W początkach kwietnia 1940 roku rozpoczęły się mordowania jeńców z Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska, ażeby w końcu kwietnia zakończyć się równie nagle jak się zaczęły.
Z niewyjaśnionych dotąd spraw związanych z tą zbrodnią Stalina i jego podwładnych na czoło wysuwa się pytanie: – jaki był powód jej dokonania?
Odpowiedź najprostsza brzmi: – bo byli Polakami. Tylko, że Polaków, którzy, wpadli w bolszewickie łapy było znacznie więcej i nierzadko ich obciążenia w stosunku do sowieckiej władzy były nie mniejsze aniżeli straconych, a mimo to nie zostali tak bestialsko zamordowani. Ponadto wśród zamordowanych znajdowali się nie tylko więźniowie narodowości polskiej, z innych narodowości najwięcej było Żydów, przeważnie lekarzy, niektórzy spośród nich wyrazili gotowość pracy dla Sowietów a mimo to zostali straceni.
Nasuwa się zastrzeżenie, że wyselekcjonowanie blisko 400 osób ocalonych z kaźni nie wynikało z ich postawy, ale z uznania przez różne organa sowieckie, że są im potrzebni. Znaleźli się między nimi tacy, którzy poszli na współpracę z Sowietami, jak lokatorzy „willi szczęścia” z Berlingiem na czele, ale też i uznani za zdeklarowanych wrogów jak Świaniewicz czy Czapski.
To „zapotrzebowanie” musiało mieć szczególne znaczenie związane z konkretną osobą, a nie z jakąś specjalnością zawodową chociażby najbardziej cenną.
Co zaś tyczy się Żydów to rzeczywiście byli między nimi wybitni specjaliści, nie tylko lekarze, a ponadto w Sowietach Żydzi cieszyli się szczególną pozycją, nie wolno było używać nazwy „Żyd”, uznawano, bowiem że brzmi niezbyt sympatycznie, zastąpiono ją nazwą „Jewrej”, co po polsku brzmiało rzeczywiście, jako prześmiewka.
Mieli też nieproporcjonalnie duży udział w stanowiskach kierowniczych, a szczególnie w NKWD. W stosunku do Polski stanowili zasadnicze jądro kadry przygotowanej do objęcia władzy na wypadek zagarnięcia Polski przez bolszewików, jeżeli zatem całe przedsięwzięcie z mordem katyńskim sprzeciwiało się interesom sowieckim, to dotyczy to szczególnie osób pochodzenia żydowskiego.
Dlaczego więc zostali oni rozstrzelani?
Jedyne logiczne wytłumaczenie można dostrzec w adresacie tej zbrodni, czyli Hitlerze.
Miał to być dla niego sygnał, że Stalin z Polski rezygnuje definitywnie i lojalnie wypełnia zobowiązanie niszczenia polskich elit nie oszczędzając nawet polskich Żydów.
W ten sposób Stalin nawet wyprzedził Hitlera, który w 1940 roku jeszcze Żydów nie mordował.
Istnieje jeszcze jedno pytanie, na które dotąd nie ma odpowiedzi: – a mianowicie, dlaczego akcję masowych mordów zakończono nagle w końcu kwietnia 1940 roku?
Wygląda wyraźnie na to, że zaniechano dokończenia jej z powodów do dziś nieujawnionych, ale jeżeli przyjrzymy się wypadkom na froncie zachodnim to rozwój walk w Norwegii i koncentracja sił niemieckich nad granicami Holandii, Belgii, Luksemburga i Francji mógł utwierdzić w przekonaniu, że niemiecka ofensywa nastąpi na pewno i dalsze przekonywanie Hitlera o usłużności Stalina nie ma już sensu. To, co zostało dokonane do tej pory spełniło swoje zadanie i na tym na razie można zakończyć. Pozostałych przy życiu należy trzymać w rezerwie na wypadek potrzeby powtórzenia akcji.
Olbrzymia literatura i wielkie wysiłki śledcze w sprawie katyńskiej zatrzymują się w momencie, kiedy trzeba wyjaśnić, dlaczego ta zbrodnia została dokonana w ten sposób i w tym czasie, a ma to dla oceny historycznej znaczenie bardzo istotne.
Odnosi się też do współczesności, szczególnie w obecnej sytuacji próby odbudowy imperium stalinowskiego, postać Stalina jest w tym procesie eksponowana, jako wzór wodza zwycięskiego do naśladowania przez współczesnych następców.
Ukazanie prawdziwego oblicza tego „wzoru” może mieć kapitalne znaczenie dla całej konstrukcji obecnej ideologii, na której opiera się współczesna polityka władców Rosji.
Podobnie ma się sprawa ze sprawami, które dotychczas nie zostały uznane definitywnie, jako zbrodnie, ale wszystkie okoliczności, a także analogie w stosunku do innych tego typu zdarzeń, wskazują na ich zbrodniczy charakter, chodzi oczywiście o katastrofę smoleńską, a w dalszej przeszłości i gibraltarską, a niewykluczone, że również w Mirosławcu.
Według starorzymskiej zasady „quis fecit cui prodest”, ktoś czerpał korzyści ze wszystkich i wielu innych zbrodni, lub może nawet w niektórych przypadkach zdarzeń losowych, jednakże wobec określonej konsekwentnie logiki wypadków trudno w to ostatnie uwierzyć.
Piszę o tym od wielu lat, ale jak dotychczas nie znajduję odpowiedniego odzewu ze strony tych, którzy mają zapisany obowiązek dogłębnego badania tych spraw dla dobra Polski.