Po prawie pół roku negocjacji ze związkami zawodowymi, KE przyjęła we wtorek propozycje reformy statutu funkcjonariuszy unijnych, proponując cięcia, które dadzą 1 mld euro oszczędności w administracji UE do 2020 r.
Zdaniem aż 17 państw UE to o wiele za mało.
Zaproponowana we wtorek przez komisarza ds. administracji Markosza Szefczowicza reforma statutu unijnego urzędnika przewiduje w ramach oszczędności likwidację 5 proc. miejsc pracy (m.in. przez niezastępowanie osób odchodzących na emerytury) do 2017 r., a także wydłużenie wieku emerytalnego z 63 do 65 lat (do 67. roku życia na życzenie pracownika), a także wydłużenie tygodnia pracy z 37,5 do 40 godz.
KE proponuje też redukcję niektórych przywilejów – w tym np. skrócenie z sześciu do trzech dni dodatkowego urlopu na podróże urzędników do domu oraz zmniejszenie dopłat finansowych na te podróże.
Dzięki tym cięciom, przekonuje KE, oszczędności w administracji wyniosą 1 mld euro do 2020 r. i potem 1 mld euro każdego roku. "Jestem przekonany, że sprostamy tym wyzwaniom pracując ciężej, dłużej i z większą efektywnością" – powiedział we wtorek Szefczowicz. Jego zdaniem propozycja jest "wyważona".
Po prawie sześciu miesiącach negocjacji ze związkami zawodowymi, propozycja przyjęta we wtorek przez KE tylko nieznacznie (na korzyść pracowników) różni się od wyjściowych pomysłów reformy. KE i związki zawodowe nie osiągnęły porozumienia i te ostatnie nie wykluczają strajku. Data nie została wyznaczona, ale związki złożyły już zawiadomienie o gotowości do strajku do 7 stycznia – mówił PAP w listopadzie Mario Pino jeden z rzeczników syndykatu KE.
Tymczasem zdaniem 17 państw UE zaproponowane przez KE cięcia są "zdecydowanie niewystarczające", co
wyraziły w listopadzie we wspólnym stanowisku, podpisanym m.in. przez takie kraje jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy, Finlandia, Holandia czy Austria.
"Większość krajów, odpowiadając na obecny kryzys gospodarczy i zadłużenia, podejmuje kroki i reformy zmieniające warunki służby publicznej. Urzędnicy europejskich instytucji nie mogą być wyłączeni z wysiłku konsolidacji finansowej – napisało 17 państw w dokumencie, jaki uzyskała PAP. – Dlatego życzymy sobie bardzo znacznych redukcji w wydatkach obejmujących pensje, emerytury i przywileje".
Wśród zmian, które przyniosłyby największe oszczędności, jest zmiana w wyliczaniu wielkości emerytur oraz obniżenie istniejącego od początku integracji europejskiej dodatku 16 proc. do pensji za tzw. rozłąkę. Ten dodatek od dawna budzi krytykę, bo urzędnicy otrzymują go bez ograniczenia czasowego, bez względu na to, czy z rodzinami przeprowadzili się do Belgii na stałe, kupili domy i posłali dzieci do mieszczących się w Brukseli szkół.
"17" proponuje, by dodatek zmniejszyć do 10 proc. i by był przyznawany tylko przez 5-10 lat od momentu rozpoczęcia pracy. Ponadto, co roku miałby maleć o 2 punkty procentowe.
Wśród 17 krajów, które podpisały się pod propozycjami tych cięć, nie ma Polski. Polski dyplomata powiedział PAP, że jako kraj sprawujący prezydencję, Polska zachowuje neutralność.
Większość urzędników, z którymi rozmawiała PAP, ocenia te propozycje krajów jako "populistyczne". "Przeżywamy tymczasowy kryzys finansowy w Europie. Tymczasem kraje chcą zniszczyć europejską służbę publiczną. Kryzys nie jest winą urzędników, ale rynków finansowych" – powiedział jeden z urzędników przygotowujących strajk w KE. "Niech szukają oszczędności na rabacie brytyjskim czy na sesjach PE w Strasburgu, a nie w pensjach" – dodał.
Negocjacje ws. reformy statutu będą trwały zapewne wiele miesięcy. Po negocjacjach ze związkami zawodowymi, teraz reformą statutu zajmie się Parlament Europejski i Rada UE.
Wynagrodzenia ok. 50-tysięcznej rzeszy unijnych urzędników wahają się od około 2,5 tys. euro miesięcznie dla świeżo zatrudnionych asystentów najniższego szczebla do ponad 20 tys. euro dla dyrektorów generalnych, komisarzy i sędziów Trybunału Sprawiedliwości UE.
(PAP)
"Szef Dzialu Ekonomicznego Nowego Ekranu. Dziennikarz z 10-letnim stazem. Byly z-ca szefa Dzialu Biznes "Wprost"."