. Dla naszych przodków warunki, w jakich żyje się w kryzysowej Europie, wciąż zakrawają na luksus – pisze Jędrzej Bielecki na dziennik.pl.
W tym tygodniu Eurostat podał alarmujące dane. Wynika z nich, że już prawie co czwarty mieszkaniec Unii Europejskiej, łącznie 120 mln osób, żyje poniżej progu ubóstwa. W niektórych krajach – jak Bułgaria, Rumunia oraz Łotwa – w takiej sytuacji znajduje się prawie połowa społeczeństwa. – Z takimi proporcjami mieliśmy do czynienia, poczynając od średniowiecza, aż do XVI wieku. Tyle że wówczas i dziś za słowem „bieda” kryło się zupełnie coś innego – mówi DGP Herve Thery, specjalista ds. historii gospodarczej w Narodowym Centrum Badań Naukowych w Paryżu.
Eurostat stosuje kilka definicji ubóstwa. Jedna z najpopularniejszych zakłada, że zagrożeni nędzą są ci, których dochód jest niższy niż 60 proc. średniej danego kraju. Polska ledwie 2–3 lata temu sama znajdowała się na poziomie 60 proc. rozwoju Unii. A więc wszyscy, którzy w takich krajach, jak Francja, Niemcy czy Wielka Brytania, żyli skromniej niż przeciętny Polak, zostali w sensie statystycznym zepchnięci w ubóstwo.
Inna definicja przyjęta przez luksemburski urząd statystyczny też jest mało przekonująca. Za biedaka jest uważany każdy, kto jest pozbawiony przynajmniej czterech z dziewięciu następujących możliwości: regularnego opłacenia czynszu, utrzymania ciepła w mieszkaniu, zachowania rezerwy finansowej na nieprzewidziane wydatki, spożycia mięsa lub ryby przynajmniej co drugi dzień, opłacania tygodniowego urlopu poza miejscem zamieszkania, posiadania samochodu, telewizora, pralki oraz telefonu.
– Aż do połowy XX wieku, epoki naszych dziadków, definicja nędzy miała charakter bezwzględny, a nie relatywny. Nędzę cierpiał ten, kto nie miał co zjeść, w co się ubrać, zapewnić sobie leczenia, nie mógł zapewnić sobie dachu nad głową, a dzieciom edukacji, nie miał dostępu do czystej wody. Przynajmniej niektóre z tych niedogodności w przedrewolucyjnej Francji regularnie dotykały znaczną część najbiedniejszej warstwy społeczeństwa – chłopów, którzy stanowili 90 proc. narodu. Tak samo było w innych krajach zachodniej Europy – mówi Thery.
Bieda – jak ją definiowano przez wieki – mimo kryzysu właściwie jest w Europie nieobecna. Krajem, który najbardziej ucierpiał z powodu załamania gospodarki, pozostaje Grecja. W ciągu pięciu lat dochód narodowy spadł tam aż o 1/3. To rzecz bez precedensu w państwie, które nie zostało dotknięte wojną. Mimo to jeszcze w tym roku, zapewne po raz ostatni, poziom życia w Grecji pozostanie wyższy niż w Polsce. Inaczej mówiąc, Grecy wciąż żyją na poziomie, który jest lepszy, niż był kiedykolwiek w naszym kraju.
Więcej:
http://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/414453,bieda-rzecz-wzgledna-kto-jest-biedny-naprawde.html
"Szef Dzialu Ekonomicznego Nowego Ekranu. Dziennikarz z 10-letnim stazem. Byly z-ca szefa Dzialu Biznes "Wprost"."