Gdyby tak było, to obojętne, czy Bambo Jetem, czy Limurzyną, czy Barakowozem, ale przeprosiny dotarłyby do wszystkich … Amerykanów.
Przecież słowa UBolewania może przyjąć z satysfakcją jedynie jakiś UBek, UBot lub UBolek a nie prawdziwy przedstawiciel polskiego Narodu!
Jak wieść gminna głosi, impreza była bardzo poważna a skierowana do przyszłych wyborców Obamy, czyli także do paru milionów Polaków mieszkających w Stanach Zjednoczonych – ten fakt miałby podobno wykluczać intencjonalność pomyłki prezydenta!
Skoro tak jest, to jakie znaczenie dla istoty sprawy, może mieć dyplomatyczna odpowiedź, skierowana bezpośrednio z zachowaniem procedury poufności, osobiście do prezydenta innego kraju? Ugłaskanie? Do Polaków w kraju dotrą jedynie fragmenty, które raczy "dysponent listu" ujawnić. A Polacy na świecie w ogóle o tym liście nawet się nie dowiedzą.
Obserwując radość i satysfakcję Bronisława Zygmuntowicza Komorowskiego – z wykształcenia historyka – który czekał tyle lat, by wreszcie dowiedzieć się, że w czasie II Wojny Światowej obozy koncentracyjne na terenie Polski budowali – nie żadni Niemcy – ale mityczni naziści, możemy jedynie współczuć – nie jemu – ale naszym dzieciom, którym panie Hall i Szumilas, zgotowały podobny jak dla Bronislawa kiedyś, los. Jakim cudem udało się Bronisławowi Komorowskiemu, w czasach, gdy każdy przyzwoity człowiek wprost chłonął wiedzę … także tę niedostępną w oficjalnym obiegu, ukończyć studia, bez znajomości podstawowych faktów z historii Polski, pozostanie jego słodką tajemnicą.
Być może postawa męża pani Katarzyny Hall cokolwiek wyjaśnia – wszak dopiero co UBecny prezydent RP przyznał, że jest wychowankiem Tadeusza Mazowieckiego … a więc i Aleksandra Halla, którzy obaj współpracowali razem, ręka w rękę, chroniąc interesów pracowników peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa i ich kapusiów.
"Każdy człowiek przechodzący przez życie według jakiegoś systemu choćby podstawowych wartości ma w tym systemie linię, której przekroczenia nie może sobie wyobrazić. Są zachowania, których nie możemy akceptować jeśli chcemy być wierni swoim zasadom. Jeśli więc ktoś dopuszcza się działania ohydnego na tyle, że wykracza ono poza wyznaczoną przez nas linię to nie ma znaczenia czy w przeszłości przeprowadził staruszkę przez jezdnię i był dobry dla kota sąsiada. Tak jest w przypadku mojej oceny postawy Aleksandra Halla w sytuacji, którą chcę przypomnieć.
W tym roku obchodziliśmy dwudziestą rocznicę pewnego znamiennego wydarzenia.
Zimą 1990 roku członkowie Federacji Młodzieży Walczącej dowiedzieli się o paleniu dokumentów w budynku KW PZPR w Gdańsku. Oczywiście postanowili temu procesowi zapobiec. Zorganizowano manifestację przed budynkiem partii. Kiedy przedstawiciele federacji weszli do środka, znaleźli tam worki niedopalonych dokumentów.
Jeden z tych worków wyniesiono na zewnątrz jako dowód ich niszczenia. Młodzi patrioci zwrócili się do władz
o powstrzymanie procesu palenia partyjnych dokumentów.
Na apel odpowiedział w sposób bardzo szczególny premier Mazowiecki i jego minister Aleksander Hall.
Wysłano oddziały znienawidzonego ZOMO jak i brygadę antyterrorystyczną ! Siłą rozpędzono zaniepokojonych
młodych działaczy FMW, a palenie dokumentów trwało dalej. Jednym pociągnięciem Aleksander Hall, rzekomy działacz antykomunistyczny zamienił grupę prawdziwych młodych Polaków w bandę terrorystów wypisując im to na ich plecach za pomocą zomowskiej pały."
wzzw.wordpress.com/2010/11/08/aleksander-hall-bezpieka-zomo-i-bialy-orzel/
Chyba żaden normalny człowiek nie musiał – tak jak obecny prezydent – czekać na ten moment, by dowiedzieć się kto naprawdę zgotował nam ten los! Symptomatyczne, że również nazywany profesorem Tomasz Nałęcz, nie posiadał się z radości, że wreszcie "coś tam coś tam" wie! Przecież nie mógł wyjść przed szereg i przyznać, że wie choćby odrobinę więcej, niż jego Płatnik Pracodawca z Budy Ruskiej.
Patrząc na całą tą pezetpeerowsko-UWolską ekipę, która obsiadła Pałac Prezydencki, porzućmy wszelką nadzieję, że znajdzie się wśród nich choć jeden przyzwoity człowiek, który krzyknie:
Stop tej obłudzie!
I dlatego wszystkich: od Łaszkiewicza po Rybickiego, od Lityńskiego po Wujca, od Nałęcza po Kunerta, od Kozieja po Kuźniara … ich wszystkich musimy wywieźć na taczkach, na śmietnik historii – jedyne miejsce, w którym powinni się oni już dawno temu znaleźć … jeszcze za życia! A dlatego "za życia", by mogli jak najdłużej patrzeć na siebie – większej kary trudno sobie wyobrazić.
polska.newsweek.pl/bronislaw-komorowski–czlowiek–ktory-plynie-z-pradem,55444,1,1.html
Link do zdjęcia wprowadzającego:
Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.