Bitwa pozostała nierozstrzygnięta. Oponenci pozostali przy swoim.
Namawiany przez @mnicha zarazy do powtórnego napisania notki „Michalkiewicz – ostatni piewca sumy egoizmów” którą jakoś „wcięło” pomyślałem, że dam sobie spokój Kabotyni pod specjalnym nadzorem jednak dziś sobota i należy się posprzątać.
O czy rzecz była:
Najpierw był cytat „wolnorynkowego kabotyna”(WK) (epitet sytuacyjny od @nikandra) skierowany do „towarzysza szmaciaka”(TS) (epitet dyżurny Pana Michalkiewicza kierowany do wszystkich, którzy ośmielają się wejść mu w drogę), co to niekumaty i niczego zrozumieć nie może.
„…Inwestując, kosztem swojego majątku składa innym ludziom dar; na przykład – zakłada sklep w miejscu, gdzie dotąd sklepu nie było, albo buduje fabrykę wichajstrów. Wcale nie ma gwarancji zysku, nie ma nawet gwarancji zwrotu nakładów. Kiedy ma nadzieję zysku? W warunkach gospodarki rynkowej tylko wtedy, gdy trafnie odgadł potrzeby tych innych ludzi, tzn. kiedy do sklepu sprowadzi towary rzeczywiście tym ludziom potrzebne i kiedy wichajstry będą odpowiadały gustom konsumentów. W warunkach gospodarki reglamentowanej byłby w sytuacji korzystniejszej – bo poprzez zmowę z urzędnikami na szkodę konsumentów, może zmusić ich do kupowania w swoim sklepie po cenach dyktowanych – ponieważ władza może nakazać likwidację wszytkich innych sklepów w okolicy – albo wprowadzając zakaz importu wichajstrów zagranicznych lub zaporowe cła – zmusić wszystkich do kupowania wichajstrów produkowanych w tej konkretnej fabryce. Zatem o ile wolny rynek jest korzystny dla konsumentów, o tyle jest mniej korzystny dla inwestorów. Dlatego inwestorzy, którzy na rynku już się usadowili, często skłonni są politycznie popierać zwolenników reglamentacji. W gospodarce wolnorynkowej inwestujący właściciel może być wynagrodzony zyskiem jeśli trafnie odgadł potrzeby konsumentów. Jeśli nietrafnie – i na przykład produkował chleb z cementu, to nie tylko nie osiągnie zysku, ale straci to, co zainwestował. A co to znaczy, że trafnie odgadł potrzeby konsumentów? Ano to, że ze swojej własności zrobił taki użytek, iż zasada powszechnego przeznaczenia dóbr została zrealizowana – bo każdy konsument mógł wejść w posiadanie jakiegoś dobra...”
TS zarzuca WK że wygląda jak profesor, który prowadzi wykłady ze skryptu, który napisał 40 lat temu. Tłumaczy w nim że:
TS nie wie i nie jest w stanie zrozumieć, że inwestor jest łaskawcą, zbawca i wybawcą i ten sklep lub fabryczkę buduje jedynie z altruistycznych pobudek. Mógłby przecież nic nie robić.
TS na pewno jest w zmowie z urzędnikami działającymi na szkodę konsumenta, bo „ten typ tak ma”
TS w zmowie z urzędnikami pozamykają wszystkie konkurencyjne sklepy w okolicy, nakażą zaopatrywać się w jedynej powiązanej z urzędnikami fabryce i zlikwidują import.
TS na pewno nie rozumie tego, ze inwestorowi należy się gratyfikacja za to, że „odgadł gusta konsumenta”,
TS jest tak mało rozgarnięty, że nie uwzględnia działań tych przedsiębiorców, którzy już są na rynku do wprowadzania reglamentacji.
Te wypociny TS określa jako szczyt kabotynizmu mogący iść w konkury jedynie z wypocinami Janusza Korwina Mikke.
Dodatkowo TS dokłada, że:
WK nie ma bladego pojęcia o gospodarce a zwłaszcza o konkurencyjnej gospodarce rynkowej. Wiedzy tej nie mógł zdobyć z ukochanych książek Reagana.
Wątpi, aby WK zrozumiał postulat „typu idealnego przedsiębiorstwa w konkurencyjnej gospodarce rynkowej” określanego jako: „…przedsiębiorstwo jest rynkowe, jeśli na wyzwania rynku reaguje całym swym organizmem a nie tylko właściciela i swych wyspecjalizowanych służb..”. Podpiera się tu autorytetami Keheiego Hohsi i Bruno Lomborginiego. Pojęcie „zarządzania z pasją” jest WK pojęciem abstrakcyjnym. Nie dopuści do swego durnego łba że w o ostatecznym sukcesie rynkowym produktu decyduje ilość włożonego weń serca a nie potu. To dlań nieosiągalna szkoła organizatorskiej jazdy.
TS podtrzymuje swoją opinię o kabotyńskiej działalności WP – wyjątkowo szkodliwej dla poszukiwania nowych zasad ustroju gospodarczego w Polsce i wyraża nadzieję, że jest to ostatni co tak „sumę egoizmów” wychwala.
TS nie rozwodzi się o „partnerskim modelu stosunków przemysłowych”. To jest w innych bajkach.
Bitwa pozostała nierozstrzygnięta. Oponenci pozostali przy swoim.