Bez kategorii
Like

Kryzys z władzą w UE

26/06/2019
1114 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Próba dokonania wyboru nowych władz w KE zakończyła się niepowodzeniem, co zresztą nietrudno było przewidzieć. Zmiany jakie przechodzą kraje unijne musiały znaleźć w końcu odbicie w kierownictwie UE, a szczególnie w trybie jego powoływania. W dotychczasowej praktyce wystarczyło że pani kanclerka wyznaczyła kogokolwiek, nawet chociażby jakiegoś zapijaczonego faceta, lub nic nie znaczące marionetki byle  były jej posłuszne. Charakterystyczne dla tej metody był „wybór”  przewodniczącego UE kiedy na nieukrywane pytanie kanclerki: czy ktoś ośmiela się sprzeciwić jej kandydatowi, nikt poza przedstawicielem Polski nie zgłosił sprzeciwu. Jest to nie tylko żenujący, lecz wręcz haniebny przykład służalczości. Coś jednak się zmieniło w unijnych obyczajach skoro tej metody nie można już powtórzyć, Czy jest to wynik osłabienia pozycji niemieckiego kanclerza czy też objaw poważniejszych […]

0


Próba dokonania wyboru nowych władz w KE zakończyła się niepowodzeniem, co zresztą nietrudno było przewidzieć.

Zmiany jakie przechodzą kraje unijne musiały znaleźć w końcu odbicie w kierownictwie UE, a szczególnie w trybie jego powoływania.

W dotychczasowej praktyce wystarczyło że pani kanclerka wyznaczyła kogokolwiek, nawet chociażby jakiegoś zapijaczonego faceta, lub nic nie znaczące marionetki byle  były jej posłuszne.

Charakterystyczne dla tej metody był „wybór”  przewodniczącego UE kiedy na nieukrywane pytanie kanclerki: czy ktoś ośmiela się sprzeciwić jej kandydatowi, nikt poza przedstawicielem Polski nie zgłosił sprzeciwu.

Jest to nie tylko żenujący, lecz wręcz haniebny przykład służalczości.

Coś jednak się zmieniło w unijnych obyczajach skoro tej metody nie można już powtórzyć, Czy jest to wynik osłabienia pozycji niemieckiego kanclerza czy też objaw poważniejszych zmian będziemy mogli wkrótce się przekonać.

Sądząc jednak po wynikach wyborów do europejskiego /z przeproszeniem/ -„parlamentu” – nie można spodziewać się wielu zmian.

Przy względnie niskiej frekwencji wyborczej głosy imigrantów nabierają szczególnego znaczenia. Rdzenni Europejczycy sami pozbawiają się możliwości obrony swojej egzystencji.

Jednakże skutki podniesienia poziomu świadomości w odniesieniu do stopnia zagrożenia objawiają się zarówno w postaci osłabienia pozycji partii których polityka doprowadziła do obecnego stanu Europy, jak i wzrostu różnego rodzaju ugrupowań opozycyjnych niekiedy całkiem odmiennej proweniencji.

Prowadzi to w sumie do osłabienia pozycji obecnych władców Europy.

Wraz z końcem kariery Angeli Merkel kończy się silna władza, pozostaje parodia w postaci Macrona i temu podobnych figur.

Problem leży w tym czy z władzy leżącej niemal na ulicy skorzysta ktoś kto ma koncepcję wyjścia z kryzysu, jak na razie nikogo takiego nie widać na istniejącym horyzoncie politycznym.

Europa unijna jest jakby celowo zatopiona w drugorzędnych problemach i nie dostrzega grozy swojego położenia.

Tą grozą jest utrata posiadanej jeszcze jako tako własnej tożsamości i całkowite poddanie się obcej przemocy zarówno fizycznej jak i kulturalnej.

Możliwość jej uratowania należy widzieć w odzyskaniu równowagi w stanie zaludnienia rodzimych mieszkańców Europy. W tej chwili nie ma ani jednego narodu europejskiego który bez „pomocy” pozaeuropejskich imigrantów uzyskuje dodatni przyrost naturalny.

W krajach Europy zachodniej z małymi wyjątkami, nie ma przeszkód materialnych w tym zakresie, natomiast w Europie środkowej i wschodniej istnieją jeszcze dość znaczne.

Poza bezrobociem, jawnym lub ukrytym, główną przeszkodą są warunki mieszkaniowe. W Polsce brakuje ciągle przynajmniej 1,5 mln mieszkań, podobnie jest w niemal całej środkowej i wschodniej Europie.

Dobrze byłoby gdyby przyjęła się amerykańska zasada że ludzie bogaci mają dużo dzieci, a nie jak to ma miejsce obecnie że im bogatsi tym mniej dzieci.

Europie najwyraźniej brakuje idei wzrostu gospodarczego i stąd praktyczna stagnacja i żenująco niski poziom wytwórczości własnej.

Pół miliardowa UE produkuje mniej niż trzystamilionowe Stany Zjednoczone.

Taką nośną ideą powinna być przebudowa urbanistyczna Europy z powszechną deglomeracją i przemieszczeniem ludzi z blokowisk do własnych domów rodzinnych.

W Stanach Zjednoczonych istnieje ponad 100 milionów domów mieszkalnych, czyli na każdą rodzinę przypada jeden dom i to z kilkoma sypialniami.

Są to współcześnie niezbędne warunki dla rozwoju rodziny, trzeba podjąć taką inicjatywę w Europie, warunki komunikacyjne już istnieją, należy tylko obniżyć do poziomu zbliżonego do amerykańskiego ceny energii. Niezależnie od tego wyśrubowane ceny energii w Europie stanowią przeszkodę w rozbudowie gospodarki.

Uintensywnienia wymaga produkcja przemysłowa, a szczególnie lepsza organizacja i wykorzystanie działań innowacyjnych, a także skuteczna obrona własnego rynku przy poprawie pozycji w światowym handlu.

Nade wszystko zaś wyrównanie zbyt dużych różnic rozwojowych poszczególnych krajów europejskich.

Kto z nowych władz europejskich takich zadań się podejmie?

Jak na razie kandydatów nie widać, bowiem w UE wcale nie chodzi o jakikolwiek rozwój, a jedynie o stworzenie posłusznej masy wykonawców poleceń w zamian za wolność konsumpcji dóbr i uciech. Niewiele się zmieniło od rzymskich czasów „panem et circenses”.

Niezależnie od jakości władz europejskich krajów warunkiem uratowania ich wspólnej kultury, a nawet przetrwania narodów, jest powszechny powrót do korzeni tej kultury.

Obawiam się że w trybie wyborów obowiązujących w UE nie da się utworzyć  kierownictwa które byłoby w stanie podjąć się tego zadania.

Najwyraźniej potrzebny jest przełom rewolucyjny.     

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758