Bez kategorii
Like

KTO RZĄDZI W TYM KRAJU? Przepraszam, czy leci z nami pilot?

15/01/2012
502 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

Walka o ustawę refundacyjną nie ma końca, bo pani marszałek Kopacz, która tą ustawę spieprzyła, jest ambitna i telefonicznie poinformowała Arłukowicza, żeby nie próbował znosić kar dla aptekarzy. Paranoja? Jak najbardziej.

0


   W normalnym świecie, normalny kraj. I w tym kraju ludzie też pragną żyć normalnie. W takim kraju rządzi rząd, a ustawowo wspiera go parlament. Trzeba przeprowadzić ustawę, lub nawet pakiet ustaw. Coś zwykłego, trywialnego, nie jakąś wielką sprawę, która dotyczy suwerenności, lub żyć albo nie żyć. Coś, co jest właściwie działaniem administracyjnym, porządkującym. Takim, które można by nawet zadać studentom administracji, jako pracę semestralną. Nic, co wymagałoby rewolucji, strajków, protestów i niepokojów w całym kraju.

    Czymś takim jest ustawa refundacyjna. Zespół przepisów dotyczących dystrybucji leków w kraju. Nic bardziej prozaicznego i przyziemnego. I patrzmy, co się dzieje. Dwa tygodnie trwa chaos i walka, jakby co najmniej wraże wojska stały już u naszych granic. Ten, który faktyczne, jednoosobowo rządzi, mistrz PRu, Donald Tusk jest nieobecny. Po wyczerpującej kampanii wyborczej musi wypocząć. Zapewne w ulubionych Dolomitach. A cała reszta bez niego rządzić nie potrafi tym bardziej. Dlaczego tym bardziej? Bo gdy on jest z nimi, to też rządzić nie potrafi. Każdy prozaiczny problem, jak przytoczona ustawa, jest niewykonalny w sposób gładki, satysfakcjonujący i dobry dla ludzi.

Tusk jak zwykle, styl rozpaczliwy

Tusk jak zwykle – styl rozpaczliwy

    W normalnym kraju taka ustawa by weszła w życie bezszelestnie i tylko zainteresowani bezpośrednio skutki tego by odczuli. Czym rzesz my zawiniliśmy, że u nas w tak trywialnej sprawie zaraz musi być rewolucja i tragedia. Sztucznie wywołany niepokój, strajki i protesty. I właściwie protesty przeciwko komu? Usłużne media suflują winnych – to lekarze i aptekarze; lecz wszyscy dobrze wiedzą, że to fatalnie nieudolny rząd i dosłownie beznadziejny parlament. I co? Jak zwykle – i nic. Czyżby ludzie byli już tak zniechęceni i zrezygnowani, że nie mogą kopnąć w dupę tą bandę beznadziejnych nieudaczników, którzy nie potrafią wykonać najprostszego zadania i posłać ich na księżyc?

     Ustawa powstaje; podpisano i przegłosowano ją w maju 2011. Po konsultacjach, uzgodnieniach i pertraktacjach wchodzi w życie 1 stycznia 2012 i zaczyna się cyrk. Można powiedzieć strony tej ustawy, lekarze i farmaceuci mają być karani, finansowo, nawet do 50 tyś. złotych za błędy systemu, za które odpowiada rząd. Wiadomo, że ci ludzie nie mogą się na to zgodzić. To przecież kompletny absurd. Minister Arłukowicz robi dobrą minę do złej gry. Już wie, że wpuszczono go na minę. Jest zbyt popularny, a takim w Platformie uciera się nosa. Jak Schetynie i jak ministrowi Kwiatkowskiemu. Przekonany jestem, że Arłukowicz chce się dogadać, pertraktuje, znosi małe upokorzenia niektórych małych lekarskich Napoleonów. Prostuje tandetę, którą przygotowała jego niezbyt rozgarnięta i śliska poprzedniczka. Dochodzi do porozumienia głęboką nocą. Media triumfalnie obwieszczają, że jest rozejm, nie będzie karania za nieswoje błędy, i to zarówno lekarzy, jak i farmaceutów. Tak jest przecież sprawiedliwie, a nie jak życzy sobie banda kanarów z NFZ. Wszyscy odetchnęli. Ale tylko na chwilę. Gdy Arłukowicz niesie porozumienie na posiedzenie rządu dzwoni do niego marszałek Kopacz, jego tragiczna poprzedniczka na stanowisku. I mogę sobie wyobrazić jak, ze zwykłym dla siebie kobiecym wdziękiem mówi: – Co ty sobie k…a wyobrażasz? Ani mi się waż likwidować pier…..ch kar dla tej bandy aptekarzy. Te gnoje na to zasługują.  Jako lekarzowi z zawodu, zapaliła się lampka, że lekarzy właściwie można oszczędzić.

 

 

    A potem już jak w dobrych bajkach, które się kończą: -… potem żyli długo i szczęśliwie – rząd wysyła kaleką, po myśli Kopaczowej, ustawę do Sejmu, gdzie zostaje przegłosowana większością koalicji durnoty bez problemów. Ale problem jest. Farmaceuci nie popuszczą. I będzie strajk włoski i będzie zamykanie aptek na godzinę. Czyli dalej niekończący się rozgardiasz. Dlaczego? Przez durne ambicyjki niespecjalnie mądrej kobiety? Bo nie ma premiera, który chciałby coś zrobić dla ludzi? Bo wszyscy stoją z boku i spokojnie się przyglądają i, jak powiedziałem, nikt nie zamierza dać kopa w dupę, tym, którzy jak najbardziej na to zasługują.

     Boże, gdzie my żyjemy? Dlaczego nas pokarałeś głupotą i małością polityków? To miał być dobry i spokojny kraj. A my  już dwadzieścia lat borykamy się i co nowsi przywódcy, to gorsi. To totalna klęska, że w prawie 40 milionowym kraju, grupa ponad 10%, dokładnie 4 i pół miliona wybiera sobie tak nędzny zespół rządzących, aby dalej móc kręcić swoje lody, korumpować, kraść i kombinować.
Prosta ustawa jest fatalna jak ludzie, co ją tworzyli. Pułkownik, prokurator inscenizuje tragifarsę w nędznym stylu w celu obrony stanowisk. Premier jak zwykle w Dolomitach – to prawdziwy talent, że on na wakacje wybiera momenty przełomowe, albo kryzysowe.
A naród znudzony patrzy na to wszystko. Nie chce mu się już niczego. Za to w nagrodę dostaną telewizję cyfrową. Ha, ha – jak sobie kupią dekodery. W USA rząd każdemu gospodarstwu dał na to 50 $, w Finlandii, Szwecji, Norwegii, Danii tez dano ludziom pomoc, przy przechodzeniu na systemy cyfrowe. W innych krajach zapewne też.
Ale my dostaliśmy Orliki, więc morda w kubeł. Jeszcze pewnie byście chcieli telewizję Trwam. W głowach wam się poprzewracało. Cicho być!

     Czy ktoś wie, dlaczego nie może choć raz być normalne?

 

Ps. Szybko się spada do piwnicy. Gdyby szanowna redakcja utworzyła zakladkę PIWNICA, to byłby najbardziej interesujący dział.

0

Bez kategorii
Like

KTO RZĄDZI W TYM KRAJU? Przepraszam, czy leci z nami pilot?

14/01/2012
0 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

Walka o ustawę refundacyjną nie ma końca, bo pani marszałek Kopacz, która tą ustawę spieprzyła, jest ambitna i telefonicznie poinformowała Arłukowicza, żeby nie próbował znosić kar dla aptekarzy. Paranoja? Jak najbardziej.

0


     W normalnym świecie, normalny kraj. I w tym kraju ludzie też pragną żyć normalnie. W takim kraju rządzi rząd, a ustawowo wspiera go parlament. Trzeba przeprowadzić ustawę, lub nawet pakiet ustaw. Coś zwykłego, trywialnego, nie jakąś wielką sprawę, która dotyczy suwerenności, lub żyć albo nie żyć. Coś, co jest właściwie działaniem administracyjnym, porządkującym. Takim, które można by nawet zadać studentom administracji, jako pracę semestralną. Nic, co wymagałoby rewolucji, strajków, protestów i niepokojów w całym kraju.

    Czymś takim jest ustawa refundacyjna. Zespół przepisów dotyczących dystrybucji leków w kraju. Nic bardziej prozaicznego i przyziemnego. I patrzmy, co się dzieje. Dwa tygodnie trwa chaos i walka, jakby co najmniej wraże wojska stały już u naszych granic. Ten, który faktyczne, jednoosobowo rządzi, mistrz PRu, Donald Tusk jest nieobecny. Po wyczerpującej kampanii wyborczej musi wypocząć. Zapewne w ulubionych Dolomitach. A cała reszta bez niego rządzić nie potrafi tym bardziej. Dlaczego tym bardziej? Bo gdy on jest z nimi, to też rządzić nie potrafi. Każdy prozaiczny problem, jak przytoczona ustawa, jest niewykonalny w sposób gładki, satysfakcjonujący i dobry dla ludzi.

    W normalnym kraju taka ustawa by weszła w życie bezszelestnie i tylko zainteresowani bezpośrednio skutki tego by odczuli. Czym rzesz my zawiniliśmy, że u nas w tak trywialnej sprawie zaraz musi być rewolucja i tragedia. Sztucznie wywołany niepokój, strajki i protesty. I właściwie protesty przeciwko komu? Usłużne media suflują winnych – to lekarze i aptekarze; lecz wszyscy dobrze wiedzą, że to fatalnie nieudolny rząd i dosłownie beznadziejny parlament. I co? Jak zwykle – i nic. Czyżby ludzie byli już tak zniechęceni i zrezygnowani, że nie mogą kopnąć w dupę tą bandę beznadziejnych nieudaczników, którzy nie potrafią wykonać najprostszego zadania i posłać ich na księżyc?

     Ustawa powstaje; podpisano i przegłosowano ją w maju 2011. Po konsultacjach, uzgodnieniach i pertraktacjach wchodzi w życie 1 stycznia 2012 i zaczyna się cyrk. Można powiedzieć strony tej ustawy, lekarze i farmaceuci mają być karani, finansowo, nawet do 50 tyś. złotych za błędy systemu, za które odpowiada rząd. Wiadomo, że ci ludzie nie mogą się na to zgodzić. To przecież kompletny absurd. Minister Arłukowicz robi dobrą minę do złej gry. Już wie, że wpuszczono go na minę. Jest zbyt popularny, a takim w Platformie uciera się nosa. Jak Schetynie i jak ministrowi Kwiatkowskiemu. Przekonany jestem, że Arłukowicz chce się dogadać, pertraktuje, znosi małe upokorzenia niektórych małych lekarskich Napoleonów. Prostuje tandetę, którą przygotowała jego niezbyt rozgarnięta i śliska poprzedniczka. Dochodzi do porozumienia głęboką nocą. Media triumfalnie obwieszczają, że jest rozejm, nie będzie karania za nieswoje błędy, i to zarówno lekarzy, jak i farmaceutów. Tak jest przecież sprawiedliwie, a nie jak życzy sobie banda kanarów z NFZ. Wszyscy odetchnęli. Ale tylko na chwilę. Gdy Arłukowicz niesie porozumienie na posiedzenie rządu dzwoni do niego marszałek Kopacz, jego tragiczna poprzedniczka na stanowisku. I mogę sobie wyobrazić jak, ze zwykłym dla siebie kobiecym wdziękiem mówi: – Co ty sobie k…a wyobrażasz? Ani mi się waż likwidować pier…..ch kar dla tej bandy aptekarzy. Te gnoje na to zasługują.  Jako lekarzowi z zawodu, zapaliła się lampka, że lekarzy właściwie można oszczędzić.

 

 

 

    A potem już jak w dobrych bajkach, które się kończą: -… potem żyli długo i szczęśliwie – rząd wysyła kaleką, po myśli Kopaczowej, ustawę do Sejmu, gdzie zostaje przegłosowana większością koalicji durnoty bez problemów. Ale problem jest. Farmaceuci nie popuszczą. I będzie strajk włoski i będzie zamykanie aptek na godzinę. Czyli dalej niekończący się rozgardiasz. Dlaczego? Przez durne ambicyjki niespecjalnie mądrej kobiety? Bo nie ma premiera, który chciałby coś zrobić dla ludzi? Bo wszyscy stoją z boku i spokojnie się przyglądają i, jak powiedziałem, nikt nie zamierza dać kopa w dupę, tym, którzy jak najbardziej na to zasługują.

     Boże, gdzie my żyjemy? Dlaczego nas pokarałeś głupotą i małością polityków? To miał być dobry i spokojny kraj. A my  już dwadzieścia lat borykamy się i co nowsi przywódcy, to gorsi. To totalna klęska, że w prawie 40 milionowym kraju, grupa ponad 10%, dokładnie 4 i pół miliona wybiera sobie tak nędzny zespół rządzących, aby dalej móc kręcić swoje lody, korumpować, kraść i kombinować.
Prosta ustawa jest fatalna jak ludzie, co ją tworzyli. Pułkownik, prokurator inscenizuje tragifarsę w nędznym stylu w celu obrony stanowisk. Premier jak zwykle w Dolomitach – to prawdziwy talent, że on na wakacje wybiera momenty przełomowe, albo kryzysowe.
A naród znudzony patrzy na to wszystko. Nie chce mu się już niczego. Za to w nagrodę dostaną telewizję cyfrową. Ha, ha – jak sobie kupią dekodery. W USA rząd każdemu gospodarstwu dał na to 50 $, w Finlandii, Szwecji, Norwegii, Danii tez dano ludziom pomoc, przy przechodzeniu na systemy cyfrowe. W innych krajach zapewne też.
Ale my dostaliśmy Orliki, więc morda w kubeł. Jeszcze pewnie byście chcieli telewizję Trwam. W głowach wam się poprzewracało. Cicho być!

     Czy ktoś wie, dlaczego nie może choć raz być normalne?

 

0

dusia

Taka sobie skromna dzieweczka

166 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
343758