszawskiego na Czechosłowację. W sprowadzeniu Grecji do roli protektoratu, Trojka odegrała rolę Układu Warszawskiego, a Papandreu rolę Dubčeka niezdolnego do przeciwstawienia się agresorowi. Sowiecka doktryna „ograniczonej suwerenności” jest wdrażana w UE przez agencje rankingu kredytowego.
Zdusiwszy Grecję i Włochy niemiecka UE zwraca się obecnie w kierunku Węgier i Hiszpanii.
Czas już na zmiany. Nie możemy pozwolić sobie na rolę niemieckich niewolników.
Zaprezentowane powyżej porównanie nie powinno nikogo dziwić. W końcu u podstaw Związku Radzieckiego, jaki i Unii Europejskiej znajduje się ta sama ideologia. Różnica pojawia się jedynie w kolaborantach. W pierwszym przypadku byli to Rosjanie, a w drugim są Niemcy.
Mnie osobiście szokuje zupełnie coś innego. Zasadnicze błędy w konstrukcji zarówno UE jak i strefy euro publicznie wytykają już nie tylko „eurosceptycy”, ale nawet najwyżsi unijni oficjele, którzy z zapałem biorą się do procesu naprawczego.
Używając prostego porównania, gdyby ktoś do przebudowy swego domu zatrudnił firmę budowlaną, która w ramach renowacji zafundowałaby exemplum drzwi tam gdzie powinny być okna i vice versa, to delikwent taki wyrzuciłby na zbity pysk takową firmę i zażądał od niej odszkodowania, a do korekty problemu zatrudnił prawdziwych fachowców. Nie znalazłoby się zapewne nikogo, kto kwestionowałby takie postępowanie w przypadku skromnego projektu, jakim jest dom jednorodzinny. Natomiast w sytuacji gdy ideologiczni obłąkańcy postawili cały „nasz wspólny europejski dom” do góry nogami, nikt nie tylko nie żąda ich rozliczenia, ale nawet nie protestuje gdy obecnie zabierają się za „niezbędne poprawki”. Nie świadczy to zbyt dobrze o poczytalności „europejczyków”. No ale mądre polskie przysłowie mówi, że „kogo Pan Bóg chce ukarać temu rozum odbiera”.