Od paru stuleci baśnie niemieckich braci Grimm wiodą zdecydowany prym pod wzglądem liczby krwiożerczych pomysłów wymyślonych przez bajkopisarzy. I oto dziś w Polsce znalazła się osoba – Alina Cała z Żydowskiego Instytutu Historycznego, która zapragnęła przewyższyć braci Grimm, swą makabreskową pomysłowością. Ale cóż, Cała jest tysiąckrotnie mniej zdolna od wspomnianej pary niemieckich braci i płód pióra drukowany przez nią w styczniowym numerze żydowskiego miesięcznika “Midrasz” okazał się dość poczwarny. Mimo to i tak nadaje się do straszenia okrucieństwami nie tyle dzieci, co dorosłych amerykańskich Żydów po przypuszczalnie szybkim przełożeniu na angielski. Tak jak zrobiono w polskim MSZ z polakożerczym wywiadem Całej dla “Przekroju”.
KRWAWE BAŚNIE ALINY CAŁEJ CZ.I i II
W “Naszym Dzienniku” z 6 lutego szerzej pisałem już o nikczemnym ataku Całej na słynną pisarkę katolicką Zofię Kossak-Szczucką. Dziś zajmę się niegodnymi treściami paszkwilu Aliny Całej w odniesieniu do obrazu sytuacji Żydów w II Rzeczypospolitej. Obraz ten wypełnia pierwszą część jej artykułu publikowanego w styczniowym “Midraszu” pod wielce mylącym tytułem: “Sprawiedliwi wśród Narodów Świata. Trudne ratowanie i gorycz”.
Paszkwil na II Rzeczpospolitą
Akcentowałem już niejednokrotnie, że my, Polacy, płacimy bardzo dużą cenę za brak polskiej szkoły badań stosunków polsko-żydowskich i za ich niemal całkowite zdominowanie przez najczęściej bardzo tendencyjnych badaczy żydowskich (jak np. „historyczka”Ewa Kurek dop. AS). Widać to szczególnie wyraźnie właśnie przy urabianym od dziesięcioleci nader zdeformowanym obrazie stosunków polsko-żydowskich w II Rzeczypospolitej, równie kłamliwym, jak powtarzające się zafałszowania obrazu stosunku Polaków do Żydów w czasie wojny. Postanowiłem więc w tym artykule zająć się gruntownym obaleniem antypolskich fałszów Aliny Całej, głównie poprzez przypomnienie informacji faktograficznych podawanych przez jakże odmiennych od niej, prawdziwie uczciwych autorów.
Alina Cała w swym tekście kreśli w sposób godny stalinowskich pismaków nader ponury obraz II Rzeczypospolitej. Postępuje wyraźnie w myśl zasady, którą Bohdan Urbankowski zdefiniował niedawno określeniem: “Nie kłam! Pozwól, żeby słowa kłamały za Ciebie!”. Z tekstu Aliny Całej wyłania się apokaliptyczny obraz ciemnogrodzkiej, antysemickiej nocy, która rzekomo spajała dzieje II Rzeczypospolitej. Czegóż tam się nie dowiadujemy o rzekomym zaszczuwaniu w ówczesnej Polsce biednych, poniewieranych przez Polaków Żydów! Według Aliny Całej, od śmierci Marszałka Józefa Piłsudskiego antysemityzm zdominował niemal całą polską scenę polityczną, za wyjątkiem lewicy, a w szczególności zmarginalizowanych przez Stalina polskich komunistów. Przez Polskę lat 1935-1937 przeszła fala ponad 100 pogromów. Narodowa młodzież wyżywała się w “urządzaniu sobie nie tylko nocy, ale i dni kryształowych” (dojść przejrzysta haniebna aluzja Aliny Całej do zorganizowanej przez nazistów potwornej “nocy kryształowej” w Niemczech w 1933 r., gdy zamordowano 91 Żydów). Zdaniem Aliny Całej, “wszystkie” polskie periodyki religijne “posługiwały się schematami antysemickimi i rasistowskimi” i “niejednokrotnie gloryfikowały Hitlera i jego politykę wobec Żydów”. Co więcej, “wysuwały też projekty antyżydowskich ograniczeń, czasem idące dalej niż te wdrażane w III Rzeszy”. Czyli polscy katoliccy antysemici i rasiści byli nawet bardziej antysemiccy i krwiożerczy od Adolfa Hitlera i III Rzeszy! Oskarżeniami o “antysemityzm religijny” Alina Cała nader “hojnie” obdarza przeróżne czasopisma katolickie, od jezuickiego “Przeglądu Powszechnego” po redagowane przez ks. Stefana Wyszyńskiego (późniejszego Prymasa Polski) “Ateneum Kapłańskie”. Dowiadujemy się również, jakoby to polscy publicyści antysemiccy pospieszyli się z wymyśleniem na długo przed okupacją hitlerowską w Polsce takich metod “rozwiązania kwestii żydowskiej”, jak “eksterminacja”, “likwidacja” etc.
Alina Cała ze szczególną furią atakuje Kościół katolicki w Polsce, jakoby głównego odpowiedzialnego za antysemityzm, rzekomo szalejący w II Rzeczypospolitej. Cynicznie milcząc o jednoznacznym napiętnowaniu przez polskich hierarchów na czele z Prymasem Polski Augustem Hlondem jakiegokolwiek przejawu użycia siły wobec Żydów, akcentuje, jakoby “wielu duchownych usprawiedliwiało przemoc wobec Żydów”. Autorka z Żydowskiego Instytutu Historycznego zdaje się bez reszty obsesyjnie opanowana tylko jedną, za to wszechogarniającą ją pasją – myślą o tym, jak bardziej oczernić Polaków! W całym tekście Całej nie znajdujemy nawet jednego zdania wskazującego na jakiekolwiek pozytywne zdarzenie w odniesieniu do losów Żydów w II Rzeczypospolitej.
Uczciwi Żydzi o II Rzeczpospolitej
Porównajmy kreślony przez fałszerkę Alinę Całą oszczerczy obraz losu Żydów w II Rzeczypospolitej z jakże przeczącą tego typu wizjom oceną uczciwych żydowskich autorów. Oto, co pisał na przykład jeden z najsłynniejszych w skali światowej współczesnych historyków żydowskich profesor Ezra Mendelsohn: „Jeżeli chodzi o stronę żydowską, to powinniśmy przyznać, że wiele zawdzięczamy Polakom. Przede wszystkim mamy dług wdzięczności wobec polskiej wolności, która pozwoliła Żydom w latach 1920-1930 uczestniczyć w polityce, otwierać szkoły i pisać, tak jak chcieli (…). Międzywojenna Polska była względnie wolnym krajem” (Por. tekst E. Mendelsohna w książce “The Jews in Poland”, Kraków 1992, s. 138).
Przypomnijmy również, co powiedział w wywiadzie dla “Plus-Minus” w “Rzeczpospolitej” z 15-16 stycznia 2000 r. taki autorytet naukowy, jak profesor Jakub Goldberg z Izraela, doktor honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego. Słynny historyk żydowski stwierdził wówczas bez ogródek: “Często tłumaczę, że nie wiem, czy Żydom w Polsce było dobrze, ale było lepiej aniżeli gdzie indziej. Przepraszam, w okresie międzywojennym tylko w Czechosłowacji było im lepiej niż w Polsce”. Komentując te słowa prof. Jakuba Goldberga, przypomnę jednak, że w odróżnieniu od Polski w Czechosłowacji było o wiele mniej Żydów.
Warto przypomnieć również, jak oceniał w 1936 roku sytuację Żydów w II Rzeczypospolitej naczelny rabin Imperium Brytyjskiego dr Józef Herman Hertz. We wstępie do wydanego wówczas w Polsce wyboru jego myśli o żydostwie dr Józef Herman Hertz stwierdził m.in.: “Polsce, która utrzymuje największą liczebność zaludnienia żydowskiego wśród wszystkich krajów Europy, przysługuje hegemonia między współczesnymi narodami odnośnie do tolerancji dla jej żydowskich mieszkańców”. (Por. J.H. Hertz: “Myśli żydowskie oraz myśli o żydostwie”, Warszawa 1936, s. XVIII). Z kolei w dzienniku niemieckiego Żyda z Wrocławia Waltera Tauska czytamy w zapisku pod datą 1 maja 1933 r.: “Rząd Polski jest na wskroś filosemicki i to mówi samo za siebie” (W. Tausk, Dżuma w mieście Breslau, Warszawa 1973, s. 93).
Faktem jest, że przez cały okres międzywojenny tak oczerniana przez Alinę Całą Polska, pozostawała dla Żydów największym centrum rozwoju ich kultury w Europie, krajem swobodnego rozwoju żydowskiej prasy, wydawnictw i szkolnictwa, licznych partii żydowskich i organizacji społecznych i znakomitej patriotycznej żydowskiej prasy jak ukazująca się we Lwowie „Chwila” (dop. AS).
Inne świadectwa
Najsłynniejszy zagraniczny badacz dziejów Polski prof. Norman Davies pisał w “Bożym igrzysku” (Kraków 1998, t. 2, s. 336): “Jeśli chodzi o prawdziwą przemoc i gwałt, Żydzi nie doświadczyli niczego, co dałoby się porównać z dokonywanymi przez rząd sanacyjny brutalnymi pacyfikacjami buntowniczych chłopów czy ukraińskich separatystów; nigdy też nie spotkały ich ataki porównywalne z tymi, jakie skierowano przeciwko ich rodakom w sąsiednich Węgrzech, Rumunii, Niemczech czy na Ukrainie” (a więc w krajach, w których było o wiele mniej Żydów niż w Polsce). Podobne opinie zagranicznych obserwatorów sytuacji w Polsce można by długo mnożyć. Oto, co pisał na ten temat obiektywny obserwator z Zachodu – R.L. Buell, autor wydanej w 1939 r. książki “Poland, key to Europe” (Polska, klucz do Europy): “Podczas gdy niektórzy Żydzi twierdzą, że rząd przeszkadza w asymilacji, niewiele jest wątpliwości, że najpotężniejszym czynnikiem oddzielającym Żydów od Polaków jest typ ortodoksji, która dominowała u wielkiej części żydowskiej ludności. Zagraniczny obserwator jest bez wątpienia uderzony przez gotowość zwykłego Polaka do akceptowania zasymilowanego czy ochrzczonego Żyda jako równego sobie. W departamentach rządu, w armii, w bankach i gazetach znajdują się ochrzczeni Żydzi na ważnych stanowiskach. Klasa, która w nazistowskich Niemczech jest poddana bezwzględnym prześladowaniom, w Polsce jest w pełni akceptowana (…) w polskiej postawie wobec Żydów widać w mniejszym stopniu spojrzenie ze względów rasowych niż u innych narodów”.
W wydanej w 1939 r. renomowanej serii Penguin Books książce historyka Williama Johna Rose’a o Polsce można było przeczytać na s. 162 opinię, że: “(…) nasilenie konfliktu między Polakami a Żydami ma niewiele albo zupełnie nic wspólnego z tak zwanym antysemityzmem i jest niemal całkowicie powodowane przez pauperyzację i przeludnienie ludzkości”. Anglosaski badacz podawał więc w 1939 r. dużo trafniejszą ocenę sytuacji Żydów w Polsce niż współczesna fanatyczka z Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie! Wskazując na konflikty wynikające z prób obalenia żydowskiego monopolu w drobnym handlu, nasilanie się konkurencji wobec tego handlu ze strony chrześcijan i przejawy pikietowania sklepów żydowskich, Rose nie zaprzeczał, że na tym tle doszło w niektórych miejscach do otwartych, burzliwych starć. Zaznaczał jednak: “W niemal każdym przypadku ataki były inicjowane przez Żydów, którzy reagowali tak na zabieranie im środków do życia”. Akcentując wielką złożoność kwestii żydowskiej, W.J. Rose wskazywał, że: “W Polsce, jednym z najuboższych krajów tego kontynentu, mieszka blisko jedna czwarta Żydów świata”. Na tym tle tym mocniej podkreślał (s. 167), że “w Polsce jednak antysemityzm nie jest szeroko rozpowszechniony”.
Jakże wymowne w tym kontekście jest świadectwo znanego publicysty “Tygodnika Powszechnego” Mieczysława Pszona, drukowane, o dziwo (po śmierci autora) w tak skrajnie filosemickim tygodniku 22 października 1995 roku. Można tam było przeczytać m.in., że “(…) w II Rzeczypospolitej jednym z najbardziej destrukcyjnych elementów poza mniejszościami terytorialnymi byli Żydzi. Wyobraźmy sobie kraj, w którym jest 10 procent ludności całkowicie obcej – obcej nie tylko językowo, ale i obyczajem, wiarą czy strojem (…). Te 10 procent ludzi odgrywało nieporównywalnie wielką rolę w stosunku do swej liczebności, szczególnie w niektórych działach gospodarki, gdzie niektóre sektory były w 100 procentach prowadzone przez Żydów (i chronione przed dopuszczeniem do nich Polaków). W dodatku minimalny procent Żydów zajmował się produkcją. W tym nędznym, spustoszonym przez wojnę kraju (…) było to szczególnie rażące. Żydzi opanowali głównie handel i pośrednictwo (np. handel zbożem).
Z kolei jeżeli w Krakowie na 800 adwokatów było tylko 60 Polaków (podobnie było z lekarzami) i powstał mechanizm chronienia tych zawodów przed dopuszczeniem do nich Polaków, to ludziom ręce opadały. Chłopak ze wsi, z największym trudem przebijający się przez studia prawnicze (większość studentów to były dzieci chłopskie) napotykał tu zwarty mur. Wystarczyło pojechać do sądu – powiedzmy – w Nowym Targu w dzień rozpraw i zobaczyć, jak to wygląda. Kręcą się chłopi wśród adwokatów Żydów i na: „Dzień dobry, panie mecenasie” słyszą w odpowiedzi: „Daj dwa złote”. On mu nie odpowiedział: „Dzień dobry”, zanim nie dostał dwóch złotych jako wpisu za poradę prawną (…). Zatem konflikty były przede wszystkim na tle gospodarczym (…). Chodziło (…) o ten łańcuszek pośredników w handlu, w rzemiośle, który blokował jakiekolwiek możliwości odciągnięcia ludzi ze wsi (…)”.
Rzeczypospolita, zdominowana przez “antysemityzm”
Przyjrzyjmy się teraz dokładniej poszczególnym fałszom “badaczki” z Żydowskiego Instytutu Historycznego.
Fałsz 1.: Według Całej, antysemityzm po śmierci Marszałka Józefa Piłsudskiego zdominował “niemal całą scenę polityczną, z wyjątkiem lewicy”. Przypomnijmy więc, że w tej rzekomo zdominowanej przez antysemityzm Polsce czołowe postacie rządzącego obozu politycznego, jak najdalszego od lewicy, stanowczo przeciwstawiały się wszelkim przejawom użycia przemocy wobec środowisk żydowskich. Premier RP Felicjan Sławoj-Składkowski powiedział w głośnym exposé z czerwca 1936 r., potępiając narodowych demokratów i ich wystąpienia przeciwko Żydom: “Mój rząd nie zawróci również do skrajnej prawicy, która (…) Szczerbiec Chrobrego zmniejszyła do pojęcia mieczyka noszonego w klapie marynarki, a urealnieniem tego symbolu uczyniła bicie Żydów (…). Mój rząd uważa, że w Polsce krzywdzić nikogo nie wolno – podobnie jak uczciwy gospodarz nie pozwala nikogo krzywdzić w swoim domu. Walka ekonomiczna owszem, ale krzywdy żadnej” (“Najnowsze dzieje Żydów w Polsce w zarysie (do 1950 roku)”, Warszawa 1993, s. 209)… Tylko w 1936 r. w ciągu pół roku wydano aż 24 wyroki skazujące na członków Stronnictwa Narodowego, oskarżonych o zakłócanie spokoju w konfliktach z Żydami. Według książki Jolanty Żyndul “Zajścia antyżydowskie w Polsce w latach 1935-1937″ (Warszawa 1994, s. 86), rząd Sławoj-Składkowskiego kilkakrotnie obiecywał zwalczanie ekscesów antyżydowskich, akcentując, że “Wybryki antysemickie powinny być bezwzględnie karane”. W lutym 1937 r. premier Felicjan Sławoj-Składkowski, przedstawiając sposoby przeciwdziałania ekscesom, powiedział m.in.: “Szukamy istotnych sprawców i staramy się ich izolować! W razie potrzeby posyłamy duży oddział policji (…)” (Wg J. Żyndul, op. cit., s. 86). J. Żyndul pisała (op. cit., s. 87-88): “Na podstawie lektury prasy polskiej stwierdzić można, iż zarzuty artykułowane w prasie żydowskiej w Palestynie o bezczynności policji nie były w większości uzasadnione. Policja interweniowała w takich wypadkach jak rozlepianie ulotek, malowanie haseł, śpiewanie piosenek o treści antyżydowskiej czy wybijanie szyb, i przekazywała sprawców sądom grodzkim (…). Policja brała również udział w likwidacji zajść”.
27 stycznia 1937 r. minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego Świętosławski oświadczył w Sejmie, że nie zgodzi się na wprowadzenie getta ławkowego, a na początku marca rozwiązał kilka warszawskich organizacji studenckich, m.in. Bratnią Pomoc i Młodzież Wszechpolską (Wg J. Żyndul, op. cit., s. 32). Zapytajmy więc, jak pogodzić powyższe informacje z kłamstwem Aliny Całej o rzekomym zdominowaniu polskiej sceny politycznej przez “antysemityzm”?
Fałsz 2.: Alina Cała, atakując partie prawicowe i centrowe, zarzuca im, że postulowały emigrację Żydów. W myśl rozumowania Aliny Całej, już samo postulowanie emigracji Żydów było antysemityzmem. To co zrobić w tej sytuacji z oceną postawy takiej persony, jak czołowy polityk żydowski w II RP Icchak Grünbaum. Przywódca “nieprzejednanych Żydów” doszedł w 1937 r. nagle do wniosku, że Polska sama nie jest w stanie rozwiązać kwestii żydowskiej we własnym zakresie. W Polsce jest bowiem nadmierna liczba Żydów, a antysemityzm powstaje wszędzie tam, gdzie żyje duża liczba Żydów. Nie ma antysemityzmu, gdzie jest mało Żydów. Pierwszym warunkiem złagodzenia sprawy żydowskiej w Polsce jest więc zmniejszenie liczby Żydów w Polsce. – “Żądamy – powiedział Icchak Grünbaum – od Stanów Zjednoczonych przyjęcia miliona Żydów z Polski” (Wg E. Mendelsohna, op. cit., s. 132). Dodajmy zresztą, że ani Żydzi francuscy, ani amerykańscy wcale nie chcieli powiększenia swej liczby przez napływ dalszych Żydów z Polski. Kto nie wierzy, niech zajrzy do tekstu Czesława Miłosza publikowanego w “Gazecie Wyborczej” 22 stycznia 1995 roku. Przypomniał tam rozmowy polskiego ministra z żydowskim Jointem w USA w 1939 roku. Chodziło o kredyty na eksport wyrobów żydowskiego rzemiosła do USA: “Joint obiecał dać na ten cel 10 czy 15 milionów dolarów. Ale pod jednym warunkiem: rząd polski nie dopuści do emigracji Żydów do Stanów Zjednoczonych. Na zaskoczenie Romana Łychowskiego nasi rozmówcy odpowiedzieli, że „Żydzi kapotowi” pobudzają tylko antysemityzm w Stanach Zjednoczonych, czemu oni chcą przeciwdziałać”.
Fałsz 3.: Alina Cała pisze: “Na prowincję docierał przede wszystkim antysemityzm klerykalny, propagowany poprzez masowe pisma katolickie, takie jak „Przegląd Powszechny” i „Sodalis Marianus” krakowskich jezuitów (…)”. Potem Alina Cała wylicza również niektóre inne czasopisma katolickie, w tym m.in. “Ateneum Kapłańskie” (redagowane m.in. przez ks. Stefana Wyszyńskiego), traktując je jako “antysemickie”. Nie przeczę, że były periodyki katolickie, w których ostro krytykowano Żydów, ale wyliczenie wśród takich czasopism, i to na pierwszym miejscu, “Przeglądu Powszechnego” jest prawdziwym skandalem. Było to bowiem czasopismo, które niejednokrotnie stanowczo występowało w obronie Żydów.
Skrajnie oczerniającej polską prasę katolicką Alinie Całej radzę zajrzeć do szeroko udokumentowanej pracy bez porównania uczciwszej od niej badaczki (zachowującej też dużo wyższy poziom merytoryczny) – Anny Landau-Czajki. W książce “W jednym stali domu… Koncepcje rozwiązania kwestii żydowskiej w publicystyce polskiej lat 1933-1939″ (Warszawa 1993) Landau-Czajka pisze m.in. (na s. 90), że “Przegląd Powszechny” “ubolewał nad brutalnością, z jaką Niemcy rugują Żydów z życia kraju”. Na tej samej 90. stronie Anna Landau-Czajka cytowała artykuł Bruckusa “Narodowy socjalizm i los narodów nie niemieckiej krwi”, publikowany w “Przeglądzie Powszechnym” w 1939 roku. Bruckus zauważał tam, że prawa norymberskie skierowane przeciw Żydom nie są, jak się powszechnie sądzi, czynnikiem szczególnie nasilonego niemieckiego antysemityzmu, ale przejawem ogólnych rasistowskich zasad. Los, jaki czeka inne narody, może być zbliżony nie do losu Żydów, zmuszanych do emigracji, ale do losu przymusowo sterylizowanych Cyganów. Komentując tekst Bruckusa, Anna Landau-Czajka stwierdzała, że autor ostrzegał, iż Polacy mogą być w przyszłości potraktowani przez Niemców tak jak Żydzi, i w ten sposób wyraźnie budził współczucie dla losu Żydów w Niemczech. Już parę lat wcześniej – w 1937 r. – na łamach “Przeglądu Powszechnego” zdecydowanie wystąpiono przeciwko wszelkim przejawom stosowania przemocy wobec Żydów, pisząc (w numerze 5. z 1937 r., s. 254): “Napiętnować trzeba bezwzględnie niegodne akademickiego i chrześcijańskiego honoru krwawe ekscesy i znęcania się nad bezbronnymi, które świadczą nie o odwadze, ale raczej o tchórzostwie (…)”.
Również na łamach innego czasopisma jezuickiego “Sodalis Marianus”, piętnowanego przez Alinę Całą za rzekomy antysemityzm, można było przeczytać zdecydowane potępienie stosowania jakiejkolwiek przemocy wobec Żydów. W numerze 7.-8. tego periodyku z 1936 roku (s. 222) ks. St. Wawryn TJ akcentował, że “(…) etyka nie pozwala nigdy na metody walki niesprawiedliwej i na gwałty wobec ludzi niewinnych”. W innym numerze “Sodalis Marianus” (nr 7.-8. z 1937 r.) Żukowski przeciwstawiał się usprawiedliwianiu w imię religii jakichkolwiek form przemocy wobec Żydów, stwierdzając: “Wolelibyśmy (…) żeby do tych spraw przemocy, gwałtu i nienawiści nie mieszano Zbawiciela i godeł jego męki. Wolelibyśmy, żeby te gwałty w ogóle się nie wydarzyły i żeby sprawcami ich nie byli wyznawcy Boga miłości”.
Tropicielka katolickiego “rasizmu”
Fałsz 4.:Alina Cała pisze: “Właściwie wszystkie konfesyjne periodyki, o ile zabierały głos w ‘kwestii żydowskiej’ (a czyniła to większość z nich i dość często), to posługiwały się schematami antysemickimi i rasistowskimi (…)”.
Jak z tego widzimy, kalumniatorka z Żydowskiego Instytutu Historycznego bez żenady oskarża wszystkie (!) periodyki religijne o antysemityzm i rasizm. Przypomnijmy więc w tym kontekście, co pisze na ten temat o ileż rzetelniejsza od Aliny Całej autorka źródłowego kilkusetstronicowego opracowania tej sprawy Anna Landau-Czajka (op. cit., s. 46): “Praktycznie większość umiarkowanych stronnictw nie zgadzała się z opinią, że o tym, kto jest Żydem, decyduje rasa. Bardzo zdecydowanie występowały przeciw takim teoriom pisma Chrześcijańskiej Demokracji – „Odnowa”, a potem „Zwrot”. Potępiały one rasizm i klasyfikowanie ludzi na podstawie przynależności narodowej ich przodków jako sprzeczne z katolicyzmem. Stwierdzano, że wiele osób uważających się jednocześnie za prawowiernych katolików i wykluczających ze swego grona Żydów na podstawie paragrafów aryjskich, postępuje w sposób wewnętrznie sprzeczny. Katolicyzm bowiem nie uznaje żadnej formy rasizmu. Ten praktyczny rasizm i teoretyczny nonrasizm, jak opisywał to zjawisko publicysta „Odnowy” – brzydzi, zawstydza i zastrasza”. Anna Landau-Czajka przytaczała też fragment piętnującego jakiekolwiek formy rasizmu tekstu ks. F. Muckermanna “Herezja rasizmu”.
Anna Landau-Czajka akcentowała również, iż: “Rzeczywiście, oficjalne wypowiedzi Kościoła w sprawie rasizmu zdecydowanie go potępiały. Najlepszym tego przykładem jest praca księdza J. Pastuszki ‘Rasizm jako światopogląd’, wydana przez Naczelny Instytut Akcji Katolickiej, która stanowiła polemikę z teorią rasizmu z punktu widzenia myśli katolickiej. Ksiądz J. Pastuszka stwierdzał, że rasizm przede wszystkim nie ma uzasadnienia z naukowego punktu widzenia (…). Rasizm poza tym jest wrogiem chrześcijaństwa. Kościół jest powszechny, niezależnie od rasy (…). Potępienie rasizmu, jako pogląd obowiązujący, spowodowało, że nawet tak jednoznacznie rasistowskie czasopismo jak ‘Pro Christo’ po zmianie w 1935 roku redaktora naczelnego całkowicie zrezygnowało z jawnego głoszenia poglądów rasistowskich” (Tamże, s. 47). Landau-Czajka przypomniała również (s. 49), że: “Chadecki ‘Głos Narodu’ wielokrotnie przekonywał czytelników, że nie istnieje nic takiego jak czyste rasy w wymieszanej Europie i kryterium ‘krwi’ nie może decydować o niczyjej przynależności narodowej”.
Landau-Czajka chwaliła również postawę “Rycerza Niepokalanej”, czasopisma wydawanego w Niepokalanowie przez franciszkanów, równie ostro zaatakowanego przez Całą jako periodyk rzekomo posługujący się schematami antysemickimi i rasistowskimi. Według Landau-Czajki (op. cit., s. 69): “‘Rycerz Niepokalanej’ tłumaczył czytelnikom, że na podstawie analizy encykliki papieskiej ‘Quadragesimo anno’ papież zawsze był przeciwnikiem ucisku wobec jakiegokolwiek narodu lub grup narodowościowych, które odwoływały się do jego sprawiedliwości. Przestrzegał wiernych przed wyśmiewaniem się z jakiejkolwiek obcej religii, także żydowskiej. Tłumaczył, że każdy dorosły Żyd, przez sam ‘chrzest pragnienia’ może uzyskać łaskę Bożą, stać się świątynią Boga”.
Na s. 90 Landau-Czajka przytaczała fragmenty z artykułu “Posłańca Serca Jezusowego” z 1939 r. zawierającego bardzo ostre potępienie niemieckich metod walki z Żydami, w tym m.in. palenia synagog. Autor artykułu akcentował: “Niemiecki sposób walki z Żydami musi potępić każdy”. Landau-Czajka wspominała również (s. 164) o związanych z Kościołem publicystach “Przewodnika Katolickiego”, którzy jednoznacznie oceniali “agresywne działania wobec ludności żydowskiej jako szkodliwe i sprzeczne z etyką chrześcijańską”. Na przykład o. J. Baran pisał w “Przewodniku Katolickim” z 1933 r. (nr 15, s. 230-231): “Na nic wyzywanie Żydów lub targanie za pejsy, lub wybijanie szyb, lub inne takie praktyki. Ostatecznie narodzić się Żydem – to nie szczęście, ale jeszcze nie grzech (…). Nikt nie może być bity za to, że jest Żydem”.
Przytoczyłem te tak liczne przykłady, aby tym wyraźniej pokazać, jak bezczelnie oszczercze były oskarżenia Aliny Całej, że wszystkie religijne periodyki w Polsce wyrażały rasizm i antysemityzm. Widać na tym przykładzie, do jakiego stopnia autorka kieruje się w swych antyreligijnych oszczerstwach niepohamowaną nienawiścią do Kościoła katolickiego. Niestety, nie robi tego tylko na własny rachunek. Drukuje swoje fanatyczne wypociny na łamach żydowskiego czasopisma “Midrasz” wydawanego przez Stowarzyszenie “Midrasz”, na którego czele stoi osławiony Dawid Warszawski (Konstanty Gebert), znany z niebywałego stopnia uprzedzeń do polskości i katolicyzmu.
Atak na periodyk ks. S. Wyszyńskiego
Fałsz 5.: Przypis Aliny Całej do powyżej cytowanego zdania o “wszystkich periodykach konfesyjnych” stwierdza, aby uzasadnić zarzut o ich rzekomym rasizmie i antysemityzmie m.in.: W „Ateneum Kapłańskim” ks. W. Gronkowski podważał teologiczny sens sakramentu chrztu, stwierdzając: „nie jest zdolny przekształcić krwi i koloru skóry, cech rasowych tego osobnika, który go przyjmuje” (1939, vol. 43, nr 5), a ks. Solarz proponował stworzenie dla ochrzczonych Żydów odrębnej organizacji kościelnej o obrządku „syryjsko-chaldejskim” z językiem aramejskim jako liturgicznym (1935, vol. 36, s. 79-86)”. Zadałem sobie trud zajrzenia do artykułów, które cytowała Cała, i szybko odkryłem jej kolejne cyniczne manipulacje. I tak np. w oskarżanym o rzekomy antysemityzm i rasizm tekście ks. W. Gronkowskiego można znaleźć po prostu opinie, że chrzest katolicki nie zmienia tego, iż ktoś nadal pozostaje Żydem. Ksiądz Gronkowski powołuje się przy tym m.in. na opinię pastora Wallfischa z Drezna głoszącego: “Jestem Żydem i pozostanę Żydem. Po poznaniu wiary chrześcijańskiej stałem się nawet prawdziwym Izraelitą” (“Ateneum Kapłańskie”, nr 5, 1939 r., s. 453). Ksiądz Gronkowski nie widzi nic złego w tym manifestowaniu żydowskości. Pisze (op. cit., s. 442): “Przynależność narodowa czy rasowa kandydata do chrztu nie ma więc (…) najmniejszej wagi. Albowiem Kościół dążył i dąży zgodnie ze swym posłannictwem, otrzymanym od Chrystusa Pana, do tego, aby pod swoimi skrzydłami zgromadzić członków wszystkich narodów i w ten sposób z nich wszystkich, mimo wszelkich różnic językowych, narodowych, rasowych czy innych, stworzyć jedną pod względem przekonań i uczuć religijnych rodzinę, rodzinę Chrystusa (…). A przede wszystkim Kościół nie mógł ani na chwilę zapomnieć o tym, że Żydzi na równi z całą ludzkością zostali odkupieni przez mękę i śmierć krzyżową Zbawiciela i że wobec tego mają także prawo do wyznawania wiary chrześcijańskiej”. Zapytajmy więc, co miały wspólnego tego typu stwierdzenia ks. Gronkowskiego z jakimkolwiek antysemityzmem czy rasizmem, jak próbuje insynuować Alina Cała?
Zapytajmy również, cóż wspólnego z jakimkolwiek rasizmem miały pragmatyczne propozycje ks. S. Solarza, sugerujące wprowadzenie dla ochrzczonych Żydów odrębnej organizacji kościelnej o obrządku “syryjsko-chaldejskim”? Czy nie należy ich raczej uznać za wyprzedzającą o dziesięciolecia obrady II Soboru Watykańskiego próbę lepszego dostosowania głoszenia wiary do indywidualnych potrzeb ewangelizacji poszczególnych narodów? Czemuż Cała tak skwapliwie rzuciła się właśnie na te dwa teksty z “Ateneum Kapłańskiego”, przytaczając je w pierwszej kolejności jako rzekome dowody rasizmu i antysemityzmu dominującego we wszystkich religijnych periodykach? Wydaje się, że odpowiedź natychmiast nasuwa się sama z jednoznaczną wyrazistością. “Ateneum Kapłańskie” było redagowane przez ks. prof. Stefana Wyszyńskiego, późniejszego Prymasa Tysiąclecia, tak bardzo znienawidzonego przez kręgi byłej opozycyjnej lewicy laickiej na czele z Adamem Michnikiem. A więc Cała rzuciła się z tym większą werwą do szkalowania tego periodyku.
http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/krwawe-basnie-aliny-calej-cz-1/
KRWAWE BAŚNIE ALINY CAŁEJ CZ. II
Polska krainą pogromów?
Przedstawiłem wyjątkowe rozmiary zafałszowywania i oczerniania II Rzeczypospolitej przez pseudobadaczkę z Żydowskiego Instytutu Historycznego dr Alinę Całą. Ta fałszerka historii już dawno wyspecjalizowała się w oszczerczych atakach na polskość i Kościół katolicki, nawet na Żydów polonofilów. Drugą Rzeczpospolitą, w której Żydom wiodło się bez porównania lepiej niż w wielu innych krajach Europy, gdzie przeżywali rozkwit życia kulturalnego i politycznego, przedstawiła jako państwo rzekomo przesycone niebywałym antysemityzmem. Zarówno w poprzednim odcinku („Nasz Dziennik”, 10-11 lutego 2007 r.), jak i w obecnym obnażam kolejne fałsze Aliny Całej na temat Polski jako rzekomo „krainy pogromów” i jej ciągłe próby oczerniania obrazu Kościoła katolickiego, szkalowania hierarchów katolickich.
Alina Cała głosi w odniesieniu do „wszystkich konfesyjnych periodyków”, że „Niejednokrotnie gloryfikowały Hitlera i jego politykę wobec Żydów, wysuwały też projekty antyżydowskich ograniczeń, czasem idące dalej niż te wdrażane w życie w III Rzeszy”.
Odwołajmy się znów w tej sprawie do udokumentowanej źródłowej książki A. Landau-Czajki. Pisała ona (op. cit., s. 44), iż „Do rzadkości należało wychodzenie z hitlerowskiej teorii rasowej i wynikające stąd twierdzenie, że Żydzi są rasą niższą”. Ta sama autorka pisze na s. 75 swej książki, że „Stosunkowo najrzadsze są wypowiedzi pochodzące od najbardziej zagorzałych nacjonalistów, które akceptowały zarówno formy, jak i metody walki z Żydami w Niemczech hitlerowskich, a wręcz podawały je za przykład rozwiązywania tej kwestii”. Stroniły od aprobowania, a tym bardziej gloryfikowania hitleryzmu nie tylko czołowe pisma katolickie, ale nawet najbardziej radykalne czasopisma nacjonalistyczne. Warto odwołać się przy wyjaśnianiu przyczyn tej sytuacji do wspomnianej już Anny Landau-Czajki, która pisze na s. 75-76 swej książki: „Organy stronnictw nacjonalistycznych, nawet te najbardziej skrajne jak „Falanga” czy „Szczerbiec”, wbrew pozorom były niezbyt skłonne do otwartego przyznania się do popierania polityki Hitlera w kwestii żydowskiej. Złożyły się na to przynajmniej cztery czynniki. Przede wszystkim zasadnicza większość ugrupowań nacjonalistycznych wywodziła się z Narodowej Demokracji, stronnictwa tradycyjnie nastawionego na sojusz z Rosją i podejrzliwie patrzącego na wszystko, co wywodziło się z Niemiec, nawet jeśli byłoby to zgodne z pozostałymi elementami ich programów. Po drugie, nacjonaliści obawiali się, że polityka hitlerowska spowoduje gwałtowny napływ niemieckich Żydów do Polski. Po trzecie, nacjonaliści nie chcieli jawnie zaakceptować ideologii nazistowskiej ze względu na jej „neopogański” charakter i konflikt, w jaki popadła z Kościołem katolickim. Po czwarte zaś, ruchy nacjonalistyczne niechętnie przyznawały, że czerpią cokolwiek z obcych wzorców, traktując to jako sprzeczne z ideologią odrębnej psychiki każdego narodu. Przeniesienie obcych, niemieckich metod na grunt polski nie godziło się, przynajmniej w teorii, z rozumieniem idei narodowej jako specyficznej dla każdego narodu i nie naśladującej w niczym obcych”.
Jeśli z tak poważnymi zastrzeżeniami odnosiły się do stanowiska Hitlera i nazizmu w kwestii żydowskiej nawet najbardziej skrajne organy narodowców, to można sobie tym bardziej wyobrazić, jak bardzo krytyczne były wobec nazizmu postawy środowisk katolickich w Polsce. Widziały one dostatecznie wyraźnie, jak bardzo „neopoganizm” Hitlera uderzał w religię katolicką w Niemczech. Nie kto inny, jak właśnie zaatakowany przez Alinę Całą ks. W. Gronkowski pisał w „Ateneum Kapłańskim” z 1939 r. (nr 5, s. 435), że w III Rzeszy „uderza się z niespotykaną dotychczas w historii siłą nie tylko w żydostwo, lecz i w chrześcijaństwo”. Bardzo ważnym impulsem dla umocnienia i tak bardzo krytycznego postrzegania nazizmu w środowiskach katolickich w Polsce stała się potępiająca nazizm słynna encyklika Papieża Piusa XI „Mit brennender Sorge” z 1937 roku. Wspominałem już wcześniej o niektórych katolickich publikacjach (z „Przeglądu Powszechnego” i „Posłańca Serca Jezusowego”), piętnujących nazistowskie metody walki z Żydami. Przykłady tego typu publikacji można by długo mnożyć. Zapytajmy więc, skąd Alina Cała, „badaczka”- kalumniatorka z Żydowskiego Instytutu Historycznego wzięła swe nienawistne brednie o tym, że „wszystkie konfesyjne periodyki”, od „Przeglądu Powszechnego” po „Ateneum Kapłańskie” ks. Stefana Wyszyńskiego „niejednokrotnie gloryfikowały Hitlera i jego politykę wobec Żydów”. Czy doprawdy nie ma żadnych granic w oczernianiu i opluwaniu Kościoła katolickiego na łamach czasopisma żydowskiej mniejszości narodowej, dofinansowywanego przez ministra spraw wewnętrznych i administracji?!
Alina Cała pisze: „Nierzadko w katolickiej prasie przewijał się postulat zakazania Żydom osiedlania się w bardziej prestiżowych dzielnicach, wypędzania ich z miast o znaczeniu militarnym lub religijnym, zakazu opuszczania ich własnych dzielnic, a wreszcie – otoczenia tych dzielnic murem”. Jak zwykle Alina Cała kłamliwie stara się maksymalnie nagłośnić jako rzekomo częste (przewijający się nierzadko postulat) zjawiska występujące rzadko, wręcz odosobnione. Porównajmy tu znów, co pisze akurat w tej sprawie cytowana już wcześniej wielokrotnie A. Landau-Czajka na s. 231: „Niektórzy, nieliczni wprawdzie publicyści domagali się konsekwentnego wydzielenia społeczności poprzez wprowadzenie dzielnic zamkniętych czy też terenów, na które wstęp dla Żydów byłby zakazany”. W innym miejscu swej książki (op. cit., s. 236) A. Landau-Czajka pisała: „W czasopismach skrajnej prawicy częściej niż w przypadku związanych z Kościołem pojawiają się bardziej konkretne projekty tworzenia przyszłego getta, choć sam temat podejmowano niezbyt często”.
Co najważniejsze jednak, Cała cynicznie milczy o tym, że i tak rzadko wysuwane projekty różnych praw i zakazów godzących w Żydów w Polsce nigdy nie zostały zrealizowane, w przeciwieństwie do licznych innych krajów europejskich. Najlepiej dowodzi to słabego poparcia polityczno-społecznego w ówczesnej Polsce dla tego typu niedemokratycznych i dyskryminacyjnych praktyk. Ignorantce Alinie Całej warto poradzić w tej sprawie zajrzenie do książek zagranicznych autorów żydowskich, którzy najwidoczniej lepiej od niej orientują się w sytuacji Żydów w Polsce lat 30. Na przykład słynny badacz żydowski, cytowany już profesor Ezra Mendelssohn pisał w książce „Żydzi Europy Środkowowschodniej w okresie międzywojennym” (Warszawa 1992, s. 122): „Prawdą jest, że państwo polskie, inaczej niż Węgry i Rumunia, powstrzymało się od wprowadzenia ustaw antyżydowskich pod koniec lat trzydziestych. Prawdą jest też, że w Polsce, inaczej niż w większości innych krajów wschodnioeuropejskich, istniała w tym okresie poważna opozycja wobec skrajnego antysemityzmu”. Z kolei prof. Heiko Haumann w wydanej w 2000 r. w Warszawie „Historii Żydów w Europie Środkowej i Wschodniej” pisał na s. 238, że: „Niektóre ugrupowania polityczne pozostawały pod wpływem podobnych pomysłów, jakie kryły się pod norymberskimi „ustawami rasowymi” z 1935 roku. Jednak w przeciwieństwie do Niemiec, w Polsce nie podjęto w ślad za tym konkretnych kroków ani nie uchwalono żadnych dyskryminujących ustaw”.
Warto wreszcie przypomnieć Alinie Całej, co pisze na powyższy temat profesor Jerzy Tomaszewski, skądinąd znany ze skrajnej tendencyjności w forsowaniu żydowskich interpretacji spornych kwestii w stosunkach z Polakami. Otóż nawet prof. JerzyTomaszewski przypominał o całkowitym fiasku wysuwanych przez posłów skrajnej prawicy projektów ograniczenia praw obywatelskich Żydów. Opracowany przez posła Franciszka Stocha projekt wzorujący się na ustawach hitlerowskich nie zebrał nawet wymaganej regulaminem liczby podpisów i nie mógł być w ogóle złożony do laski marszałkowskiej. Przygotowany przez posła OZN Benedykta Kieńca podobny projekt spotkał się wręcz z reprymendą szefa tej organizacji Stanisława Skwarczyńskiego. W rezultacie – jak przyznaje prof. Jerzy Tomaszewski: „Polska nie miała więc ostatecznie ustaw, które otwarcie dyskryminowały obywateli z przyczyn rasistowskich” (por. tekst J. Tomaszewskiego w „Najnowszych dziejach Żydów w Polsce w zarysie (do 1950 roku)”, Warszawa 1993, s. 199). Jak więc na tle tego jednoznacznego odrzucenia w Polsce projektów ograniczenia praw żydowskich wygląda lansowana przez pseudobadaczkę Alinę Całą teza o rzekomym zdominowaniu polskiej sceny politycznej przez antysemitów po śmierci Marszałka Józefa Piłsudskiego?!
Rzecz ciekawa, że nawet tak tendencyjny, pełen uprzedzeń wobec racji polskich prof. J. Tomaszewski musiał przyznać (op. cit., s. 238), że: „(…) Rzeczpospolita pozostawała pomimo wszystko krajem wolnym od prześladowań Żydów, inspirowanych i aprobowanych przez władze, zapewniając formalną równość obywatelską dla wszystkich mniejszości. W 1939 r. w Europie Środkowej, stopniowo ulegającej wpływom ideologicznym lub otwartej agresji III Rzeszy, była pod tym względem wyjątkiem”. Alina Cała, jak widać, nie doczytała nawet tej wypowiedzi swojego guru Tomaszewskiego, występującego jako główny autorytet w kręgach tendencyjnych badaczy żydowskich. Trzeba przyznać skądinąd, że Tomaszewski, wyspecjalizowany od dziesięcioleci w deformowaniu historii na usługach PRL, na ogół kłamie dużo zręczniej od Całej i pewnych zbyt ewidentnych głupot by się nie dopuścił.
Polska jako kraina „pogromów”
Alina Cała pisze, że „w latach 1936-1938 przez Polskę przeszła fala ponad 100 pogromów”. Stwierdźmy najpierw, że nie były to żadne pogromy, lecz zajścia pomiędzy Polakami a Żydami. Reprezentująca dużo wyższy poziom od Całej Jolanta Żyndul pomimo swej prożydowskiej tendencyjności konsekwentnie pisze w swej książce „Zajścia antyżydowskie w Polsce w latach 1935-1937” o zajściach i ekscesach, a nie o żadnych wymyślonych przez Alinę Całą pogromach.
Warto zwrócić uwagę również na wyjątkowe braki warsztatowe Aliny Całej i jej skrajną niechlujność jako „badaczki”. I tak np. w sławetnym wywiadzie dla „Przekroju” z 13 lipca 2006 r., przedrukowanym w niechlubnym wydawnictwie MSZ, Alina Cała mówiła o ponad 100 pogromach w latach 1935-1937, podczas gdy w „Midrasz” pisze o ponad 100 pogromach w latach 1936-1938. Żeby było zabawniej, to trzeba przypomnieć, że ta sama Alona Cała pisała w książce pt. „Historia i kultura Żydów polskich. Słownik” (Warszawa 2000, s. 258), iż w latach 1935-1937 doszło do ponad 150 pogromów. Cóż, 50 pogromów mniej czy więcej to prawdziwy drobiazg dla autorki obdarzonej tak krwiożerczą wyobraźnią. Żarty jednak na bok. Jak może być pracownikiem naukowym osoba z tak niefrasobliwie obchodząca się z podawanymi przez nią samą informacjami faktograficznymi? Szczególnie oburza fakt, że z sufitu wziętą informację o rzekomych ponad 150 pogromach Alina Cała podała w książce wydanej w 2000 r. przez Wydawnictwo Szkolne i Pedagogiczne (!).
Trzeba przyznać, że w mnożeniu liczby rzekomych „pogromów” Cała ma podobną wprawę, jak w mnożeniu ofiar tych „pogromów”. Przypomnijmy, że w wywiadzie dla „Przekroju” Cała wielokrotnie rozmnożyła liczbę faktycznie zmarłych na skutek zajść osób pochodzenia żydowskiego – z 14 do ponad 200. Pogratulować umiejętności matematycznych! Dodajmy, że i te 14 osób ze środowisk żydowskich i 21 Polaków zginęło w zajściach wynikłych głównie na tle społeczno-ekonomicznym, a nie w rezultacie rzekomych wybuchów antysemityzmu. W ogóle nie było wówczas ani jednego pogromu, a wszystkie (100 czy 150 „pogromów”) zrodziły się wyłącznie w chorym umyśle „badaczki”-partaczki!
Aby lepiej zrozumieć, jak wielkim bredzeniem są dywagacje A. Całej o rzekomych pogromach, warto sięgnąć do świetnej książki dr. Piotra Gontarczyka, obecnego wicedyrektora Archiwum IPN, „Pogrom w Przytyku?” (Biała Podlaska – Pruszków 2000). Gontarczyk na tle opisu zajść w Przytyku 9 marca 1936 r. w oparciu o gruntowne badania prowadzone w ciągu 4 lat pokazał, jak kłamliwe było „larum pogromowe” podnoszone przez niektóre bardzo hałaśliwe kręgi żydowskie (zajścia na tle ekonomicznym między biedotą żydowską i jeszcze uboższą od niej biedotą polską w Przytyku fałszywie przedstawiano jako najgłośniejszy w owych latach „pogrom” żydowski). Dr Piotr Gontarczyk szerzej zanalizował skomplikowane przyczyny zajść wybuchających przy różnych okazjach między Polakami a Żydami. Nie ukrywał faktu, że często zajścia wywoływali polscy narodowcy (por. np. s. 32 i 35 jego książki). Wskazywał jednak również i na liczne przypadki spowodowania zajść przez Żydów, i to niekiedy z dość błahych powodów. Dr Piotr Gontarczyk opisał np. (op. cit., s. 34), jak to w miejscowości Marcinkańce (woj. białostockie) rolnik Witold Marcinkiewicz spędził batem uczepionych z tyłu jego wozu chłopców żydowskich. „Widząc to wychodzący z bożnicy Żydzi, zlinczowali rolnika. Przed sądem stanęli oskarżeni o zabójstwo: Ruwin Jacuński, Lejba Kobrowski i Mowsza Sosnowicz. Byli kupcami, przedstawicielami miejscowej elity”.
Najczęściej u źródeł zajść leżały napięcia na tle gospodarczym. Częstokroć jednak wystarczał do ich prowokowania zwykły zatarg osobisty. Sprzyjał temu podkreślany bardzo mocno przez Gontarczyka element sytuacji w II RP, to, że „przemoc była w II RP zjawiskiem powszechnym. Ktokolwiek myśli o konfliktach polsko-żydowskich drugiej połowy lat trzydziestych, zapominając o ich tle, ten traci poczucie rzeczywistość” (P. Gontarczyk, op. cit., s. 37). W innym miejscu (op. cit., s. 27-28) Gontarczyk pisze: „Bezwzględnie jednak tło politycznej atmosfery lat trzydziestych w Polsce – podobnie jak w całej Europie – zdominował niezwykle ostry kryzys gospodarczy, który spowodował wielkie bezrobocie i pauperyzację społeczeństwa. To zaowocowało zwiększonym zainteresowaniem polityką i radykalizacją postaw (…). Katastrofa ekonomiczna, poczucie zewnętrznego zagrożenia, nagromadzenie problemów narodowościowych, klasowych, grupowych, czyniło z Polski, zwłaszcza w latach trzydziestych, kraj niespokojny. W 1936 roku, w którym rozegrały się zajścia przytyckie, bardzo żywych i ostrych konfliktów było wiele. Na Kresach trwała irredenta ukraińska, przeciw opłatom na wyższych uczelniach protestowała biedna młodzież (…). Częstokroć padali zabici. W kwietniu 1936 r. kilkanaście osób zginęło w wyniku zamieszek sprowokowanych we Lwowie przez lewicowe związki zawodowe i bezrobotnych. Zbliżona liczba ofiar padła na początku lipca podczas zajść w Ostrowiu Tuligłowskim i Krzeczowicach (woj. lwowskie). W całym kraju na tle różnorakich konfliktów zginęło około 50 osób, co i tak stanowiło tylko małą część ofiar, które padły w 1937 roku”.
Na tym tle prawdziwa, a nie kłamliwie wyolbrzymiona przez Całą liczba ofiar zajść polsko-żydowskich w latach 1935-1937 (14 zabitych osób ze środowisk żydowskich i 21 Polaków) nie była czymś szczególnie drastycznym. Pamiętać przy tym należy o tym, co zaakcentowała o wiele uczciwsza od Aliny Całej autorka zbliżona do Żydowskiego Instytutu Historycznego Jolanta Żyndul, pisząc (op. cit., s. 44), iż: „Największe rozmiary przybierały zajścia, których punktem wyjścia było zamordowanie Polaka przez Żyda”. Warto o tym wszystkim pamiętać, czytając ponawiane kłamstwa o rzekomych polskich pogromach lansowane przez A. Całą i podobnych do niej w stylu oszczerczych pseudobadaczy lub publicystów.
Zafałszowanie prawdy o hierarchach katolickich
Alina Cała pisze: „Gdy w latach 1936-1938 przez Polskę przeszła fala ponad 100 pogromów, episkopat wprawdzie ich nie poparł, ale wielu duchownych usprawiedliwiało przemoc wobec Żydów”. Cyniczne kłamstwo wyraża się w samym stwierdzeniu „episkopat wprawdzie ich nie poparł”, gdy uczciwość intelektualna (rzecz najwyraźniej zupełnie nieznana Alinie Całej) kazałaby powiedzieć, że czołowi przedstawiciele Episkopatu zdecydowanie sprzeciwiali się wszelkim przejawom przemocy wobec Żydów. Bardzo słynne stały się pod tym względem jednoznaczne stwierdzenia listu pasterskiego Prymasa Polski ks. kard. Augusta Hlonda z 1936 r.: „Przestrzegam przed importowaną z zagranicy [chodziło o nazizm – J.R.N.] postawą etyczną, zasadniczo i bezwzględnie antyżydowską. Jest ona niezgodna z etyką katolicką. Wolno swój naród więcej kochać i nie wolno nikogo nienawidzić. Ani Żydów. W stosunkach kupieckich dobrze jest swoich uwzględniać przed innymi, omijać sklepy żydowskie i żydowskie stragany na jarmarku, ale nie wolno pustoszyć sklepu żydowskiego, niszczyć Żydom towarów, wybijać szyb, obrzucać petardami ich domów. Należy zamykać się przed szkodliwymi wpływami moralnymi ze strony żydostwa, oddzielać się od jego antychrześcijańskiej kultury, a zwłaszcza bojkotować żydowską prasę i żydowskie demoralizujące wydawnictwa, ale nie wolno na Żydów napadać, bić ich, kaleczyć, oczerniać. Także w Żydzie należy uszanować i kochać człowieka i bliźniego, choćby się nawet nie umiało uszanować nieopisanego tragizmu tego narodu, który był stróżem idei mesjanistycznej, a którego dzieckiem był Zbawiciel. Gdy zaś łaska Boża Żyda oświeci, a on szczerze pójdzie do swojego i naszego Mesjasza, witajmy go radośnie, w chrześcijańskich szeregach.
Miejcie się na baczności przed tymi, którzy do gwałtów antyżydowskich judzą. Służą oni złej sprawie. Czy wiecie, kto im tak każe? Czy wiecie, komu na tych rozruchach zależy? Dobra sprawa nic na tych nierozważnych czynach nie zyskuje. A krew, która się tam niekiedy leje, to krew polska” (Por. „List pasterski JE ks. kard. Prymasa A. Hlonda „O katolickie zasady moralne”, Poznań 1936, s. 11-12). List Prymasa Polski występował zdecydowanie przeciwko stosowaniu przemocy wobec Żydów, choć jednocześnie zarzucał, że „Żydzi walczą z Kościołem katolickim, tkwią w wolnomyślicielstwie, stanowią awangardę bezbożnictwa, ruchu bolszewickiego i akcji wywrotowej”, akcentował, że: „Żydzi dopuszczają się oszustw, lichwy i prowadzą handel żywym towarem”. Nie były to jednak przecież wymyślone zarzuty, sprzeczne z realiami. Dowodem może być choćby niedawny artykuł Małgorzaty Kozerewskiej i Joanny Podolskiej „Piranie czekają na kadysz”, opublikowany w „Wysokich Obcasach” (dodatku do „Gazety Wyborczej” z 20 stycznia 2007 r.). Autorki w przypływie niespotykanego jak dotąd w „Wyborczej” przejawu szczerości na temat przywar części Żydów wymownie przekonywały o ogromnej, dominującej wręcz roli Żydów w handlu żywym towarem kobiet, porywanych z Europy i przewożonych do domów publicznych w Ameryce Południowej przez wiele dziesięcioleci, począwszy od końca XIX wieku. Według autorek: „Do 1913 roku w centrum Rio de Janeiro działało 431 burdeli. Właścicielami połowy byli Rosjanie, Austriacy, Niemcy, Polacy, a nawet Rumuni. Prawie wszyscy pochodzenia żydowskiego”.
Krytykując przywary dużej części Żydów, Prymas Hlond daleki był od obciążania za nie całego narodu żydowskiego. Pisał w liście pasterskim: „Ale – bądźmy sprawiedliwi. Nie wszyscy Żydzi są tacy. Bardzo wielu Żydów to ludzie wierzący, uczciwi, sprawiedliwi, miłosierni, dobroczynni. W bardzo wielu rodzinach żydowskich zmysł rodzinny jest zdrowy, budujący” (Por. tamże, s. 11).
Warto przypomnieć, że parę lat wcześniej ukazała się „Odpowiedź JE ks. kardynała Kakowskiego rabinom warszawskim w sprawie żydowskiej w Polsce” (Białystok, 1934). Ksiądz kardynał Aleksander Kakowski pisał tam (s. 5) m.in.: „Wobec tego, że w prasie ukazała się wzmianka o wizycie p. p. Rabinów u mnie i o celu tej wizyty, uważam za konieczne stwierdzić, że potępiam bezwzględnie wszystkie gwałty i ekscesy, skądkolwiek by one miały pochodzić, czy to ze strony katolickiej, czy żydowskiej”.
Dodajmy, że z potępieniem używania przemocy wobec Żydów występował również ksiądz arcybiskup Adam Sapieha (wg „Studia z dziejów Żydów w Polsce”, t. I, Warszawa 1995, s. 86). Czy o tym wszystkim Alina Cała rzeczywiście nic nie wie, czy przemilcza wspomniane wystąpienia hierarchów polskich z ogromnej ignorancji, czy ze świadomej złej woli?
Cała pisze, iż jakoby „wielu duchownych usprawiedliwiało przemoc wobec Żydów”. Nie podaje jednak konkretnie żadnych nazwisk takich duchownych. Stwierdzenie Całej o „wielu duchownych” warto porównać z oceną A. Landau-Czajki, iż tylko „niewielki odłam prasy związanej z Kościołem katolickim” popierał „mniej czy dalej idącą, połączoną z zastrzeżeniami akceptację użycia przemocy wobec mniejszości żydowskiej”.
Alina Cała pisze, że „sporo eufemizmów, jakimi posługiwano się w odniesieniu do losu żydowskiego, np. (…) „eksterminacja”, „likwidacja” (…) zostało już wymyślone wcześniej przez antysemickich publicystów”. Cała, jak się zdaje, zupełnie nie rozumie słownikowego znaczenia takich słów, jak „eksterminacja” i „likwidacja”, uznając je za „eufemizm”. Szkoda, że nie zdobyła się na przytoczenie nazwisk tych polskich publicystów, którzy występowali z tak skrajnymi postulatami co do losu Żydów. Jeśli w ogóle zdarzyły się takie przypadki, to były one rzeczą odosobnioną (cóż, wariaci zdarzają się wszędzie) i nie nadają się do snucia pejoratywnych uogólnień w stylu Aliny Całej.
Przy okazji dodam, że Alina Cała wyraźnie nie przyswoiła sobie istotnego ostrzeżenia A. Landau-Czajki, która pisała (op. cit., s. 12): „Skłonni jesteśmy jednak oceniać przedwojenne wypowiedzi dzisiejszymi kategoriami. Dlatego też każda wypowiedź antyżydowska wydaje się nam obecnie znacznie bardziej radykalna i brutalna, niż przywykłemu do takich stwierdzeń ówczesnemu czytelnikowi. Sam język, nieukrywanie niechętnego nastawienia wobec Żydów, pochwały antysemityzmu, wywołują dziś w wyobraźni czytelnika niewyobrażalną ówcześnie zagładę Żydów”. Warto tu przypomnieć, że wielu Polaków poprzednio bardzo niechętnych Żydom ewoluowało w czasie wojny na widok ich zagłady (vide okazywana dla Żydów z narażeniem życia w Oświęcimiu pomoc działacza narodowego Jana Mosdorfa czy pomoc ks. Stanisława Trzeciaka dla dzieci żydowskich). O tej ewolucji Alina Cała oczywiście milczy.
Kiedy skończą się te jątrzenia?
Z nakreślonego tak ponurego obrazu stosunku Polaków do Żydów w II Rzeczypospolitej nie dowiemy się ani słowa o tym, że w Polsce tamtych lat rozkwitało niezwykle prężne żydowskie życie kulturalne (w tym kinematografia w jidysz) i szkolnictwo, że swobodnie działały żydowskie partie polityczne, stanowiąc znaczącą siłę, etc., etc. Nie dowiemy się ani słowa o tym, że były w Polsce ówczesnej liczące się nie-lewicowe polskie środowiska intelektualne i polityczne, które sprzeciwiały się wszelkim próbom dyskryminacji politycznej Żydów. Że minister spraw wewnętrznych Stanisław Wojciechowski już 1 lutego 1919 r. wystąpił ze specjalnym okólnikiem przeciwko jakimkolwiek przejawom samowoli wobec Żydów ze strony władz czy osób prywatnych. Że premier RP Kazimierz Bartel w exposé z 19 lipca 1926 r. wystąpił przeciw jakimkolwiek przejawom „antysemityzmu gospodarczego”, uznając je za „szkodliwe dla państwa” i akcentując, że w zakresie podatkowym i kredytowym, a także w zakresie kredytów produkcyjnych należy kierować się wyłącznie względami rzeczowymi, nie zaś względami narodowościowymi i wyznaniowymi (por. R. Żebrowski, „Dzieje Żydów w Polsce. Wybór tekstów źródłowych 1918-1939”, Warszawa 1993, s. 61). Że Marszałka Józefa Piłsudskiego uważano powszechnie za jednoznacznie przeciwnego jakiejkolwiek dyskryminacji Żydów. Że za pierwszego powołanego po przewrocie majowym rządu pod kierownictwem prof. Kazimierza Bartla całkowicie zlikwidowano wszelkie pochodzące jeszcze z czasów rozbiorowych ograniczenia wobec Żydów. Że wtedy doszło do przyznania praw obywatelskich ponad 600 tysiącom Żydów-uciekinierów z Rosji po wojnie domowej. Był to, jak się okazało później w 1939 r. na Kresach Wschodnich, akt aż nadto wielkoduszny. Duża część wspomnianych Żydów nie miała bowiem żadnego poczucia więzi z Rzeczpospolitą, nie znała polskiego języka, historii i kultury i nie potrafiła zdobyć się na lojalność wobec Polaków w chwili ich zagrożenia przez Sowietów.
Warto przy okazji przypomnieć zapomniany dziś fakt, że po śmierci Marszałka Józefa Piłsudskiego syjoniści uchwalili zasadzenie lasu na jego cześć w Palestynie.
Przemilczając te fakty i wypisując skrajnie fałszywe uogólnienia o stosunku Polaków do Żydów w II Rzeczypospolitej, A. Cała działa jątrząco, dzieli zamiast łączyć, prowokuje negatywne emocje. Tym większa odpowiedzialność spada na miesięcznik „Midrasz”, który wydrukował ten tekst tak jątrzący, niszczący dialog między Polakami a Żydami. Jakże warto, by minister spraw wewnętrznych polecił swym pracownikom uważne przyjrzenie się publikacjom miesięcznika „Midrasz”, aby pieniądze polskich podatników nie szły na dofinansowywanie tekstów oszczerczych, wrogich Polsce i Kościołowi katolickiemu, nienawistnych i nietolerancyjnych. Raz wreszcie skończmy z polskim masochizmem w takich sprawach!
Źródła:
Prof. Jerzy Robert Nowak „Nasz Dziennik”
http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/krwawe-basnie-aliny-calej-cz-1/
https://archiwum.dlapolski.pl/informacje/Czytaj-art-1714.html