Biskup na szczęście nie miał święceń, a ślimaki smakowały wykładziną – oto najważniejsze konkluzje po brawurowej akcji antyterrorystów w luksusowej warszawskiej restauracji.
Komisarz Bernard zdążał swoim bolidem 125p do Komendy Stołecznej. Przejeżdżał właśnie obok luksusowej restauracji Ambasador, która nieodmiennie kojarzyła mu się z wielkim światem, szpanem i wyższymi sferami . Rozmarzył się: pewnego dnia wkroczę do ekskluzywnego wnętrza Ambasadora, zamówię najbardziej wykwintny posiłek i otoczony warszawską societą długo będę się nim delektował.
Z marzeń do rzeczywistości przywrócił go zimny powiew – szczelność auta nie spełniała podstawowych norm bhp, a dodatkowe napowietrzenie było w standardzie.
Komisarz miał zaplanowane szkolenie dla licznej grupy funkcjonariuszy załóg patrolujących stolicę. Spotkanie było zaplanowane w bardzo dużej sali, co powodowało pewne zakłopotanie Bernarda. Był wprawdzie osobą dosyć wygadana – bądź co bądź negocjator! – ale ogromne audytorium przerastało jego elokwencję. Jak tu rozmawiać z takim tłumem? – zastanawiał się, żałując nie ma na podorędziu jakiegoś biskupa, który mógłby to i owo podpowiedzieć. No, ale biskupa w pobliżu nie było. Ba – nawet wikarego…[vide/źródło: polecam dalszy tekst ]
Autor artykułu:
Były negocjator policyjny, ekspert Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw KS Policji. Szef i wykładowca Podyplomowego Studium Negocjacji Policyjnych i Kryzysowych.
Polecam: ForensicTools. – paraben.pl