La Cosa Nostra w siatkarskim wydaniu – część I.
23/06/2013
698 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
Wczorajsza prasa przyniosła informację na temat wydarzeń, jakie miały miejsce w czasie piątkowego zjazdu sprawozdawczego PZPN. Głównym punktem porządku obrad miało być głosowanie nad przyjęciem nowego statutu. Nie doszło do tego , bo „w połowie obrad, słysząc krytyczne głosy z sali, poirytowany prezes Boniek zmienił porządek zgromadzenia i pod głosowanie trafił wniosek, by odłożyć przyjęcie nowego statutu na czas nieokreślony” I teraz coś, co zasługuje na szczególne podkreślenie: „na mównicę wychodzili kolejni delegaci, którzy zwracali uwagę na uchybienia projektu nowego statutu PZPN, wielu z nich otwarcie opowiadało się za odrzuceniem zmian”. Wyobrażacie sobie Państwo? Takie rzeczy w demokratycznie zarządzanym stowarzyszeniu?! Delegaci wchodzą na mównicę, zabierają głos, mają możliwość swobodnej wypowiedzi, a na dodatek mogą otwarcie wyrazić swój sprzeciw?! To się […]
Wczorajsza prasa przyniosła informację na temat wydarzeń, jakie miały miejsce w czasie piątkowego zjazdu sprawozdawczego PZPN. Głównym punktem porządku obrad miało być głosowanie nad przyjęciem nowego statutu. Nie doszło do tego , bo „w połowie obrad, słysząc krytyczne głosy z sali, poirytowany prezes Boniek zmienił porządek zgromadzenia i pod głosowanie trafił wniosek, by odłożyć przyjęcie nowego statutu na czas nieokreślony” I teraz coś, co zasługuje na szczególne podkreślenie: „na mównicę wychodzili kolejni delegaci, którzy zwracali uwagę na uchybienia projektu nowego statutu PZPN, wielu z nich otwarcie opowiadało się za odrzuceniem zmian”.
Wyobrażacie sobie Państwo? Takie rzeczy w demokratycznie zarządzanym stowarzyszeniu?! Delegaci wchodzą na mównicę, zabierają głos, mają możliwość swobodnej wypowiedzi, a na dodatek mogą otwarcie wyrazić swój sprzeciw?! To się w głowie nie mieści! W „transparentnej, siatkarskiej rodzinie” takie rzeczy są nie do pomyślenia! Tu, w przeciwieństwie do PZPN, panuje sycylijska zasada milczenia. Zupełnie jak w mafii. Nie wierzycie? To posłuchajcie.
Dawno, dawno temu, w październiku ubiegłego roku, obyły się wybory prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej. „Wygrał” je Mirosław Przedpełski. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, co się wydarzyło przed wyborami i w trakcie samego walnego zjazdu. Zaczęło się niewinnie, od kilku wizyt CBA w siedzibach PZPS , Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej i firmie Polska Siatkówka Sp. z o.o. Prasa pisała, że rzecz ma związek z korupcją i wyprowadzaniem publicznych pieniędzy za pośrednictwem ww. spółki w której władzach zasiadali Przedpełski, Popko i Adamski, a także kilku firm, nomen omen, należących do Lipca, Krzysztofa Lipca. Rzuciło to całkiem nowe światło na „nieskazitelny” dotąd wizerunek polskiej siatkówki. Siatkarskie bagno zabulgotało, przez blisko miesiąc trwały poszukiwania „kreta z centrali”. Pomógł tym nie kto inny jak …rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura, mówiący w jednym z wywiadów prasowych: „Śledztwo w tej sprawie wszczęto w dniu 9 maja 2012 roku z zawiadomienia sekretarza generalnego PZPS Bogusława Adamskiego”. Bingo!
Teraz poszło już lekko, Adamskiego wyrzucono z PZPS, a dla ratowania „twarzy” Przedpełskiego zatrudniono agencję Artmedia, za niebagatelną kwotę ponad 2 milionów złotych! Aneks do umowy z PZPS stanowiła lista 100 zatrudnionych w tym celu dziennikarzy, od tych telewizyjnych poczynając, na tych piszących na nikomu nieznanych forach sportowych kończąc. Oprócz nich zatrudniono również cały sztab prawników z kilku znanych, drogich i jak widać z dzisiejszej perspektywy, skutecznych kancelarii prawnych, ( m.in. Brrochwicz i wspólnicy) Kwota jaką przeznaczono na ten cel owiana jest oczywiście tajemnicą, warto jednak dodać, że oprócz wyprowadzania publicznych pieniędzy były już sekretarz PZPS B. Adamski zarzucał władzom PZPS prowadzenie kreatywnej księgowości i …wielomilionowe zadłużenie, co w swoim postanowieniu o wszczęciu postępowania potwierdziła prokuratura.
W czasie samego zjazdu hołdowano starej zasadzie: cel uświęca środki. Na początek zastosowano wykorzystany w podkarpackich wyborach marszałka sejmiku tzw. wariant posła Burego. Delegatów posadzono w taki sposób, by gwarantował całkowitą kontrolę nad tym kto i na kogo głosuje, a potem? Potem było już tylko gorzej! Były proceduralne próby wykluczenia z głosowania delegatów największego z okręgów, opowiadających się przeciwko dalszym rządom Przedpełskiego. Były groźby, szantaże, przekupstwo, odbieranie i nieudzielanie głosu delegatom, a nawet odmowa dostępu do sprawozdania finansowego za okres ostatniej kadencji! Komisja rewizyjna nie zostawiła na Przedpełskim suchej nitki. Wykazano, że kasa związku, pomimo 70 milionów w rocznym budżecie, jest pusta! Podano nazwy firm, które wielokrotnie fakturowały te same usługi, wskazano umowy noszące znamiona przestępstwa, wykazano też ewidentne działania na szkodę związku! Ocena komisji rewizyjnej była druzgocąca i …potwierdzała zarzuty stawiane przez Adamskiego! Na koniec padł wniosek komisji rewizyjnej o „nieudzielenie absolutorium dla ustępującego prezesa Przedpełskiego”, ale prowadzący obrady zjazdu Jacek Kasprzyk nie poddał go pod głosowanie!
Przyznacie Państwo – pełna demokracja!
Samo głosowanie w kwestii wyboru nowych władz odbyło się w atmosferze skandalu, bez zachowania tajności wyborów i liczbie oddanych głosów niezgodnej z liczbą głosujących. Wybór Przedpełskiego zapewnił ludziom skupionym wokół polskiej siatkówki parę spokojnych miesięcy, sprawę złamania wszelkich procedur przy wyborach prezesa i zarządu PZPS, na wniosek kilku okręgów wojewódzkich, badała ministra sportu. W wydanej decyzji ministra przyznała, że w czasie wyborów zostały naruszone zapisy statutu PZPS, a także ustawy: o sporcie i o stowarzyszeniach! Skończyło się jedynie na upomnieniu, choć dziwnym przypadkiem, przy identycznych zarzutach dotyczących wyborów w Polskim Związku Judo, nakazano ich powtórzenie!
Jak to w bajkach bywa teraz powinien nastąpić morał. Niestety bajka o transparentności i uczciwości w PZPS nie ma happy endu! Sprawy, bo do poprzednich zarzutów dołączyły następne dotyczące korupcji i naruszeń ustawy o zamówieniach publicznych w trakcie organizowanych 2012 r. przez PZPS przetargów, nabrały ślimaczego tempa. Członkowie Prezydium PZPS w kuluarach bez najmniejszego skrępowania, opowiadają, że zadbała o to sama ministra sportu. Wspominają też, że „mają przełożenie na prokuraturę”!
No cóż! demokracja „do bulu”!
Cdn.