Który z medialnychy przekazów wpłynął na zmianę wizerunku Jana Pospieszalskiego: Amber Gold, rocznica stanu wojennego, czy obrona „niepokornych” dziennikarzy?
Zawsze z wielką ciekawością oczekiwałam na programy Jana Pospieszalskiego, najpierw był to „Warto rozmawiać” teraz „Bliżej”. Jednak od czterech tygodni, po ostatnim dość ostrym w przekazie treści i formie, odcinku w którym wystąpił red. Karnowski i zareklamował swój nowy tygodnik „W Sieci”, red. Pospieszalski „zmiękł” i zaczął poruszać tematy „na pograniczu” aktualnej polityki kraju. Z czasem zajął się sprawą aborcji sprzed kilku lat, problemem demografii, sprawą kultury wiejskiej i muzyki ludowej, polityką prorodzinną (miałka dyskusja bez konkretów) – natomiast przemilczane zostają inne ważne kwestie, jak chociażby prośba Radosława Sikorskiego do Catherine Ashton przed szczytem UE z Rosją.
Wcześniej skonfrontował przedstawicieli ONR i MW z policją – czyli rzecznikiem prasowym Komendy Głównej Policji – Mariuszem Sokołowskim, nakreślił też przyczyny odejścia dziennikarzy po tzw. „aferze trotylowej”. Był na bieżąco i prostował zniekształconą w lustrzanym odbiciu mediów mainstreamowych polską rzeczywistość.
Pozostali redaktorzy telewizji publicznej, jak Tomasz Lis, prowadzą nieprzerwaną medialną tubę propagandy, a jego druga żona – Hanna zaprasza do telewizji śniadaniowej zacnego i oddanego terroryzmowi słownemu posła Niesiołowskiego i kontestują „mowę nienawiści”. Natomiast Pospieszalski – ten powściągliwy, reakcje i wypowiedzi zaproszonych gości tonuje, swoje kontroluje, a i zawsze zjawi się miły gość z koalicji rządzącej.
Mam nadzieję, że wkrótce red. Pospieszalski powróci na zagubione szlaki…czego Państwu i Panu serdecznie życzę.