Konfederacja kod 59-część pierwsza
05/03/2012
442 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
Coraz większa liczba komentatorów dochodzi, bowiem,u, że kapitalizm nie jest w stanie zapewnić społeczeństwom bytu materialnego.
W miarę wdrażania w Imperium Euroatlantycki (US&EU) programów oszczędnościowych, a co za tym idzie pogłębiania się kryzysu społeczno-gospodarczego w poszczególnych krajach, coraz częściej w mediach głównego nurtu odzywają się głosy, o konieczności systemowych zmian w pryncypiach ekonomicznych. Coraz większa liczba komentatorów dochodzi, bowiem, do słusznego skądinąd wniosku, że kapitalizm w swej globalistycznej mutacji nie jest w stanie zapewnić społeczeństwom tego, do czego gospodarka została powołana, to znaczy do zabezpieczenia ludziom bytu materialnego. Komentatorzy ci ze zrozumieniem odnoszą się też do społecznych protestów, które mają miejsce w większości krajów zachodniej Europy i Stanach Zjednoczonych.
Stoi to w drastycznym kontraście do postawy zachodnich mediów, w okresie tak zwanej „transformacji ustrojowej” państw byłego bloku sowieckiego. Wtedy to bezwzględne rabowanie i niszczenie gospodarek tych państw odbywało się przy akompaniamencie mentorskich pouczeń na temat konieczności podporządkowania się niezbywalnym „prawom rynku” i potrzeby nauczenia się przez pozbawiane chleba powszedniego postkomunistyczne społeczeństwa, jedynie słusznych zasad kapitalizmu. Zachód pozbawiony był wtedy jakichkolwiek sentymentów w stosunku do ofiar swej ekonomicznej agresji. Ten stosunek charakteryzował zarówno zachodnie elity jak i całe społeczeństwa, które z pogardliwą wyższością przyjmowały do siebie rzesze ograbionych wschodnich podludzi, taktownie nie zauważając przy tym bezpośredniej korelacji pomiędzy własnym dobrobytem i koniunkturą, a nędzą i poniżeniem przybyszów. Teraz, kiedy na własnych skórach odczuwają dobrodziejstwa „jedynie słusznego systemu gospodarczego”, jakim mieni się być kapitalizm, zaczynają mieć wątpliwości, co do przydatności jego niewzruszonych zasad. Mnożą się głosy o konieczności fundamentalnych przemian, zanim cały ten system zawali się na głowy jego użytkowników.
Fundamentalne zmiany przyniesie zapewne dopiero rewolucja, która pichci się w poszczególnych państwach imperium. W błogim letargu pogrążona jest jedynie społeczność III RP, która przyzwyczaiła się już do stanu permanentnego kryzysu i pogłębiającej się ciągle biedy, uznając je za niezbywalne atrybuty zamieszkiwanego przez nich kraju. Nie oznacza to jednak, że również nasi wrogowie zadowolili się uzyskanym status quo i nastąpiło „zawieszenie broni”. Wręcz przeciwnie. Po pozbawieniu III RP podmiotowości w unijnych ramach, Niemcy kontynuują zarówno agresję gospodarczą jak i kulturkampf. Wystarczy periodycznie przejrzeć programy polskojęzycznych telewizji, by zauważyć postępujący proces wypierania amerykańskiej tandety filmowej przez niemiecką[i]. Na froncie gospodarczym natarcie skoncentrowało się obecnie na środkach i infrastrukturze transportowej. Ze względu na swe położenie, III RP to kraj typowo tranzytowy i w związku z tym zawładnięcie tego segmentu jej gospodarki może przynieść wielkie korzyści. Na drogach i torach coraz więcej zauważa się pojazdów będących własnością córek-spółek DB (Deutsche Bundesbahn). Ostatnia tragiczna katastrofa kolejowa pod Zawierciem zapewne wielce pomoże tej ofensywie. Po doprowadzeniu infrastruktury transportowej do ostatecznej ruiny, nastał, bowiem czas „przekonania” bezmyślnych obywateli III RP, że jako „Polacy” nie nadają się oni do samodzielnego zarządzania tak skomplikowanym systemem jak transport, lepiej więc będzie jeśli odda się go w niemieckie ręce. Po „smoleńskim werdykcie” dotyczącym braku kwalifikacji polskich pilotów, łatwiej już będzie uzyskać społeczne zrozumienie do tego chwalebnego projektu. Taka taktyka w stosunku do Polaków nie jest zresztą żadnym novum. Już po zakończeniu I WŚ, lord Curzon stwierdził w odniesieniu do Śląska, że powinien pozostać niemiecki, gdyż „nie należy dawać małpie zegarka, bo go popsuje”. O ile wywoływała ona w owym czasie protesty i oburzenie Polaków, o tyle teraz znajduje pełne zrozumienie w oczach polskojęzycznych „europejczyków”. Przy czym nie wiedzą oni, że w okresie II RP PKP było najlepszą koleją w Europie, a na podstawie ruchu pociągów ludzie regulowali sobie zegarki. Również lotnikami byli Polacy bezkonkurencyjnymi, o czym zaświadczyć może choćby najnowszy film dokumentalny brytyjskiej telewizji traktujący o dywizjonie 303. Jest on dostępny w Internecie z polskimi napisami[ii]. Brytyjscy autorzy obok wielu innych świadczących o tym faktów, stwierdzają bez ogródek, że polscy lotnicy byli o kilka klas lepsi od wszystkich brytyjskich.
Takie są fakty. Niestety mają się one nijak do totalnego zwycięstwa zachodniej propagandy, która skutecznie potrafiła wmówić mieszkańcom III RP, że nędza i zacofanie ich kraju wynika li tylko z wrodzonej niższości jej mieszkańców w porównaniu z zachodnimi nadludźmi. Nie ma natomiast mowy o planowym rabunku polskiej gospodarki i szkodliwej administracji wdrażanej od lat przez agenturalne władze podległe unijnej dyktaturze. Tak, więc również na polu propagandowym nasi wrogowie odnieśli druzgocące zwycięstwo. Bowiem w momencie, gdy ktoś uwierzy w swą bezwartościowość, staje się on autentycznie bezwartościowy. Jakie są przyczyny tego sukcesu? Niewątpliwie ogromne znaczenie mają naukowo wypracowane metody inżynierii społecznej połączone z całkowitą władzą medialną w polskojęzycznym obszarze. Co więc robić z tym fantem? Wpływu na potęgę i działania przeciwnika nie mamy. Jedyne, co możemy zrobić to dokonać stosownych zmian samych siebie, tak by móc skuteczniej przeciwstawić się tej psychologicznej agresji. To jest warunek sine qua non,bez którego wszelkie próby odparcia innych form agresji nie mogą się powieść. Warto, więc bliżej przyjrzeć się samym sobie; o czym w drugiej części
[i] http://www.telemagazyn.pl/