Konin, zażalenie na „policjantów” i Izbę Wytrzeźwień
02/05/2012
936 Wyświetlenia
1 Komentarze
44 minut czytania
Kuriozalne zdarzenie. Może jakiś koncern piwowarski, browar lub Adam Michnik pomoże – w Koninie zjednoczone siły „Policji”, Straży Miejskiej i Izby Wytrzeźwień walczą ze spokojnym człowiekiem idącym do domu PO piwie
pojazd użyty do okazania mi pogardy przez "policjantów" – zdjęcie zrobione w następnym dniu i w innym miejscu
Wrzucam prawie w całości moje wypociny – może jest jakiś prawnik na sali i doradzi co zmienić dodać etc.
Nazwisko jednego z podających się za policjantów to:
Sebastian Wiśniewski
– sierż. KMP w Koninie.
Nazwiska drugiego nie znam jeszcze ale zamierzam ustalić w toku rozprawy. Powinienem też opublikować w Internecie. Działali przecież wspólnie i w porozumieniu – zatem solidarnie powinni ponosić też odpowiedzialność.
Nie chcieli okazać legitymacji ani podać numerów służbowych. Jeden z nich obiecał, że na koniec czynności, obietnicy nie dotrzymał.
Podobnie też zachował się lekarz na Izbie – małolat podający się za lekarza, bo osobiście nie znam i nawet nie wiem, czy to lekarz, może felczer albo co – nie podał nazwiska, powiedział, że będzie w protokole. W otrzymanym protokole nie znalazłem jednak jego nazwiska, nawet się specjalnie nie dziwię – przecież to wstyd. Może ma chłopak odrobinę przyzwoitości?
W Izbie zaśpiewałem (odprowadzany do sali) – fragment kantyku dedykowanego "policjantom" i pracownikom Izby / właściwie to Kantyczki
-
Co nam hańba, gdy talary. Mają lepszy kurs od wiary! Wymienimy na walutę. Honor i pokutę!
-
3 Kwi 2009 – 5 minut(y) – Przesłany przez: Ognisty89
JESZCZE MOŻE DODAM, ŻE PO UMIESZCZENIU Z TYŁU POJAZDU W ZAMKNIĘTEJ JAKBY KLATCE demonstrowali OSTRĄ JAZDĘ – RUSZANIE Z KOPYTA I OSTRE HAMOWANIE / CHAMOWANIE JAK KTO WOLI 🙂
Konin, 1 maja 2012 r.
Piotr Stróż
zam. Konin, ul. [to akurat wykasowałem, ;)]
Sąd Rejonowy
w Koninie
Zażalenie
na doprowadzenie i umieszczenie w Izbie wytrzeźwień
Na podstawie art. 40 ust. 3 a Ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi
(Dz. U. z 2002 r. Nr 147, poz. 1231 z późn. zm.), zwanej dalej ustawą domagam się zbadania zasadności i legalności doprowadzenia, jak również decyzji o zatrzymaniu oraz prawidłowości ich wykonania.
Do zdarzenia doszło 26.04.2012 o godz. 23:30. “Policjanci” we współpracy z pracownikami Izby Wytrzeźwień
w stosunku do mnie nie tylko nadużyli uprawnień wykorzystując pełnione funkcje, upokorzyli mnie naruszając moją nietykalność osobistą, zmuszając do zmiany poglądów na temat tzw. „przyjaznego państwa”, pognębili, godząc w moją godność osobistą – ale również zhańbili reprezentowane przez nich organa i instytucje publiczne dopuszczając się szeregu skandalicznych zachowań sprzecznych z normami przyzwoitości.
Od momentu zatrzymania mnie na ulicy Grunwaldzkiej w Koninie 26 kwietnia 2012 o godz. 23:30 do chwili wypuszczenia z Izby Wytrzeźwień po godzinie 8:00 w dniu następnym tj. 27 kwietnia 2012 r. dopuścili się w stosunku do mnie szeregu bezprawnych i nieprzyzwoitych działań, które określiłbym jako “polowanie na frajera”.
Nie zawaham się nazwać chamskim ich zachowania.
W szczególności:
- wyszydzano i obrażano mnie osobiście,
- drwiono z prawdy obiektywnej i materialnej oraz mojego poczucia przyzwoitości,
- wygłaszano kłamstwa i wyolbrzymiano fakty (“prawie jeden promil”, “środkiem drogi”),
- potwierdzano nieprawdę (uwidocznione w Protokole zapisy np.: odnośnie utrzymywania równowagi, oświadczenia na temat stanu zdrowia),
- dopuszczono się nieprzyzwoitych i niewspółmiernych do sytuacji ataków werbalnych i użycia nieuzasadnionej moją postawą przemocy fizycznej (szarpanie, popychanie, wepchnięcie do pojazdu, wyrwanie z ręki dowodu osobistego i zabór telefonu komórkowego z wewnętrznej kieszeni kamizelki przez „policjantów”),
- nadużycia władzy, przekroczenia uprawnień (“wie pan gdzie spędzi najbliższą noc – w izbie wytrzeźwień” – zakomunikowano mi po przymuszeniu do dmuchania w alkomat – jeszcze przy zatrzymaniu na ul. Grunwaldzkiej, podczas gdy lekarz mógłby przecież, zgodnie z prawem, zdecydować inaczej po dowiezieniu na Izbę i rzetelnym zbadaniu),
- zignorowano moje żądana: badania krwi i powiadomienia żony o zatrzymaniu z Izbie Wytrzeźwień,
- dopuszczono się rażącego naruszenia szeregu obowiązujących w Polsce norm prawnych oraz postanowień Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (Convention européenne de Droits de L’Homme).
Naruszono między innymi przepisy Ustawy z dnia 6 kwietnia 1990 r.
o Policji art. 14 ust. 3: “Policjanci w toku wykonywania czynności służbowych mają obowiązek respektowania godności ludzkiej oraz przestrzegania i ochrony praw człowieka.”
i ust 6 tej ustawy: “Czynności wymienione w ust. 1 powinny być wykonywane w sposób możliwie najmniej naruszający dobra osobiste osoby, wobec której zostają podjęte.”.
Odniosłem wrażenie, ze stałem się ofiarą jakiegoś polowania na klienta dla Izby Wytrzeźwień i nagonki, w której potraktowano mnie jako “frajera” do wlepienia mandatu. Być może budżet państwa poprzez nieudolne rządy obecnej ekipy został doprowadzony do takiego stanu zapaści i szuka się w ten sposób – “na siłę” – zwiększenia przychodów kosztem najuboższych. Mam jednak nadzieję, że nie wynika to z dyspozycji rządzących a jedynie z buty, nadgorliwości, czy też braków: kultury, wykształcenia, znajomości prawa, empatii lub też elementarnej ogłady u tych funkcjonariuszy.
Jestem osobą niepełnosprawną i utrzymuję się z renty – dostaję po potrąceniach z ZUS tylko 258,10 zł miesięcznie. Nie byłem zatem zachwycony propozycją ukarania mandatem ani przewiezienia na Izbę, a już szczególnie uiszczenia opłaty za pobyt w niej. Próbowałem polemizować z niesłusznymi (moim zdaniem) zarzutami ‘policjantów”
i żądałem badania krwi na zawartość alkoholu – a nie alkomatem. Niestety w odpowiedzi doczekałem się jedynie jeszcze zwiększonej agresji i oskarżeń o “utrudnianie”.
UZASADNIENIE
“Protokół doprowadzenia osoby w celu wytrzeźwienia” z datą “26.04.2012”, który otrzymałem przy wyjściu z Izby Wytrzeźwień 27.04.2012 r. około godz. 8:00 zawiera nieprawdziwe stwierdzenia, kłamstwa i pomówienia mojej osoby i tak np. napisano tam:
“będąc w stanie nietrzeźwości szedł środkiem drogi, miał problem z utrzymaniem równowagi, nie korzystał z chodnika oraz przejścia dla pieszych na ul. Grunwaldziej a Gwoździarskiej w Koninie”.
– owszem wypiłem w tym dniu kawę i piwo w pobliskim pubie (nie w bramie czy na ulicy) w czasokresie datowanym od godz. 18:30 do około 22:30. Natomiast nie jest prawdą jakobym miał problem z utrzymaniem równowagi, nie korzystał z chodnika oraz przejścia dla pieszych. To kłamstwa.
Po umieszczeniu w Izbie Wytrzeźwień i wprowadzeniu do śmierdzącego pomieszczenie, gdzie spędziłem noc, stawałem nawet na głowie (asany jogi), co zapewne uwieczniły umieszczone tam kamery. Skoro nie miałem problemu z utrzymaniem równowagi na głowie, to na nogach tym bardziej nie mogłem mieć godzinę wcześniej.
Dowód: – nagranie z kamer w Izbie, może też potwierdzić współzatrzymany z łóżka obok, który wyszedł przede mną – rano mówił, że jestem wysportowany – musiał zatem widzieć jak staję na głowie i wykonuję inne ćwiczenia.
Nie zbadano mnie na zawartość alkoholu we krwi, chociaż żądałem takiego badania. Żądanie to zignorowano również w Izbie Wytrzeźwień. Początkowo odmawiałem poddania się badaniu przy użyciu alkomatem ale zostałem do tego przymuszony przy użyciu siły fizycznej, gróźb
i słownej perswazji. Jeden z policjantów kiedy udawałem, że nie potrafię wydobyć ustnika
z opakowania sam otworzył folię zabezpieczającą ustnik i następnie przytknął mi alkomat
do ust wrzeszcząc, żebym dmuchał. Zastraszony dmuchałem. Zaraz po tym wyraźnie zadowolony „policjant” oświadczył mi, że tę noc spędzę w izbie.[prorok jakiś? tu słowa dotrzymał, raczej ze względu nie na zdolności profetyczne a na nieformalny układ z pracownikami Izby]
Moim zdaniem nie byłem w stanie nietrzeźwości, a jedynie mogłem być w stanie wskazującym na spożycie alkoholu. Nie wiem nawet, czy urządzenie jakim dysponowali funkcjonariusze pokazało faktycznie wynik taki jaki mi odczytano, czyli 0,40 promila (nie pokazano mi ekranu ani nie dostałem wydruku), a także czy było sprawne, czy działało w tym dniu właściwie i czy posiadało stosowny certyfikat oraz świadectwo legalizacji źródła zasilania (homologacja), jeśli takowe są wymagane. Natomiast wiem, że zapewne ze względu na mój stan zdrowia i zaburzenia trawienne – w moim konkretnym przypadku alkomat wykazuje zawyżony wynik w stosunku do stanu faktycznego zawartości alkoholu we krwi. Dlatego żądałem badania krwi. Tłumaczyłem, że mam problemy zdrowotne i wskazania alkomatu mogą nie być rzetelne w wyniku zaburzeń procesu trawiennego oraz nie spożywania posiłku od dłuższego czasu – w tym dniu nie jadłem od południa, bo nie miałem co jeść po wyjściu z domu. Około południa do godziny 16 byłem w bibliotece, a potem udałem się do “Starego Konina” w celu uzyskania pomocy prawnej. De facto jej nie otrzymałem, a ponieważ jestem alkoholikiem postanowiłem na tę okoliczność wypić piwo.
Podobny nieuzasadniony zarzut Policji postawiono mi również poprzednio – w dniu 29.06.1994r. – na podstawie badania alkomatem ustalono 0,31 promila, natomiast badanie krwi wykazało zawartość faktyczną alkoholu 0,09 promila – czyli dopuszczalną.
Dowód: – Orzeczenie Kolegium d/s Wykroczeń przy Sądzie Rejonowym w Koninie
z 18.08.1994 w sprawie A – 1731/94 uniewinniające mnie od zarzucanego przez Policję wykroczenia określonego w art. 87 § 3 KW oraz akta tej sprawy.
Dlaczego zatem ignorowano i zlekceważono moje prośby o zbadanie krwi, skoro niby alkomaty działały poprawnie. Otóż (moim zdaniem) celowo, bo badanie krwi prawdopodobnie wykazałoby poniżej 0,5 promila, a być może nawet poniżej 0,25 i wtedy nie mogli by mnie zgodnie z obowiązującym prawem zatrzymać w Izbie. Uniemożliwiono mi w ten sposób udowodnienie, że nie znajdowałem się w stanie nietrzeźwości – przymuszając jednocześnie do pobytu w Izbie i uiszczenia opłaty.
Z literatury przedmiotu jest mi już też wiadomym, że jeśli nie stwarzam zagrożenia dla innych – nawet jeśli bym był w stanie nietrzeźwości – to mogłem zostać odwieziony wtedy do domu, a nie do Izby, ponieważ nie byłem agresywny. I tak np. na stronie rządowej w Interneciewww.pg.gov.pl/upload_doc/000000363.doc znalazłem dokument[DOC] Marek Mozgawa, w którym wyraźnie wskazuje się na taką możliwość:
“Doświadczenia praktyki wskazują na to, że jeżeli osoba znajdująca się w stanie nietrzeźwości nie stwarza zagrożenia dla innych oraz nie przejawia agresywności, to stwarza warunki do doprowadzenia jej do miejsca zamieszkania.” (Łukasz Cora, Zatrzymanie administracyjne na podstawie art. 40 ust. 1 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi).
Opisywany tu przypadek nie ma charakteru jednostkowego wybryku funkcjonariuszy konińskiej Policji. Swego czasu opisywani byli w Internecie. Ten mój przypadek prawdopodobnie też nie pozostanie bez stosownego nagłośnienia, albowiem przebrała się miarka.
Z podobnymi przypadkami ataków rozwydrzonych młodzieńców nadużywających uprawnień spotkałem się również w przeszłości, a słyszałem też o podobnych przypadkach, które dotknęły innych. Kiedyś obserwując akcję terrorystów przy dworcu PKP w Koninie zostałem przez jednego z nich odepchnięty i uderzony. Chłopaki pokazują swoją wyższość, czy też “kto tu rządzi” – niestety kosztem spokojnych ludzi – nie zakłócających ładu ani porządku publicznego, ani nie zagrażających nikomu. Tymczasem wielokrotnie widziałem, że grupka bandytów przeklinających i zachowujących się agresywnie nie bywa nawet zaczepiana przez takie patrole policyjne. Nie wiem czy się ich boją, czy może mają jakiś układ z kolesiami, ale to właśnie zakłócających porządek i zagrażających bezpieczeństwu obywateli chuliganów powinno się ścigać i karać, a nie spokojnych przechodniów. Poprzednio nie skarżyłem się na takie incydenty – też z obawy przed ewentualną zemstą wyrostków, niegodnych miana stróżów prawa. Obecnie jednak przebrała się miarka i nie zamierzam dalej siedzieć cicho, tym bardziej, że sprawa ta zagraża moim żywotnym interesom i grozi utratą lub ubytkiem istotnej części dochodów (utrzymania). Z poprzednich zdarzeń wspomnę jednak, by nie być gołosłownym przypadek agresywnego zaatakowania mnie w dniu 12 lipca 2006 r. o godz. 2:30 w Koninie przy ul. Aleje 1 Maja przez 3 ubranych na czarno mężczyzn poruszających się busem (prawdopodobnie marki Mercedes, kolor szary, numerów rejestracyjnych w tym przypadku nie zapisałem), którzy podawali się za funkcjonariuszy Policji. Szedłem spokojnie sam alejami w kierunku basenu, gdy z piskiem opon podjechali ci trzej panowie i dopadli mnie jak nie przymierzając jakieś wściekłe psy spuszczone ze smyczy. Wyskoczyli z samochodu i eksponując agresywne ponad miarę zachowanie dokonali zatrzymania mnie, wylegotymowania i rewizji osobistej. Kazali najpierw wyciągnąć wszystko z kieszeni i pokazać zawartość plecaka, a potem jeszcze wyciągnąć ręce do przodu i obmacywali mnie dotykając również narządów “intymnych”. Ten za kierownicą przeglądał mój telefon komórkowy – dwukrotnie polecił mi odblokować i sprawdzał ostatnie połączenia. Również nie mieli widocznych numerów służbowych a prośbę o okazanie legitymacji zlekceważyli. Jeden z nich powiedział “co tu pisze” (poprawniej byłoby: co tu jest napisane) – wskazując napis – zastraszony odczytałem na głos, że “Policja”. Wtedy tenże wyraźnie zadowolony skonkludował: “no właśnie policja państwowa, nie żadna plastikowa”. Akcja trwała około pół godziny. Około godz. 3:00, jak odjechali zadzwoniłem na numer alarmowy, żeby sprawdzić, czy to faktycznie była policja, czy mieli prawo mnie tak potraktować, w szczególności obmacywać i dokonać szczegółowej rewizji. Dość starannie przetrzepali mój plecak przyglądając się mu i wszelkim zakamarkom. Badali też szczegółowo oglądając każdy przedmiot z kilku stron, jakbym był groźnym przestępcą lub terrorystą. Ten plecak był skórzany. Po renowacji (odnowiłem go i pomalowałem specjalną brązową farbą do skór) stanowił tzw. “full wypas”. Może się im spodobał? W dniu 25 września 2006 r. został mi ten plecak skradziony na terenie klubu MCC w Koninie przy ulicy Dworcowej wraz z zawartością, dowodem osobistym i telefonem komórkowym. Przypadek? Być może. Niemniej jednak nie można wykluczyć, że już wtedy namierzyli mnie lub nabrali ochoty na mój skórzany plecak, który chyba im się podobał, skoro tak dokładnie go przeglądali. Zgłosiłem tę kradzież na Policję. Sprawa jednak została umożona jeszcze przed końcem roku 2006 (Sygn. akt 1 DS 1869/06 – Prokuratury Rejonowej w Koninie i RSD 1539/06 – Komendy Miejskiej Policji).
Nie dotyczy to zresztą tylko konińskiej Policji – 08.09.2006 w Strzegomiu tamtejsza policja dopuściła się przekroczenia uprawnień, bezzasadnego zatrzymania mnie i przymuszania do zakupu laptopa, śledztwo [oczywiście] umożono – Prokuratura Rejonowa w Świdnicy (Sygn. akt 2 Ds 2528/06/Sw), pomimo powiadomienia o incydencie również organów centralnych. Tamtejsza Policja po prostu chciała pomóc sprzedawcy, który był spokrewniony z funkcjonariuszem, jak się dowiedziałem sam osobiście dopytując okoliczną ludność. Zapewne ustaleń tych nie poczyniły organa powołane do wyjaśnień.
Zastrzeżenia moje budzą też inne działania Policji w stosunku do mnie. Okazuje się, że skoro spożywałem alkohol (piwo) to już nie mam prawa do ochrony przed bandytami i ścigania sprawców przestępstwa na mój wniosek. Dopiero muszę wytrzeźwieć. 18 sierpnia 2009 r. około godz. 21:30 w pubie “Kocioł” przy ulicy Szeligowskiego w Koninie skradziono mi portfel z zawartością (gotówka, dowód osobisty, prawo jazdy, karty bankomatowe). Wezwałem Policję, pojazd podjechał pod ten pub i wyszedłem do nich a wtedy policjant zza szyby – nie wychodząc z samochodu – kazał mi dmuchać w alkomat. Odmówiono mi pomocy, ponieważ alkomat coś wykazał, nie pamiętam ile promili, ale przecież nie byłem pijany. Miałem pełną świadomość. Wypiłem wtedy chyba 2 piwa. Powiedziano mi jednak, że mam zgłosić ten przypadek kradzieży na komendzie jak już wytrzeźwieję i pojazd odjechał. Nawet nie weszli do baru. Gdyby weszli wtedy zaraz po zdarzeniu – zapewne było by możliwe ustalenie sprawcy, np. przepytanie barmana – przecież ten facet, który stał za mną i zniknął wprowadził rower – domniemam, że był zatem znany barmanowi. Nie prześledzono zapewne monitoringu kamer przy bankomacie. Dochodzenie umorzono dn. 23.09.2009 r. (Sygn. akt RSD-D-1134/09).
Policja służy zatem tylko do ścigania mnie za to, że wypiłem piwo a udzielić pomocy to mi nie może kiedy wypiłem? Alkohol nie jest substancją zakazaną. Kupić można go przecież legalnie w sklepie i w pubie – ale spożyć już nie, bo Policja wtedy może ścigać lub nie udzieli pomocy? Do takiego wniosku można dojść analizując ww. fakty. To jednak zapewne nie było intencją prawodawcy powołującego Policję (art. 1 Ustawy o Policji “Tworzy się Policję jako umundurowaną i uzbrojoną formację służącą społeczeństwu i przeznaczoną do ochrony bezpieczeństwa ludzi oraz do utrzymywania bezpieczeństwa i porządku publicznego.”).
Rozumiem zasadność zatrzymania w sytuacji, gdybym np. rozrabiał po spożyciu alkoholu albo stwarzał jakieś zagrożenie dla innych czy też dla siebie, w tym przypadku jednak tak nie było. Chłopcy chcieli lub musieli się wykazać – pozostaje logiczny wywód. Skoro jednak Policja opłacana jest ze składek obywatelskich, w tym też z moich podatków to mam prawo oczekiwać, że będzie zgodnie z przepisami ustawy o Policji stawać jednak w mojej obronie, czy szerzej spokojnych i praworządnych obywateli przed przestępcami, a nie odwrotnie występować przeciwko obywatelom i udawać, że nie dostrzega bandytów i chuliganów, bo ci są w grupie.
Do zdarzenia będącego bezpośrednią przyczyną napisania niniejszego zażalenia doszło około godz. 23:30 w dniu 26.04.2012 (czwartek), w Koninie, przy zbiegu ulic Grunwaldzkiej i Gwoździarskiej. Pojazd wyglądający na policyjny, o numerach rejestracyjnych HPUC514 z impetem zajechał mi drogę zatrzymując się na przejściu dla pieszych – szedłem wtedy chodnikiem wzdłuż ulicy Grunwaldzkiej w kierunku “Nowego Konina”. Z pojazdu wyskoczyło dwóch umundurowanych (ciemne stroje bez widocznych numerów służbowych lub nazwisk) młodych wiekiem mężczyzn w wieku około 25 – 30 lat, którzy zwracając się do mnie wyjątkowo niegrzecznie (używali połączenia podmiotowego pan i czasowników w formie odpowiadającej przejściu “na ty” – np. “szedłeś pan środkiem drogi”. Poprosiłem o numery służbowe lub legitymacje, tak by móc odczytać i zanotować numer i organ, który wydał legitymację, oraz nazwisko policjanta (art. 61 ust. 1 ustawy o policji). Jeden z funkcjonariuszy obiecał, że na koniec czynności i obietnicy nie dotrzymał. Zdążyłem jednak zapisać jedynie numer rejestracyjny pojazdu, kiedy zażądali dowodu osobistego a ja chciałem go tylko okazać w sposób umożliwiający wylegitymowanie, a nie dać w ich ręce, to w zaistniałej sytuacji już przeczuwałem zagrożenie z ich strony, które faktycznie później już się urealniło w postaci konkretnych działań. Nastąpiły groźby, szantaż, popychanie, szarpanie mnie i wepchnięcie do pojazdu. Działania te miały na celu przymuszenie mnie do dmuchania w alkomat – nie chciałem, żądając badania krwi.
Przy zatrzymaniu na ulicy Grunwaldzkiej nie stawiałem oporu ani też nie byłem agresywny. Agresję przejawiali za to podający się za funkcjonariuszy policji. Szarpano mnie i poniżano.
Z użyciem przemocy fizycznej (przymus bezpośredni) zabrano mi (pomimo moich protestów i bez mojej zgody) osobiste przedmioty::
– mój dowód osobisty, wyszarpując z ręki
– mój telefon komórkowy – wyciągając mi ten telefon z kieszeni kamizelki kiedy usiłowałem nagrać to co mówili dokonujący zatrzymania. Nagranie nie zachowało się – być może zostało skasowane przez funkcjonariuszy lub pracowników Izby Wytrzeźwień mających dostęp do tego urządzenia – również bez mojej zgody.
Po dowiezieniu mnie na izbę nie powiadomiono niezwłocznie o zatrzymaniu mnie w Izbie – pomimo mojego żądania, które ignorowano. Nie pozwolono mi również osobiście powiadomić żony Bożeny Stróż o zatrzymaniu mnie w Izbie ze swojego telefonu komórkowego, który to został mi zabrany przez policjantów 26.04.2012 około godz. 22:30 i nie zwrócony aż do dnia następnego. Dopiero po około 8 godzinach przetrzymywania mnie w Izbie – rano podczas wizyty pani lekarz w tym cuchnącym i momentami brudnym pomieszczeniu gdzie spędziłem noc – zobaczyłem, że innemu zatrzymanemu umożliwiła ona kontakt z domem, dzwoniąc na podany przez niego numer – wtedy ja również zacząłem głośno i rozpaczliwie prosić i błagać o taką możliwość skontaktowania się z rodziną i powiadomienia o zatrzymaniu mnie w Izbie Wytrzeźwień. Ta pani uspokajała mnie i myślałem, że chce się mnie w ten sposób pozbyć, podobnie jak ci policjanci i pracownicy izby w dniu poprzednim, toteż jeszcze głośniej prosiłem i błagałem, składałem ręce w geście proszącym i ponawiałem te czynności wielokrotnie w nadziei, że może np. ktoś z kierownictwa traktujący serio prawo lub posiadający odrobinę empatii usłyszy lub zobaczy. Moje obawy i psychoza wynikały z obserwacji tego co się działo wcześniej – Pani ta jednak zareagowała odmiennie od poprzedniej zmiany – faktycznie sama zgodnie z obietnicą przyniosła mi za chwilę mój telefon i o godz. 8:13 wykonałem telefon do żony, powiadamiając ją o pobycie w Izbie.
Wcześniej żona ani nikt z mojej rodziny nie został powiadomiony o fakcie zatrzymania mnie w Izbie. Żona dzwoniła do mnie 26.04.2012 o godz. 22:20 – połączenie odebrane – przypominała o terminie aktu notarialnego – odpowiedziałem, że właśnie wracam ze “Starego Konina”, gdzie byłem po poradę prawną a przy okazji odwiedziłem znajomych. Później wybierała mój numer telefonu wielokrotnie w dniu 27.04.2012 o godz. 07:02, 07:16, 07:29, 07:44, 07:53, 07:54, 07:56 i 08:02 – jak odczytałem ze spisu połączeń w telefonie.
Dopiero o godz. 08:13 kiedy pani lekarz przyniosła mi mój telefon powiadomiłem żonę o miejscu pobytu (zatrzymaniu mnie w Izbie).
Nie wiem jaki cel miało i czym było spowodowane takie działanie funkcjonariuszy i pracowników Izby Wytrzeźwień. Dla mnie w opisanych okolicznościach było ono jednak wyjątkowo dokuczliwe.
Dowód:
– przesłuchanie żony […], zam. Konin, ul.
– biling połączeń telefonicznych nru xxxxxxxxx (mój telefon komórkowy),
– rejestr (spis) połączeń odebranych i nieodebranych z i do mojego telefonu,
– bilingi rozmów z telefonów Izby Wytrzeźwień,
– zapis z monitoringu – kamery w Izbie Wytrzeźwień.
Pozbawienie mnie wolności bez określonego w ww. ustawie obowiązku zawiadomienia o uniemożliwienie mi po informowania o tym fakcie osób – w moim odczuciu wyjątkowo dotkliwie narusza moje prawa i gwarancje konstytucyjne, w tym np. do wolności i nietykalnosci osobistej (Konstytucja RP art. 41) i podlega karze zgodnie z kodeksem karnym (art. 189 § 1) w związku z czym również wnoszę o wszczęcie postępowania przeciwko funkcjonariuszom i osobom podejmujacym decyzję o moim zatrzymaniu.
W protokole napisano nieprawdę odnoście stanu mojego zdrowia. Nie tylko informowałem o chorobach (schizofrenia paranoidalna, i prawdopodobnie też klaustrofobia) i schorzeniach (problemy trawienne, bóle stawów kolanowych) ale również pokazałem dokumenty to potwierdzające, w tym o niepełnosprawności i o rencie. Miałem te dokumenty przy sobie ponieważ w tym dniu udałem się do Starego Konina na ulicę PCK, w celu uzyskania bezpłatnej pomocy prawnej. Ja wszedłem tam na chwilę pomimo tego, że już ktoś był w trakcie udzielania około 17:30 i otrzymałem oprócz informacji, o tym, że już mnie dzisiaj nie zostanę przyjęty również krótką odpowiedź na moje pytania oraz druk – oświadczenie potrzebne do wniosku o zwolnienie z kosztów sądowych – do wypełnienia.
Dowód: – nagranie z monitoringu Izby, z pewnością widać jak pokazuję dokument wyjmowany z plecaka. Natomiast fakt, że byłem po pomoc prawną z pewnością może potwierdzić pani prawnik, która jej tam udziela – Nie zostałem również “ustnie” pouczony o przysługujących mi prawach jak zapisano w protokole – kazano mi podpisać szereg dokumentów bez możliwości zapoznania się nawet z ich treścią, dopiero później w otrzymanym protokole przeczytałem, że mam takowe prawa na mocy ustawy, czyliust. 3 a. “Osobie doprowadzonej do izby wytrzeźwień, jednostki Policji, zakładu opieki zdrowotnej lub innej właściwej placówki utworzonej lub wskazanej przez jednostkę samorządu terytorialnego w warunkach, o których mowa w ust. 1, przysługuje zażalenie do sądu. W zażaleniu osoba doprowadzona lub zatrzymana może domagać się zbadania zasadności i legalności doprowadzenia, jak również decyzji o zatrzymaniu oraz prawidłowości ich wykonania.”
oraz ust. 6. pkt 2 “O umieszczeniu w izbie wytrzeźwień zawiadamia się niezwłocznie: w przypadku innych osób – na ich żądanie, wskazane przez nie osoby.”
Niestety w moim przypadku pomimo żądania nie powiadomiono mojej żony, ani też nikogo z mojej rodziny i ucierpiałem na tym nie tylko ja osobiście ale i moja żona, która się bardzo denerwowała i dzwoniła wielokrotnie na mój nr telefonu, który nie odpowiadał – a także mogły ponieść szkodę inne osoby, zobowiązane do stawienia się jednocześnie przed notariuszem w Urzędzie Miejskim w Koninie o godz. 9:30 w dniu, w którym jeszcze rano do godz. 8 byłem przetrzymywany w Izbie tj. 27 kwietnia 2012r. Moja obecność w Urzędzie Miejskim była koniecznie niezbędna, podobnie jak pozostałych wezwanych osób w celu sporządzenia aktu notarialnego w sprawie wykupu mieszkań przez lokatorów, których to obecność (każdego z osobna) była też wymagana – podobnie jak i moja osobiście. Moje prośby i błagania o zwolnienie mnie z Izby – w związku z tym ustalonym, terminem ignorowano. Widziałem też wcześniej i słyszałem jak wyszydzano wypowiedź innego współzatrzymanego odnośnie bezprawnego przetrzymywania go – “tak ma pan rację ale my nic nie możemy”.
Trudno mi nawet opisać stres jaki w związku z tą sprawą przeżywałem. To nie tylko wstyd przed sąsiadami, przecież o tym terminie było wiadomo już od dawna i każdy zdawał sobie sprawę z wagi tego terminu – to też obawy przed ewentualnymi konsekwencjami mojej nieobecności. Jeszcze przed zatrzymaniem poprzedniego dnia żona dzwoniła, przypominała jaka to ważna sprawa, zapewniłem ją, że już wracam. Po tym telefonie wracałem już do domu. Niestety wsiadłem do autobusu linii 55 w przekonaniu, że jedzie na Zatorze i wysiadłem na ul. Kolskiej, po zorientowaniu się, że jedzie w przeciwnym kierunku. Nie miałem już biletu, bo skasowałem w tamtym autobusie – postanowiłem iść pieszo i wtedy doszło do tego feralnego dla mnie incydentu z Policją i Izbą Wytrzeźwień.
Dowód:– dokumentacja i wyjaśnienia dostępne w Urzędzie Miejskim w sprawie wykupu mieszkań w bloku przy ul. [xxx] w Koninie.
W samej Izbie doświadczyłem też nieludzkiego traktowania. Nie umożliwiono mi umycia się, chociażby twarzy czy rąk po doprowadzeniu, nie podano do rana nic do picia ani do jedzenia. Dopiero rano otrzymałem plastikowy kubek z kawą. Pod sąsiednim łóżkiem naprzeciwko była rozlana kałuża prawdopodobnie moczu. Smród i fetor nie do wytrzymania.
Stosownie do sentencji i uzasadnienia Wyroku Trybunału Konstytucyjnego
z dnia 6 grudnia 2004 r.
SK 29/2004
domagam się poszanowania moich konstytucyjnych praw, szczególnie do sprawiedliwego procesu i rozpatrzenia mojego zażalenia – na rozprawie jawnej, zgodnie z zasadą kontradyktoryjności, w obecności mojej i adwokata, którego niniejszym ustanowienia na tę okoliczność z urzędu ośmielę się również domagać.
W związku z powyższym domagam się od winnych nadużyć i nieuzasadnionego zatrzymania mnie również odszkodowania w formie rekompensaty i w wysokości ustalonej przez Sąd za poniesione straty materialne i niematerialne.
WNOSZĘ O:
- przydzielenie adwokata z urzędu
- zwolnienie całkowite z opłat sądowych w tej sprawie
- uznanie za bezzasadną decyzji o doprowadzeniu, umieszczeniu i przetrzymywaniu mnie w Izbie Wytrzeźwień w dn. 26 i 27 kwietnia 2012 r.
- anulowanie opłaty za pobyt w Izbie Wytrzeźwień
- zasądzenia odszkodowania za poniesione straty
- W przypadku stwierdzenia bezzasadności lub nielegalności doprowadzenia lub zatrzymania albo poważnych nieprawidłowości związanych z ich wykonywaniem zawiadamienia o tym prokuratora i organów przełożonych nad organami, które dokonały doprowadzenia bądź zatrzymania stosownie do dyspozycji w ustawie.
Jeden komentarz