Nie jest dobrze…
Mniejsza o wyniki PO, PiS, PSL, SLD.
Prawdziwie wstrząsająca, negatywna niespodzianka jest tylko jedna. Nadzwyczajna popularność Ruchu Palikota.
Jeszcze parę tygodni temu pisałem, że po wyborach w ogóle nie powinniśmy spodziewać się niczego dobrego. W demokracji nawet najsmaczniejsze cukierki trzeba owijać w gówniane, pozłacane papierki.
Zdobywający poparcie polityczne aktorzy, sportowcy i piosenkarze. Bezmyślne filmiki reklamowe, plakaty z fotkami pań odmłodzonych o 30 lat i rozbierająca się dziewusia (znacznie młodsza niż fotki koleżanek) z czerwonym staniczkiem. Wszystko miało być w granicach demokratycznej normy. Kto fajniejszy, kto bardziej jazzy ten wygrywa… Po wyborach okazało się, że jest gorzej.
Zdaje się, że nasza "młoda polska demokracja" wkracza w kolejny etap. Palikotyzacji. Z fascynacji głupotą (efektowna forma bez treści) przechodzi w stadium fascynacji chamstwem.
Na koniec o rozczarowaniu związanym z kampanią wyborczą pewnej poważnej partii. Nie, nie… Jakie PO? Po PO nie spodziewałem się niczego pozytywnego, więc trudno żebym czymkolwiek się zawiódł.
Chodzi o PiS. Z ich strony liczyłem na dwa elementy:
1) kontrę wobec szaleńczego zwiększania długu publicznego przez rząd,
2) "węgierski" 😉 konserwatyzm ideowy.
W pierwszej sprawie skończyło się na zdumiewającej, żałosnej kompromitacji "eksperta" gospodarczego PiS w debacie telewizyjnej.
W drugiej sprawie, nadzieje rozwiał jeden z "aniołków PiS-u", który częstował wyborców pomysłem… refundowania antykoncepcji.
Nie jest dobrze…
"Politycy sa jak krowy. Bez naszej troskliwej opieki zawsze wleza w szkode"."