Kto na tym skorzysta?
Takie pytanie otrzymałem w komentarzu do wpisu na temat funduszy europejskich.
W zasadzie odpowiedź figuruje w każdej mojej publikacji na temat UE, która w moim przekonaniu jest tylko dekoracją maskującą prawdziwych decydentów obecnego układu europejskiego. Właściwie znaleźliśmy się już w takiej fazie rozwoju sytuacji, w której czynnik decydujący w zasadzie przestał się ukrywać. Wystarczy przyjrzeć się przebiegowi afery bankowej, bo taka jest istota rzeczy w kryzysie greckim, hiszpańskim, irlandzkim, portugalskim i Bóg wie jeszcze jakimi, kto rzeczywiście w tych sprawach decyduje, a nie jest nim z całą pewnością marionetkowa administracja unijna.
Likwidacja tego zwyrodniałego tworu, jakim jest obecna forma unii jest warunkiem stworzenia przed Europą perspektyw rozwojowych.
Oczywiście powstaje pytanie: -co na miejsce obecnej UE?
Amerykański zawodowy prorok George Friedman przewiduje powrót w Europie do stanu przedwojennego, czyli samodzielnych państw ze skutkami nie trudnymi do przewidzenia w takim przypadku.
Wydaje mi się, że jest to typowe „wishfull thinking” niektórych amerykańskich i nie tylko amerykańskich ośrodków, bowiem proroctwo Friedmana jest umiejscowione w kontekście porównania przyszłości trzech wielkich organizmów gospodarczych i politycznych: Stanów Zjednoczonych. Chin i Unii Europejskiej. Utrzymanie w przyszłości przewagi i kierowniczej roli USA związane jest z przewidywanymi trudnościami wewnętrznymi i zahamowaniem eksportu chińskiego i rozpadem UE.
Ameryka zatem nie musi się wysilać gdyż jej najwięksi konkurenci sami się załatwią.
Można to potraktować jako nieporozumienie, w odniesieniu do Europy należy mieć na uwadze zdanie Heraklita, że „nie można wejść dwa razy do tej /lub takiej/ samej rzeki”. Powrót do Europy przedwojennej jest już niemożliwy. Pamiętajmy, że obecna UE wywodzi się, a raczej jest deformacją Wspólnoty Węgla i Stali, a następnie Wspólnego Rynku, o ile ta druga forma może ulec zmianie, o tyle pierwotne związki są tak silne, że z pewnością przetrzymają upadek UE.
Ponadto rozpad UE powinien być traktowany, jako osiągnięcie krajów europejskich, a nie ich klęskę. Klęską będzie dalsza kontynuacja obecnej formy UE.
Europa ma kolosalne szanse rozwoju w rozszerzaniu współpracy wolnych i suwerennych krajów europejskich na zasadzie wspólnego rynku czerpiąc doświadczenia zarówno z poprzednich form jak i z trzeźwej oceny obecnego stanu.
Taka Europa nie potrzebuje ani wspólnego rządu ani parlamentu, a jedynie sprawnie działającej Rady funkcjonującej na warunkach równorzędnych praw.
W obecnym kształcie UE jesteśmy dopiero na początku procesu integracyjnego, którego celem zasadniczym jest możliwie jak najrychlejsze wyrównanie poziomów funkcjonowania poszczególnych członów wspólnoty.
Może to zapewnić jedynie radykalne zwiększenie tempa rozwoju i wspólne inwestycje na terenie całej Europy zmierzające do wzmożenia wymiany i ułatwienia kontaktów.
Europie potrzebna jest wspólna organizacja komunikacji wszecheuropejskiej. Rozbudowa sieci autostrad, modernizacja kolei, lepsze wykorzystanie dróg wodnych i organizacja wspólnej sieci lotniczej to są zadania dla wspólnego przedsięwzięcia, jakim powinno być europejskie konsorcjum komunikacyjne. Podobnie należy potraktować sieć europejskiej łączności.
Podstawowym wspólnym zadaniem jest rozwiązanie problemu energetyki, problem surowców energetycznych, produkcja i dystrybucja energii elektrycznej, opanowanie niekonwencjonalnych źródeł energii, są to wszystko zadania, które nie jest w stanie rozwiązać we własnym zakresie żaden kraj europejski.
Wspólne rozwiązanie tych problemów stworzy przed Europą zupełnie nowe perspektywy rozwojowe, jeżeli do tego dodamy niezbędną deglomerację nadmiernej koncentracji przemysłu i harmonijny rozwój poszczególnych regionów Europy to Europa może rzeczywiście uzyskać pozycję przynajmniej równorzędnego partnera nowych układów gospodarczo kulturowych.
Takie rozwiązanie wymaga jednak powstania prawdziwej solidarności a przede wszystkim świadomości, do jakiej Europy zdążamy.
W obecnej sytuacji niszczącej agresji różnych ideologii jedynym ratunkiem dla Europy jest powrót do jej życiowych korzeni w postaci kultury chrześcijańskiej.