Powoli zbliża się koniec spisu powszechnego. Pewne grupy i koterie polityczne wiązały z tym faktem wielkie nadzieje. I czekają z napięciem na efekty.
Kopnij w rzyć autonoma
Powoli zbliża się koniec spisu powszechnego. Pewne grupy i koterie polityczne wiązały z tym faktem wielkie nadzieje. I czekają z napięciem na efekty. Autonomistom śląskim zaczęły puszczać nerwy, bo okazuje się, że nie ma pewności ile osób z tych co deklarowali poprzednio tzw. narodowość śląską zrobi to teraz. Nie ma również pewności, czy ci co zadeklarują narodowość śląską zostaną prawidłowo odnotowani przez rachmistrza, bowiem nie ma jednoznacznej wykładni, czy można taką narodowość wpisać w ankiecie. RAŚ napina muskuły, straszy protestami, ale na szczęście te muskuły nie są zbyt prężne, bo większość ślązaków nie zauważa tych kwestii. Nie pomogą również plakaty RAŚ nawołujące do deklarowania narodowości śląskiej.
Jeżeli przyjrzymy się dzisiejszemu Śląskowi pod względem ludnościowym, to wyłania nam się obraz diametralnie inny niż pokazują nam autonomiści śląscy. Dzisiejsi mieszkańcy Śląska, to w większości potomkowie pokolenia, które napłynęło na te tereny przynajmniej z dwóch powodów.
Po pierwsze – mam tu na myśli powojenne pokolenie repatriantów ze wschodu. Grupa ta w większości należała do inteligencji, zapełniając z powodzeniem lukę spowodowaną niechęcią ślązaków do podnoszenia swojego wykształcenia. To ta grupa miała wpływ na szkolnictwo podstawowe, wyższe. Z tej grupy wywodziła się również (choć w mniejszej ilości) późniejsza wyższa i średnia kadra techniczna
Po drugie – kolejną grupę stanowi pokolenie emigracji zarobkowej lat 60 i 70 minionego wieku. Obydwie te grupy napływowe nie miały wcześniej styczności ze śląskością.
W tym społecznym i kulturowym śląskim tyglu nastąpiło wymieszanie wszystkich ze wszystkimi. Dlatego odwoływanie się dzisiaj autonomistów do tradycji przedwojennej autonomii śląska jest anachronizmem.
Oczywiście pozostało na Śląsku przekonanie o pewnej odrębności względem pozostałych regionów Polski, ale wynikają one z innych przesłanek niż przed II Wojną Światową. Wtedy, autonomia Śląska nie była skierowana przeciw Polsce. Manifestowano swoją odrębność, ale nikt śląskości nie traktował jako obcego żywiołu narodowego. Separatyzm wspierany i organizowany był przez ludność niemiecką zamieszkującą Górny Śląsk. Był jednoznacznie proniemiecki. Z opisów Karlika z Kocyndra wynika, że to co odróżniało na Górnym Śląsku Polaków od Niemców, to gwara śląska. Niemcy jednoznacznie zaliczali gwarę śląską do żargonu słowiańskiego nazywając ją – rozwodnionym językiem polskim. W istocie gwara śląska była i jest najdawniejszą mową polską, zawierającą w sobie zwroty, którymi posługiwała się ludność XIII wiecznego Śląska. Odnajdujemy w niej zwroty czeskie oraz spolszczone słowa niemieckie.
Dziś jednym ze sztandarowych argumentów RAŚ za autonomią jest właśnie gwara, która ma podobno wyróżniać od Polski. Dziwna to argumentacja autonomistów, wynikająca zapewne z pomieszania pojęć i chęci znalezienia na siłę argumentów za odrębnością. Jak może polskość nie być Polska. Chyba jednak gwara śląska nie jest tak pewnym argumentem za autonomią dla samych działaczy RAŚ, co potwierdza fakt nie posługiwania się gwarą przez szefa autonomistów Pana Gorzelika.
Wydaje się, że w działaniach RAŚ chodzi o znalezienie za wszelką cenę pretekstu do stworzenia tzw. precedensu kosowskiego. Bo ich mocodawcy dobrze płacą i oczekują konkretnych efektów.
Do bycia ślązakiem nie jest nam potrzebny RAŚ, tylko pamięć o tradycji i kulturze śląskiej, która jest polskością. A nam pozostaje nic innego jak wzywać wszystkich Ślązaków do akcji pod hasłem: KOPNIJ W RZYĆ AUTONOMA!!! Trzeba im odpłacić za zniewagi, które niedawno spotkały powstańców śląskich.
To jest blog dla tych którzy nie wiedza, ze gwara slaska to najdawniejsza mowa polska. Na pohybel autonomistom. My som poloki!!!