Bez kategorii
Like

Kurs szybkiego szczekania

02/06/2011
436 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

Wobec postępującej dewastacji polskiej oświaty, wobec zła, która funduje nam pani minister Hall, wobec ograniczania programów historii…

0


 Wobec postępującej dewastacji polskiej oświaty, wobec zła, która funduje nam pani minister Hall, wobec ograniczania programów historii, kastrowania spisu lektur, dziwaczne wydaje się to, że w wielu szkołach instalują się kursy pod nazwą „szybkie czytanie dla początkujących”, albo jakoś podobnie. Po co tym półanalfabetom na jakich chce wykształcić nasze dzieci pani minister szybkie czytanie? Co oni niby mają szybko czytać? „Granicę” Nałkowskiej? Być może chodzi o kurs szybkiego czytani instrukcji obsługi urządzeń elektrycznych i grzewczych, nie mam pojęcia, wiem, że na pewno nie chodzi o szybkie czytanie literatury, bo coś takiego jest absurdalne z założenia. Nikt nie będzie czytał na wyścigi książek i streszczał ich potem równie szybko, bo i po co? Dla sportu chyba. I to jest jakieś wyjaśnienie, bo poza sportową żadnej innej funkcji szybkie czytanie nie ma.

 

Jak nie ma, kiedy ma – powie ktoś – szybkie czytanie ćwiczy umysł i doprowadza zmysły do perfekcji. Niczego proszę Państwa nie doprowadza, może co najwyżej doprowadzić rodziców dzieci uczęszczających na takie kurs do wściekłości. Co prawda dzieciakom – nie wszystkim, ale wielu – takie zajęcia się podobają, podoba im się jednak także japońska kreskówka i gry strzelanki i wiele innych niepotrzebnych rzeczy. Argumentem za – przy szybkim czytaniu – są zawsze studia. Na studiach trzeba dużo i szybko czytać – mówi rodzic – dziecko musi więc iść na kurs. Rodzic nie rozumie, że na studiach dziś nie trzeba czytać prawie nic w porównaniu z tym ile trzeba było tam czytać dwadzieścia lat temu. Wtedy jednak nikt nie myślał nawet o szybkim czytaniu tak jak to ma miejsce dziś. Powód istnienia tych kursów musi być jednak ale ja go niestety nie znam. Tak samo jak nie znam rzeczywistego powodu istnienia komór do krioterapeutycznych. Ponoć to zimno leczy, tak mówią. Wiem jednak, że zimno bierze się z ciekłego azotu, a ten wytwarza w Polsce jeden tylko zakład – Azoty w Puławach. Jeśli więc wziąć pod uwagę produkcję tego zakładu, który nie upadł i wciąż działa, jeśli wliczyć w koszta tej produkcji także utylizację tego ciekłego azotu, to człowiekowi dziwne myśli zaczynają krążyć po głowie. Ja nie twierdze, że tak jest, że ktoś – geniszu jakiś – tak to trzeba nazwać – wpadł na pomysł, by nikomu niepotrzebny ciekły azot sprzedawać do ośrodków terapii bo on leczy. Może i leczy, a może nie. Dawniej, kiedy nie było tylu lekarstw leczono rosołem, niedźwiedzim sadłem i chlebem z pajęczyną. I co? Ktoś się skarżył? Nikt. Czasy się zmieniły i mamy dziś krioterapię, kursy szybkiego czytania i inne czary ułatwiające życie. Jeśli jednak jest tak jak mi się pomyślało z tą krioterapią to pewnie podobnie jest z tym szybkim czytaniem i całą resztą różnych cudowności, które świat współczesny proponuje człowiekowi.

 

Zostawmy jednak edukację i biznes, przyjrzyjmy się polityce. Mamy tę całą Platformę, mamy tam tych wszystkich polityków, cyngli i naganiaczy z kołatkami w rękach. Mamy też dziennikarzy i oni z pewnością jeżdżą na różne kursy do wypasionych ośrodków, gdzie jak nic musi znajdować się komora do krioterapii, salon masażu i basen z sauną. Pewnie jest tam także coś, co zobaczyłem sam będąc na pewnym kursie w miejscowości Stare Jabłonki. Otóż na drzwiach jednego z pomieszczeń ktoś powiesił kartkę z napisem „Sala lojalności”. Tak było, nic nie zmyślam. Sądzę też, że jeżdżący na kursy członkowie PO oraz dziennikarze zaprzyjaźnionych mediów mają swoje sale lojalności, gdzie im się tę lojalność bada i mierzy różnymi ciekawymi przyrządami. Niektóre z nich mogłyby pewnie zadziwić samego Mr. White’a, który na różnych urządzeniach się zna i nie jedno w życiu naprawił. W salach lojalności dziennikarze i działacze poddawani są także praktyce mającej zwiększyć ich lojalność, kiedy zaś już to się uda idą na kurs specjalny. I nie jest to żadne szyderstwo z mojej strony, bo przecież wszyscy o tym od wielu miesięcy piszemy. Takie natężenie ujadania nie może się przecież brać z nikąd, ktoś to bractwo przeszkolił i nauczył. Odbyło się to w sali lojalności na kursie szybkiego szczekania. Najlepsi zaś studenci otrzymali w nagrodę słynną książkę pod tytułem „Inteligencja emocjonalna”, a ci trochę słabsi inną i mniej znaną „Z empatią na ty”. Widzimy gołym okiem, że wszyscy książki przeczytali. Przeczytał Janusz Palikot, Monika przeczytała i Szymon. A Wojewódzki to nawet przeczytał dwa razy normalnie, a raz odwróconą do góry nogami. Ten drugi nie przeczytał, bo nie umie, tylko mu Kuba streścił co lepsze kawałki. Przeczytał nawet Nergal o czym w swoim ostatnim poście zawiadamia nas Toyah. Przeczytali wszyscy. No, prawie wszyscy. Poseł Mężydło nie przeczytał i spotkała go za to zasłużona kara. Nie będzie następnego kursu i nie będzie krioterapii. Być może nie będzie już w ogóle nic. Jedyna pociecha w tym, że poseł nie szczeka. Być może nie robi tego, bo wie jakie dalsze kursy są w planach. Może słyszał coś na temat kursu podnoszenia nogi przy drzewie (kobiety są z tego zwolnione)? Może wie coś, na temat kursu przynoszenia patyka w zębach? Inwencja jest tu niewyczerpana, a jak się człowiek zmęczy zawsze może się ochłodzić w komorze krioterapeutycznej.

 

Zwierzę się Wam, że kiedyś także próbowałem przeczytać książkę pod tytułem „Inteligencja emocjonalna”, kiedy jednak dobrnąłem do drugiego rozdziału, stwierdziłem, że jest to książka faszystowska, gorsza niż „Mein Kampf”. Odrzuciłem ją precz i zacząłem pisać swoje. Można je znaleźć na stronie www.coryllus.pl Zapraszam.

0

coryllus

swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy

510 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758