POLSKA
Like

Księdza Andrzeja Lutra obrona Wałęsy albo pętla czasu

02/02/2017
1468 Wyświetlenia
3 Komentarze
7 minut czytania
Księdza Andrzeja Lutra obrona Wałęsy albo pętla czasu

Kapelan byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego przemówił w obronie Lecha Wałęsy. Niestety, obrona okazuje się kontynuacją ataku prowadzonego konsekwentnie od lat.

0


Na łamach współredagowanego przez siebie Labora+orium Więzi pisze (31.01 2017):

 

Mam poczucie, że żyję w okresie zafałszowywania historii. Bo co chcą nam właściwie powiedzieć współcześni demaskatorzy? Że Wałęsa nie istniał? A jeśli istniał, to tylko jako esbek? Czyli to SB przyniosła nam wolność?

Życie w tamtym podłym systemie komunistycznym nie było dwubiegunowe. Ogromna większość społeczeństwa, nie akceptując komunizmu, jakoś się do niego przyzwyczaiła i żyła w tej „naszej” Polsce rozpiętej – jak pisał Tadeusz Sobolewski w książce „Dziecko Peerelu” – między świadomością klęski i wieczną nadzieją.. (…)

 

teczki SB niewiele znaczą. Każdy los człowieka był osobny, nie można więc stosować uogólnień. Dlatego należy powstrzymywać słowa, które mają straszną moc: mogą zabić, zdelegalizować moralnie. Mogą też służyć do pastwienia się nad Wałęsą, który jako młody robotnik wzywany był na przesłuchania, podczas gdy pogrzeby jego kolegów, zabitych podczas wydarzeń grudniowych w 1970 r., odbywały się w nocy, i to pod eskortą tajniaków. W pokojach przesłuchań widać było krew. (…)

 

Otrzymujemy więc wolność, wyzwolenie wewnętrzne, żyjąc Chrystusem, a nie szperając w archiwach SB, by dołożyć byłemu prezydentowi, by zgnoić, zohydzić. Bo tylko dlatego odbywają się te seanse demaskatorskie. Wolność przeżywana w głębokiej więzi z Bogiem tworzy przestrzeń miłosierdzia umożliwiającą nawrócenie i przebaczenie. I taka prawda wyzwala, a nie prawda wyłaniająca się z akt SB.

 

W istocie „ukąszonym” przez „czwartą RP” chodzi tylko o ideologię, a jeszcze bardziej o politykę i totalną władzę, także nad historią. Ich savonarolizm jest niebezpieczny, bo bezwzględny. Czerpią perwersyjną radość z obalania autorytetów. Znaleźć haka i uderzyć kogoś „z salonu” to gratka. Słowo „salon” jako obelga antyinteligencka funkcjonowało w publicystyce hunwejbinów Marca ’68. W ostatnich latach wróciło do łask. Retoryka „ukąszonych” ma się dobrze, przecież coraz częściej o przeszłości mówimy językiem, którego tak naprawdę nie akceptujemy, bądź też nieświadomie zaakceptowaliśmy styl, który nazwałbym pozorami prawdy.(….)

 

Czego zatem bym chciał? Namysłu. Rozwagi. Skromności. Rozumienia, że los Lecha Wałęsy odzwierciedla jak w kropli wody losy milionów podobnych mu Polaków, raz przestraszonych, raz heroicznych, ludzkich, ze wszystkimi ułomnościami. On jest przecież zakorzeniony – krew z krwi, kość z kości, z całym swym bohaterstwem i z całą brzydotą – w kulturze, która czci księdza Robaka, dawniej Jacka Soplicę, i Babinicza – niegdyś Kmicica. Jak oni był uwikłany w historię, stawiany przed wyborami, których nie życzę młodym prokuratorom spod znaku „prawdy, która wyzwala”.

http://laboratorium.wiez.pl/2017/01/31/krwawienia-po-ukluciu/

 

Tymczasem przed laty pisał Poeta:

Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana
(Marek Tulliusz obracał się w grobie)
łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy
dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu
składnia pozbawiona urody koniunktiwu *

 

Były kapelan eksprezydenta, wieloletni publicysta gazety ludu (wyborczej ) pewne figury retoryczne używa niezmienione od lat.

 

26 lipca 2008 roku pisał w „gazecie wyborczej”:

 

W istocie “ukąszonym” przez IV RP chodzi tylko o ideologię i politykę. Ich savonarolizm jest niebezpieczny, bo bezwzględny. Czerpią perwersyjną radość z obalania autorytetów. Znaleźć haka i uderzyć kogoś “z salonu” to gratka. Słowo “salon” jako obelga antyinteligencka funkcjonowało w publicystyce hunwejbinów Marca ’68. W ostatnich latach wróciło do łask.

 

(za: http://www.bibula.com/?p=24912 )

 

 

Natomiast ataki na lustrację były obecne z publicystyce księdza kapelana eksprezydenta od …. zawsze.

 

Jakie mamy moralne prawo dokonywać publicznej rzezi człowieka tylko dlatego, że ćwierć wieku temu na chwilę upadł i czynił zło? (…) Żyjemy 17 lat w wolnej Polsce, nie ma już SB szukającej haków na ludzi Kościoła i opozycji, zapomnieliśmy już, czym był totalitaryzm, można zatem, zachowując anonimowość, żyć i grzeszyć swobodnie, bo nikt nas już nie zwerbuje mimo licznych słabości, a czasami podłości… no i wreszcie można lustrować! (“GW” 22 IX 2006)

 

Powyższe w związku z ujawnieniem przeszłości ks. Michała Czajkowskiego (TW).

 

A przecież sprawa Lecha Wałęsy jest prosta do bólu.

 

Gdyby po 1989 roku Wałęsa rozwalił komunę (do czego miał idealne warunki) zamiast pić z nimi wódkę, wówczas moglibyśmy machnąć ręką na całość współpracy z bezpieką. I to bez względu na to, czy został agentem żeby ratować Ojczyznę, czy ze strachu, czy dla pieniędzy.

Byłby jak Ryszard Kukliński.

 

(….)

 

Niestety, Wałęsa po roku 1989 chronił czerwonych i  pomagał im umocnić ich pozycję. (…) Dlatego zamiast być bohaterem, Wałęsa zostaje zapisany w historii jako kapuś, który donosił na kolegów za pieniądze.

Ksiądz kapelan Bronisława Komorowskiego uważa jednak, że los Lecha Wałęsy odzwierciedla jak w kropli wody losy milionów podobnych mu Polaków, raz przestraszonych, raz heroicznych, ludzkich, ze wszystkimi ułomnościami.

 

A przecież licząc w milionach wychodzi, że mało kto bywał kapusiem rządzących, i to jeszcze z nadania wrogiego mocarstwa!

 

To jednak nic nie znaczy dla owładniętego antylustracyjną manią księdza.

 

Cejrowski o LW

 

Istotne jest jednak dla Polaków.

 

 

2.02 2017

 

 

 

* Zbigniew Herbert Potęga śmaku

0

Humpty Dumpty

1842 publikacje
75 komentarze
 

3 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758