Niedawna wizyta prezydenta Trumpa w Polsce dała powód do głębszych refleksji i to zarówno z polskiej jaki i amerykańskiej perspektywy.
Jedna z publikacji analizująca sytuację z tej drugiej perspektywy[i] zawiera stwierdzenie, które również Polakom powinno dać dużo do myślenia, cytuję:
“Donald Trump does not want to be like a Polish king, who depended on his gentry and the Sejm and could not make a step without their approval. He certainly does not know what this particular feature of the Polish political system caused a trouble to this once great country, stretching from the Baltic to the Black Sea.”
“Donald Trump nie chce być naśladowcą polskich królów, którzy zależni byli od szlachty i Sejmu i nie mogli zrobić kroku bez ich zgody, choć nie ma świadomości że ta cecha polskiego systemu politycznego ściągnęła kłopoty na to niegdyś wielkie państwo rozciągające się od Bałtyku do morza Czarnego.”
Niestety, trudno polemizować z powyższym stwierdzeniem. Polskie sobiepaństwo zapoczątkowało proces degrengolady Wielkiego Narodu, który do dziś jest kontynuowany głównie dzięki infantylnej emocjonalności, każącej Polakom kochać swych pochlebców i nienawidzić tych, którzy wytykają im wady. Pomijając niekończącą się plejadę historycznych tego przykładów, przejdę do wspomnianej wizyty Trumpa w Warszawie.
Pomińmy więc miłą polskiemu uchu retorykę prezydenta USA, bowiem słowa to tylko słowa. Liczą się natomiast fakty.
A fakty są następujące:
-Rosja osaczona przez Zachód i sponsorowanych przezeń islamskich terrorystów nie ma żadnych agresywnych planów w stosunku do Polski. Biorąc pod uwagę wieloletnią już kampanię propagandową lansującą teorię o następującej rosyjskiej agresji, której to nawet najmniejszych symptomów nie widać w rzeczywistości, należy skonkludować całkowitą bezpodstawność wspomnianych enuncjacji.
-Wojna gospodarcza prowadzona z Rosją na polecenie Zachodu dobija resztki polskiej realnej gospodarki i powoduje negatywne skutki polityczne dla III RP.
-Wspieranie banderowskiej Ukrainy i otwarcie się na emigrację z tego kraju nie można zakwalifikować inaczej niż zdradę stanu.
-Sprowadzenie do Polski amerykańskich wojsk okupacyjnych, to kolejna zdrada stanu, w całym szeregu tychże w żałosnej historii III RP.
Na tym tle wizyta Trumpa widzi się jedynie jako próba wyciągnięcia z polskiego wasala dodatkowych korzyści związanych ze sprzedażą droższego amerykańskiego gazu i bezużytecznego sprzętu wojskowego przeznaczonego do prowadzenia wojen rakietowych z Rosją, a nie jak wymaga tego Polska Racja Stanu, broni do wojny lądowej z Niemcami i obrony terytorium przed zalewem islamskich i banderowskich agresorów.
Przy czym obecna władza zachowuje się jakby dopiero co spadła z księżyca. Wrzaskliwą „patriotyczną” retoryką i kosmetycznymi pociągnięciami, jak np. dodatki na dzieci, usiłuje zamaskować główny cel jej sponsorów polegający na wciągnięciu Polski w konflikt z Rosją na podobieństwo ukraińskiego.
Społeczeństwo, którego pamięć ogranicza się do dnia dzisiejszego, nie wie że PiS i panowie Kaczyńscy uczestniczą w polityce III RP już od jej zarania i ponoszą współodpowiedzialność, za niezliczone zbrodnie dokonane przez „elity” na Polskim Narodzie.
Społeczeństwo, którego pamięć ogranicza się do dnia dzisiejszego, jedyną alternatywę dla obecnej władzy upatruje w łajdackiej organizacji ukrywającą się pod nic nie znaczącą nazwą Platforma Obywatelska.
Społeczeństwo pozbawione autentycznych elit znajduje się w ostatnim stadium anihilacji, czy to w wyniku konfliktu nuklearnego, czy też dalszej migracji z i na terytorium państwa polskiego.
Unikajacy stereotypów myslowych analityk spraw politycznych i gospodarczych Polski i swiata