Trochę o wpływach tych instytucji na społeczeństwo.
Zastanawiając się nad moją działalnością blogerską „w temacie cywilizacyjnym” da się zauważyć zakończenie pewnego etapu. Ustalone zostały podstawy odniesień – czyli system wartości na jakich można budować odrębność cywilizacyjną. Czy zostanie ona określona jako Cywilizacja Polska, czy Cywilizacja Słowiańska – to odrębna kwestia. Niemniej – powoli narasta świadomość stanu. Czy przyniesie to jakieś rozwiązania? Czas pokaże.
Obecnie swoją uwagę chcę przekierować na stronę organizacyjną. Ta notka będzie „przejściowa” i traktująca o okolicznościach w jakich zmiany będą wprowadzane.
„Kościół i Państwo” – czyli już w tytule brak jest przeciwstawiania sobie obu tych instytucji. W zasadzie większość Polaków traktuje je w podobny sposób. Zarówno państwo jak i Kościół są „nasze”.
Bo czy możemy myśleć o innym państwie niż państwo polskie? Już samo myślenie w takich kategoriach byłoby zdradą.
Czy zaś jesteśmy z państwa zadowoleni? Czy spełnia wymogi jakie stawiamy (w odczuciach) państwu polskiemu?
Obecnie coraz częściej pojawiają się głosy o traktowaniu państwa jako okupacyjnego i wprowadzenia biernego oporu – tak, jak za poprzednich okupacji. Młodzież Wszechpolska (R. Winnicki), postawiła sprawę jasno – trzeba zlikwidować „republikę okrągłostołową”.
I tu istnieje dylemat. Likwidacja tej „republiki” jest odbierana jako atak na państwo.
A jeśli nawet, to czy dotyczy to „państwa” jako tworu istniejącego w naszych umysłach?
Wszak państw podających się za „polskie” było już kilka w historii. Upadały. Ale idea państwa polskiego – jest trwała i ciągle do niej, jako bytu idealnego, dążymy.
Te rozważania w takim samym stopniu dotyczyć mogą państwa, jak i kościoła. Zarówno państwo, jak i kościół stanowią wyidealizowaną wspólnotę – taką, jaką chcielibyśmy osiągnąć.
Utożsamiając polskość i katolicyzm mamy do czynienia z pewnym zafałszowaniem. Jeśli pochodzi ze strony hierarchii kościelnej – to ewidentna hipokryzja. Jeśli ze strony „ubogich duchem” wiernych poszukujących stabilnych odniesień moralnych – to wskazuje na „stan ducha”.
W czym występują różnice? Wszak wartości głoszone przez Kościół są tożsame z ideami współżycia polskiego społeczeństwa. Tu nie ma różnic. Każdy człowiek może się z nimi utożsamić – polskość i katolickość – to jedno.
Różnice pojawiają się na szczeblu organizacyjnym – są zauważalne już na poziomie rodziny, a im szerszego ujęcia społecznego tyczą, tym są większe.
„Mały błąd zrobiony na początku staje się wielkim na końcu” (Akwinata).
Warto zastanowić się jakie są przesłanki uległości społeczeństwa względem odchyleń od ideału obu tych instytucji życia publicznego – państwa i kościoła.
Podstawowym stwierdzeniem jest zaznaczenie, że obie instytucje „żyją” w nas jako idealne, a których błędy wynikają z ludzkich słabości. To warunkuje zakres tolerancji dla braków i błędów w funkcjonowaniu. Reakcja pojawia się dopiero po dostrzeżeniu, że odchylenia od kierunku rozwoju są tak duże, że wskazują inne cele względem deklarowanych.
Znacznym czynnikiem jest tu polska spolegliwość i tolerancja. Póki to możliwe. Buforem są cechy przystosowawcze; póki zalecenia władz nie mają charakteru przymusu bezpośredniego i da się je jakoś obejść – nie stanowią powodu do protestu. Ksiądz z ambony może pouczać, ale gdy dochodzi do nakazów – tworzą się grupy oporu. Przykładem, który niedługo będzie istotnym w tych relacjach, będzie sprawa kremacji i związanych z tym ceremonii pogrzebowych.
„Gorset” tolerancji wobec wynaturzeń seksualnych i obyczajowych lansowany przez władze państwowe budzi podobny opór.
Podsumowując tę część: jeśli obecna sytuacja wymusza nastroje zmian, to należy cały czas mieć na uwadze, że mają to być zmiany funkcjonowania instytucji, a nie odrzucanie idei wspólnoty, czy to kościelnej, czy państwowej.
Kierunek zmian.
Tu mamy do czynienia z zaszłościami, które nakazują wielką rozwagę. Bo ostatnie zmiany jakie miały miejsce po 89 roku – nie poszły w kierunku społecznych i narodowych oczekiwań. Z kolei przesunięcie wahadła w drugą stronę – też nie jest dobrym rozwiązaniem.
Specyfika sytuacji jest szczególna. Pojawiają się bowiem tendencje do przeciwstawiania sobie obu tych instytucji – kościoła i państwa i to jeszcze z podtekstem narodowym (Polak – katolik, Kościół zawsze był z Narodem itd.). To oczywiste zafałszowanie.
Rolą Kościoła – bazowym odniesieniem jest stosunek do wartości a nie współpraca z organizacjami politycznymi. Tyle samo, a nawet więcej, współpracy Kościoła z władzami państwa w zakresie kultywowania wartości, co i z opozycją.
Dlatego deklaracje osób i instytucji społecznych o tworzeniu organizacji opozycyjnych a skierowanych przeciwko systemowi organizacyjnemu państwa, opartych deklaratywnie o instytucję Kościoła – świadczą o debilizmie tych struktur.
Aby taką deklarację złożyć – należałoby zapytać przedstawicieli kościoła hierarchicznego, czy i w jakim stopniu akceptuje wskazywane w deklaracjach cele. Ktoś, kto chce działać pod egidą Kościoła – winien uzgodnić wspólnotę celów i stosowanych metod.
Sama deklaracja zgodności celów własnych z celami Kościoła prowadzi do sytuacji, gdy nie może zaistnieć rozbieżność celów, gdzie decydentem i sędzią będą struktury Kościoła. To może jedynie mieć miejsce w sytuacji budowy państwa wyznaniowego – teokracji.
Kończąc.
Wszelkie „podpinanie” się pod Kościół ruchów o charakterze narodowym, czy politycznym z dążeniem do zmiany struktur władzy jest z założenia absurdalne i nie prowadzi do pozytywnych następstw. Dążenie do zmian winno być oparte na wartościach; współpraca z Kościołem może mieć miejsce przy ich realizacji i w zakresie wspólności celów. Należy podkreślać odmienność sposobów działania.
Takie ujęcie jest konieczne zwłaszcza wobec sytuacji, że także Kościół przeżywa kryzys tożsamości i niedostosowanie do istniejących okoliczności o czym świadczą zmniejszające się wpływy w świecie, a w Polsce jest to szczególnie widoczne.
Zainteresowania z róznych dziedzin. Wszystko po to, aby ustalic wartosci, jakimi warto sie kierowac w wyborach.