Wszyscy zorientowani nieco w gospodarczych aspektach funkcjonowania państwa mają już świadomość, że z ery rządów PO wyjdziemy mniej więcej w takim stanie, jak Węgry z epoki Ferenca Gyurcsány’ego, który doprowadził je wraz z kumplami na skraj bankructwa i całkowitej ekonomicznej zależności. Nie ma potrzeby przytaczania skądinąd oficjalnych danych, tym bardziej, że większość oficjalnych wskaźników stanu naszej gospodarki raczej ukrywa istotne fakty, niż je prezentuje. Pytanie (w sytuacji, kiedy nawet słabo wykształcony ekonomista wie, co należałoby zrobić), dlaczego brak jest ważnych reform nie stanowi żadnej tajemnicy. Uczciwa reforma państwa rozbije tę fasadową, klientystyczną demokrację. Dlaczego klientystyczną? Albowiem elektorat głosujący na obecny parlamentarny układ to oczywiście głównie (poza paroma niepiśmiennymi i czytającymi bez zrozumienia) klienci pałacowych faworytów. Tzw. dwór, kamaryle, zarządcy pałacowi, […]
Wszyscy zorientowani nieco w gospodarczych aspektach funkcjonowania państwa mają już świadomość, że z ery rządów PO wyjdziemy mniej więcej w takim stanie, jak Węgry z epoki Ferenca Gyurcsány’ego, który doprowadził je wraz z kumplami na skraj bankructwa i całkowitej ekonomicznej zależności. Nie ma potrzeby przytaczania skądinąd oficjalnych danych, tym bardziej, że większość oficjalnych wskaźników stanu naszej gospodarki raczej ukrywa istotne fakty, niż je prezentuje.
Pytanie (w sytuacji, kiedy nawet słabo wykształcony ekonomista wie, co należałoby zrobić), dlaczego brak jest ważnych reform nie stanowi żadnej tajemnicy. Uczciwa reforma państwa rozbije tę fasadową, klientystyczną demokrację. Dlaczego klientystyczną? Albowiem elektorat głosujący na obecny parlamentarny układ to oczywiście głównie (poza paroma niepiśmiennymi i czytającymi bez zrozumienia) klienci pałacowych faworytów. Tzw. dwór, kamaryle, zarządcy pałacowi, czeladna, stajnie i ta część dostatnich rzemieślników, która lokuje się jeszcze w murach miejskich i jest przez monarchę ochraniana, nie za darmo oczywiście. Ich lojalność została kupiona. Reszta, ta poza murami, która reform potrzebuje nie mieści się w królewskich planach. A jako, że jest zatomizowana, podzielona biedą i waśniami o resztkę z pańskiego stołu, nie jest w stanie temu układowi zagrozić.
Jednak nasz kraj się modernizuje. Po epoce afer zwykłych, czyli chyba analogowych przyszła pora na afery cyfrowe. Najnowsza i ponoć największa nazwana została infoaferą. W epoce innej słynnej afery FOZZ kradzioną kasę szmuglowano w walizkach. Teraz to po prosu przelewa się ją na odpowiednie konta w krajach, z których wydobyć jej nie sposób. Moglibyśmy sobie, chociaż trochę życie uprościć, gdybyśmy korupcji towarzyszącej tym aferom założyli jakiś kaganiec. Nie uśpili, jak psa, bo tego się nie da. W związku z tym zestandaryzujmy te łapówki. Niech ministrowie naszego królestwa, a jest ich niemało opracują jakiś cennik, wyślą go do akceptacji do Brukselskiego suwerena i szybką ścieżką legislacyjną, z której jesteśmy znani w świecie wprowadzą go w życie. Kiedyś nasz lokalny dostawca wody zastosował w wysyłanych rachunkach ni z gruchy, ni z pietruchy dodatkową opłatę z tytułu „gotowości podłączenia wody”. Można by, więc tą łapówkową nazwać podatkiem za gotowość załatwienia czegokolwiek. I okolicznościowy kuplet:
Od standardów no to ci są,
Którzy wymyślili ISO,
Żeby wszystko miało miarę,
A klient, by dawał wiarę,
Że to, co jest zmierzone,
Ocenione i zważone
Pozbawiło cię obawy.
Dało pewność biegu sprawy.
W czynie, więc obywatelskim
I w nastroju już nie sielskim
Przed korupcją się ratujmy,
Więc ją zestandaryzujmy.
Żeby zawsze pewnie wiedzieć,
Że czy stoisz, czy masz siedzieć,
Ktoś nie chcąc za dużo stracić
Tyle samo będzie płacić.
Jakaś miara nie plebejska
Jedna stawka europejska,
Żeby obowiązkiem była
Razem też zaspokoiła
Petentów i urzędników.
Wtedy również i wyników
Lepszych można oczekiwać
I wzajemnie państwo kiwać.
Z pozdrowieniami Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję