Moje ostatnie notki i komentarze, poświęcone wyborom 2011 w Polsce, spowodowały, że część czytelników wysoko oceniła prawniczą konstrukcję mojego myślenia, a jedna z czytelniczek zwróciła się nawet do mnie o konsultację.
Ostatnich dziewięć lat spędziła ona w drodze między biurami adwokackimi i salami sądowymi. W cykl ten wpadła po tym, gdy organizator ostatnich dwóch instytucji w których pracowała urządził spektakl pod kodowym nazwaniem "fikcyjna likwidacja".
Wspomniałem o tym, gdy przeczytałem fragment wystąpienia Piotra Dudy, Przewodniczącego NSZZ "Solidarność" na Euromanifestacji, która odbyła się 17 września 2011 we Wrocławiu:
Nie możemy pozwolić, aby walka z kryzysem była pretekstem do walki z pracownikiem i człowiekiem. Nie możemy dopuścić, aby ci krwiopijcy patrzyli do cudzej kieszeni. Kieszeni pracownika i najuboższego – Piotr Duda przewodniczący NSZZ „S”.
Święte słowa, chciałoby się powiedzieć, panie Duda, święte słowa!
Gdyby nie to, że skierowane nie do tych co potrzeba. Ci krwiopijcy grali swoje role przez wieki, więc grać je będą nadal bez względu na twoje związki.
Jest jednak między nami jest jeszcze jedna mafia, dzięki której, ci krwiopijcy mogą sobie pozwolić na bezkarną walkę z nami. To mafia prawników, z których najgorsi są sędziowie.
Oni, w świetle jupiterów i w zgodzie, jak oni to mówią "z literą prawa", są tą kastą, która przekroczyła wszelkie dopuszczalne granice.
W porównaniu z nimi, działania PKW to dziecięce wybryki. W porównaniu z ich bezczelnością, tupetem i bezmyślnością, wyskoki "krwiopijców" to gry chłopaków z naszego dwora.
Powódka zwróciła się do sądu o przywrócenie do pracy i odszkodowanie za okres pozostawania bez pracy z winy pracodawcy. Okres ten obliczyła w ten sposób, że uwzględniła ilość miesięcy jaka dzieliła datę jej zwolnienia od daty wcześniejszego przejścia na emeryturę.
Sąd, stając w obronie krwiopijców, w uzasadnieniu wyroku w tej typowej sprawie zajął conajmniej kuriozalne, jeśli nie skandaliczne stanowisko, cytuję:
Tymczasem warto zauważyć, że na obecnym etapie rozwoju stosunków gospodarczych zjawisko trwałości stosunków pracy praktycznie nie występuje. Przeciwnie, relacje łączące pracodawców i zatrudnione w nich osoby, niezależnie od charakteru gałęzi i struktury organizacyjnej zakładu pracy nie gwarantują już stabilności, jaką stosunki pracy dawałyby jeszcze kilka lat temu.
To zaś może się łączyć ze zwolnieniem części z nich i to nawet wtedy, gdy osoby te mają umowy na czas nieokreślony. Zresztą, ww. rodzaj umowy nie oznacza, że pracownik będzie zatrudniony u danego pracodawcy przez bardzo długi okres czasu, a jedynie, że w momencie zawarcia umowy nie można wskazać daty jego zakończenia!!!
KRWIOPIJCY! Śpijcie spokojnie.
Wprawdzie przeciwko wam wydziera się w mikrofony na jakiś lokalnych jarmarkach szef "groźnej" kiedyś organizacji związkowej, ale na straży waszych interesów, w ciszy sądowych sal i gabinetów, trudzi się prawnicza mafia.
Nic wam nie grozi, gdyż dla wszystkich ważny jest tylko wyścig do koryta.
Fizyka dla tych, którzy chca zrozumiec! Polityka dla tych, którzy zrozumieli!