Czyli wiarygodność posła Wenderlicha . SLD zwiększa natężenie kampanii przeciwko Kościołowi Katolickiemu w Polsce. Oczywiście jadąc na sprawdzonych przez lewicę w Polsce stereotypach : przekonać naród, ze coś mu ktoś ukradł, albo ze coś mu się należy .Kiedyś kradli panowie szlachta, a należała się praca (czy się stoi czy się leży…) Dzisiaj należą się wszelkie nakłady socjalne , a Polak jest niecnie okradany przez Kościół, który ma natychmiast oddać Polakom zagarnięte mienie. Obecnie podstawą do zmasowanego ataku jest rzekoma konieczność naprawienie szkód ,jakie Kościół wyrządził portfelowi polskich obywateli wskutek zarzucanych nieprawidłowości w działaniu Komisji Majątkowej. Nie wiem, może jakieś były. To musi ustalić sąd. I wskazać drogę do naprawy. Jeśli ktoś personalnie doznał szkody majątkowej- należy tą szkodę wyrównać(bezpośredni […]
Czyli wiarygodność posła Wenderlicha .
SLD zwiększa natężenie kampanii przeciwko Kościołowi Katolickiemu w Polsce. Oczywiście jadąc na sprawdzonych przez lewicę w Polsce stereotypach : przekonać naród, ze coś mu ktoś ukradł, albo ze coś mu się należy .Kiedyś kradli panowie szlachta, a należała się praca (czy się stoi czy się leży…) Dzisiaj należą się wszelkie nakłady socjalne , a Polak jest niecnie okradany przez Kościół, który ma natychmiast oddać Polakom zagarnięte mienie.
Obecnie podstawą do zmasowanego ataku jest rzekoma konieczność naprawienie szkód ,jakie Kościół wyrządził portfelowi polskich obywateli wskutek zarzucanych nieprawidłowości w działaniu Komisji Majątkowej.
Nie wiem, może jakieś były. To musi ustalić sąd. I wskazać drogę do naprawy. Jeśli ktoś personalnie doznał szkody majątkowej- należy tą szkodę wyrównać(bezpośredni sprawca).Z aktualnie posiadanych informacji wynika ,ze głównym beneficjentem mógł być pracownik służb PRL i jego znajomi.
Szczytem hipokryzji jest jednak ,że do zwrotu nawołują sztandarowi przedstawiciele lewicy ,jak poseł Wenderlich. Kto jak kto, ale pan poseł powinie jeszcze pamiętać, czyim kosztem funkcjonowała jego partia i na czyj koszt żyła przez całe lata. Wszak w PZPR był od 1980 roku, a potem przez cały czas był związany z Lewicą.
Jeśli kogoś z lewicy dopadła skleroza lub chorobowa amnezja ,przypominam:
Przez większą część swego istnienia PZPR pokrywała wydatki, przyznając sobie dotacje z kasy państwowej. Tym właśnie wyróżniała się od wszystkich innych instytucji i organizacji w PRL, że sama decydowała, ile dostanie. Od 1973 r. wprowadzono nowy system finansowania partii, niezależny od bieżących wypłat z budżetu państwa. Polegał on na przejęciu przez partię Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej Prasa-Książka-Ruch (RSW) i uczynieniu z niej czegoś, co najbardziej przypomina feudalną królewszczyznę (domenę królewską), to znaczy należące do władcy przedsiębiorstwo, którego zyski zasilały budżet partii pod nazwą "wpływy z wydawnictw". RSW była w istocie olbrzymim koncernem wydawniczym i dystrybucyjnym, trzecim na liście największych przedsiębiorstw w kraju. W końcu gierkowskiej la belle epoque zatrudniała ponad 90 tys. osób, posiadała 18 własnych drukarni, sieć 34 tys. punktów sprzedaży i własną centralę handlu zagranicznego, wydawała 257 dzienników i czasopism w jednorazowym nakładzie 25 mln egzemplarzy (czyli 87% globalnego nakładu prasy polskiej) i 30% krajowej produkcji książek.2 Olbrzymie zyski przypadały członkom Spółdzielni, w której oprócz PZPR znajdowały się cztery organizacje młodzieżowe i Liga Kobiet Polskich. Oczywiście kluczowe decyzje zapadały w PZPR i tam też trafiało ponad 90% odsysanych z RSW zysków. Koncern był po cichu dotowany z kasy państwowej, poprzez preferencyjne kredyty i ulgi podatkowe. "Rządowe" decyzje o wspieraniu RSW środkami publicznymi zapadały w Sekretariacie KC i tu koło się zamykało, bo tenże Sekretariat zatwierdzał wysokość wpłat z RSW do budżetu partii i sam budżet.
Po stronie wydatków pojawiały się nowe pozycje, których nie można już było pokrywać z kasy państwowej albo po prostu unikać, takie jak urealniona składka na ZUS z płac aparatu partyjnego, której przez większą część swej historii PZPR faktycznie nie płaciła (gdy w 1981 r. ZUS nareszcie upomniał się o swoje, składka należna do faktycznie opłaconej miała się prawie jak 100:1 – 3,6 mln do ponad 330 mln. Można by spytać: na jakiej podstawie otrzymują emerytury byli aparatczycy?).
Od 1984 r. dała się zauważyć względna poprawa finansów partii, będąca wynikiem pewnej stabilizacji gospodarki i partii po stanie wojennym. Poprawa sytuacji wewnątrz partii widoczna była we wzroście dyscypliny opłacania składek i ustabilizowaniu się, po kilku latach odpływu, liczby jej członków. Mimo to nie udało się zahamować, zapoczątkowanego wstrząsem 1980 roku, procesu spadku udziału składek w całości dochodów partii. Gdy w ostatnich latach przed kryzysem składki pokrywały ponad 2/3 ogółu wydatków, w burzliwym roku 1981 1/3 wydatków, to w 1982 zaledwie 23%, w drugiej zaś połowie lat osiemdziesiątych dawały poniżej 17% wydatków partii, aż od wspomnianego paroprocentowego minimum w 1989 roku.”
…Dostrzegając zagrożenie dla majątku, którym partia do tej pory swobodnie dysponowała, w tym majątku zajmowanych nieruchomości, władze PZPR rozpoczęły jegowyprowadzanie do nowo powołanych spółek, spółdzielni i fundacji. Tam zaś, gdzie nie można było swobodnie dysponować majątkiem (bowiem np. aż 224 z 463 zajmowanych budynków należało bezspornie do państwa, a tylko 13 z pozostałych stało na gruncie należącym do partii), starano się jak najdłużej zajmować lokale i wykorzystywać na potrzeby spółek partii lub czerpać zyski z ich podnajmowania.36 Pod koniec roku, wobec narastającego zagrożenia "bezpowrotną stratą lub niekorzystnym podziałem" majątku Sekretariat KC postanowił "przyspieszyć proces zagospodarowywania obiektów partii, zwłaszcza przez jej własne jednostki gospodarcze". Wykonanie tej, podobnie jak większości innych decyzji gospodarczych kierownictwa partii, nadzorował Leszek Miller.
Efekt zapobiegliwości partyjnych działaczy odbija nam się czkawką do dzisiaj. Oto partia ,która okradała społeczeństwo przez całe lata –tworząc pod tą kradzież stosowne przepisy i dekrety – opuściła wraz ze sztandarem struktury zrujnowanego przez siebie państwa i dialektycznie (jak to na marksistów przystało) znalazła się w kapitalistycznej Polsce. W dodatku od razu na topie najbardziej majętnych ludzi w Polsce.”
Dzisiaj dawni działacze i spadkobiercy PZPR – znowu stają na czele z hasłami o konieczności obrony uciśnionych. Jak poseł Wenderlich. Wróciła stara nienawiść do KK , która przez całe lata była sztandarowym zadaniem komunistycznych aparatczyków.
PZPR (i jej spadkobierczynie SDRP i SLD )nam nie oddała NIC. Biada tym, którzy by się czegoś domagali. Nie odpowiedzieli za nękanie i zbrodnie na własnym narodzie. I mają czelność stanąć znowu na czele domagających się sprawiedliwości społecznej…
P.S.
Nie dziwi mnie zatem doskonały humor posła Wenderlicha ( na zdjęciu). Zadanie partyjne wykonane! Na pewno obecna akcja raduje serce innego działacza SLD, posła Siwca. Wszak to on tak radośnie kpił z gestu( wynikającego z głębokiej potrzeby wyrażenia najwyższego szacunku dla świętej dla Niego ziemi )Jana Pawła II.
http://www.wiez.com.pl/index.php?s=miesiecznik_opis&id=183&t=2479