Kto przeładował samolot?
05/02/2011
513 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Jak widzę, pewne rzeczy trzeba powtarzać w nieskończoność. To dlatego, że strona "zła", jako ulubione modus operandi stosuje technikę nazywaną swojacko "rżnięciem głupa". Skoro więc pewne debilizmy powracają jak bumerang, ponieważ znów zaczynają się pojawiać rewelacje kopiujące imbecylne usiłowania dezinformacji z kwietnia 2010, a pochodzące od pewnych "służb", ponieważ ponownie usłyszałem ostanio od kilku osób, że to Kaczyński ustalał listy lotów (właściwie pewnie dopychał jeszcze kolanem w drzwiach, żeby domknąć) i to jego decyzje spowodawały skalę tej hekatomby, muszę też z uporem maniaka przytoczyć kopię pewnego pisma: Najciekawsze, że nawet nie podpisał tego jakiś sekretarz, pomocnik, czy inny figurant. Nie, to jest osobista prośba Komorowskiego. Bardzo interesujące, oczywiście w odpowiednim kontekście. Skoro obecnie każdy wie, że zapakowanie takiej ilości […]
Jak widzę, pewne rzeczy trzeba powtarzać w nieskończoność.
To dlatego, że strona "zła", jako ulubione modus operandi stosuje technikę nazywaną swojacko "rżnięciem głupa".
Skoro więc pewne debilizmy powracają jak bumerang, ponieważ znów zaczynają się pojawiać rewelacje kopiujące imbecylne usiłowania dezinformacji z kwietnia 2010, a pochodzące od pewnych "służb", ponieważ ponownie usłyszałem ostanio od kilku osób, że to Kaczyński ustalał listy lotów (właściwie pewnie dopychał jeszcze kolanem w drzwiach, żeby domknąć) i to jego decyzje spowodawały skalę tej hekatomby, muszę też z uporem maniaka przytoczyć kopię pewnego pisma:
Najciekawsze, że nawet nie podpisał tego jakiś sekretarz, pomocnik, czy inny figurant. Nie, to jest osobista prośba Komorowskiego.
Bardzo interesujące, oczywiście w odpowiednim kontekście. Skoro obecnie każdy wie, że zapakowanie takiej ilości dygnitarzy do jednego samolotu to już zaproszenie do zbrodni, przynajmniej polegającej na GŁUPOCIE, skoro byle licealista wymądrza się na usenetowych forach o kretynizmie takiego zorganizowania lotu, to pozostaje pytanie: "Jak się pan z tym czuje, panie prezydencie Komorowski?"
"Czy nie ma pan żadnego problemu z tym, że wskutek pana pomysłu na "dopchanie" samolotu i zrobienie prezydentowi Kaczyńskiemu na złość (by leciał przeładowanym, tłumnym samolotem, jak jakiś Beduin, bo tylko chyba baby z brodą tam brakowało), zginęło tyle osób?"
Akurat przetoczyła się fala tsunami oburzenia i obelg pochodzących od starych, dobrych towarzyszy PZPR, jak tow. Nałęcz, czy tow. Siwiec na to, iż J. Kaczyński powiedział, że wskutek małostkowości marszałka Komorowskiego, co najmniej 3 osoby straciły życie. Myślę, że J. Kaczyński sformułował bardzo ostrożny zarzut, ale on jest politykiem i pewnie na więcej nie chce sobie pozwalać. Ja nie jestem, więc kontynuuję pytania do pana Komorowskiego:
"Nie czuje pan dzisiaj pewnej refleksji, że gdyby pan nie poprosił o dopchanie samolotu, to może ze 30 osób ocaliłoby życie?" Nie mówi pan sobie: "Boże, co ja narobiłem, po co nalegałem na taką głupią rzecz?"
Jak widać po jego zadowolonej i jowialnej fizys – zero wyrzutów sumienia.
Czyli, można powiedzieć, że sam nasz wielki łowczy uważa, że głupota wyłącza winę, a przynajmniej jego własna.
Według prawa tak nie jest. Według etyki – też nie. Głupota nie usprawiedliwia. W koncepcjach jurysprydencji wielu krajów istnieje coś jak "wnioskowanie/zachowanie przeciętnego człowieka", pan Komorowski tu się nie spisał, jak widać.
No, ale widocznie według jego własnej, prywatnej etyki tak.
Nawet Czerwony Kapturek w popularnym dowcipie stwierdza: "Mam czerwony płaszczyk, czerwone buciki, czerwoną czapeczkę i czerwone pończoszki – rety – wyglądam jak kurwa!"
Ale nasz prezydent chyba nie ma tej lotności "przeciętnego człowieka" jaką wykazał Czerwony Kapturek, ani grama empatii i wstydu też.
Myślę, że pan Komorowski w ogóle nie ma zbyt wielu refleksji i zawsze śpi spokojnie.
Chyba, że to tylko gra, ale wtedy….
(tekst częściowo archiwalny, zaktualizowany)
