Pan „Godziemba” /herb i jeden z pseudonimów gen, Kazimierza Sosnkowskiego/ przypomina nam co jakiś czas w „niezależnej” o różnych ciekawych wydarzeniach historycznych, co niewątpliwie jest godne podziękowania szczególnie wobec totalnej ignorancji w odniesieniu do polskiej historii. Przypomnienie stosunków polsko-czeskich /„Geneza federacji”/ może wydawać się aktualne wobec konieczności dokonania zmian w obecnym układzie europejskim. Jakie są jednak nadzieje na porozumienie polsko-czeskie w dziele tworzenia jedności europejskiej trudno w tej chwili orzec. Na podstawie doświadczeń historycznych można wyrazić uzasadnione obawy że – niewielkie.
Czesi mają jedyne niewątpliwe osiągnięcie historyczne w którym nas wyprzedzili, a mianowicie jako pierwsi ze Słowian zachodnich stworzyli państwo własnymi siłami dając tym przykład dla Polski. Od nich przyjęliśmy chrześcijaństwo ratując się przed germanizacją kościoła w Polsce, obdarzyli nas też pierwszym naszym narodowym świętym patronem umacniając naszą niezależność, ale próby stworzenia wspólnoty państwowej zarówno ze strony polskiej przez Bolesława Chrobrego, a ze strony czeskiej Wacławów nie powiodły się. Czesi pozostawieni w izolacji zostali mimo oporu wchłonięci przez dominium niemieckie i praktycznie pozostali w nim po dzień dzisiejszy.
Wprawdzie współcześnie nie ma to tak bezwzględnego wyrazu jak za Habsburgów, ale przecież współczesna gospodarka czeska jest częścią gospodarki niemieckiej ze Skodą – Volkswagenem i Teslą – Siemensem na czele.
Jak słusznie zauważył to Hasek „czeskość” w Czechach była rodzajem konspiracji, całe oficjalne życie z uniwersytetem Karola i instytucjami kulturalnymi było niemieckie w ślad za zniemczeniem elit czeskich po Białej Górze.
Los okazał się dla nich szczególnie hojny w czasie I wojny światowej, masowo poddający się Rosjanom czescy wojacy zostali specjalnie wyróżnieni jako przyjaciele Rosji, stworzono zatem z nich cały czeski korpus którego głównym zadaniem było strzeżenie carskiego złota. Wywieźli go 400 ton kładąc podwaliny pod czeską walutę.
Francuzi w Wersalu potraktowali Czechów szczególnie łaskawie, mając chyba na względzie nastawienie prorosyjskie, obdarowując ich nie tylko Morawami, ale i Słowacją i Rusią zakarpacką, które nigdy do Czech nie należały. Włączono też do nowopowstałego państwa czeskiego Rudawy z Niemcami Sudeckimi w masie około 4 milionowej co wraz z innymi narodowościami decydowało że Czesi we własnym państwie byli mniejszością.
Ciekawe, ale w stosunku do Polski uznano że milionowa masa Niemców która miałaby Polsce przypaść po włączeniu Górnego Śląska stanowiłaby o destabilizacji państwa polskiego. Jakoś dziwnie wobec Czechów tej „troski” nie przejawiono mimo że proporcje były zupełnie inne.
Czeskie państwo zwane Czechosłowacją było pupilkiem aliantów zachodnich z Francją na czele co możliwe że wiązało się także z masońską proweniencją Massaryka / ojca/ i jego totumfackiego i następcy Benesza.
Historyczne spory polsko czeskie o Śląsk wynikały z normalnych sąsiedzkich stosunków dynastycznych w których państwo stanowiło własność panujących.
Ślązacy ponad wszelką wątpliwość stanowili wspólne plemię z Polanami czy Wiślanami, a związki te cementowała dynastia Piastów. Czeskie pretensje miały takie samo uzasadnienie jak w stosunku do Słowaków, tylko że te racje nie miały większego znaczenia wobec chęci powiększenia swojej „dziedziny”.
Tak postępowali wszyscy współcześni z tą tylko uwagą że spory wewnętrzne Słowian skrupulatnie wykorzystywali Niemcy.
Nie stworzyliśmy zatem wspólnie zapory przeciwko niemieckiej ekspansji na wschód za co my zapłaciliśmy utratą Pomorza i Śląska, a Czesi bytem państwowym.
Po pierwszej wojnie światowej wydawało się że istnieje szansa na wyciągnięcie wniosków z lekcji historii, niestety Czesi zdradziecko, wbrew uchwale własnego parlamentu, zagarnęli Śląsk Zaolziański wykorzystując nasze zaangażowanie w wojnę na wschodzie. Posłużyli się przy tym argumentem że jest to warunek przepuszczenia do Polski transportów z bronią, której i tak nie przepuścili.
Nota bene w 1920 roku ocaliliśmy nie tylko Polskę przed bolszewizacją, ale także i przynajmniej znaczną część Europy z Czechami włącznie, ale Czesi nigdy tego nie uznali.
Mimo niemieckich pretensji do Czech ich pozycja w Europie była znacznie lepsza od Polski. Przede wszystkim nasze dziedzictwo po zaborcach i wojnie toczonej na naszych ziemiach było katastrofalne, podczas gdy Czesi odziedziczyli po Austriakach kraj nie tylko że nie tknięty wojną, ale jeszcze świetnie zagospodarowany jako bezpieczna przystań dla rozwoju wszelkiego przemysłu ze zbrojeniowym na czele.
Uzyskane wsparcie francuskie w dozbrojeniu, jako że był to kraj bezkonfliktowy w stosunku do Rosji na którą Francja ciągle liczyła i posiadany przemysł pozwoliły na stworzenie nowoczesnej i licznej armii.
Jako ciekawostkę można podać że w 1938 roku w czasie kryzysu sudeckiego Czesi mieli pod bronią większą armię niż Niemcy, a mimo to nie chcieli sami się bronić licząc na Francję. Nie przyjęli polskiej oferty współdziałania zgłoszonej w liście Mościckiego do Benesza, a nawet zaprzeczają faktowi otrzymania takiego listu.
Nie ulega jednak wątpliwości istnienie listu Becka do Francuzów w którym wyrażona jest gotowość Polski zaangażowania się po stronie francuskiej w przypadku pomocy Francji na rzecz Czech.
Benesz liczył na pomoc sowiecką za którą oferował Stalinowi Ruś zakarpacką.
Czyżby był takim durniem i nie wiedział że Stalin nie zadowoli się Rusią, a zagarnie całą Czechosłowację? Tylko jeżeli było się agentem bolszewickim to taka wiedza nie miała żadnego znaczenia, przecież już w czasie wojny po doświadczeniach sowieckiej agresji w 1939 roku, przekonywał Sikorskiego że polskie uprzedzenia w stosunku do bolszewików są błędne. Benesz był zbyt szczwanym lisem żeby nie orientować się w realiach, pozostaje zatem tylko jedna ocena prawdziwa.
Przypłacił to zresztą nie tylko utratą urzędu prezydenta i jakiegokolwiek znaczenia politycznego, ale i własnego życia.
W odróżnieniu od Polski Czechy zostały oddane Sowietom rękami własnych polityków. Szczególnie haniebne było wysługiwanie się bolszewikom przy wyłapywaniu uciekinierów z Polski w okresie powojennym, jeszcze przed przejęciem władzy przez komunistów.
Nastawienie antypolskie dawało o sobie znać przy każdej okazji, poza sprawą Zaolzia, które otrzymali w darze od Stalina ciągle rościli pretensje do różnych śląskich ziem używając takich absurdalnych argumentów że należy im się rekompensata za utraconą Ruś zakarpacką.
Należy podkreślić że od samego początku sowieckiej okupacji środkowej Europy Czesi byli szczególnie wyróżniani mimo oczywistego faktu kolaboracji z Niemcami i to jak na ironię w chwalonej przez Hitlera służbie dla frontu wschodniego.
Stalinowi to nie przeszkadzało, wiedział bowiem że równie gorliwie będą służyć jemu.
Z tego okresu mam osobiste wspomnienia związane ze współpracą z Czechami w porcie szczecińskim.
Nie wiem na ile było to akceptowane przez Sowiety, ale PRL oddał do dyspozycji Czechów część portu w Szczecinie gdzie wybudowano dla nich odpowiednie obiekty, pozwolono też na rejestrowanie w nim czeskich statków pływających pod czeską banderą, a wybudowanych przez polskie stocznie.
Czesi jednak niechętnie korzystali ze swojej strefy preferując transport przez Hamburg. Jak mi to oświadczył jeden z Czechów: znacznie korzystniej było jeździć do Hamburga niż do Szczecina, gdyż poza różnicami w dietach wchodziła jeszcze w rachubę szczególna „życzliwość” niemieckich kontrahentów.
Charakterystyczny był stosunek Czechów do idei wspólnej budowy kanału Odra – Dunaj. Pamiętam że na wielkiej konferencji w Szczecinie w początkach lat pięćdziesiątych wygłaszałem referat na temat perspektyw rozwoju portu szczecińskiego podkreślając znaczenie dla obydwu krajów tego kanału.
Obecni na konferencji Czesi wyrażali się pozytywnie o tym przedsięwzięciu dość istotnym dla całego obszaru naddunajskiego.
Jednakże po powrocie najwidoczniej nie omieszkali zwrócić się do Sowietów o opinię, nie wiemy z jakim komentarzem. Efekt był nie trudny do przewidzenia, wszelkie związki bilateralne krajów poddanych musiały przebiegać przez Sowiety, a tego rodzaju rozwiązanie zanadto pachniało „konfederacją” polsko czeską żeby mogło być akceptowane. Zresztą Czesi woleli kontakty przez Łabę aniżeli przez Odrę.
„Transformacja” ustrojowa przebiegała w Polsce i Czechach zupełnie innymi drogami. Polska została poddana skrajnym restrykcjom w efekcie których utraciła pozycję kraju przemysłowego jakim mogła i powinna być z racji posiadanych zasobów, a nade wszystko z istniejących rezerw zatrudnienia.
Czesi uwolniwszy się od zacofanej Słowacji uzyskali status kraju niemal równorzędnego w stosunku do „starej” UE. Umożliwiono im eksport do krajów unijnych, pozwolono na włączenie się do wielkiego przemysłu, a nade wszystko nie dopuszczono do takich wstrząsów jakie przeżyła Polska.
Wszystko to dokonało się za protekcją niemiecką jakby nawiązując do roli jaką Czechy odgrywały jako niemiecki „protektorat”.
Problem polega na tym czy Czechom uda się po uzyskaniu wszystkich przywilejów uwolnić się z tego „protektoratu” bis czy też tak jak to już miało miejsce w historii nastąpi „landyzacja” Czech.
W każdym bądź razie nie jest to droga ani dostępna ani możliwa dla Polski i stąd małe są szanse na porozumienie z Czechami. Będą oni zazdrośnie strzegli swojej uprzywilejowanej pozycji i podobnie jak przed wojną będą obawiać się bliższych kontaktów z Polską.
W stosunkach polsko czeskich istnieje wyraźny brak równowagi informacyjnej używając pewnego eufemizmu. Czesi na cały świat ogłosili „polską agresywność” w stosunku do nich wyrażającą się w „zaborze” Zaolzia dokonanym rzekomo wspólnie z Niemcami oraz uczestnictwie w sowieckim tłumieniu „praskiej wiosny”.
Polska natomiast nie potrafiła przekonać światowej opinii że Czesi dokonali zdradzieckiej grabieży Zaolzia i odzyskanie go było obowiązkiem Polski przy każdej okazji. Można było tylko ze względu na okoliczności uniknąć ostentacji z „maszerowaniem” polskiego wojska, chociaż pamiętam że spotkało się ono z entuzjastycznym przyjęciem ludności Zaolzia.
Oskarżanie Polski o udział w okupacji Czechosłowacji w 1968 roku jest tak samo zasadne jak traktowanie PRL czy CzSRL jako suwerennych państw.
Natomiast fakt że Czesi zażądali od Polski gotówkowej zapłaty za broń w 1939 roku, którą za chwilę oddali za darmo Niemcom był suwerenną decyzją rządu czeskiego. Była to nie tylko podłość, ale zdrada własnego narodu na rzecz śmiertelnego wroga.
Niezależnie od tych wszystkich uwag sprawa wspólnej przyszłości krajów europejskich jest celem nadrzędnym. Jednakże wszelkie, dokonywane już niejednokrotnie, próby tworzenia różnych lokalnych ugrupowań nie dają szans na powodzenie. Tylko budowanie jedności w skali ogólnoeuropejskiej może gwarantować nie tylko przetrwanie, ale i pomyślny rozwój narodów Europy.
2 komentarz