Wczoraj z radością informowałem o tym, że udało się trójce polskich eurodeputowanych (Krzysztofowi Liskowi, Sławomirowi Nitrasowi i mnie) wynegocjowanie oświadczenia PCC o następującej treści:
Committed to enhancing calls for cooperation between the Russian Federation and EU Member States, the PCC calls for prompt ending of the investigation and handing to Poland the wreckage of the airplane that crashed in Smolensk on 10th of April 2010 in which the Polish president and 95 other people died.
Zobowiązana narastającymi wezwaniami do współpracy między Federacją Rosyjską oraz państwami członkowskimi Unii Europejskiej, Komisja Współpracy Parlamentarnej Unia-Rosja wzywa do szybkiego zakończenia śledztwa i zwrotu Polsce wraku samolotu, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku, w którym zginął Prezydent Polski i 95 innych osób.
Okazało się, że kilku zazdrosnych o nasz sukces polityków i kilku nie za bardzo rozgarniętych dziennikarzy narzuciło części opinii publicznej absurdalną tezę, że dokument ten ma małą wartość, bowiem uzależnia zwrot wraku od zakończenia śledztwa. Tak zresztą komentowali to rosyjscy politycy. Szkoda, że część polskich dziennikarzy i polskich polityków mówi językiem deputowanych do Dumy Państwowej. Rosjanie chcieli właśnie takiego brzmienia – najpierw zakończenie śledztwa, potem zwrot wraku. Nasza trójka nie zgodziła się na to i zaproponowała formułę: " i jedno i drugie". Więc nie " jedno po drugim", ale właśnie "jedno i drugie".
To był nasz warunek przyjęcia oświadczenia i ostatecznie Rosjanie musieli się na nie zgodzić. Nie ma w nim żadnego następstwa czasowego – oznacza to, że PCC domaga się obu rzeczy i nie mówi, w jakiej ma się to odbyć kolejności. Wystarczy raz jeszcze przeczytać to oświadczenie, by tę prostą prawdę zrozumieć. Jednak dla części polityków i dziennikarzy właściwe zrozumienie jednozdaniowego (sic!) tekstu przekraczało ich możliwości. Przykre, ale prawdziwe. Jest to więc jedyne takie oświadczenie – stawia sprawę wraku na forum unijnym, a jednocześnie zyskało poparcie samych Rosjan oraz – i to jest dodatkowy bonus – domaga się nie tylko zwrotu wraku, ale także zakończenia śledztwa. Nie może więc dziwić, że wzbudziło to zazdrość paru osób, które lubią dużo gadać, ale nie za bardzo potrafią działać.
Zresztą – Siergiej Ławrow zrozumiał to, czego nie chcieli zrozumieć polscy dziennikarze i część polskich polityków. Jego dzisiejsze dementi jest szybką i nerwową reakcją na wczorajsze brukselskie oświadczenie. Szef rosyjskiego MSZ próbuje odwracać to, co się wczoraj stało. Ale jest trochę za późno – dokument jest jasny: PCC domaga się zwrotu wraku i zakończenia śledztwa. Koniec, kropka. Ławrow szybko się zorientował, że Federacja Rosyjska znalazła się w trudnej sytuacji, bowiem nie dość, że powyższe żądania znalazły poparcie polityków unijnych, to jeszcze podpisali się pod nimi deputowani Dumy Państwowej (z jej wiceprzewodniczącym na czele). To znaczy, że Rosjanie świetnie zrozumieli, co stało się wczoraj w Brukseli. Zrozumieli to, czego nie była w stanie zrozumieć część polskich mediów i część polskich polityków.
I jeszcze jedno – o naszym sukcesie poinformowały prawie wszystkie media. Oprócz tych, które na co dzień wycierają sobie gębę Smoleńskiem i prawdą o nim. Gdyby tego, co my, dokonali politycy PiS, trąbiliby o tym przez tydzień. Ale w związku z tym, że zrobili to politycy PJN i PO, nie napisały nic, choć to na razie najbardziej znaczący dokument w stawianiu sprawy tragedii z 10 kwietnia 2010 roku na forum unijnym. Ale o pokazie w PE filmu o Smoleńsku, na który przyjdzie 50 Polaków i tak już wiedzących wszystko o wszystkim, będą relacjonować już na kilka dni przed projekcją. Bo zorganizują je eurodeputowani PiS. Tacy to są fanatycy prawdy i niepokorni obrońcy polskiego honoru.