Skąd ten „dziwny” tytuł? Czy to jakaś prowokacja? Absolutnie.
Z okazji zadymy wokół Olgi „KORY” Jackowskiej postanowiłem naświetlić kilka pozornie niezwiązanych ze sobą zagadnień łączonych właśnie przez narkotyki.
Zanim przejdę do Kory i Wolnych Konopi (Palikota) skupię się na chwilę na światowym potentacie w produkcji, trawki, haszyszu i heroiny – Afganistanie. Te informacje nie są powszechnie znane ale służby specjalne USA finansowały się przez wiele lat z międzynarodowego handlu heroiną, i innymi narkotykami – finansowały tak swoje nieoficjalne operacje [z resztą nie tylko służby amerykańskie tak robią] i ten interes kwitł. Robili tak w Wietnamie, w Korei (narkotyki przesyłane w trumnach amerykańskich żołnierzy) i robili tak w Afganistanie. Dopóki afgański Taliban i mudżahedini byli wspierani przez USA i dopóki współpracowali z nimi w produkcji i dystrybucji opium, sprawy szło gładko. Problem pojawił się gdy Taliban postanowił zakończyć współpracę w tym temacie [produkcja opium spadła wtedy z ponad 3 tys do ok. 200 ton] i w kilku innych [między innymi wsparcie dla rurociągu z ropą]. Dlaczego to zrobili? To temat na osobną dyskusję o gospodarce opartej na ropie, liczy się sam fakt. Niedługo potem dzięki sfingowanemu aktowi lotniczego terroru z 11 września, który był przykrywką dla kontrolowanego wyburzenia World Trade Center, USA miały wreszcie oficjalny pretekst do agresji na Afganistan. Po napadnięciu na Afganistan produkcja heroiny i innych narkotyków znów poszybowała w górę. Obecnie makowych pól strzegą sami Amerykanie.
Nie była to jednak jedyna wojskowa operacja jaką planował masoński reżim wystawiający w USA do władzy raz demokratów raz republikanów [robią tak w całym opanowanym przez siebie świcie, również u nas]. W planach było zajęcie kilku kolejnych krajów [w których nie mają jeszcze władzy z powodu odporności na ich „zepsutą kulturę”]. Drugi w kolejce był Irak, na liście była też Libia, Syria, Iran – łącznie było tam 7 państw bliskiego wschodu i Afryki. Wspomina o tym amerykański generał Wesley Kanne Clark więc nie są to żadne lewackie dyrdymały czy idiotyczne spiskowe teorie. Takie są fakty.
Nie dziwi zatem ten nagły wykwit facebookowej „arabskiej wiosny” w państwach bliskiego wschodu i Afryki. Cała ta „wolnościowa” heca to sposób na przejęcie militarnej kontroli nad tymi ostatnimi bastionami, wolnymi od masońskiej myśli i nieuwikłanymi w bankowe długi i kontrole FEDu. To co działo się w Libii teraz dzieje się w Syrii, masowo uciekają z niej Chrześcijanie masakrowani przez sponsorowane przez USA bandy islamskich rewolucjonistów, jednak wp.pl / Onet i inne dzienniki skupiają się ciągle i tylko na ofiarach cywilnych wynikających z odpierania ataków band islamistów przez Assada. Cóż za „asymetryczna” medialna nagonka. Dlaczego się tak dzieje? Ameryka nie może sobie pozwolić póki co na inwazję w Libii czy Syrii w klasyczny militarny sposób jak to zrobiła w Afganistanie czy Iraku. Spowodowało by to zbyt wiele protestów. Aby móc tego dokonać musi najpierw przeobrazić te państwa ze spokojnej, laickiej formy „bezwyznaniowej” na państwa zdominowane przez islamski ekstremizm „zagrażający światowemu bezpieczeństwu”. Dlatego najpierw muszą zdestabilizować te kraje za pomocą rewolucji, usunąć trzymających tam porządek żelazną ręką dyktatorów, by na powstałym w ten sposób bałaganie, biedzie i nieszczęściach do władzy mogli dojść islamscy populiści. Po rewolucji w Egipcie władzę już przejmuje bractwo muzułmańskie a w sąsiedniej „wyzwolonej od opresji Kadafiego” Libii nagle zaczęły teraz wybuchać samochody pułapki, których za Kadafiego ostatnimi laty nie było – kiełkujący islamski ekstremizm już daje tam o sobie znać. To samo będzie się dziać w Syrii czy Iranie jeśli Amerykanom uda się sterroryzować te niezależne od FEDu państwa i dokonać tam kontrolowanych przewrotów. Wtedy po kilku latach uzasadniając to "walką z terroryzmem" wjadą tam już oficjalnie z czołgami. Jak wiadomo gospodarka amerykańska się sypię, a wojna i strach idealnie kontrolują amerykańskich podatników. Tak to niestety sterująca Waszyngtonem chazarska dzicz rozpala światowe konflikty [oczywiście Ruscy na tym również robią świetne interesy].
Opisując islamski ekstremizm trzeba jednak pamiętać, że jest to tylko jedna z form muzułmanizmu, reprezentowana przez zdecydowaną mniejszość ale najgłośniej „promowana” bo „tropiona” przez media. Robią tak by wykreować fałszywy obraz iż każdy muzułmanin to terrorysta i dać sobie [masoneria] „moralne” uzasadnienie przed społeczeństwem zachodu do militarnej agresji. Społeczeństwa są najpierw straszone, za pomocą wybuchających bomb w metrze czy walących się wieżowców. Akty terroru są jednak zwykle koordynowane i planowane najpierw przez służby specjalne danego kraju [Google: "Project for the new american century 9/11 "] a dopiero potem wykonywane rękoma islamskich terrorystów [Nowy Jork/ Londyn/ Madryt] którzy nawet nie wiedzą ze służą swoim wlasnym oprawcom – coż za pożyteczni idioci! Medialny układ okleja to potem sprawnie w potrzebną propagandę a polska masoneria wysyła wojsko za nasze podatki by strzegło tego przekrętu, choć jest to sprzeczne z konstytucją i podstawową chrześcijańską przyzwoitością.
Co ma to wspólnego z trawką KORY? Ano ma. Konopie, które zamówiła artystka z dużym prawdopodobieństwem pochodzą właśnie z Afganistanu, kraju potentata w ich produkcji. Pomimo iż temat się teraz wycisza i odwraca „pieska ogonem”, to nie mówimy tutaj o 3 gramach trawki tylko o 60 gramach, czyli nie jednorazowej "dawce" a poważnej dilerskiej dostawie. Kora w swej bezczelności zamówiła te narkotyki pocztą nie na siebie tylko na swojego psa – cóż za talmudyczna mentalność. Co na to obrońcy zwierząt?
Ponieważ ktoś jednak sprawdził przesyłkę i na podstawie adresu odwiedził dom na który ta przesyłka była zamówiona, przypadkiem odkrył u niej te dodatkowe szeroko teraz omawiane 3 gramy. Sipowicz i medialna spółka udają że tych 60 gramów nie było a jedynie tylko te 3 gramy a związku z tym jest to tak mała ilość, że "ściganie za to KORY było by robieniem jej krzywdy”.
Sipowicz tym bardziej się kompromituje, gdyż uważa że skoro popierał Tuska razem ze swoją żoną [jego własne słowa, choć Kora nie jest jego żoną tylko „babą na kocią łapę” ale „żona” brzmi teraz bardziej dramatycznie niż „kochanka” – chce brać opnie publiczną na litość?] to władza powinna w drodze wyjątku im odpuścić – cóż za bolszewicka mentalność. Może zatem zaczną też kraść lub zabijać? Czy bycie członkiem komitetu poparcia Bronisława „Borata” Komorowskiego jest jakimś immunitetem przed polskim prawem?
Skoro wspomniałem już o polskim prawie – jest ono idiotyczne i korupcjogenne, dlaczego? Dlatego, że jeden narkotyk jest dostępny na każdym rogu, jest opodatkowany, państwo pobiera też za niego akcyzę dzięki temu jest kontrolowany i znacznie trudniej na nim zarobić gangsterom [jak to miało miejsce za czasów prohibicji w USA] – mowa oczywiście o alkoholu [bardzo silnej psychoaktywnej substancji]. Natomiast inny narkotyk jest oddany przez to samo państwo w zarządzanie mafii, która podatków od niego nie odprowadza, co więcej pieniądze zarobione na produkcji i handlu inwestuje potem w twarde narkotyki, przestępstwa, broń, korumpowanie urzędników i ogólny rozkład systemu. Aleksander Kwaśniewski doskonale wiedział co robi, gdy podpisywał przygotowany przez Labudę z Unii Wolności projekt ustawy o ściganiu za posiadanie. To był jeden z lepszych prezentów jaki mógł zgotować przyjaciołom z mafii. Śmiem twierdzić, że po to właśnie po okrągłym stole zdelegalizowano hodowanie i posiadanie konopi przez zwykłych obywateli, aby dać zarobić mafii – czyli odchodzącym na emeryturę ubekom lub tworzonej za chwilę WSI. Podobny układ jest na całym świcie. Wszyscy ci ludzie co lubili sobie „przypalić” zamiast móc samemu hodować bezpieczny susz bez chemii i innych sączonych obecnie w trawkę twardych narkotyków, teraz musiały się zwrócić do dilerów, nie wiedząc w ogóle co w tej trawce będzie. Miliony które mafiosi zarobili na trawce posłużyły potem do dalszego niszczenia Polski. Narkotyki to jeden z lepszych sposobów samofinansowania się różnych struktur poza nadzorem państwa, nie tylko przez CIA ale i zwykłych bandytów z Pruszkowa. Rola policji też jest tutaj znacząca. Na „walkę” z narkotykami policja dostaje duże dotacje, to chyba oczywiste że policjantom nie zależy na legalizacji, bo zaraz po mafii to oni właśnie najbardziej kożystają z nielegalności narkotyków.
Ciekawą rolę w tym wszystkim odegrały „Wolne Konopie”. Organizacja, która przez poprzednie lata unikała (i słusznie) poparcia dla konkretnych partii, co z resztą przysporzyło jej wielu zwolenników i pozwalało szybko rosnąć w siłę. Niestety ze szkodą dla samych siebie i sprawy za którą działali, Wolne Konopie tuż przed wyborami skanalizowały energię popierających ją ludzi [często o bardzo odmiennych sympatiach politycznych] na Palikota. Naraziły się przez to na wielką krytykę „ulicy” która najzwyczajniej poczuła się oszukana i wykorzystana. Wielu z maszerujących rok w rok popierało czasem zupełnie inne politycznie obozy. Byli tam ręka w rękę anarchiści, lewacy ale i też spora część osób o poglądach, konserwatywnych, prawicowych które widziały absurd kryminalizacji i wynikających z tego powodu społecznych kosztów. Dzięki temu, że organizatorzy marszu nie wspierali żadnej konkretnej opcji, możliwa była ta koegzystencja zazwyczaj antagonistycznie nastawionych do siebie grup, liczących na ponad partyjne porozumienie w tej sprawie.
Z argumentów jakie wtedy podawali wynikało, że zdecydowali się na taki ruch, ponieważ Palikot obiecywał im miejsca na swojej liście wyborczej. Młodzi, często naiwni anarchiści, nie rozumiejący polityki, myśleli że ten jeden poseł coś zmieni? Niestety. Z prostych kalkulacji przed wyborczych nawet dla średnio obeznanego z polityką obserwatora wynikało, że będzie dokładnie na odwrót, co dzisiaj się potwierdza, wtedy jednak nie chcieli słuchać tych argumentów, reagując na nie ze wściekłością. W sytuacji gdy PO/PIS w sejmie ma 3/4 głosów i obie te partie reprezentują negatywny stosunek do depenalizacji konopi indyjskich [co się przekłada na opinię publiczną ale działa ta opinia publiczna i na polityków, którzy stają się niejako zakładnikami oczekiwań swych wyborców], należało szczególnie unikać wskakiwania do łóżka z kimś takim jak przekuty z wielkiego katolika na wojującego lewaka Palikot. Chłopaki po prostu sami sobie strzelili w kolano, lub co bardziej prawdopodobne mieli w swoich szeregach najzwyklejszą ubecką agenturę, która ich zwiodła nierealnymi wizjami "wpływania na politykę" poprzez Palikota i dali się "uwieść" tej wizji. Możliwe też, że od początku kreowany na oddolną inicjatywę ruch Wolnych Konopi był projektem służb, które trzymały go na 'specjalną okazję"? Teraz się tego pewnie i tak nie dowiemy ale z pewnością służbom nigdy nie zależało na legalizacji więc mogły one upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Najpierw zyskać poparcie dla swojego agenta Palikota i jednocześnie udupić dzięki niemu temat legalizacji na wiele kolejnych lat .
W sytuacji, w której temat narkotyków nie jest akceptowany przez 3-4 społeczeństwa (i ma to odwzorowanie w Sejmie) zgoda, by temat został wykorzystany przez skandalistę Palikota, musiała skończyć się dalszym spadkiem możliwości jakiegokolwiek ponadpartyjnego porozumienia w tej sprawie. Skłócony ze wszystkimi Palikot mógł tylko i wyłącznie zaszkodzić spokojnemu dogadywaniu kwestii legalizacji a tylko taka droga dawała szansę na dopięcie sprawy. Dziś Palikot wydaje się być darem z nieba dla wszystkich przeciwników legalizacji, ponieważ jego dziecinne skandale zrażają do niego i ośmieszają każdą sprawę za którą się weźmie w tym depenalizację. Niestety, anarchiczna/dziecięca postawa przywódców Wolnych Konopi skończyła się tak jak się skończyć musiała. Dzisiaj Palikot postawiony przed wyborem czy poprzeć komisję w sprawie Amber Gold, czy nie – jako warunek nie poparcia, stawia PO różne kwestie ale nie widać w śród nich legalizacji, to co mógł zyskać dzięki Wolnym Konopiom to zyskał odbierając im medialnie temat. Teraz ich wypluł jak zużytą gumę i zapomniał a chłopaki z Wolnych Konopi już do końca życia będą mieć przypiętą łątkę przydupasów Palikota.
(poniżej, jedyna póki co w sieci profesjonalna produkcja związana z Wolnymi Konopiami, jej tworcą jest mój znajomy z "branży" – również operator i montażysta, po hecy z Palikotem zerwał z nimi wszelkie kontakty)
Kryminalizacja przypadkowych ludzi uderza w system, bo taki człowiek może być dobrze funkcjonującą produktywną jednostką, w którą państwo zainwestowało wykształcenie i teraz ta jednostka zamiast zarabiać i płacić podatki idzie do więzienia i to za cudze pieniądze – innych podatników. W więzieniu zatknie się ze znacznie gorszymi od siebie i zapewne po wyjściu z więzienia zamiast wrócić do swojej pracy zacznie popadać w coraz to kolejne konflikty z prawem, generując kolejne koszty społeczne. To są podstawowe fakty, jednak dzięki legitymizacji Palikota przez Wolne Konopie, te same osoby które jeszcze 3 lata temu się z tymi faktami zgadzały, dzisiaj odwracają się do nich plecami gdyż kojarzą tą argumentację z Palikotem i trudno ich nie rozumieć, chaos generowany przez tego błazna potrafi zamącić w głowie nie tylko jego zwolennikom ale również i przeciwnikom. Takie niestety opłakane dla legalizacji i społecznego zrozumienia problemu skutki przyniosło działanie Wolnych Konopi. Zapewne do tej pory zapatrzone w siebie dzieciaki nie rozumieją, jak same bardzo szkodzą swojej własnej sprawie legitymizując działania Palikota – tego wieloletniego już agenta grupy Bilderberg.
Jak zatem rozwiązać problem narkotyków? Tak samo jak zawsze gdy się naprawdę chce rozwiązać jakiś społeczny problem a nie tylko bić dla niepoznaki pianę. Zamiast ścigać trzeba EDUKOWAĆ! Młodzież powinna znać nie tylko przyjemne strony palenia gandzi (w czym uświadamia je co trzeci amerykański film, aktor, piosenkarz, artysta – według Sipowicza 90%). Powinna też znać zagrożenia i skutki uboczne – przede wszystkim dla swojej psychiki. Trawa rozleniwia, powoduje apatię, i kilka innych umysłowych ograniczeń (można sobie poszukać w sieci opisów samych palaczy). Pieniądze przeznaczane na ściganie powinny być przeznaczone w połowie na edukację a policja powinna się zajmować tylko „dużymi graczami” a nie łapać ludzi za skręta.
Produkcja konopi powinna zostać odbita z rąk przestępców i oddana Herbapolowi. Dystrybucja powinna być prowadzona przez apteki od 18 roku życia. Powinno być dopuszczalne posiadanie do 5 gramów. Powinno być też możliwie uprawianie do 5 sadzonek (osoby pełnoletnie). Jednocześnie powinno się drastycznie zaostrzyć kary za niekontrolowany obrót, łącznie z odstępowaniem "za darmo". Chcesz palić, musisz kupić w aptece i mieć rachunek albo samemu wyhodować i móc to udowodnić że to z Twojej hodowli, inaczej idziesz siedzieć. Prawda jest jednak taka, że na nic wszystkie zakazy czy strzaszenie karami, bo jedynie człowiek wywodzący się ze zdrowej rodziny o ustabilizowanych konserwatywnych wartościach będzie potrafił najzwyczajniej się oprzeć pokusie, a nawet jeśli ciekawość popchnie go i „spróbuje” to nie stanie się niewolnikiem trawki, tak samo jak gdy czasem napije się obecnego wszędzie alkoholu nie stanie się alkoholikiem. Nie ma bowiem możliwości by złamać zasadę "jest popyt to i jest podaż" – skoro ludzie chcą palić to rzadna siła im tego nie zabroni. To po prostu jest farsa i marnotrawstwo publicznych pieniędzy. Sądzę jednak, że światowy narkobiznes rękę sobie odetnie a będzie do upadłego bronić obecnych przepisów kryminalizujących za posiadanie. Zbyt wiele współczesnych procesów związanych z tak zwanym New World Order zazębia się o narkotyki aby pozwolić ludziom zająć się tym problemem na poważnie, bez obłudy polityków prawicy czy lewicy i realnie zwyciężyć. Prawica zapewne dalej będzie straszyć swoich wyborców a lewica obłudnie obiecywać legalizacje – oba obozy dalej będą zbijać na tym problemie polityczny kapitał tak samo jak Ameryka która z jednej strony kreuje terroryzm tylko po to by zaraz potem posługiwać się nim jak straszakiem i obiecywać, że tylko ona obroni przed nim obywateli wywołując jednocześnie strach do manipulowania ludźmi i światową gospodarką. Tutaj trzeba by było upadku meteorytu lub inwazji kosmitów by coś zmienić, podobno amerykańska masoneria nad tym drugim już pracuje :]
P.S. Z racji swojego zawodu, byłem kiedyś operatorem kamery na planie zdjęciowym gdzie główną gwiazdą była oczywiście Olga "KORA" Jackowska. Przybyła tam razem z Sipowiczem i tym swoim pieskiem. Jest takie powiedzenie, że zwierzę upodabnia się do właściciela – święta racja! Przez cały dzień zdjęciowy i jeszcze długo potem nie mogłem rozstrzygnąć, czy bardziej do szału doprowadzał mnie ten biegający, szczekający wku*wiający piesek czy jego zadufana w sobie i z pretensjami pełna "artystycznego" pozerstwa właścicielka. Pamiętam, że uderzył mnie za to spokój Sipowicza, ja na jego miejscu bym ją chyba sprał przy ludziach krzesłem albo co bym miał pod ręką, jednak samemu Sipowiczowi nie poświęciłem wtedy wiele rozmyślań. Dopiero teraz do mnie to dotarło gdy zastanawiałem się jak w takim cyrku na co dzień spokój ducha zachowuje Sipowicz sprawiający wtedy wrażenie nad wyraz opanowanego. Doszedłem do wniosku że on po prostu musi palić trawę by się uspokoić i nie popełnić rękoczynów. Można powiedzieć, że jego twierdzenia o medycznym eksperymencie z marihuaną mogą być poniekąd prawdziwe, to taki medyczny eksperyment z zakresu terapii kochanków, gdy z jednej strony ciężko się rozstać a z drugiej ciężko wytrzymać razem :]
Gdy zdecyduje sie na nowy portal blogerski, podam tutaj linka do swojego nowego bloga. Póki co mozna mnie czytac i ogladac moje materialy tutaj: http://www.youtube.com/user/ewidentnyoszust https://www.facebook.com/EwidentnyOszust