Kudrycka , tumanie wsiowy, pindo sprzedajna…
04/08/2012
397 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
CZY WOLNO NAM PISAĆ I MÓWIĆ PO POLSKU?
Prof. ”Eine” na Salonie24
”Od pewnego krajowego czasopisma poświęconego problematyce fizyki technicznej, otrzymałem zawiadomienie , że mój artykuł został zakwalifikowany do druku, ale przeznaczony do części anglojęzycznej pisma, w związku z czym redakcja prosi o jego wersję w języku angielskim.
Lekko zdziwiony, wykorzystując okazję , że sekretariat pisma jest przy mojej trasie z domu do zakładu, wstąpiłem do redakcji pisma i odbyłem dosyć burzliwą [ z mojej strony ] rozmowę.
Okazuje się ,że w nowym podejściu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego do kwestii dotowania czasopism naukowych, ocena wartości i pożyteczności danego czasopisma zależy od tego, w jakim języku wydawane jest czasopismo. Najwyżej ceniony jest język angielski, następnie niemiecki i francuski.
Będziemy przechodzić stopniowo- wyjaśnił mi uprzejmie sekretarz redakcji
– na razie partie początkowe numeru z problematyką podstawową i traktowaną najbardziej oryginalnie , muszą autorzy dostarczać w języku angielskim, a pozostała część numeru będzie jeszcze w języku polskim.
Byłem niegrzeczny i bardzo ostro skomentowałem powyższą informację:
-czasopismo polskie, autorzy i czytelnicy Polakami ,a pisać i czytać muszą po angielsku?
Nie wiem jak czytelnicy, ale ja poproszę o dodatkowe honorarium za tłumaczenie przeze mnie mojej wersji polskiej na angielską.
-To niemożliwe- odpowiedział zimno sekretarz redakcji – obniżylibyśmy wysokość dotacji płacąc za tłumaczenia. Panu powinno być obojętne w jakim języku pan pisze – dorzucił bezmyślnie.
– Ale panu nie – odpaliłem – ponieważ Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej jednoznacznie orzeka ,że językiem urzędowym na terenie mojego kraju i państwa, jest język polski.
– sądzi pan , że w jakimkolwiek ministerstwie wiedzą co to jest konstytucja?-przygwoździł mnie w rewanżu.
Opuściłem lokal czasopisma i już na ulicy przypomniałem sobie , że jest także Ustawa o Języku polskim z dnia 7 pażdziernika 1999 roku , która nakłada obowiązek ochrony języka polskiego na wszystkie organy i instytucje publiczne w Polsce, i że należy ją traktować zarazem, jako powinność wszystkich obywateli państwa.
Niestety, riposty zazwyczaj przychodzą mi na myśl bardzo późno, jak u ciotki Matyldy [ powiedziałby mistrz wyrus].
Widocznie ministerstwo nauki i szkolnictwa wyższego jest prywatną firmą pani Kudryckiej ,a nie instytucją publiczną lub możliwe , że pani minister nie jest obywatelką Polski [ dla wygody czy bezpieczeństwa ].
Ktoś mi mówił ,że w Poznaniu lub we Wrocławiu , podobno niektórzy dziekani żądają od studentów prac pisemnych [ seminaryjnych, dyplomowych] w języku niemieckim, gdzieś także pojawili się wykładowcy prowadzący zajęcia w językach obcych.
Nawet kursuje argumentacja na rzecz tych zjawisk, pozornie racjonalna: absolwenci będą mieli znakomicie opanowany język obcy, to kształci człowieka, jest potrzebne w pracy za granicą, tego wymaga nauka w światowym wymiarze.
Nikt przy zdrowych zmysłach, nie neguje znaczenia praktycznych umiejętności w zakresie języków obcych, nie kwestionuje potrzeby istnienia agend i form kształcenia językowego.
Ale z drugiej strony nie wolno nam negować twierdzenia , że język polski jest dobrem narodowym, i jedną z podstawowych wartości naszej kultury narodowej. Jest językiem etnicznym, jednoczącym wszystkich Polaków i językiem jedynym dopuszczonym do komunikacji publicznej.
W kilka godzin później, wieczorem, przy lampce Burgunda [ używanego jako lek na chorobę wieńcową ] Witek w intencji pocieszenia: – słuchaj , czego ty jęczysz? Fizyka, matematyka, technika po angielsku to uchodzi, pasuje.
Ale nauki humanistyczne nie w języku ojczystym tylko po angielsku ?
Na przykład czasopismo “Poradnik Językowy”, który jest organem Towarzystwa Kultury Języka, co oni mają zrobić?
Też wykonać polecenie pani minister i zasuwać po angielsku?
Jesteś bracie na dnie, a mimo to, nadsłuchuj czy ktoś nie puka w to dno od spodu.
O poziomie większości felietonistów Salonu24, Nowy Ekran może pomarzyć ( jakby tylko umiał zobaczyć różnicę).
Kto jest za to odpowiedzialny? hym…. Na razie mamy onet.