Unia Europejska jako oręż ma tylko kredki.
Unijny komisarz ds. migracji Dimitris Awramopulos tupnął nogą. Albo, powiada, Polska, Czechy i Węgry spełnią żądania Unii dotyczące przyjęcia tzw. uchodźców w ciągu najbliższych tygodni, albo KE rozważy skierowanie przeciwko nim skargę do Trybunału Sprawiedliwości.
Przyznam, ze gdy czytam tego rodzaju informacje uśmiecham się. Bo przecież znaczenie tego nowego „zagrożenia” jest żadne.
To tak, jakby tatuś niesfornej Oli (lat 4) mówił jej, gdy spsoci:
.
Bądź grzeczna, bo jak nie będziesz, to rozważę z Mamą, czy dać ci klapsa.
.
Efekt murowany, prawda? 😉
Tymczasem wystąpienie Awramopulosa jako żywo przypomina podobne połajanki.
.
.
Dimitris zatem nie ma nawet tej elementarnej wiedzy, czy wniosek w ogóle opuści KE. My jednak mamy obawiać się nieokreślonej wizji czegoś, co może, ale nie musi mieć miejsce. I to bez względu na zachowanie.
Jako wychowany za minionego systemu, gdy baśnie braci Grimm traktowane były z należną atencją, wierzę w skuteczność wychowawczą bajań o żelaznym wilku.
Wierzę również, bowiem parę razy doświadczyłem tego na własnej skórze, w skuteczność tzw. klapsa.
Ale straszenie czymś, co może, ale nie musi nastąpić bez względu na to, jak się zachowujemy, zwyczajnie śmieszy.
.
.
Unia, która wobec swoich członków wyciąga tego typu pogróżki, jest instytucją niepoważną.
.
.
Ot, przytulisko dla bardzo dobrze zarabiających biurokratów, dla odróżnienia od innych darmozjadów zwanymi eurokratami.
.
Tymczasem za sprawą samej Unii nadchodzi konfrontacja dwóch cywilizacji.
.
Jedna ze stron, ta bardziej zdecydowana, uzbrojona jest w pas szachida.
Unia natomiast stawia na kredki.
.
.
6.09 2017
.
.
.