– Miasto latem ma to do siebie, że proponuje ciekawią i różnorodną ofertę kulturalną – oznajmiła mama Łukaszka przeglądając „Wiodący Tytuł Prasowy”.
– Miasto latem ma to do siebie, że proponuje ciekawią i różnorodną ofertę kulturalną – oznajmiła mama Łukaszka przeglądając "Wiodący Tytuł Prasowy".
– Słusznie! – zaskakująco zgodził się z mamą dziadek i zaproponował, że zabierze wnuka do muzeum…
– Żadnego muzeum! – wystraszyła się mama. – Jeszcze nasiąknie nacjonalizmem! Po co mu te zatęchłe relikty przeszłości! Ludzie! Ludzie są ważni! Niech zobaczy, jacy wielcy Polacy żyją obok nas! Na przykład… – mama znów zerknęła do gazety. – Na przykład jest spotkanie ze znanym ekspertem od geografii! Łukasz idziesz! A ty – zapowiedziała tacie Łukaszka – idziesz z nim! Musicie więcej przebywać razem, stworzyć intymną, rodzinną więź! Bo potem wyrośnie na przykład z niego…
– Nie chcę – odparł bez przekonania Łukaszek, bo wiedział, że i tak jego opór nie na wiele się zda. I faktycznie. Mama nawet nie słuchała jego protestów, tylko wzięła go za rękę, wzięła tatę za rękę, i poholowała ich w stronę drzwi.
Pojechali autem do centrum miasta i udali się do budynku, w którym miało odbyć się spotkanie ze znanym ekspertem geograficznym. Na sali zgromadziło się trochę ludzi.
– witam wszystkich – powitał ich ekspert. – W celu uniknięcia personalnych ataków, w których lubują się niektóre odpady społeczne, od razu chcę zaznaczyć, że jestem ekspertem od geografii. Byłem na wszystkich siedmiu kontynentach i dzisiaj chciałbym państwu opowiedzieć o lasach. Na tym siódmym kontynencie spotkałem kiedyś… – i pan ekspert zaczął opowiadać o pięknie fauny. Po sali krążyły tymczasem szepty: "siedem? jakie siedem?". Pan ekspert zakończył wykład i zapytał czy są jakieś pytania.
– Ja mam – wstał jakiś facet. – Wymienił pan siedem kontynentów. Czy to aby nie pomyłka?
– A przecież prosiłem aby powstrzymać się od ataków personalnych – poprosił ekspert. – Zdupczaj pan stąd! Czy są jakieś inne pytania?
– Wymienił pan siedem kontynentów – wstała sąsiadka faceta, który przed chwilą został skarcony. – Może pan je wymienić?
– Trzeba być dupą z geografii… – zaczął ekspert, ale kobieta mu przerwała:
– A bo to różnie ludzie liczą.
– Podaję państwu jedyną, oficjalną, prostą jak dupa listę kontynentów, do której należy odnosić się z szacunkiem! – zaznaczył pan ekspert. – Afryka! Ameryka Południowa! Ameryka Północna! Antarktyda! Australia! Eurazja! I Wolin!
Na sali zapadła lekka konsternacja.
– Wolin pan powiedział? – upewniła się kobieta.
– Ma pani dupę zamiast uszu?! – zezłościł się ekspert. – Oczywiście, że Wolin jest kontynentem!
– Na jakiej podstawie pan tak twierdzi? – spytał tata Łukaszka.
– Jak to, pyta pan poważnie? Nie wie pan? – dziwił się ekspert. – Pan powinien się na dupie zarumienić ze wstydu! Jak można uważać, że Wolin to nie kontynent!
– To wyspa – odezwał się ktoś z sali.
– Australia też wyspa. Albo Antarktyda. Samotna na morzu jak dupa – replikował ekspert. – Dlaczego to Wolin nie może być kontynentem? Tyle lat! Tyle zasług! Czasu miejsca nie starczy aby wyliczyć! Dla tylu ludzi jest oparciem! Możemy długo tak rozmawiać. – Wolin nie może być kontynentem, przecież są większe wyspy i nie są one kontynentem – zauważyła kolejna osoba.
– Ty dupku! – uniósł się ekspert. – Kim ty jesteś w ogóle, co? Odbierasz szacunek Wolinianom! odzierasz ich z godności bycia Kontynentalniakami!! Pamiętaj! Wyżej dupy nie podskoczysz!
– Tak pan mówi, jakby ten tytuł Kontynetalniaka był jedynym wyznacznikiem szacunku, a na pewno na Wolinie są osoby, które są godne szacunku, nie ze względu na to kim są czy nie są, ale ze względu na to robią…
– Przepraszam bardzo! – odezwał się ktoś z sali. – Ale ten wykład nie jest o Wolinie, tylko o lasach…
– Ale nasz ekspert powołał się na Wolin jako na siódmy kontynent.
– To co, z całego wykładu zapamiętał pan tylko tyle? Wolin to nie kontynent, Wolin to nie kontynent.
– Bardzo mnie cieszy pani wykład – deklarowała ekspertowi jedna pani. – Jakie pan mówił słowa! Piękne, proste, prawdziwe, potrzebne, porywające, pieprzne, podniecające…
– Bzdury pan gada! – rzucił ktoś do eksperta. – Wolin to wyspa i tylko wyspa! Żaden kontynent!
– Dupa!! – zareplikował inteligentnie ekspert. – Jeśli odmawia pan pięknej, polskiej wyspie tytułu kontynentu, to jest pan polaczkiem przez małe pe i w dużym cudzysłowie!! Taka okazja, taka promocja na świecie! Ale nie!! Wyście się uczepili jednej rzeczy i nie! Co z was za Polacy, co z was za patrioci, co z was za katolicy, że odmawiacie Wolinowi tytułu kontynentu!!!
– Wy musicie zohydzić eksperta w naszych oczach – dowodził inny pan. – Bo dla was bohater może być tylko jeden! Ten człowiek, który nie ma żadnych praw, żadnych podstaw by mienić się bohaterem! Podli zazdrośnicy!
– Chodzi nam tylko o kwestię czysto geograficzną… – przebił się tata Łukaszka, ale ekspert się nie poddawał.
– Wy gnoje, synowie gnojów! Wy świnie ludzkie! Dupę mi możecie lizać, a ja i tak zdania nie zmienię! – darł się ekspert.
– A dla nas Wolin jest kontynentem i co nam zrobicie?! – zwolennicy eksperta ujęli się pod boki i patrzyli na pozostałych rozbawionym, złośliwym wzrokiem. – Można rzec: kontynentem honoris causa! I co?! Nie zakażecie nam nazywać Wolin kontynentem! Wolin to kontynent, Wolin to kontynent…
Co działo się dalej nie wiadomo, bo tata i Łukaszek, wraz z wieloma innymi widzami, opuścili spotkanie.
– Ha! Tchórze! – triumfował ekspert. – Nie wytrzymaliście siły moich argumentów! Wyp***dalać, dupki! Acha, i jeszcze jedno! Nie macie więcej wstępu na moje wykłady! Za chamstwo i kłamstwo!
– I jak było? – spytała mama Łukaszka gdy wrócili do domu.
– Do dupy – skrzywił się Łukaszek.
I został skrzyczany przez mamę, że kulturalni europejczycy nie używają takiego słownictwa.
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!