Ku czci śp. Józefa Szaniawskiego
05/09/2012
494 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
To bardzo, bardzo przykra wiadomość, Józef Szaniawski, ostatni więzień PRL-u, przyjaciel pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, publicysta, autor książek, ale przede wszystkim dobry, ciepły człowiek zginął w polskich Tatrach.
To bardzo, bardzo przykra wiadomość, Józef Szaniawski, ostatni więzień PRL-u, przyjaciel pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, publicysta, autor książek, ale przede wszystkim dobry, ciepły człowiek zginął w polskich Tatrach.
Urodzony jeszcze we Lwowie i choć mieszkał tam bodaj tylko rok i na pewno Lwowa nie pamiętał, był lwowiakiem w życiu: patriota, uparty, pogodny, serdeczny.
Choć przecież urodził się pod koniec II wojny światowej, to w pewnej mierze był w naszym życiu publicznym przedstawicielem pokolenia II Rzeczpospolitej, które, trawestując Kennedy’ ego, pytało "co mogą dać Polsce"- nie pytając jednocześnie "co Polska może dać im".
Był człowiekiem pasji. Wierzył w silne państwo polskie, Polskę prawdziwie niepodległą, Polskę szanującą swoje dziedzictwo i swoich bohaterów. W ostatniej dekadzie nie chciał kłaniać się okolicznościom medialnym i politycznym, pisał do "Naszego Dziennika" i "Gazety Polskiej", występował w "Radiu Maryja" i "TV Trwam", wykładał w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej oo. Redemptorystów w Toruniu. Stworzył muzeum śp. Kuklińskiego. Zginął tragicznie, tak jak tragiczne było życie jego przyjaciela i bohatera jego książki- pułkownika Kuklińskiego.
Ostatni raz spotkaliśmy się w lipcu, w pierwszym dniu pielgrzymki Radia Maryja na Jasnej Górze w czasie wieczornej mszy świętej, przy znaku pokoju zamiast podać sobie po prostu, jak zwykle, dłonie wpadliśmy sobie w ramiona i uściskaliśmy się, nie wiem czemu, pod wpływem jakiegoś impulsu.
Niby nie ma ludzi niezastąpionych, ale to bzdura. Józefa będzie bardzo, ale to bardzo brakowało. Polsce ubył jej ważny obrońca.