W zasadzie nie chce mi się już poruszać spraw formalnych związanych z okresem ostatnich 2 lat w UPR. Był to okres, o którym czas szybko zapomnieć, ale zapamiętać płynącą z niego naukę.
Należy wymazać z pamięci wszystkie te ciemne postacie, które niczym targowiczanie Polskę, próbowali zniszczyć UPR. Podeptać jej idee, struktury i dorobek.
Były to, jak dziś już wiemy, osoby niehonorowe, posługujące się kłamstwem, pomówieniem, szkalowaniem, podszywaniem się, a często także wulgarnym językiem oraz zachowaniem. Jednym słowem osoby, którym uczciwy, kulturalny człowiek nie podaje ręki. Ale obowiązkowo zapamiętać należy, do czego może prowadzić zacietrzewienie, bezgraniczne zapatrzenie w siebie i zaślepienie. Czym skutkuje obłuda i pogrążenie się w zakłamaniu. Należy to zapamiętać, aby ta gorzka, acz na szczęście nie tragiczna w skutkach dla UPR, lekcja nigdy już nie musiała się powtarzać. Zapamiętać, aby nikt nigdy już nie dał się podejść i zwieść na manowce „fałszywym liderom”.
Zupełnie bym tego nie pisał, gdyby nie pewien niesmaczny incydent. Otóż miałem ostatnio okazję brać udział w warszawskim marszu na rzecz JOW-ów. Niestety, kiedy na początku przemawiały osoby reprezentujące różne, popierające tą ideę środowiska, ja dopiero dojeżdżałem do Warszawy pociągiem, który miał tradycyjnie zapewnione przez ministra Grabarczyka „planowe” spóźnienie. Tym samym nie zdążyłem już zabrać głosu na początku marszu. Miałem za to okazję dopełnić tego zaszczytu na końcu, po pałacem namiestnika Komorowskiego.
I wszystko byłoby pięknie, gdyby podczas przedstawiania mnie, jako prezesa UPR (kim zgodnie z prawem i prawomocnym orzeczeniem Sądu jestem), jakiś wysoce gburowaty, a w swoim zachowaniu najzwyczajniej chamski osobnik (notabene niespecjalnie zdaje się domyty i ubrany, powiem delikatnie, nieelegancko) obsługujący jedną z kamer, nie zaczął w swoim zacietrzewieniu zaprzeczać temu faktowi, artykułując, że Prezesem UPR jest Bolesław Witczak. Delikatnie zripostowałem i nie wdawałem się w dyskusję. Zresztą, z tak wyglądającymi i zachowującymi się osobami lepiej nie deliberować, gdyż najczęściej nie ma to żadnego sensu.
Jednak po wygłoszeniu kilku słów, zacząłem się bacznie przyglądać tej kuriozalnej postaci. I co zobaczyłem. Jego, chyba wrodzona, agresja skierowana była w różne strony np. przepychał przedstawicieli Nowego Ekranu, zasłaniał im baner, arogancko wyrwał flagę ze znaczkiem JOW Skarbniczce UPR itp. W tym wszystkim arogancja i brak kultury były widoczne bardzo jaskrawo. W zasadzie człowiek ten nadawał się do pilnego odizolowania od społeczeństwa, gdyż eskalacja jego zachowania mogłaby być niebezpieczna dla osób z sąsiedztwa.
Muszę tu zaznaczyć, iż opisywana postać jest mi bardzo dobrze znana. Powiem tylko, że to były członek UPR i były Sygnatariusz UPR – tzw. „elita” UPR czasów poprzednich władz. Jeden z tych, którzy mieli uczyć młodych szczytnych idei! „Konserwatysta w każdym calu”! Dziś zdaje się biega wokół KNP. Potwierdza to choćby rozmieszczenie ulotek tego ugrupowania na stolikach, w trakcie konferencji o JOW-ch (wyjątkowo niesmaczne zachowanie tego człowieka, gdyż obecni tam przedstawiciele innych ugrupowań mieli na tyle kultury, aby uszanować temat marszu oraz konferencji i nie prowadzić agitacji wyborczej, nie zawłaszczać tej wspólnej demonstracji).
I zrozumiałem, dlaczego przez 20 lat UPR nie odnosił sukcesów i nie budził zaufania społecznego. Wystarczy jeden taki człowiek (a nie był to w tamtej „elicie” przypadek odosobniony), aby zmarnować ciężką pracę dziesiątek innych, normalnych ludzi. Zrozumiałem też jak wiele szczęścia ma UPR, że takich ludzi już w niej nie ma. Teraz zmarnują zapewne pracę innych ludzi w innym ugrupowaniu. Taka jest bowiem różnica pomiędzy rzetelnym członkiem partii, a fanatycznym wyznawcą. Nazwisko tego osobnika pozostawię na razie w tajemnicy, aby go dodatkowo nie kompromitować (wielu już i tak się domyśla, o kogo chodzi). Sam zrobił to już dostatecznie dobitnie.
I teraz problem. Mam nagranie tej sceny. Były tam kamery telewizyjne m.in. Polsatu. Czyli nastąpiło ewidentne przedstawienie informacji kłamliwej, szkodzącej wizerunkowi UPR i to w obecności mediów. Skarżyć tego osobnika, czy spuścić zasłonę milczenia nad jego prostactwem i chroniczną odpornością na wiedzę i kulturę? Warto jeszcze raz oglądać taką twarz? Pomyślmy.
***
Dlatego, pomny tego żenującego występu „małego człowieczka”, jeszcze raz pragnę oświadczyć, iż Sąd Okręgowy w Warszawie ostatecznie wpisał mnie Prezesa UPR (oraz nowe władze UPR wybrane na Konwencie z lutego 2011 r., stosownie z powierzonymi im funkcjami) i wyrok ten jest prawomocny (podobnie jak prawomocne są orzeczenia: odrzucenie wniosku o wpisanie, jako Prezesa UPR Śp. Pani Magdaleny Kocik oraz apelacja i kasacja w tej sprawie, jak również odrzucenie wniosku o wpisanie, jako Prezesa UPR i apelacji w tej sprawie uzurpatora Stanisława Żółtka). Dodam jeszcze, iż Stanisław Żółtek od dawna nie jest członkiem UPR, a partia ta nie ma i nie chce mieć nigdy nic wspólnego z tym osobnikiem, zaś nasze wzajemne kontakty mogą mieć jedynie charakter sądowy, związany z jego nadużyciami, bezprawnymi działaniami i poświadczaniem nieprawdy. Dalsze rozpowszechnianie fałszywych informacji w tych kwestiach, będzie już kierowane na drogę sądową. Trzeba ostatecznie skończyć z łamaniem prawa.
Z radością zamykam ten żenujący rozdział i cieszę się, że od teraz możemy spokojnie zająć przyszłością.
dr Bartosz Józwiak
prezes Unii Polityki Realnej
Dr Bartosz Józwiak Prezes Unii Polityki Realnej - partii konserwatywno-liberalnej. Doktor archeologii.