Łatwiejszy nauczony wiersz, niż spontaniczna proza
16/03/2012
646 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
Socjotechniczne zagrania i pr-owskie chwyty – nic innego nie może wydarzać się na spotkaniach partii politycznych z potencjalnymi wyborcami.
Ostatnio uczestniczyłam w spotkaniu politycznym, jakie organizowała w Rzeszowie Solidarna Polska, było to 11 marca b. r. Krótką relację zamieściłam w dziale lokalnym Nowego Ekranu. Ale właściwie nie napisałam wtedy o najważniejszym czyli: kontakcie polityków z wyborcami.
Spotkanie rozpoczęło się o godz. 12:15 a zakończyło około 15:30, trwało więc o wiele za długo, niż powinno. Co ciekawe, przeciągnęło się ono, nie ze względu na zaciekłe dyskusje mieszkańców Rzeszowa z politykami, ale przez tyrady i często oderwane od rzeczywistości przemówienia przedstawicieli nowego klubu parlamentarnego. Pod koniec spotkania łaskawie pozwolono zadać pytanie kilku osobom, z zastrzeżeniem, że ma być bardzo krótkie, gdyż czas spotkania dobiega końca. Czas owszem został pochłonięty przez przydługie wystąpienie każdego z dziewięciu obecnych działaczy SP (Zbigniewa Ziobro, Jacka Kurskiego, Tadeusza Cymańskiego, Beatę Kempę, Arkadiusza Mularczyka, Patryka Jakiego, Kazimierza Ziobro, Kazimierza Jaworskiego, Mieczysława Golbę).
To jasne, że politycy obawiają się trudnych pytań, ich odpowiedzi były bardzo oględne i często nawet nie nawiązywały do zadanego pytania. Łatwiej nauczyć się na pamięć wiersza i go wyrecytować, niż zmierzyć się problemami, zagadnieniami z jakimi osoby zainteresowane lub sympatycy ugrupowania przychodzą zwykle na takie spotkania. Jeśli ktoś ma ochotę zobaczyć przemówienie Jacka Kurskiego lub Tadeusza Cymańskiego, wystarczy włączyć telewizor – nie potrzeba specjalnie fatygować się do Wojewódzkiego Domu Kultury w Rzeszowie , a jeszcze łatwiej to przeczytać sobie program partii na stronie internetowej.
Spotkania z wyborcami są po to, aby politycy odnieśli się do aktualnych wydarzeń z danego regionu, wysłuchali ludzi i tego, co mają im do powiedzenia, oraz potrafili z nimi dyskutować. To właściwie mieszkańcy danej miejscowości powinni nadawać ton dyskusji, a nie odwrotnie. Wyobraźmy sobie znany i lubiany program polityczny dla młodzieży „Młodzież kontra…” na który przychodzi zaproszony polityk. W czasie 35 – minutowego spotkania z młodymi, najpierw przez pół godziny wygłasza tyradę, a pięć minut przed końcem mówi „Możecie teraz zadać mi szybko jakieś pytania.” Śmieszne prawda? Właśnie takie wrażenie odniosłam po zakończeniu niedzielnego spotkania z przedstawicielami Solidarnej Polski w Rzeszowie.
Drodzy Panowie i Panie z drugiego płuca „prawicy”: Mniej zachwycajcie się sobą, bardziej myślcie o ludziach do których przyjeżdżacie!